Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Obrońcom „samostijnej Ukrainy” w odpowiedzi

Pisząc o kulcie Bandery i UPA na Ukrainie – o podnoszącym coraz wyżej łeb neonazizmie, o budowaniu pamięci historycznej i narodowej tożsamości w oparciu o kolaborację z Hitlerem i ludobójstwo na Polakach – z reguły słyszę mniej lub bardziej gwałtowne i oburzone reakcje obrońców „samostijnej Ukrainy”: że (cytuję) „z Ukraińcami idzie się dogadać, a z kacapami – za cholerę. Nic, tylko mordować i grabić potrafią”; że Katyń, że Syberia, że łagry i zsyłki. I w ogóle: że Putin – to Stalin, Rosja – to ZSRR, wraz z całym aparatem terroru i przemocy lat 40-tych: z NKWD, Łubianką, łagrami… Wiadomo: obrona poprzez atak jest skuteczna, i tym łatwiejsza, im mniej atak ma wspólnego z sednem sprawy.

            Bo wyobraźmy sobie, przykładowo, analogiczną sytuację, sprowadzoną do bardziej codziennych sytuacji: jeżeli powiem, że palenie papierosów jest szkodliwe dla zdrowia – to czy jest to racjonalny powód do ataków na mnie dla tych, którzy są przekonani, że zażywanie narkotyków jest większym zagrożeniem? Albo: jeśli stwierdzę, że polskie media są stronnicze – czy będzie to powodem, by ktoś się oburzał (stojąc w obronie polskich mediów), że przecież media w KRLD czy na Kubie są jeszcze bardziej stronnicze? Co ma piernik do wiatraka? Dlaczego niektórzy zwolennicy „nowej Ukrainy” (albo – może to bardziej trafne – przeciwnicy Rosji) nie potrafią po prostu przyznać, że neo-banderyzm to zło, a ukraiński nazizm i skrajny nacjonalizm, kultywowane po „Pomarańczowej Rewolucji” i obecnie po „Euromajdanie”, doprowadziły w przeszłości do rzezi i ludobójstwa?

            Punkt drugi, to sprowadzanie całej dyskusji do ZSRR, Stalina, zsyłek i bolszewizmu. Wiem, że niejednemu się narażę, ale powiem wprost, co o tym sądzę: jeżeli ktoś nie rozróżnia Federacji Rosyjskiej od ZSRR, a Putina od Stalina – to jest to przypadek nie dla politycznej dyskusji i konfrontacji na argumenty, ale dla psychiatry. Dla mnie takie myślenie przypomina zaburzenie percepcji rzeczywistości, zaburzenie myślenia, zaburzenia poznawcze, halucynacje oraz urojenia. Słowem – schizofrenię. Nie inaczej powiedziałbym o kimś, kto twierdziłby, że dzisiejsze Niemcy – to III Rzesza, a kanclerz Merkel to Adolf Hitler (nawet będąc bardzo sceptycznie nastawionym do wzrostu potęgi Niemiec i pozycji kanclerzowej w Europie i świecie na myśl by mi nie przyszło, by na poważnie w swej argumentacji powoływać się na obozy koncentracyjne i Gestapo).

            Punkt trzeci, to zadziwiająca odporność na fakty i ignorancja. Już prawie od roku słyszymy, że światu grozi III wojna światowa. Ulubionym argumentem opcji pro-majdanowej wydaje się straszenie, że „Putin nie zatrzyma się na Krymie”. W domyśle: że uderzy na Zachód, na Polskę. Że już (czyli od… dobrych kilku miesięcy) szykuje się do zajęcia krajów bałtyckich. Że przez Mariupol zdobędzie lądowe połączenie z Krymem, a przez całą południową Ukrainę – z Mołdawią. To nic, że absolutnie nic z tych prognoz się nie sprawdza: ani Putin nie wysuwa się poza południowo-wschodnią Ukrainę, ani nie uderza na Łotwę czy Estonię; ani nie buduje lądowego „korytarza” z Krymem, ani – z Mołdawią. Ani też nikt – poza sporą częścią polskich „elit” politycznych i medialnych – nie chce, nie straszy i nie przywołuje nieustannie III wojny światowej.

            To, co opisałem powyżej, to doskonały przykład, jak poważny problem sprowadzić do absurdu, do ideologiczno-emocjonalnej gorączki i wojny polsko-polskiej. Powołując się, rzecz jasna, nie na argumenty racjonalne i fakty, ale na lęki, na historyczne (co nie znaczy, że nie słuszne) urazy i krzywdy, wreszcie – na mity i stereotypy. Te ostatnie – jako utrwalone w zbiorowej świadomości pejoratywne wyobrażenia o jakiejś nacji czy grupie społecznej – są szczególnie skutecznym narzędziem politycznej agitacji i ideologicznej propagandy. Jak świetnie stwierdził prof. Bronisław Łagowski: „rusofobia to jest obecnie ideologia państwowa (…), za którą idzie odpowiednia propaganda”[*]. Co więcej: rusofobia jest także powszechnym zjawiskiem społecznym; dlatego tak łatwo posługuje się nią polityczno-medialna propaganda elit rządzących. I – dodajmy – jak każda fobia jest zaburzeniem nerwicowym, nie mającym związku z racjonalnym myśleniem. „Obawa przed rosyjską agresją na Polskę może być tylko traktowana w kategoriach jakiejś psychologicznej patologii” – jak powiedział prof. Łagowski.

Dawniej, jeszcze przed ukraińskimi kryzysami ostatnich lat, prof. Łagowski napisał, że „wielka miłość sfer rządzących do Ukrainy jest funkcją nienawiści do Rosji”. Parafrazując: nie tyle kochamy Ukrainę, co nienawidzimy Rosję (zresztą – złośliwi o największej partii opozycyjnej w Polsce także mówią, że bardziej, niż kocha Polskę, nienawidzi ona Rosji). Dlatego tak wielu Polaków, polityków i mediów, ale i zwykłych obywateli, nie chce dostrzec bardzo niebezpiecznego zjawiska, jakim jest kult Bandery, UPA i kolaboracji z III Rzeszą. Ten kult nie tyle się odradza: odradzać on się zaczął po rozpadzie ZSRR, na sile przybrał po „Pomarańczowej Rewolucji” i za rządów prezydenta Juszczenki. Teraz staje się oficjalną ideologią państwową nowej, „demokratycznej” i prozachodniej Ukrainy. To zjawisko powinno budzić nasz sprzeciw, niezależnie od tego, co sądzimy o rosyjskiej aneksji Krymu. Niestety – rusofobia sprawia, że niektórzy nie chcą dostrzec, że ich „miłość do Ukrainy” nie jest odwzajemniana po drugiej stronie – bo po drugiej stronie znów modne stały się mundury i znaki Wehrmachtu czy SS. Oby tylko do użytku nie wróciły widły i siekiery.    

Michał Soska  


[*] http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prof-bronislaw-lagowski-rusofobia-to-jest-obecnie-ideologia-panstwowa/51vhw, 15.10.2014.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Obrońcom „samostijnej Ukrainy” w odpowiedzi”

  1. „… Ani też nikt – poza sporą częścią polskich „elit” politycznych i medialnych – nie chce, nie straszy i nie przywołuje nieustannie III wojny światowej. …” – nieprawda, papież Franciszek powiedział, że III wojna światowa trwa. Kosciół w Polsce też zdaje się sprzyjać „majdaniarzom”, więc obraz całości wydaje sie spójny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *