Wielomski: Co łączy Salviniego z Jarosławem Kaczyńskim?

Wicepremier, szef MSW Włoch Matteo Salvini przybył dziś z wizytą do Warszawy. O wynikach tej wizyty redaktor Leonid Sigan rozmawiał z politologiem profesorem Adamem Wielomskim.

„Matteo Salvini zbiera drużynę do marszu na Brukselę”, „Siemoniak: Kaczyński igra z ogniem, spotykając się z Salvinim”, „Układanka europejska na Nowogrodzkiej” – to tylko niektóre tytuły prasowe poprzedzające wizytę włoskiego polityka w Warszawie. Ale chyba najdalej posunął się komentator „Rzeczypospolitej” Jerzy Haszczyński, który swój felieton opatrzył tytułem „Nie tylko Salvini. Kreml czai się wszędzie”. Ta wrzawa trwa już kilka dni. Jakie są spostrzeżenia Pana Profesora w związku z wizytą Matteo Salviniego w Warszawie?

— Nie mam wątpliwości, że wizyta ta nie jest przypadkowa, ponieważ w maju odbywać się będą wybory do Parlamentu Europejskiego, gdzie Matteo Salvini wraz z Marine Le Pen organizują wielką koalicję eurosceptyków ze wszystkich państw. Ze strony Salviniego a także Marine Le Pen i tych środowisk napływają pewne sygnały, mówiące o tym, że postrzegają oni Prawo i Sprawiedliwość jako polską partię eurosceptyczną.

Wymogi Parlamentu Europejskiego powodują, że trzeba stworzyć dużą frakcję. Dlatego też podjęli oni próbę naboru Prawa i Sprawiedliwości do tej nowo powstającej frakcji, i to wydaje się im się być o tyle ułatwione, że koalicyjny partner europosłów PiS — brytyjscy konserwatyści — znikną w związku z Brexitem. Prawdopodobnie frakcja, do której Prawo i Sprawiedliwość należy, po przyszłych wyborach do Europarlamentu w maju po prostu przestanie istnieć.

— Przed tygodniem włoska „La Repubblica”, informując, że w Warszawie Matteo Salvini spotka się z liderem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, pisała, że głównym tematem rozmów ma być zawarcie porozumienia przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości nie potwierdziła jednak tej informacji, podkreślając, że tematem rozmów będą sprawy interesujące dla obu stron. Jak ten unik można skomentować?

— Myślę, że chęć współpracy może tutaj okazać się jednostronna, dlatego że pomiędzy Salvinim i współpracującymi z nim ugrupowaniami politycznymi — włoskimi, francuskimi, belgijskimi i innymi —  a Prawem i Sprawiedliwością istnieją zasadnicze różnice w postrzeganiu problemu Unii Europejskiej. Problem ten wiąże się z tym, że Prawo i Sprawiedliwość tylko werbalnie jest partią eurosceptyczną.

W rzeczywistości w wielu posunięciach szczegółowych widzimy kierunek jak najbardziej zwrotny. Trudno, na przykład, być eurosceptykiem i głosić budowę wspólnej europejskiej polityki gazowej, bezpieczeństwa energetycznego, ponieważ wymaga to wzmocnienia struktur unijnych. Dlatego też myślę, że w polityce zachodnioeuropejskiej źle interpretuje się partię Jarosława Kaczyńskiego, która jest eurosceptyczna głównie na użytek wyborców w Polsce, ale wcale nie jest eurosceptyczna, jeśli chodzi o jej działania na politycznej arenie międzynarodowej. Dlatego myślę, że jeśli chodziłoby o ewentualny sojusz, o jakąkolwiek zgodność programową, to, oczywiście, nie ma tutaj żadnych szans. Do tego dochodzą jeszcze inne różnice, przede wszystkim wiążące się z faktem postrzegania przez różne ugrupowania wrogów Unii Europejskiej. Francuzi i Włosi wrogów Unii Europejskiej będą przede wszystkim postrzegali w Stanach Zjednoczonych oraz podkreślali zagrożenie płynące ze strony Niemiec.

Natomiast politycy z Prawa i Sprawiedliwości uważają, że głównym wrogiem Unii Europejskiej jest Rosja, a Stany Zjednoczone traktują jako najważniejszego partnera i, można powiedzieć, protektora krajów Unii Europejskiej, a szczególnie krajów nowo przyjętych z Europy Wschodniej. Merytorycznie rzecz biorąc, ja tutaj nie bardzo widzę wspólną płaszczyznę działania.

 — Matteo Salvini i Kaczyński: co ich łączy, a co dzieli? Na pewno stosunek do Rosji, do sankcji wobec niej, Krym, Nord Stream 2. No i co jeszcze?

— Jest jeszcze jedna rzecz, która potencjalnie może ich połączyć. Dlatego, że jeżeli do tego sojuszu mogłoby w ogóle dojść, to raczej z przyczyn pozamerytorycznych. Mianowicie, jest powszechnie wiadomo, że współpracę Salviniego z Marine Le Pen, i w ogóle ogólnoeuropejski ruch eurosceptyczny buduje w stolicach państw europejskich Steve Bannon, do niedawna najbliższy współpracownik Donalda Trumpa, który, jak sądzę, na jego zlecenie właśnie buduje taki sojusz, aby osłabić Unię Europejską, a przede wszystkim pozycje niemieckie. I jedyną właściwie możliwością współpracy z tą formacją jest właśnie fakt, że stoją za tym Amerykanie, którzy by chcieli osłabić pozycje Niemiec i jedynie lobbing amerykański może spowodować, że PiS wejdzie do koalicji, w której, naturalnie, nie powinien się znaleźć, dlatego że nie jest partią eurosceptyczną i na pewno nie głosi przemodelowania Unii Europejskiej.

 — Kaczyński i Matteo Salvini postrzegani są jako eurosceptycy. Obaj politycy mają poważne zastrzeżenia wobec polityki Brukseli. Ale jej kasa przecież bardzo ich interesuje. Jak to pogodzić?

— No właśnie, to jest ta różnica, że oni obydwaj są postrzegani jako eurosceptycy, podczas, gdy Matteo Salvini naprawdę jest eurosceptykiem, a w moim przekonaniu Jarosław Kaczyński tylko głosi takie hasła do swojego elektoratu krajowego. W rzeczywistości zaś Prawo i Sprawiedliwość jest świadome zależności Polski od pieniędzy unijnych. Włosi takiej zależności nie wyczuwają  dlatego, że jest to kraj, który więcej wpłaca do budżetu Unii Europejskiej i proporcjonalnie mniej z niej zyskuje. W związku z czym Polska może być traktowana jako beneficjant finansowy, kiedy Włosi raczej tym beneficjantem nie są, co też oczywiście utrudnia Prawu i Sprawiedliwości  rzeczywiste działania o charakterze eurosceptycznym. Dlatego jestem raczej sceptyczny co do możliwości zawiązania tego sojuszu.

 — Jak potoczą się sprawy po wizycie Salviniego? Pańska prognoza, Panie Profesorze.

— Moim zdaniem, skończy się to na wydaniu ogólnikowego oświadczenia o chęci dalszej współpracy, z którego nic nie będzie wynikało, ale tak naprawdę wszystko oczywiście rozstrzygnie się dopiero po wyborach do Europarlamentu. Będzie to przede wszystkim będzie zależało od tego, czy Prawo i Sprawiedliwość będzie posiadało jakiekolwiek możliwości koalicyjne w Europarlamencie. Uważam, że najbliższym partnerem dla Prawa i Sprawiedliwości w Europarlamencie byłaby Europejska Partia Ludowa, którego to sojuszu jednakże politycy z PiS nie życzą sobie z tego jednego powodu, że są tam członkowie Platformy Obywatelskiej i PSL, a przede wszystkim Platformy Obywatelskiej. I jeżeli jeszcze się okaże, że przedstawiciele PiS byliby posłami niezrzeszonymi, co się wiąże z brakiem różnego rodzaju profitów i niemożliwością funkcjonowania w Parlamencie Europejskim, to myślę, że różne opcje mogą być otwarte.

Racjonalnie rzecz biorąc, z punktu widzenia programów, czy też idei przyświecających tym partiom, ja osobiście jestem bardzo sceptyczny co do możliwości zaistnienia takiego sojuszu. W jakichś sprawach, ewentualnie, taktycznych, to tak, ale stworzenie na przykład jakiejś jednej eurogrupy parlamentarnej raczej wydaje mi się trudne.

Za: https://pl.sputniknews.com

Click to rate this post!
[Total: 12 Average: 4.3]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *