Trudna owczarnia

UPA ważniejsza od papieża?

Choć jest to wspólnota teoretycznie uznająca autorytet Ojca Świętego, to – nie tylko zresztą w tym kontekście – jej przedstawiciele ustawiają się często w ostrej opozycji wobec papiestwa, nie mówiąc o polskim Episkopacie rzymskokatolickim. Wystarczy sięgnąć po czasopismo „Grekokatolicy.pl” lub do związanego z nim portalu, by uderzyły w oczy tytuły w rodzaju „Męczennicy greckokatoliccy po raz jedenasty obnażają obłudę Watykanu?”, czy teksty: „wydaje się, że w polityce prorosyjskiej Watykanu, wszystko było możliwe, nawet upokorzenie grekokatolików”, albo ubolewania nad „autentycznym obliczem Watykanu i papiestwa”, „dla których prawda nie zawsze jest ostatecznym wyznacznikiem. Co z kolei ukazuje, że państwo watykańskie niejednokrotnie uprawia, prawie tak samo bezwzględną politykę, jak każde inne państwo świeckie”. Dla równowagi portal przypomina związki łączące Cerkiew Greckokatolicką z w ogóle nie bezwzględną Ukraińską Powstańczą Armią, czcząc np. rozstrzelanego za współudział w zbrodniach banderowskich kapelana UPA ks. Bazylego Szewczuka ps. „Kadyło”…

Za pro-rosyjskość atakowani są m.in. bł. Jan Paweł II i Stefan kardynał Wyszyński, a po swych wypowiedziach na temat współpracy z prawosławiem – czarnym charakterem jest dla uniatów przede wszystkim Józef kardynał Glemp. „Gdy czyta się wypowiedzi kardynała Glempa dotyczące grekokatolików przychodzi na myśl pytanie: czy to początek starczej demencji” – grzmi naczelny „Grekokatolicy.pl” Ireneusz Kondrów. Że jest to tylko marginalny wyskok jakiś ekstremistów niech świadczy, że z oficjalnym listem do księdza kardynała wystąpili również greckokatoliccy hierarchowie – arcybiskup Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski i biskup wrocławsko-gdański Włodzimierz Romana Juszczak.

Zostawiony nieporządek…

O co ten szum? O głośny już wywiad dla prawosławnego portalu Cerkiew.pl, w którym arcybiskup-senior nazwał patriarchę Cyryla „mężem opatrznościowym”. W rozmowie tej poruszono m.in. problem unii. „Cerkiew.pl: Ogromnym problemem w stosunkach rzymskokatolicko-prawosławnych jest problem unii i unitów. Jaka jest refleksja księdza kardynała, jako wieloletniego członka watykańskiej Kongregacji dla Kościołów Wschodnich, a równocześnie ordynariusza trzech obrządków wschodnich w Polsce, w kwestii tego problemu?

Józef kardynał Glemp: Temat ten był faktycznie aktualny w czasach, gdy jako prymas miałem wiele zadań wobec Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Żaden rosyjski prawosławny hierarcha nie sugerował mi nigdy niczego w tej sprawie. Sprawa przeszkadzała jednak najwyraźniej rosyjskim politykom, rozmawiał ze mną o naszej rzekomo nadzwyczajnej uwadze poświęcanej unitom bardzo wpływowy rosyjski polityk, mer Moskwy – Jurij Łużkow.

Proszę pamiętać, że kwestia ukraińskich grekokatolików stanowiła niewielki wycinek pracy kongregacji, która zajmuje się wszystkimi unitami na świecie, łącznie z Koptami, katolikami obrządku syryjskiego, malabarskiego, których sytuacja była prawdziwie problematyczna. Sekretarzem kongregacji był do roku 2001 świątobliwy człowiek, arcybiskup Miroslav Marusyn. Przyjechał raz do Polski – jednak miejscowi unici, Ukraińcy, traktowali go z ogromnym dystansem. Wielokrotnie odczuwałem naciski ze strony ukraińskich środowisk emigracyjnych, szczególnie w postaci nieprzychylnych publikacji, które zarzucały mi, że nie dość dobrze dbam o unitów w Polsce. Życzyli sobie, byśmy budowali więcej unickich cerkwi, sprzyjali ukraińskiemu szkolnictwu. Tymczasem sami mieliśmy ogromne problemy z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę kościołów, stąd też jedyne, co mogłem, to umożliwienie oddawania unitom katolickich świątyń na godziny, by mogli sprawować swoje nabożeństwa.

Nie było szczególnych problemów z ludnością ukraińską, poza tym, że gdy np. byłem biskupem warmińskim słyszałem skargi, że nie zawsze zostawiają po sobie porządek (śmiech). Jako prymas Polski musiałem otoczyć unitów opieką. Byli owcami naszej owczarni, choć – nie ukrywam – czasem trochę trudnej owczarni. Musimy jednak szanować ich prawo do wolnego wyboru. W czasach zawieranych unii mieli prawo, by opowiedzieć się po stronie rzymskokatolickiej, przyjmując zwierzchnictwo papieża, a w czasach tzw. soboru lwowskiego – po stronie prawosławia. Wierzę jednak, że dalsze współistnienie, a przede wszystkim wzajemne poznawanie się prawosławnych chrześcijan i rzymskich katolików, a także unitów, a przede wszystkim odnoszenie się do wspólnego fundamentu, jakim jest Pismo Święte, będzie prowadziło do stopniowego zbliżenia i ocieplania wzajemnych stosunków – nie tak wiele przecież nas różni. Nie dotykam tu jednak roszczeń własnościowych”.

Dzieci tronu, nie ołtarza?

Uniaci zawrzeli – przede wszystkim za przywołanie przez kardynała Glempa soboru lwowskiego z 1946t., podczas którego część duchowieństwa i wiernych Ukraińskiej Cerkwi Grekokatolickiej powróciło do prawosławia. „Trudno też uwierzyć słowom kardynała, że nikt z duchowych dostojników prawosławnych nie wywierał presji w sprawie grekokatolików” – kręci nosem red. Kondrów. „Wygląda na to, że rozwój Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej bardziej możemy zawdzięczać zmianie polityki państwowej, niż kościelnej” – trafnie też zauważają uniaccy krytycy arcybiskupa-seniora. Faktycznie, wsparcie dla rewindykacji uniackich (dotkliwych zwłaszcza dla rzymskokatolickich wiernych z Przemyśla), to w dużej mierze efekt mieszania się władz świeckich, ślepo ukierunkowanych na wspieranie wszystkiego, co kojarzyło im się ze „strategicznym partnerstwem z Ukraińcami”. W mniejszym zaś stopniu – był to owoc wewnętrznych ustaleń kościelno-cerkiewnych. Mieliśmy więc do czynienia z mechanizmem odwrotnym, niż zachodzący w związku z Deklaracją Warszawską.

Katoliccy czy szowinistyczni?

Grekokatoliccy zazdrośnie strzegą swej rzekomej „wyłączności” na reprezentowanie Ukraińców. „(…) jak każdy uczciwy chrześcijanin cieszę się, gdy wyznawcy Chrystusa wyciągają do siebie ręce. Jednocześnie, jako grekokatolik i Ukrainiec, wyraziłem swoją rezerwę wobec – odrzuconego na szczęście przez polskich biskupów – planu strony rosyjskiej, by przesłanie dotyczyło także Ukraińców i Białorusinów, za których Patriarchat Moskiewski czuje się odpowiedzialny” – pisał ks. Bogdan Pańczak, rektor lubelskiego Greckokatolickiego Seminarium Duchownego z Lublina ujawniając tym samym interesy kulisy uzgadniania treści deklaracji. Czyżby więc to uniacki opór utrudnił rozszerzenie idei pojednania na pozostałe słowiańskie narody wschodnie? Jeśli tak, byłby to kolejny przejaw szkodliwości działania ukraińskiej Cerkwi uniackiej dla całego obszaru Europy Środkowej i Wschodniej, zwłaszcza, że przecież prawosławni stanowią większość wśród wierzących mieszkańców Ukrainy. Tylko w Małopolsce Wschodniej, a także (niestety) w przypadku mniejszości ukraińskiej w Polsce – dominującym wyznaniem jest grekokatolicyzm, utożsamiany i utożsamiający się z ukraińskim nacjonalizmem i szowinizmem.

Na większości uniackich portali, w tym tych związanych ze strukturami Cerkwi – dominowały te same, krytyczne i zaniepokojone teksty na temat wizyty patriarchy Cyryla. Oczywiście, nie dziwi to ze stricte politycznego, czy ambicjonalnego punktu widzenia. Jeśli jednak podchodzimy do deklaracji z religijnego punktu widzenia – to krytyka i opór grekokatolików musi budzić sprzeciw. Swymi wyskokami przeciw kardynałowi Glempowi, papieżowi i samej wizji wspólnego frontu odnowy moralnej i obrony tradycji – niemądrzy liderzy i rzecznicy społeczności uniackiej w Polsce potwierdzają jedynie, że czują się najpierw przedstawicielami ukraińskiego nacjonalizmu i jego partykularnych interesów, a nie częścią Kościoła powszechnego. W tym zresztą piewcy dawnych kapelanów UPA bardzo przypominają tych „arcykatolickich” wrogów Deklaracji, którzy już wzięli się za dezawuowanie poparcia wyrażonego dla niej przez Benedykta XVI. Nie jest to zresztą przecież ani pierwszy, ani jedyny przypadek, gdy rusofobi z Polski i ukraińscy szowiniści mówią jednym głosem. Warto więc zastanowić się, czy akurat racy „sojusznicy” naprawdę dobrze służą sprawie polskiej i chrześcijańskiej.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Trudna owczarnia”

  1. No tak. Trzeciomajowcy, czerwoni’1863, POW, Piłsudski, UPA, PiS … Co ich łączy? Bycie pruskimi, hmmm, …, stronnikami, nazywając rzecz enigmatycznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *