Szlęzak: Międzymorskie legendy. W przededniu wizyty Donalda Trumpa

Pomysł na „Międzymorze” staje się nową nadzieją na rolę Polski jako lokalnego mocarstwa. Dziwi mnie to, że angażują się w to ci, których posądzałem o większą trzeźwość umysłu politycznego. Jest tak w przypadku redaktora naczelnego „Najwyższego Czasu” Tomasza Sommera. Jakby uwiodła go wizja profesora Marka Jana Chodakiewicza. Według tego ostatniego pod przewodem i protektoratem USA, Polska ma szansę stać się liderem krajów położonych między Rosją a Niemcami i stworzyć z nimi silny blok, który oprze się próbom dominacji ze strony Rosji i reszty Europy Zachodniej pod przewodem Niemiec. Jak się spojrzy w ten bulgocący kocioł przeciwieństw i konfliktów państw i narodów położonych na Bałkanach, to trudno oprzeć się wrażeniu, że profesor Chodakiewicz odjechał i to daleko odjechał od realnego wymiaru problemów politycznych, gospodarczych i innych w tej części Europy.

Niedawno odwiedziłem Słowenię. To małe państwo żyje gospodarczo i kulturowo między Włochami a Austrią i dobrze im z tym. Nie wiem jak można byłoby przekonać Słoweńców do „Międzymorza”. A co w tej koncepcji miałaby robić muzułmańska Albania, która jest w NATO, ale jej protektorem jest Turcja. Oczywiste sprzeczności i problemy można tu mnożyć. Jednak najsłabszym punktem „Międzymorza” jest jego filar, czyli USA. Sądzę, że tyle będzie „Międzymorza” ile kadencji Donalda Trumpa. Przy zmianie ekipy republikanów na demokratów nie będzie mowy o „Międzymorzu”.

Tu po stronie polskiej przydałby się lekki sceptycyzm w stylu Jana Himilsbacha, któremu ponoć proponowano karierę w amerykańskim filmie pod warunkiem nauczenia się języka angielskiego. Himilsbach powiedział, że nie będzie się uczył, bo Amerykanie się rozmyślą, a on zostanie z tym angielskim jak jakiś ch… Ryzyko, że Donald Trump przestanie być prezydentem i Polska zostanie z tym „Międzymorzem” jak jakiś ch… jest bardzo duże, zbyt duże by pokładać w nim nadzieje na trwałe rozwiązanie naszego największego problemu geopolitycznego.
A Państwu wydaje się, że „Międzymorze” jest receptą na nasze problemy z Niemcami i Rosją?

Andrzej Szlęzak

za: facebook

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 4]
Facebook

5 thoughts on “Szlęzak: Międzymorskie legendy. W przededniu wizyty Donalda Trumpa”

  1. Właśnie, co mamy lepszego ? Ciągle tylko same labiedzenie na tym portalu, zwłaszcza o rusofobii. Tyle się tu naczytałem o rusofobii, że jak nic o niej nie ma, zaczynam się martwić czy coś złego z wami dzieje. Ale wracając do meritum, może sami w końcu wymyślicie jakiś sensowny pomysł na politykę zagraniczną Polski, bo już porzygać eis tylko od tego marudzenia.

    1. Jak to co? Normalną politykę piastowską. Wielowektorową, realną i nastawioną na interes Polski. Współpraca z mocarstwami w zamian za wymierne korzyści, a nie dogmatyzowanie polityki zagranicznej.

      1. Krzesimirowi Wiśniewskiemu w skeczu kabarety Ani Mru Mru „Jasnowidz” starczyły ogolone ogólniki dotyczące jego przyszłości, a ja chce konkretne konkrety.

        1. A międzymorze to jakiś konkret? Szczególnie, że każdy je rozumie inaczej. My z polskiej perspektywy marzymy o powrocie naszej hegemonii, inne kraje międzymorza albo chcą tylko zacieśnionych relacji gospodarczych, albo nieprzychylnie się odnoszą do tego pomysłu, USA ma interes aby tą część europy mieć „pod butem”, ale nie ma interesu aby doprowadzić do samosterowności tego tworu. Międzymorze jest więc wieloznaczne, czyli o konkretach tu mówić nie można. Dlatego we wcześniejszym komentarzu wypowiedziałem się hasłowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *