Według białoruskiego Euroradia, którego reporter był w Jelsku na Białorusi, gdzie znalazły się działaczki, wszystkie trzy mają ślady po kajdankach na rękach, widać ślady pobicia, włosy jednej z nich oblane są zielonym płynem służącym do odkażania ran, widać także że włosy obcinano nożem. Ukraiński MSZ, którego pracownik także jest w Jelsku, twierdzi, że dziewczyny nie skarżyły się na swój stan zdrowia. Został on uznany za zadowalający. Według FEMEN, w poniedziałek po akcji przeciwko polityce Aleksandra Łukaszenki działaczki zostały zatrzymane na dworcu kolejowym w Mińsku przez funkcjonariuszy KGB i milicji. Zawiązano im oczy, a później przez całą noc wożono autobusem, by w końcu wywieźć do lasu. Tam aktywistki zostały pobite, rozebrane, oblane olejem, a jedną z nich ogolono na łyso. W takim stanie zostawiono je w lesie.
a.me.
Po tej wiadomości nawet ci z moich znajomych którzy zazwyczaj nie wypowiadają się zbyt przychylnie o Białorusi… nie mogli przestać się cieszyć na samą wzmiankę o tych wydarzeniach.