Cały powojenny świat zachodni, świat liberalnej demokracji po 1945 roku pozycjonuje się jako „Anty-Hitler”. Wszystkie ograniczenia demokracji, wolności słowa, nieprzestrzeganie praw człowieka, etc. porównywalne są do tego, co robił Adolf Hitler. Każdy krytykowany przez media antydemokratyczny polityk przyrównywany jest do Hitlera, a jego państwo do III Rzeszy. Oto zjawisko, które przed wieloma laty Leo Strauss określił mianem „reductio ad Hitlerum”. Konsekwentnie, kiedy my – konserwatyści przyrównujemy pewne praktyki państw demokratycznych do praktyk hitlerowskich, na przykład eutanazję osób starszych lub zabijanie dzieci poczętych – to wywołuje to wielkie oburzenie, że coś, co przegłosowano w demokratycznych procedurach można w ogóle śmieć porównywać do praktyk III Rzeszy.
Pamiętam, że gdzieś kiedyś przeczytałem, że Adolf Hitler bywał w swoim życiu nacjonalistą, rasistą, socjalistą, demokratą, autorytarystą i totalitarystą, nawet chrześcijaninem – nigdy tylko nie udawał liberała. Fakt, zamordysta udający liberała jest wyjątkowo obrzydliwy. I z tą obrzydliwością mamy dzisiaj do czynienia. Gdzie? Ano… obok nas. Świat, który znamy powoli brązowieje i poczyna przypominać hakenkreuzową rzeczywistość III Rzeszy. Oto we Francji właśnie uchwalono nową wersję Ustaw Norymberskich z 1935 roku. Na ich mocy w 1935 roku części praw obywatelskich pozbawieni zostali Żydzi. Na podstawie francuskich Ustaw Paryskich części praw publicznych pozbawiono obywateli niezaszczepionych. Co ciekawe, gdy Etat Vichy marsz. Philippe’a Pétaina, na wzór Ustaw Norymberskich, uchwaliło własne ustawodawstwo antyżydowskie, to biskupi francuscy nie kryli oburzenia, twierdząc, że jest to czyn głęboko niechrześcijański (i mieli pełną rację). Gdy w 2021 roku uchwalono Ustawy Paryskie, spotkały się z pełnym poparciem gallikańskiego episkopatu. Widocznie tylko dla zaszczepionych jest Królestwo Niebieskie, a Ukrzyżowany poniósł śmierć męczeńską tylko za „wybranych”.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że do podobnego ustawodawstwa przymierza się wiele państw, w tym także i Polska. Rząd, napominany przez lobbystów międzynarodowych koncernów farmaceutycznych (aby uniknąć procesów nie wskażę nazwisk, wszak wszyscy je znamy), najchętniej także wprowadziłby podobne Ustawy Warszawskie. Ma z tym jednak problem, gdyż wszystkie statystyki pokazują, że „wyszczepiony” został bardziej podatny na telewizyjne manipulacje elektorat PO, gdy bardziej konserwatywny elektorat PiS stawia zaciekły opór. Ponoć w gminie, gdzie Andrzej Duda otrzymał najwyższe poparcie w całej Polsce (91%), tylko 17% ludzi dało się „wyszczepić”. Prawdę mówiąc jestem jednak przekonany, że – bez względu czy Jarosław Gowin będzie dalej wicepremierem czy nie – wcześniej czy później zobaczymy podobny podział Polaków na lepszych i gorszych, na „wyszczepionych” i niezaszczepionych.
Przy zmasowanym ostrzale medialnym – tak TVN, jak i TVPiS – wcześniej czy później zacznie kształtować się nowa stratyfikacja społeczna. Użyjmy ulubionego słowa socjologów: uwarstwienie. Społeczeństwo przyjmie zaraz charakter stanowy. Na górze będzie stan „wyszczepionych”, poniżej zaś stan „niezaszczepionych”, a na samym dnie, zupełnie wyjęci spod prawa „antyszczepionkowcy”, traktowani jako warcholsko-anarchistyczna grupa antypaństwowa i antysystemowa, ukrywająca się po kanałach, w lasach i w Bieszczadach. Będą kręcone filmy o stróżach prawa i najemnikach polujących na „antyszczepionkowców”. Być może uda się przy okazji rozkręcić rodzimą kinematografię i znaleźć jakiegoś polskiego Arnolda Schwarzeneggera, który jednym ciosem kładzie na ziemię po trzech „antyszczepionkowców”. Nie jest również wykluczone, że uwarstwienie będzie jeszcze głębsze. Oto w niemieckiej prasie („Berliner-Zeitung”) czytamy, że na zapowiedziany koncert Bruce’a Springsteena nie zostaną wpuszczeni „wyszczepieni” za pomocą Astrazeneki, gdyż szczepionka ta zbyt słabo działa i nie daje dostatecznej ochrony. Czyli rysuje się nam następująca hierarchia: 1/ pełnoprawni obywatele, czyli „wyszczepieni” Pfizerem, Modeną lub Johnsonem; 2/ obywatele drugiej kategorii, czyli „wyszczepieni” Astrazeneką; 3/ osoby przynależące do państwa, czyli niezaszczepieni; 4/ grupa wyjęta spod prawa, czyli czynni „antyszczepionkowcy”. Być może, że pojawi się jeszcze piąta grupa: tzw. mischlingi (niem. mieszańscy), czyli osoby „wyszczepione” w pierwszym podejściu Astrazeneką, a w drugim czymś mocniejszym i skuteczniejszym.
Myślę, że Adolf Hitler zachichotałby, widząc te podziały. Przypomniałyby mu się jego Ustawy Norymberskie, idee „Herenvolku”, etc. Carl Schmitt mógłby zaś na nowo napisać swój słynny artykuł „Konstytucja wolności”, pochwalający te ustawy jako ostatecznie likwidujące w III Rzeszy liberalny przesąd równości wszystkich ludzi wobec prawa (nie mylmy z dziełem Hayeka, przypadkowo mającym ten sam tytuł, tyle, że w języku angielskim!). Tak, ustawy pozbawiające obywateli odmawiających „wyszczepienia” części ich praw obywatelskich, części rzekomo im przyrodzonych praw człowieka, to koniec epoki liberalnej! To koniec idei równości wszystkich ludzi wobec prawa! Nie ma, że „stan wyższej konieczności”, iż to „zło konieczne”, „system przejściowy”, etc. Albo wszyscy ludzie są równi wobec prawa – wyjąwszy osoby pozbawione części praw w wyniku wyroków sądowych za popełnione przestępstwa – albo nie są.
Istotą Ustaw Norymberskich z 1935 i Ustaw Paryskich z 2021 roku jest wprowadzenie hierarchii społecznej pojętej jako rozróżnienie prawne. Ponieważ niezaszczepiony może się „wyszczepić” i awansować w tej hierarchii, a zaszczepiony może po roku nie przyjąć nowych dawek, to w hierarchii tej można wzrosnąć lub spaść w niej. Skoro zaś ze statusem „wyszczepionego”, lub nie, ma się inne prawa, to jest to klasyczny system stanowy. Liberalny dogmat równości wobec prawa właśnie zdechł! Został wrzucony do kosza z napisem „pandemia”, na którym wisi karteczka: „Kosz na śmieci ufundowany przez międzynarodowe koncerny farmaceutyczne”.
Adam Wielomski
Naiwni ludzie myśleli, że załatwią kwestię wszelkich niedogodności zastrzykami genowymi. Tymczasem już przygotowywana jest trzecia dawka, która znowu będzie niedobrowolna, ponieważ wygasają paszporty covidowe. Czyli w zamian za 10 dni w Chorwacji za rok trzeba będzie znowu przyjmować te „szczepionki”. Maski może nawet odejdą do lamusa a teraz będzie podpięcie do elektronicznego nadzoru poprzez komórkę. Tylko czym to się różni od obroży zakładanej skazanemu na nogę?
Wyjazdy do Chorwacji to przejaw kosmopolityzmu. Państwo narodowe powinno to ukrócić. Walka ze zdradą i zaprzaństwem musi iść pełną parą. Tyczy się to także wyjazdów zarobkowych, czy nauki angielskiego.
(…)Prawdę mówiąc jestem jednak przekonany, że – bez względu czy Jarosław Gowin będzie dalej wicepremierem czy nie – wcześniej czy później zobaczymy podobny podział Polaków na lepszych i gorszych, na „wyszczepionych” i niezaszczepionych.(…)
W momencie opublikania to Gowin już dawno nie jest vice… zatem ile ciekacie?