Rzadko śledzę debaty przed wyborami. Nie wiem czy to przypadek, ale trafiam na dyskusje o problemach sięgających swoimi skutkami najwyżej kilka++
1 lat w przyszłość. Czyżby problemy, które już są, a będą skutkować na pokolenia, nie były przedmiotem debat przed nadchodzącymi wyborami? Te problemy swoją skalą i zasięgiem czasowym są z natury trudne do ogarnięcia, ale przez to samo stają się najważniejszymi. Byłoby to fatalne, ale patrząc na poziom polskiego życia politycznego, to raczej nie dziwi.
.
W tych dniach Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że Polska wchodzi w kolejny kryzys demograficzny, a potwierdzeniem tego ma być fakt, iż w roku ubiegłym urodziło się najmniej dzieci od zakończenia II wojny światowej. Przez najbliższe 20 – 30 lat ludność Polski zmniejszy się co najmniej o kilka milionów. To tak jakby wymarły więcej niż dwa województwa podkarpackie. Przypomnijmy, że województwo podkarpackie aktualnie zamieszkuje nieco ponad dwa miliony osób. Trudno mi sobie wyobrazić, że jadę ze Stalowej Woli do Ustrzyk Dolnych i po drodze nigdzie żywego ducha.
.
Jednak fakt, że polska wymiera, to tylko część problemu. Bodaj większym problemem jest fakt starzenia się społeczeństwa. To rodzi większe problemy ekonomiczne, społeczne i polityczne niż wymieranie. Jeśli emeryt umarł, to koszt pogrzebu jest w zasadzie ostatnim kosztem, który wygenerował. Emeryt, który żyje, ale jest schorowany, zniedołężniały lub w inny sposób niezdolny do samodzielnego życia, generuje wysokie, dodatkowe koszty, choćby na opiekę medyczną. Polityczny problem polega na tym, że tacy emeryci stają się coraz większą siłą polityczną.
.
Powyższe fakty łączę z informacją o tym, że rząd PiS-u planuje budżet na przyszły rok z gigantycznym deficytem, czyli de facto zadłużeniem. Politycy PiS-u nawet tego nie kryją, że zadłużają państwo, by przekupić emerytów – wyborców. Dodatkowo w kampanii wyborczej obiecują, że nie podniosą wieku emerytalnego. Jeszcze kilkanaście lat temu mieliśmy w Polsce sytuację, gdy dwóch – trzech pracujących składało się na emeryturę jednego emeryta. Dużymi krokami zbliżamy się do sytuacji, w której jeden pracujący będzie musiał utrzymać dwóch – trzech emerytów. Kto to wytrzyma? Przecież już widać na horyzoncie punkt, w którym już nie da się ani zapożyczać, ani dodrukowywać pieniędzy. Taka polityka jest cynicznym oszustwem i prowadzi wprost do katastrofy w różnych wymiarach. Jednak póki co nie ma siły politycznej w Polsce, która miałaby odwagę powiedzieć to publicznie, a zwłaszcza w kampanii wyborczej. Żeby choćby próbować zapobiec tej katastrofie już teraz trzeba podjąć wiele bardzo niepopularnych decyzji.
.
Całość tych problemów odnoszę do swojej sytuacji osobistej, czyli kogoś, kto za kilka lat znajdzie się w wieku emerytalnym. Sytuacja życiowa zmusza mnie do pozostania w Stalowej Woli, a spodziewam się nędznej emerytury. Obecnie Stalowa Wola to najszybciej wyludniające się miasto w województwie. To miasto w czołówce miast z najmniejszym przyrostem naturalnym i jednocześnie to miasto w pierwszej trójce miast w województwie z najstarszą populacją. Za góra kilkanaście lat połowę dorosłych mieszkańców Stalowej Woli będą stanowić emeryci. Co to oznacza dla takiego miasta? Najogólniej mówiąc ogromną degradację pod każdym względem. Stalowa Wola będzie przytłaczana problemami ludzi strych, w dużej części schorowanych i w dodatku niezamożnych. O ile wiem obecne władze miasta w ogóle nie zastanawiają się, jak przystosować miasto do innych zasad funkcjonowania, zwłaszcza pod względem finansowym. Stalowa Wola, podobnie jak całe państwo, jest ogromnie zadłużona i to zadłużenie będzie rosnąć. W którymś momencie to zadłużenie państwa, jak i miasta zderzy się z procesami społecznymi i gospodarczymi wpływającymi negatywnie na możliwości finansowe i państwa, i miasta. Emeryci to w polskich warunkach słabi nabywcy i płatnicy podatków. Co wtedy? Szukaniem odpowiedzi na to pytanie nie zaprzątają sobie głowy żadne siły polityczne ani w państwie, ani w Stalowej Woli. Efekty takiego braku dalekosiężnego myślenia i jakiegokolwiek braku poczucia odpowiedzialności już nas poniewierają. Przez trzydzieści lat nie potrafiono zbudować ponadpartyjnego konsensusu, żeby przebudować i zmodernizować system energetyczny w Polsce. W efekcie mamy ciągle rosnące ceny energii elektrycznej, a skutkiem tego jedne z najwyższych w Europie. Stoimy pod ścianą wobec dostosowania naszego systemu energetycznego do wymogów Unii Europejskiej, co grozi katastrofalnymi konsekwencjami dla polskiej gospodarki. Kręcimy się w błędnym kole. Z jednej strony trzeba twardo powiedzieć emerytom i nie tylko, że dalsza polityka przekupywania ich różnymi świadczeniami socjalnymi obraca się przeciwko nim. Z drugiej strony emerytów jako rosnącej siły politycznej nie wolno sobie zrażać, bo nie będzie wygranej w wyborach, więc brnie się w ekonomiczne nonsensy.
.
I cóż w tej sytuacji czeka mnie w Stalowej Woli? Ano bieda i ból. Bieda, bo emerytura głodowa i prawie żadnej możliwości dorobienia, ponieważ ani kodeks pracy, ani inne ustawy mające na to wpływ nie tworzą systemu zachęcającego pracodawców do zatrudniania emerytów albo tworzenia dla nich miejsc pracy. Ból, ponieważ mam choroby, które wraz z wiekiem się nasilają i jak widzę wokół siebie, czynią życie udręką, a przy tym pogłębia się degradacja systemu opieki medycznej.
.
Ponadto jeśli Stalowa Wola ma pozostać ośrodkiem przemysłowym, to jest nieuchronnym, że pojawią się w dużej liczbie imigranci, jako siła robocza. Jeśli będą stanowić jedną trzecią liczby mieszkańców miasta (a wcześniej niż później będą), to staną się już nie tylko siłą ekonomiczną, ale i społeczną oraz koniec końców polityczną. Zarówno oni, a zwłaszcza urodzone w Stalowej Woli ich dzieci, mogą nie zechcieć łożyć na takich, jak ja. Co wtedy? Przecież te obszary przyszłych problemów i konfliktów gospodarczych, społecznych i politycznych już są widoczne gołym okiem. Zarówno w Stalowej Woli, jak i w całej Polsce o tym cisza. Czy znajdzie się siła polityczna, która ją przerwie? Niestety nie wygląda na to, żeby ujawniła się przed tymi wyborami. Po wyborach raczej też się nie ujawni.
A Państwo dostrzegacie te problemy?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 20 Average: 4.7]
Facebook
(…) Przez trzydzieści lat nie potrafiono zbudować ponadpartyjnego konsensusu, żeby przebudować i zmodernizować system energetyczny w Polsce. W efekcie mamy ciągle rosnące ceny energii elektrycznej, a skutkiem tego jedne z najwyższych w Europie. Stoimy pod ścianą wobec dostosowania naszego systemu energetycznego do wymogów Unii Europejskiej, co grozi katastrofalnymi konsekwencjami dla polskiej gospodarki.(…)
Ehhh… tu problemem jest, że wdrażamy tyllko jak to robimy. Najpierw mamimy ludzi, że nie oddamy gukizu u munduru, a i gdy doczekamy na ostatni moment rozwalamy wszystko na pałę. A i swoją drogą gdybyśmy podchodzili do różnych transformacji to i negocjacje (a może mówiąc inaczej szukanie sojuszników do danych spraw) wyglądało by inaczej. Po prostu prędzej się idzie na rękę komuś kto widać, że się stara niż temu co bezczelnie mówi, że wytruł Odrę zgodnie z limitami.
A swoją drogą jak to wygląda to przy kręceniu małysza, które do tej pory przypominają trolle od czajkowskiego i trzaskowianki? Wszystko wskazuje na to, że z tą rurą faktycznie było coś na rzeczy… tylko jakimś dziwnym trafem zarzuty okazały się tylko i wyłącznie medialne. Jedyne wyjaśnienie to takie, że nieprawidłowości ciągną się aż do decyzji budowy oczyszczalni tzn. decyzji podjętej przez Lecha Kaczyńskiego. Biorąc pod uwagę casus reprywatyzacji to nie byłoby znowu niczym dziwnym.
PS. Wracając do tej sprawy Odry… To po takim numerze na prawdę jest wstyd brać się zagospodorywanie rzek i ogólno pojętych wód śródlądowych.
Teraz każdy kto będzie twierdził, że UE blokuje użeglugowienie rzek to walczcie go w mordę… Jakoś nie pamiętam, żeby przy Mierzei Wiślanej Bruksela miała cokolwiek do powiedzenia. A, że wyszło jak wyszło… no cóż skoro się wie lepiej to trzeba zbierać tego owoce.
„Emeryci to w polskich warunkach słabi nabywcy i płatnicy podatków”-emeryci żyjący tylko z zusowskich transferów w ogóle nie są płatnikami podatków, jakichkolwiek. Ta iluzja (że płacą) jest wszechobecna i niemal „każdy” w nią wierzy. Co innego gdy emeryt sobie dorabia na wolnym rynku, wtedy rzeczywiście podatek zapłaci. Jeżeli chodzi o clue artykułu to jest to trafny opis rzeczywistości. Jakiekolwiek reformy nastąpią („ludzie wybierają rozsądne rozwiązania wyłącznie w ostateczności”) dopiero, gdy nastąpi realne zderzenie ze ścianą. Pewnie ograniczą się do drastycznej redukcji emerytur wyższych niż „średnia”. Optymalna byłaby całkowita likwidacja „ubezpieczeń społecznych” (to jest idea na kilka pokoleń, właśnie doszła do kresu) i oznajmienie „piniędzy ni ma i nie będzie”, niech każdy martwi się o siebie na starość-promowanie odpowiedzialności i zapobiegliwości. Niewykonalne z powodów politycznych, do tego co zrobić z obecnymi emerytami. Poza tym, likwidacja „zusu” to z kolei konieczność likwidacji pieniądza fiducjarnego i całego chorego systemu „rezerwy cząstkowej”-nikt przytomny nie będzie oszczędzał na starość w „pieniądzu” który polityczna zgraja tak mu rozcieńczy „dodrukiem”, że po 40 latach zostanie z tego 10% wartości. W czasach pieniądza towarowego (np. złota) to nie było zmartwienie, bo ceny były stabilne przez dziesięciolecia. Ale demontaż „systemu bankowego” w obecnym kształcie jest jeszcze chyba mniej realny (silne żymskie wpływy) niż wygaszenie ZUSu. Pozostaje więc kupić chipsy, zająć wygodną pozycję w fotelu i wyczekiwać pięknej katastrofy. Co do dzietności to wpływ kulturowy (a raczej masowe pranie mózgów antykulturą) jest nie do przecenienia. Współczesne kobiety po prostu nie chcą mieć dzieci-z partnerami którzy są do dyspozycji. Moim zdaniem wszechobecna mantra „bogaci nie mają dzieci” jest nieścisła bo za tych „bogatych” uważa się najemnych kmieci współczesnych korporacji, często żyjących od pierwszego do pierwszego. Możliwość zakupu ajfona dwa razy do roku nie czyni człowieka bogatym. Gdy zobaczymy, ile dzieci mają rzeczywiście bogaci to już bywa inaczej-stadła po pięcioro, a nawet ośmioro dzieci nie są ewenementem. Przeciętne kobiety to widzą (ach te media) i latami wzdychają do nieistniejących miraży „dolce vita” z jakimś milionerem. To jest mało prawdopodobne statystyczne więc pozostają…bezdzietne. Znam dwie Polki żyjące w Wielkiej Brytanii. Pomimo mitu o „dzietnych Polkach na emigracji” nie mają żadnego dziecka. Obie już w wieku po 40. Pracują w korporacji, nieźle zarabiają. Nieźle tzn. starczy na czynsz i wakacje. Czekały, czekały i przeczekały. W kraju nie inaczej. Ze znajomych kilku pań (powinny mieć z sześcioro dzieci co najmniej) mają JEDNO. Przecież to jest cywilizacyjna katastrofa. Kiedyś środkiem zachęcającym do rozrodu miało być „bykowe”. Ale to bykowe („jałówkowe”?) „powinny” płacić kobiety, bo to one nie mają zamiaru się poświęcać. Albo książe, albo żaden, zbyt często spotkane nastawienie. Żartowałem: nie jestem zwolennikiem podatkowego totalizmu (jeżeli ludzie nie chcą dobrowolnie płacić na utrzymanie państwa, to takie państwo nie zasługuje na przetrwanie), obstalujmy państwo minimum a reszta w rękach ludzi, niech robią co im się żywnie podoba. Jeżeli ktoś ma możliwość niech przechodzi na emeryturę w wieku 25 lat-byle fundowaną z własnego majątku.
Dostrzegamy problem. Jedyna siła polityczną w Polsce która może zmienić ten trend to Ruch Dobrobytu i Pokoju. Żadne tam kurwie telewizyjne.
Diagnoza trafna. Tylko jak rozwiązać problem? PIS z 500+,800+ daje jakieś konkretne rozwiązania-a przecież jest zły i brzydki. Powrót do polityki PO-PSL ( 5zł za 1godz. prac)? Mozna zmusić emerytów do roboty podwyższając im wiek emerytalny-tylko pracy nie będzie i co wtedy?
„Powrót do polityki PO-PSL ( 5zł za 1godz. prac)?”-legendy, uproszczenia. PiS nie zrobił niczego, by Polacy zarabiali więcej. Peronizm (w obrządku nadwiślańskim) nie jest żadnym rozwiązaniem problemów, sam jest problemem, nowotworem który zaszczepiono Polakom i z którego wyjście będzie arcytrudne, tak trudne że nie wiadomo, czy jakiś Wilczek 2.0 nie będzie konieczny. Tak złodziejskiej bandy przy żłobie nie mieliśmy od 89 roku, przy nich pełowcy są „prawie uczciwi”. Jedni i drudzy to polityczna mafia, sługusy globalistów, czciciele Księcia Ciemności. Jeżeli dzieje się lepiej to jest to wyłącznie zasługa ludzi pracy i przedsiębiorców, i innowacji które w ostatnich latach dokonano na świecie i które przelały się do nas. Pojawiło się mnóstwo miejsc pracy które nie istniały jakieś 10 lat temu (niezależnie jak by się pełowcy/pisowcy napinali w swojej propagandzie przypisując sobie zasługi), pracy która wykonywana jest jako wysokopłatne usługi dla zagranicy. Znajoma pani zarabia ca. 20 tysięcy miesięcznie (netto), w wieku 30 lat. To jest szeroko rozumiana „branża IT”. Takich ludzi jest teraz wielu. 10 lat temu w ogóle nie było takiej roboty albo dotyczyła niewielkiego kręgu wybrańców. Takie zarobki to też „zasługa PiSu”? Zasługą PiSu jest kompletne zdemolowanie oszczędności (to są setki miliardów unicestwione, de facto ukradzione na finansowanie wyborczego motłochu) milionów Polaków celowo wywołaną inflacją. Jak rosła za (nie)rządów Dzikiej Bandy podaż pieniądza, w jakim tempie NBP skupował (w istocie: fałszował pieniądz, co do zasady) obligacje rządowe? Przecież nóż się w kieszeni otwiera gdy opisuje się działalność tej barbarzyńskiej, złodziejskiej szajki. Można by tak całymi stronami opisywać, DLACZEGO te komuchy powinny powędrować na śmietnik historii, tylko po co? Wierzących (w posłannictwo „naczelnika” i jego kamaryli) nic nie przekona. Jeżeli ktoś pomimo niezliczonych dowodów nieprawości, złodziejstwa, nikczemności, antypolskości wspiera nadal PiS to przykro to rzec, ale po prostu nie odróżnia końskiego łajna od porcji lodów waniliowych. I dla dobra Polski niech lepiej w dniu wyborów pozostanie w domu.
Wilczek i Rakowski to byli sukinsyny, które wpuściły do PRL niemiecką agenturę i dali podwaliny pod złodziejską wyprzedaż majątku narodowego szwabskim koncernom.
Fanatyzm wypływa z Pana wypowiedzi. Świetne zarobki dotyczą niestety wielkich miast-tam zagraniczny kapitał szuka ludzi. Reszta kraju żyje w biedzie. PIS próbuje to zmienić dla dobra całości. To bardzo trudne zadanie. NBP działa bardzo dobrze. Jesli świat „Zachodu” wrzuca pieniądze „z helikoptera” na rynek to Polska nie może być gorsza. Na wybory pójdę razem z całą rodziną
W czasach, gdy Fitch obniża rating nawet USA to bym uważał z tym helicopter money…
„Jesli świat „Zachodu” wrzuca pieniądze „z helikoptera” na rynek to Polska nie może być gorsza”-„Zachód” zatapia własną cywilizację, więc my nie możemy być gorsi, co może pójść nie tak? Mądry Polak po szkodzie? Skończy się jakimś Wielkim Kryzysem po raz drugi albo potwornym zbiednieniem, nie ma darmowych obiadów i ktoś rachunek zapłaci. Absurd „stymulacji monetarnej” już tyle razy został udowodniony, że nie wiem co trzeba mieć w głowie by to uważać za dobry pomysł. Przecież to jest kompletna demolka oszczędności i zapobiegliwości, jednego z fundamentów cywilizacji Zachodu. Skoro niszczy się oszczędnych i zapobiegliwych, to na kim mamy „budować wzrost gospodarczy”, na emerytach??? Jak już zostanie gruzowisko po tych pisowskich eksperymentach, to sekciarze „nowego Gierka” będą łzawo wspominać stare dobre czasy. Głupota, zbrodnicza niegospodarność i przeraźliwa ekonomiczna ignorancja, to są fundamenty barbarzyńskiego złodziejstwa Dojnej Zmiany.
PIS próbuje to zmienić w tym kierunku, żeby nie tylko reszta kraju, ale cały kraj żył w biedzie. la dobra całości rzecz jasna