Wielomski: Kosmopolityczny liberalizm Ruchu Narodowego

Kosmopolityczny liberalizm w natarciu, czyli upadek Ruchu Narodowego? | prof. Adam Wielomski.

Click to rate this post!
[Total: 6 Average: 4.5]
Facebook

6 thoughts on “Wielomski: Kosmopolityczny liberalizm Ruchu Narodowego”

  1. Nie ma niczego niespodziewanego w tym, że Ruch Narodowy nie ma żadnego programu ideologicznego – już sam profesor Wielomski stwierdzał niegdyś, że nacjonalizm jest postawą emocjonalną – stanowi wyraz afektu miłości do swojego narodu. Tak więc narodowcy kochają swój naród i chcą dla niego dobrze.

    Ale żeby wiedzieć czym jest to „dobrze” i jakoś móc to uzasadnić, nie wystarczy afekt emocjonalny a potrzebna jest konkretna ideologia. A tę na ogół musi zapewnić ktoś inny, bo narodowcy poza kochaniem własnego narodu a ewentualnie nienawiścią wobec wrogów Ojczyzny, muszą na ogół polegać na innych programach ideologicznych, które cokolwiek mówią o działaniu świata.

    W Konfederacji mózgiem są korwiniści a sercem narodowcy – i jest to połączenie, które wychodzi całkiem zgrabnie, czego skutkiem jest obecność w Sejmie. Narodowcy wnoszą w związek ów afekt emocjonalny do swojego narodu, a korwiniści rozumowo dopełniają ich, że prawdziwa miłość do narodu istnieje wówczas, gdy się go nie zdziera i wyzyskuje socjalizmem, tylko każdy członek narodu może bez przeszkód zakładać swoją działalność gospodarczą i bogacić się bez przeszkód.

    Nie ma też większego problemu z niekosmopolitycznym uzasadnieniem „narodowego liberalizmu”. Otóż polega ono na tym, że to właśnie my, Polacy, jesteśmy lub dążymy do bycia najbardziej wolnorynkowym narodem na świecie, po to by udzielać korwinistycznego pouczenia innym narodom, aby obniżały podatki, cła i likwidowali przymusowe ubezpieczenia społeczne, wzorując się właśnie na nas i naszym ekscepcjonalizmie. Bo jesteśmy WCN – Wolnorynkowym Chrystusem Narodów.

    Supremacjonizm Polaka polega na tym, że dąży on do stanu, w którym Polska zostanie rajem podatkowym dla wszystkich członków narodu, a nie tylko elit – a z kolei podrzędność innych narodów na tym, że pragną protekcjonizmu państwa, który ostatecznie zawsze obróci się przeciw nim, więc są tymi głupszymi.

    Można dodać do tego darwinizm społeczny pana Janusza i tym bardziej potwierdzamy naszą supremację, bo tylko prawdziwie wolnorynkowe otoczenie ociosa Polaka ze zbędnej miękkości charakteru do jakiej zdemoralizowałby go welfare state, do stanu jego nadczłowieczeństwa w samodzielności. A inni, słabeusze niech sobie mają socjalizm i niech on ich ściąga na dno, niech powoduje ich uwiąd.

    A jeśli uda się zlikwidować ZUS, to jeszcze uzdrowimy sytuację demograficzną i przywrócimy rodzinie jej dawną funkcję, bo odtąd aby zapewnić sobie jakikolwiek socjal i mieć jakiekolwiek zabezpieczenia czy instytucję opiekuńczą, człowiek będzie musiał, albo odkładać na prywatnych ubezpieczeniach społecznych, albo założyć lub dołączyć do rodziny, która będzie stanowiła jego inwestycją długoterminową i wzajemnie zabezpieczała jej członków jak sobie tam między sobą ustalą.

    Więc Polacy zaczną zakładać rodziny, będące faktycznie funkcjonalnymi podstawowymi komórkami społecznymi, a nie dekoracją czy projektem hobbystycznym, który nijak nie służy gromadzeniu czy zabezpieczaniu kapitału, w tym społecznego. A zatem skończą się te demoliberalne małżeństwa z afektu, z których nic nie wynika, albo które się rozpadają i są nietrwałe, a powrócą te motywowane politycznie i ekonomicznie a o rodzinie będzie się myślało jako o zabezpieczeniu swojej przyszłości, bo jeśli jej zabraknie, to przyszłości też zabraknie. Więc siłą rzeczy, z tego egzystencjalnego lęku ludzie odbudują autorytet rodziny.

    Powrót tej funkcji spowoduje, że rodzina czy nawet klan będzie stanowił socjalną fortecę, którą jednak każdy będzie musiał sobie postawiać sam, wchodząc w tego rodzaju interesowną relację z innymi, podczas gdy poza pieleszami rodzinnymi za oknem będą hulały wiatry nie-ma-przeproś-kapitalizmu. A prawdziwy Polak będzie umiał wyłazić do tej brutalnej rzeczywistości, której boją się te wszystkie lewaki, przynosić z niej odpowiednie nagrody i dalej wzmacniać swoją rodzinę.

    Kiedy naród nauczy się funkcjonować w takich warunkach, okrzepnie i się wzbogaci, to narodowcy się przydadzą, żeby później na czołgach zawozić nasz model cywilizacyjny innym, upośledzonym narodom świata, wciąż trwającym w socjalizmie. Zatem pojawią się również i te okazje do dumy narodowej, ale najpierw korwiniści muszą narodowcom wytłumaczyć, z czego właściwie powinni być dumni.

    A dumnym można być tylko z tego, że się samemu potrafi organizować sobie rzeczywistość na własnych warunkach, wchodząc w dobrowolne relacje z innymi a nie z powodu bycia uczepionym państwowego cyca. Kiedy będziemy najmniej eksploatowanym narodem przez władzę jego państwa, wtedy będziemy mieć jakiś powód do dumy i zadzierania nosa.

    Narodowcy są potrzebni, żeby od strony afektów emocjonalnych uzasadniać rozumową podbudowę korwinistów i potwierdzać, że to właśnie korwiniści są w łączności z narodem i najlepiej rozumieją jego interes i dobro. Ale to, co ma być tym interesem narodowym, to określa Pan Janusz. Razem z von Misesem, Hayekiem, Rothbardem, Spencerem czy nawet tą Rand.

    „Więc czego nie rozumiesz, lewaku?”

    I tym korwinistycznym akcentem wypada zakończyć komentarz.

    1. Nie idź tą drogą! Bankructwo moralne korwinizmu jest ewidentne już od jakiegoś czasu. To już nie jest modne i nie daje poklasku!

    2. (…)Więc siłą rzeczy, z tego egzystencjalnego lęku ludzie odbudują autorytet rodziny.(…)
      Prostytucja matryonialna i autorytet rodziny? A to dobre!!!

      1. Bardzo dobre.

        Tym sposobem każdy w korwinowej Polsce będzie mógł się poczuć niczym Habsburg, Hohenzollern albo przynajmniej Potocki i da odpór feminizacji.

        A jeśli nie da, to wszystkie te niesamodzielne społeczeństwa domagające się od państw zabezpieczeń socjalnych i tak padną z powodów demografii, bo dzisiejsze pseudorodziny i tak są nietrwałe, więc nie spełnią roli reprodukcyjnej.

        Zarówno Narodowcy jak i korwiniści kierują się w stronę męskiego elektoratu i tegoż poparcie zdobywają, więc pora zacząć głośniej mówić o tym, aby mężczyźni zracjonalizowali małżeństwa i rodzinę, wyrywając władzę z rąk państwa i oddając ją panom domów. Skończyć z koedukacją i tymi wszystkimi równościowymi bzdurami.

        Albo zrobią to muzułmanie, którzy nie mają żadnych skrupułów, aby bawić się w maczyzm. Ale oni europejski kryzys męskości zażegnają na własnych warunkach, które będą bardziej dotkliwe dla kobiet i zupełnie obce kulturowo.

  2. Akurat znaczna część libertarian, po mariażu z narodowcami, odwróciła się od Korwina. To nie jest tak, że głównie wolnościowcy głosują na Konfederację. Przepływy elektoratów pomiędzy partiami trwają i Konfa ciągnie nieco z niegłosujących, PSL, troszkę od Hołowni, stosunkowo mało od PiS. W ogóle całe to zamieszanie z koronawirusem spowodowało, że wierchuszka sama nie bardzo ma świadomość, kto ich popiera, a to jest niebezpieczne. Trzeba wiedzieć, jak się pozycjonować w przypadku wyborów. W tym celu należałoby zamówić jakiś sondaż na wewnętrzny użytek partii, w przeciwnym razie pozostaje bazowanie na domysłach. Ogólnie, takie dynamiczne zmienianie struktury elektoratu raczej dobrze nie wróży, bo ci napływowi mogą sobie w pewnym momencie zagłosować na inną partię, zaś starzy wyjadacze – raz zrażeni – odwrócą się i głosować nie będą. Ryzyko jest spore.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *