Szlęzak: Polska zwariowała od „Kleru”

Polska dosłownie zwariowała na punkcie filmu „Kler”. Zwariowali subtelni intelektualiści i prostaccy propagandziści. Zrobiło się jakieś wielkie qui pro quo. Subtelny intelektualista, profesor Jacek Bartyzel, krzyczy w internecie, że „tylko świnie siedzą w kinie”.

Aktor Włodzimierz Matuszak, który popularność zawdzięcza serialowej roli proboszcza bez skazy, nawołuje żeby koniecznie oglądać „Kler”. Z kolei prostacki propagandzista Jerzy Urban, po swojemu przewrotnie narzeka, że „Kler” odbiera czytelników jego osławionemu pismu „Nie”. Po co to wszystko?


Nie oglądałem czy też jeszcze nie oglądałem tego filmu i na pewno się z tym nie spieszę. Powód jest taki, że ten film niczego nie zmieni w moim postrzeganiu Kościoła i katolickiego kleru. Na własnej skórze doświadczyłem podłości kościelnych hierarchów i wiele razy widziałem moralną i intelektualną nędzę parafialnego kleru. Miałem jednak również do czynienia z księżmi o wielkich umysłach i zaletach ducha. Nie do końca rozumiem sens świętości w katolicyzmie, ale na ile jestem w stanie pojąć, to byli to ludzie, którzy o świętość co najmniej się otarli.

Byłem przekonany, że większość Polaków jako tako rozgarniętych i nawet nie będących katolikami, też miała takie doświadczenia. I tego poglądu się trzymam. Dlatego uważam „Kler” za chwilowy fenomen, który niczym fajerwerk błyśnie, na chwilę zatrzyma uwagę, ale świadomości nie przeora. Za miesiąc, dwa „Kler” nie będzie już przykuwał uwagi i będzie to sytuacja podobna, choć odwrotna do tej, po śmierci Jana Pawła II. Miała być wielka zmiana, miało być „pokolenie JPII”, a nie ma z tego nic.

To, że Kościół staje się największym problemem sam dla siebie już kilkakrotnie pisałem. Film Wojciecha Smarzowskiego niczego nowego ani nadzwyczajnego w tym względzie nie pokazuje. Może tylko robi to w formie przerysowanej i zbyt brutalnej. W tym momencie nasuwa mi się uwaga, że wczasach PRL-u powstanie takiego filmu było nie do pomyślenia mimo urzędowego zwalczania Kościoła i religii jako takiej. A przecież SB dobrze wiedziało o wszystkich słabościach kleru, które przedstawił Smarzowski.

Być może „Kler” jest takim szokiem, ponieważ doszło tu do zderzenia stanu rzeczy, w którym obecnie Kościół ma faktyczną władzę polityczną, prawie nieograniczony dostęp do publicznych pieniędzy i za żadną z tych spraw nie ponosi odpowiedzialności, a Smarzowski krytykuje to i wyśmiewa, nie przejmując się za bardzo całą prawdą o sytuacji w Kościele. Jak już napisałem mam w tej sprawie osobiste doświadczenia.

Będąc prezydentem Stalowej Woli bodaj jako jedyny w Polsce sprzeciwiłem się takiej bezczelnej uzurpacji kleru do zagarnięcia komunalnej własności. Wywołało to furię, wściekłość i bezczelne kłamstwa o moim zachowaniu wypowiadane z ołtarza. Może nawet żałuję, że ta sytuacja nie stała się tematem jakiegoś filmu, bo świetnie się do tego nadawała i nadaje.

Andrzej Szlęzak

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 19 Average: 4.3]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *