Szymański: Bohdan Winiarski – od zaborów do PRL

50 lat temu w grudniu 1969 roku zmarł profesor Bohdan Winiarski, postać ważna dla polskiego prawa, wieloletni sędzia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, członek Komitetu Narodowego Polskiego i poseł Stronnictwa Narodowego.

Być może w skali ogólnopolskiej nie jest to postać bardzo znana. Winiarskiego kojarzą lepiej mieszkańcy regionów z którymi profesor najbardziej związał swoje życie i pracę, a mowa o Ziemi Łomżyńskiej oraz Wielkopolsce. Natrafiamy w Łomży na pomnik profesora Winiarskiego, a w Poznaniu na ulicę jego imienia, z którą wiąże się zresztą historia wpisująca się w proces dekomunizacji przestrzeni publicznej. Otóż w 2000 roku, gdy przemianowano ulice Róży Luksemburg i Witolda Kolskiego na ulice im. Eugeniusza Kwiatkowskiego i Winiarskiego, grupa mieszkańców dzielnicy Świerczewo złożyła skargę do sądu administracyjnego uzyskując wycofanie zmian. Sprawa była głośna, nie skończyła się w roku 2000, ale ostatecznie spoglądając na mapę stolicy Wielkopolski A.D. 2019 możemy z satysfakcją zobaczyć ulicę imienia tego zasłużonego prawnika.

 

Na Ziemi Łomżyńskiej, w szeregach endecji

Urodził się roku 1884 i swoje dzieciństwo oraz młodość przeżył na Północnym Mazowszu i ze względu na zawód ojca (leśniczego) w Puszczy Kurpiowskiej. W Łomży uczęszczał do gimnazjum klasycznego, w trakcie nauki angażując się w działalność uczniowskich kół samokształceniowych. Potem przyszła praca w Związku Młodzieży Polskiej „Zet” i afiliowanym przez endecję Towarzystwie Oświaty Narodowej. To między innymi jego zaangażowanie sprawiło, że teren ówczesnej guberni łomżyńskiej stał się regionem o bardzo silnych wpływach obozu narodowego. Czytamy o tym w jego znakomitych, napisanych pięknym i subtelnym językiem wspomnieniach lat młodości zatytułowanych „Nad Pissą, Wissą i Narwią”: „Na moje gimnazjalne czasy przypadają początki tej pracy, dzięki której Łomżyńskie przez długi, długi czas było najlepiej zorganizowaną i uświadamianą narodowo z ziem polskich. W piętnaście lat potem, gdym jako współpracownik Komitetu Narodowego w Paryżu miał do czynienia z tworzącą się tam armią polską we Francji, tęgi łomżyniak z Ameryki, kapitan Skarżyński, powiedział mi z dumą, że na dwadzieścia dwa tysiące przybyłych z nim ochotników, którzy tworzyli pierwsze zręby przyszłej armii generała Hallera, największy odsetek stanowili żołnierze z Łomżyńskiego”.

Winiarski studiował prawo w Warszawie, Krakowie, Paryżu i Heidelbergu, w roku 1910 zdobywając tytuł doktora. Rok później rozpoczął wykłady na krakowskiej Szkole Nauk Politycznych. Równolegle do studiów i pracy naukowej był aktywnym działaczem Ligi Narodowej, mającym spore doświadczenie, w tym nawet karę więzienia za działalność patriotyczną w postaci kilku miesięcy jakie musiał spędzić w łomżyńskim więzieniu, zasądzoną w roku 1905.

Prawo i polityka

Gdy wybuchła – jak wówczas mówiono – „Wielka Wojna”, był przez kilka miesięcy członkiem komisji prawnopolitycznej przy Komitecie Narodowym Polskim w Rosji. Nie ominęła go jednak służba wojskowa, więc musiał wdziać rosyjski mundur, który nosił aż do roku 1917. Ze zrewoltowanej Rosji, jako znakomitego prawnika, skierowano go na zachód, by zasilił szeregi nowego Komitetu Narodowego na czele którego stał Dmowski. Objął w nim funkcję sekretarza sekcji prawnej, a także z ramienia KNP uczestniczył w roku 1919 w Kongresie Narodów Ujarzmionych w Rzymie będąc – co trzeba zaznaczyć – skutecznym obrońcą polskich interesów. Redagował także pismo przeznaczone dla żołnierzy Armii Polskiej we Francji ukazujące się pod tytułem „Polak”.

W odrodzonej ojczyźnie Bohdan Winiarski wykonywał wiele ważnych funkcji związanych z pracą akademicką, działalnością instytucji międzynarodowych oraz polityką krajową. Był cenionym wykładowcą, uzyskał tytuł profesorski i związał się z Uniwersytetem w Poznaniu. Stał się najlepszym w kraju znawcą prawa rzecznego i na pewno jednym z najlepszych w tej dziedzinie specjalistów w Europie. Na niwie naukowej realizował się także jako autor cenionych rozpraw.

W pierwszych latach istnienia II RP trzykrotnie uczestniczył w sesjach Ligi Narodowej. Zasiadał w stałej komisji kontroli i tranzytu oraz przewodniczył komisji prawa rzecznego. Jednocześnie w kraju kierował w latach 1924-1927 Komitetem Likwidacyjnym zajmującym się redukcją własności niemieckiej na ziemiach byłego zaboru pruskiego. Funkcja ta wiązała się wykupem ziemi i majątków z rąk osób przybyłych lub osiedlonych na terenach zachodnich, czyli likwidacją skutków polityki pruskiego zaborcy, który – przypomnijmy – w II połowie XIX w. powołał specjalną Komisję Osadniczą zajmującą się sprowadzaniem Niemców na ziemie polskie.

Winiarskiego dwukrotnie w latach 1928-1935 wybierano na posła z ramienia endecji, której członkiem i ważną postacią w II RP nieodmiennie pozostawał. W Stronnictwie Narodowym był zaliczany do działaczy z pierwszego szeregu, o dosyć mocnej pozycji. W latach 30. łączono go z tzw. frakcją „starych”, czyli grupą doświadczonych działaczy wywodzących się jeszcze z „Zet-u”, z doświadczeniem parlamentarnym, którzy zaczęli z rezerwą traktować nabierających wówczas coraz większej energii „młodych” endeków, takich jak Tadeusz Bielecki czy Jędrzej Giertych.

Gdy mówimy o latach 30. warto wspomnieć także o udziale Winiarskiego w dyskusji nad polską polityką zagraniczną. Najważniejszy wydaje się tu jego wyrazisty głos na temat zajęcia Zaolzia w 1938 roku. Winiarski oczywiście nie negował tego, że Czechosłowacja w 1919 roku wręcz zdradziecko te ziemia zabrała i de iure Polsce się ona należą. Uważał, że w sytuacji politycznej jaka wówczas zaistniała w Europie, włączenie się Polski czy inaczej rzecz ujmując – skorzystanie z sytuacji jaką wytworzył zabór Sudetów i opuszczenie Czechosłowacji przez sojuszników zachodnich, jest wyrazem krótkowzroczności i dotkliwym błędem.

W ogóle, w latach 20. i 30., ostrzegał przed niebezpiecznym rewizjonizmem niemieckim, uznając za państwo najgroźniejsze dla polskich interesów właśnie zachodniego sąsiada. Z rewizjonistycznymi działaniami strony niemieckiej miał do czynienia jeszcze w pracy w Komisji Likwidacyjnej, od której wycen w połowie lat ’20 zaczęli masowo odwoływać się właściciele niemieccy, czasem żądając bardzo zawyżonych odszkodowań, którym jednak na forum międzynarodowym nie przyznawano zasadności.

Wojna i emigracja

Już w pierwszych miesiącach II wojny światowej profesor Winiarski doświadczył represji ze strony władz okupacyjnych. Najpierw w październiku 1939 roku był aresztowany i przetrzymywany ze sporą grupą zakładników w poznańskim ratuszu, a w grudniu razem z rodziną wysiedlony z Poznańskiego na tereny Generalnej Guberni.

W styczniu 1940 roku, 56-letni Winiarski wraz z 18-letnim synem Maciejem, przedarł się przez Węgry do Francji by włączyć się do pracy politycznej polskiej emigracji, którą kontynuował w kolejnych latach w Londynie. Wtedy, w trakcie lat spędzonych w Anglii, rozeszły się drogi Winiarskiego z londyńskim Stronnictwem Narodowym. Za główny powód wykluczenia Winiarskiego z szeregów Stronnictwa, bo do tego ostatecznie doszło, uznać należy jego poparcie dla planów wejścia narodowych demokratów do rządu Sikorskiego. Winiarski optował za taktyką Mariana Seydy, który do rządu wszedł jeszcze w roku 1940 obejmując tekę ministra sprawiedliwości. I choć były to różnice w podejściu do wyzwań politycznych i problemów z tamtych lat, to wielu dostrzegało w nich również reminiscencje przedwojennych różnic w obozie narodowym między „starymi” i „młodymi”.

Generalnie czas emigracji był dla Winiarskiego okresem bardzo pracowitym, w trakcie którego pełnił wiele funkcji, spośród których wymienić wypada trzy szczególnie ważne:

Po pierwsze, od czerwca 1940 roku pełnił powierzoną mu przez premiera Władysława Sikorskiego funkcję przewodniczącego komisji ds. zbadania przyczyn klęski wrześniowej. Razem z zespołem, który tworzyli oprócz niego także m.in. Karol Popiel, Stanisław Mikołaczyk czy gen. Izydor Modelski udało się mu przesłuchać kilkuset osób z kręgów władzy wojskowej i cywilnej oraz zebrać pokaźny materiał.
Po drugie był jednym z najważniejszych uczestników rozmów z emigracją czechosłowacką na temat przyszłego powojennego związku z Polską, czyli planowanej konfederacji lub nawet federacji państwowej. Jak wiemy pomysł ten był lansowany przez samego Sikorskiego, który podobnie jak Winiarski był krytykiem polityki sanacyjnych władz w 1938 roku. Winiarski opracował nawet wstępny zarys aktu konstytucyjnego unii polsko-czechosłowackiej, lecz ostatecznie po podpisaniu w 1943 roku przez Edwarda Benesza porozumienia ze Związkiem Sowieckim zainteresowanie tym pomysłem zmalało, a potem całkowicie wygasło.

Trzecią emigracyjną aktywnością Winiarskiego było pełnienie funkcji dyrektora Banku Polskiego, który zajmował się sprawą niezwykle ważną jaką było odzyskanie polskiego złota, ewakuowanego w 1939 roku, które po klęsce Francji utkwiło w Afryce na terenach pozostających pod wpływami rządu Vichy. Po wielu miesiącach zabiegów i poszukiwań, polskie zasoby odzyskano w 1943 roku dzięki inwazji aliantów w Afryce, podzielono na trzy części i ulokowano w Kanadzie, Anglii i USA.

Sędzia międzynarodowy

Winiarski po zakończeniu II wojny światowej otrzymał propozycję wejścia do komisji przygotowawczej zajmującej się tworzeniem Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Podjął decyzję powrotu do kraju oraz decyzję o przekazaniu złota Banku Polskiego władzom w Polsce, którą zresztą większością głosów uchwalił zarząd banku, przy poparciu Winiarskiego.

Decyzje te sprowadziły na niego krytyczne głosy emigracji w Londynie, podobnie jak na Eugeniusza Kwiatkowskiego, który również opuścił Anglię i przyjechał do kraju rządzonego przez komunistów. Oczywiście wiele głosów krytycznych koncentrowało się na utracie złota, które przeszło w ręce władz PRL, aczkolwiek nigdy nie zostało do kraju sprowadzone, ponieważ sprzedano je innym państwom poza częścią, którą Anglicy wcześniej przejęli jako spłatę za pomoc polskiej armii w latach wojny, czyli de facto, w myśl ich logiki, długi wojenne polskich jednostek lotnictwa, marynarki i wojsk lądowych, które przelewały krew wspólnie z Anglikami. Fakt przywoływany jest i dzisiaj, w obiegowej opinii najczęściej ujmowany jako zwrot kosztów za paliwo polskich lotników.

Po wojnie profesor Winiarski był przez 21 lat sędzią Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. W latach 1963-1965 jako pierwszy Polak w historii zajmował stanowisko prezesa tej ważnej instytucji, ciesząc się opinią wybitnego prawnika i osoby o wysokiej kulturze osobistej. Trudno mu zarzucić polityczną stronniczość, ponieważ jak skrupulatnie udowodnił biograf Winiarskiego, Jan Sandorski – autor jedynej pełnej biografii profesora (mowa o książce „Bohdan Winiarski. Prawo, polityka, sprawiedliwość”), w 53% spraw głosował tak jak sędzia sowiecki, zaś aż w 63% jak amerykański.

Zarys poglądów

Pod względem podejścia do spraw społecznych należy Winiarskiego określić jako człowieka o zapatrywaniach konserwatywnych. Był obrońcą tradycyjnych wartości moralnych i katolickiego modelu rodziny. Postulował nawet postawienie, najlepiej w stolicy, symbolicznego pomnika Matki-Polki, będącego uhonorowaniem wielkiego wkładu polskich kobiet w utrzymanie ciągłości narodowej.
Opowiadał się za przejrzystym, funkcjonalnym i mądrze ułożonym ładem prawnym, gdy zaś chodzi o organizację władz państwowych zwolennikiem modelu parlamentarnego i krytykiem rozwiązań ujętych w konstytucji kwietniowej z 1935 roku z którymi polemizował na forum parlamentu i w pracy „My i oni w walce o Konstytucję”.

Należy go też uznać za wielkiego obrońcę kultury politycznej i etosu służby pro publico bono. Twierdził, że stan klasy politycznej jest ściśle powiązany ze stanem kultury większości społeczeństwa, z którego ci politycy się wywodzą i którzy są przez określonych ludzi wybierani. Stąd wynikały jego słowa: „Każdy naród ma taki rząd, na jaki zasługuje i ponosi solidarną odpowiedzialność przed historią, często nie dlatego, że się z rządem dobrowolnie solidaryzował, ale że niezdolny był do dania sobie innego rządu”.
Winiarski występował także przeciw wulgarności w polityce i zastępowaniu dyskusji o meritum międzypartyjnymi wojnami w wyniku czego życie polityczne staje się w myśl jego słów „placem boju, terenem zaciętych walk, w których zwycięzcy nie mają litości dla zwyciężonych, przeciwnik polityczny jest traktowany nie jako przeciwnik, dla którego trzeba mieć szacunek, lecz jako wróg, który powinien być zgładzony za wszelką cenę”.

Za nieodzowny w demokracji element życia politycznego i zarazem lekarstwo na wiele problemów uważał istnienie zdrowej opinii publicznej.

Tomasz Szymański
Autor jest pracownikiem a naukowym Muzeum Przyrody w Drozdowie
Na zdjęciu: Paryż 1919 – Bohdan Winiarski stoi trzeci z prawej. W środku siedzi Roman Dmowski
Myśl Polska, nr 17-18 (21-28.04.2019)

Click to rate this post!
[Total: 5 Average: 5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *