Szlęzak: Polski „koniec historii”

Na portalu „Wolność24” przeczytałem, że według badań GUS ponad osiemdziesiąt procent Polaków chce, żeby państwo „zmniejszało różnice między wysokimi i niskimi dochodami” oraz „gwarantowało każdemu podstawowe minimum dochodów”. Dla mnie ta informacja to klęska i katastrofa w jednym. Odbieram to jak coś w rodzaju końca historii dla Polski. Uważam, że oznacza to, iż Polska już nigdy nie stanie się silnym, nowoczesnym gospodarczo i zasobnym państwem. Ci, którzy myślą o rozwijaniu własnych firm i dorabianiu się milionów powinni wiedzieć, że się nie dorobią, bo najpierw zrobią z nich krwiopijców, potem zmiażdżą ich podatkami, kontrolami i fiskalnymi karami w imię „dobra prostego człowieka”. A ci „prości ludzie” kupieni jakimiś socjalnymi łapówkami z całych sił temu przyklasną. Z takim stanem umysłów rodaków nic się nie zmieni. Na wjazdach do Polski trzeba ustawić tablice ze słynnym cytatem z „Boskiej komedii” Dantego; „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”.

Kiedy usłyszałem, że wicepremier Mateusz Morawiecki powiedział, że rząd PiS-u jest pierwszym, który nie zajmuje się tymi, którzy jeżdżą mercedesami i bentleyami, a prezydent Andrzej Duda opowiadał, że 500+ nie jest jałmużną, to pomyślałem, że to głupota albo draństwo. W świetle badań GUS-u okazuje się jednak, że to nie głupota, a draństwo o tyle, o ile draństwem może być polityczny cynizm i wyrachowanie. Przecież to, co robi PiS jest naprawianiem PRL-u, a nie budową normalnego kapitalizmu z gospodarką wolnorynkową. To się skończy, jak skończył się PRL, ale jeszcze przez te kilka lat, zanim nastąpi gospodarczy krach, różni Morawieccy, Dudy, Macierewicze i Kaczyński – bo ten jest jeden jedyny i niepowtarzalny – porządzą sobie. A jak z mniejszym lub większym hukiem upadną, to „ciemny lud” po jakimś czasie będzie za nimi tęsknił, jak teraz za Gierkiem.

A przy okazji wspominania Edwarda Gierka nasuwa się myśl, że ci niby komuniści z PZPR byli bezdennie głupi. Gdyby zamiast zwalczać Kościół jako konkurenta do władzy, podzieliliby się władzą z biskupami i proboszczami, to rządziliby do dzisiaj. Obawiam się, że to, co pokazały sondaże ZUS-u potwierdza polski syndrom biednego kraju głupich ludzi. I taki to koniec historii, choć nie na miarę Francisa Fukuyamy, ale takiego bardziej prowincjonalnego końca historii Powiadają jednak, że Fukuyama się mylił. Czy zatem jest nadzieja, ze Polskę czeka inny los niż peryferyjnego, biednego kraju, w którym ludzie nie chcą mieć wolności wyboru i nie chcą żeby sąsiad był bogatszy, a zupę do gara na dziś i jutro ma nalać urzędnik państwowy? A Państwo sądzicie, ze dla Polski nastał koniec historii?

Andrzej Szlęzak

za: facebook

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *