Carl Schmitt w 1928 roku opublikował swój najbardziej znany tekst, a mianowicie Pojęcie polityczności, dowodząc w nim, że polityka zaczyna się wtedy, gdy nienawiść między zorganizowanymi grupami ludzkimi dojdzie na tyle wysoki poziom „intensywności”, że są one zdolne do otwartej walki zbrojnej w imię własnych interesów i idei, w tym także do zabijania i zaryzykowania własnej śmierci. Równocześnie dowodził, że idee tworzące wystarczającą „intensywność” nienawiści muszą odwoływać się do silnych emocji. Ludzie przez stulecia byli zdolni mordować się w imię religii, a obecnie czynią to samo w imię wielkich i fanatycznych ideologii. Pisząc to w 1928 roku Schmitt miał na myśli marksizm-leninizm. Równocześnie twierdził, że dostatecznej „intensywności” nienawiści nie jest zdolny stworzyć liberalizm i jego idee wolności obywatelskich i ekonomicznych, równości wobec prawa, swobody zawierania umów, tolerancji, etc. To idee odwołujące się do rozumu, a nie do uczuć; do interesów, a nie do serca. Dlatego, zdaniem Schmitta, liberałowie byli skazani na klęskę w starciu z bolszewizmem i faszyzmem. Zdanie swoje zmienił dopiero po 1945 roku, gdy doszedł do wniosku, że Anglosasi potrafili z idei wolności, tolerancji, etc. stworzyć ideologię nienawiści – na odpowiednim poziomie „intensywności” – dzięki czemu zmobilizowali własne społeczeństwa i pokonali III Rzeszą.
Piszę to wszystko dlatego, że podobną sytuację obserwujemy dzisiaj w Polsce, gdy idee wolności, tolerancji i przeciwdziałania dyskryminacji – z natury swojej pokojowe i przeciwne stosowaniu przemocy – również kreują nienawiść. Każdy, kto używa mediów społecznościowych wie, że największą nienawiścią i językiem z rynsztoka plują na swoich dyskutantów ci, którzy mają na zdjęciach profilowych hasło „Strefa wolna od nienawiści”. Wielokrotnie wyzywają swoich oponentów, nawołują do ich bicia – a wszystko to pod hasłami walki z „nienawiści” i walki o „tolerancję”. Na YouTubie jest dostępny filmik z dziennikarzem zadającym pytania manifestującym zwolennikom LGBT. I gdy w rozmowie z jedną z uczestniczek manifestacji deklaruje się jako przeciwnik tej doktryny, to zostaje najzwyklej w świecie opluty, w twarz, przez młodą dziewczynę z transparentem „Precz z nienawiścią!”, czy jakoś podobnie brzmiącym. Wskazuje to na fakt, że emocje wywołane walką o tolerancją prowadzić mogą do ideologicznego fanatyzmu. Cóż, historia pokazuje, że walka o wolność i tolerancję nie raz pozostawiała po sobie sterty ludzkich zwłok, a bomby zrzucane na miasta miały wymalowane na sobie białe gołąbki pokoju.
Prawda jest bowiem brutalna, czyli taka, jaka jest: spirala nienawiści została w Polsce rozpętana do czerwoności i trudno nie odnieść wrażenia, że konflikty społeczne i polityczne w naszym kraju mogą nakręcać się pod jakimikolwiek hasłami i ideami. Jedni nienawidzą w imię „prawdy o Smoleńsku”, w imię „walki z komuną”, „walki z PO”, „walki z Tuskiem i jego bandą”. Inni nienawidzą w imię „konstytucji”, „walki o tolerancję”, „walki o wolność”. Paradoksalnie, tolerancja stała się dziś hasłem za którym kryje się nienawiść rozgrzana do czerwoności. Jeszcze z rok-dwa takiej atmosfery i Polacy zaczną się wzajemnie zabijać na ulicach, jedni mając na ustach „precz z komuną”, a drudzy „tolerancję”. Gdy w 1793 roku jakobini w Konwencie dyskutowali nad zgilotynowaniem Ludwika XVI, to jeden z przeciwników królobójstwa zadał Maximilianowi Robespierre’owi pytanie jak łączy wolę zgilotynowania ex-króla ze swoim powszechnie znanym sprzeciwem wobec kary śmierci? I wtedy Robespierre wygłosił mowę, z której wynikało, że zawsze był, jest i będzie przeciwnikiem stosowania kary śmierci wobec ludzi, ale „Ludwik XVI był tyranem, a więc nie jest człowiekiem”. Oto klasyczny przypadek, gdy nawet fanatyzm zniesienia kary śmierci może doprowadzić do politycznego zabójstwa.
Carl Schmitt oczywiście mylił się w 1928 roku, pisząc Pojęcie polityczności, gdy twierdził, że nienawiść – na koniecznym dla powstania polityki poziomie „intensywności” – może powstać wyłącznie w wyniku religii i ideologii odwołujących się do silnych namiętności. Dziś już wiemy, że dosłownie każdą ideę, nawet najbardziej racjonalną, można przekształcić w narzędzie do kreowania nienawiści jednych grup ludzkich przeciwko innym. Przykład niejakiego „Margota”, o którym ostatnio było głośno – dowodzi, że nawet z walki z homofobią można wykreować nienawiść popychającą do przemocy i niszczenia mienia. Tak w ogóle, to odnoszę wrażenie, że homofilia (= przeciwieństwo homofobii) jest dziś jedną z najważniejszych wizji kreujących nienawiść do „homofobów”, państwa, Kościoła katolickiego, chrześcijaństwa, tradycji, rodziny – słowem, do wszystkiego, co przekazali nam nasi przodkowie. Nastrój ten jest starannie podsycany przez rządowe i prorządowe media, które uczyniły z kilku warchołów z LGBT prawdziwego „wroga państwa numer jeden”. I tak media prorządowe podsycają nienawiść do radykałów z LGBT, a media opozycyjne nienawiść do rządu i Kościoła w imię „walki o tolerancję” i „walki z homofobią”. Prawdę mówiąc, to zastanawiam się czy potencjał bojówek LGBT wynika dziś w Polsce z ich rzeczywistej nienawiści do Boga, czy z nienawiści do rządów Jarosława Kaczyńskiego, oskarżanego o zbudowanie sojuszu Tronu i Ołtarza, w postaci egzotycznego sojuszu neosanacji i posoborowych biskupów?
Politycy i pijarowcy PiS dążą do skrajnej polaryzacji politycznej w Polsce, dlatego LGBT wykreowano w rządowych i prorządowych mediach na esencję antypisowskiej opozycji. W swojej totalnej głupocie opozycja kupiła to przedstawienie i z haseł LGBT uczyniła podstawę swojego programu, w efekcie czego trwale stała się wyrazicielem cywilizacyjnego ekstremizmu. I Kaczyński może przekonywać, że gdy PiS przegra, to w Polsce nastąpi cywilizacyjny Armagedon, wierząc, że da mu to władzę na całe lata. Tym samym wykreował ideologicznego potwora, dla którego sam jest polskim Łukaszenką. Zapomina, że nikt nie rządzi wiecznie.
Adam Wielomski
Narzekacie na plucie, a o pobiciu (…)Nie jesteśmy Polsatem!!!(…) to już zapominacie.
JSC: nie bądź taki drobiazgowy i nie czyń z tego powodu zarzutu panu profesorowi Wielomskiemu.Natomiast uwaga jest słuszna i czujność zachowana. Pozdrawiam.