Wielomski: Refleksje o toczącej się obok wojnie (26 II-1 III 2022)

Dlaczego nie wierzyłam, że .#Putin zaatakuje Ukrainę? Dlatego, że zakładam, że każdy polityk kieruje się racją stanu swojego państwa. Atak na #Ukraina nie był zaś pomysłem racjonalnym. #Rosja na tym straci i krótko- i długofalowo. Mówiąc Talleyrandem, „to była rzecz gorsza niż zbrodnia, to błąd”. Świat machnąłby ręką na niepodległość Donbasu, na ograniczoną wojnę nadgraniczną o tereny na wschodzie zamieszkałe zwartą masą przez Rosjan. Nałożyłby sankcje na trzy miesiące i rozeszło by się po kościach. Centralny atak na Kijów to gruba przesada. Dlaczego? Dlatego, że to zbyt blisko Zachodu, za brutalnie, słowem, przekroczenie pewnej granicy akceptowalności. A Ukraińcy przecież Rosji nie pokochają za naloty na ich miasta. Pojawi się nienawiść, która zbuduje ich tożsamość narodową. Błąd, błąd widzę.

Skłócona z Zachodem #Rosja będzie oczywiście miała poparcie Chin i dzięki ich wsparciu spokojnie przetrwa zachodnie sankcje. Tyle, że w ten sposób stanie się zależna od #Chiny, czyli podmiotem w tym sojuszu słabszym. Nie mam rzecz jasna wszystkich danych, które posiada Putin, ale uważam, że atak na #Ukraina to był błąd polityczny.

Wojna na #Ukraina jest o tyle nowa, że od wielu lat to pierwsza, gdzie #StanyZjednoczone nie odważyły się przyjść zbrojnie z pomocą swojemu sojusznikowi, co oznacza zakwestionowanie jawne ich prymatu w świecie, a co wszyscy analitycy dawno widzieli. USA słabną z roku na rok w świecie. W kwestii sankcji Waszyngton też jest bezsilny, gdyż obroty handlowe rosyjsko-amerykanskie są bliskie zeru. Jedyne realne sankcje nałożyć może Europa Zachodnia, a tutaj wszystko zależy od Niemiec i nieco od Francji. Na osłabieniu USA na świecie skorzystają #Chiny i to one, jak sądzę, najwięcej na tej wojnie skorzystają, nie biorąc w niej udziału.

Klaus Schwab w jednym ma rację: świat po wielkim resecie nie będzie prostym powrotem do status quo ante. Na naszych oczach rodzi się nowy świat geopolityki. Po 300 latach mamy zmierzch dominacji Anglosasów nad światem.

Rosjanie odcięli się od FB i zachodnich mediów społecznościowych. Polska nie ma takiej możliwości technicznej. Tymczasem nikt nas nie napadał a już trwa rodzaj e-wojny domowej. Suwerenne państwo musi panować nad dyskusjami wewnętrznymi w sytuacji wojennej dla ochrony własnej stabilizacji.

Putin nie musiałby najechać Polski aby nas zniszczyć. Wystarczy, że założy sobie fake-konto, napisze coś za/przeciw Ukrainie. A my całkiem sami się pozabijamy.

Mateusz Morawiecki poparł stworzenie armii europejskiej. W odpowiedzi na wydarzenia na Ukrainie, mamy przyśpieszenie agendy globalistycznej.

Jako zwolennik państwa narodowego rozumiem, że Rosjanie ze wschodniej #Ukraina, zamieszkujący tam w zwartej masie i od stuleci, nie chcą być obywatelami Ukrainy. Lenin ołówkiem na mapie wydzielił sztucznie Republiki Radzieckie i dziadowie tych ludzi zostali „Ukraińcami” na mocy decyzji administracyjnych. Stąd moje zrozumienie dla Rosjan z Donbasu. Ale atak na Ukrainę, w celu jej podporządkowania #Rosja za pomocą przemocy, to klasyczny element projektu imperialnego, opartego na hegemonii jednego państwa i narodu nad innym. Jest to więc projekt zaprzeczający idei prawa narodów do samostanowienia, która jest mi bardzo bliska. Tak jak sprzeciwiam się zależności Polski w jakiejś niemieckiej Mitteleuropie od Berlina, tak jest mi obcy pogląd o naturalnej hegemonii Moskwy nad Kijowem. Myślenie w kategoriach imperialnych jest zaprzeczeniem drogiej mi idei Etat-Nation, o której tyle w swoim życiu pisałem. Oczywiście, to polska i łacińska perspektywa. Rosja nigdy nie była, nie jest i nigdy nie będzie państwem narodowym i są to dla niej obce kategorie. Putin zapewne postrzega tę wojnę jako „jednoczenie Wszechrusi”, ale tym się właśnie różni logika państwa narodowego od logiki #imperium. W której z tych perspektyw myślą sami Ukraińcy? Nie mam pojęcia.

Ponoć na wniosek Ukrainy zaczynają się negocjacje ukraińsko-rosyjskie. Albo Zeleński gra na czas, albo zrozumiał, że USA go nie uratują i trzeba zaakceptować neutralność Ukrainy w zamian za prawo do istnienia. Miesiąc temu Putin zgodziłby się, ale dziś, gdy kości zostały rzucone?

Narracja globalistów pokroju Klausa Schwaba będzie teraz taka: albo nasz zglobalizowany świat wielkich korporacji dający „pokój”, albo przyjdzie #Putin i będzie wojna? Zakładacie się ze mną?

Pamiętam, że w PRL była taka formuła (czy to nawet nie był artykuł Kodeksu Karnego?) o „godzeniu w ustrój i sojusze”.

Paradoksem jest to, że czym większe sankcje ekonomiczne zostaną nałożone na Rosję, to tym szybciej zostaną zniesione, bo głównym partnerem ekonomicznym Rosji są Niemcy. To uderza w ich gospodarkę, a nie w amerykańską.

Odpytamy za pół roku!

Dziś rozpoczynają się rozmowy ukraińsko-rosyjskie. Życzę obydwu stronom zawarcia pokoju.

Poziom mediów głównego nurtu jest żenujący: 1/ Cyganie ukradli Rosjanom czołg; 2/ Rosjanom zabrakło benzyny, więc chodzili po wsi i prosili o pożyczenie im kanistra z ropą;  3/ Zobacz Żelenskiego jak tańczy w tańcu z gwiazdami.

To nie jest ani dziennikarstwo, ani propaganda wojenna, to jest INFANTYLIZACJA.

Pamiętacie sojusz Rzeczpospolitej z Prusami (1790), dzięki któremu uchwalono Konstytucję 3 Maja, a co sprowokowało Rosję do zgody na II rozbiór Polski? Wielu polskich konserwatywnych historyków i publicystów słusznie wskazywało, że należało wtedy opierać się na Rosji i uznawać samo istnienie RP jako wartość. Powoli wzmacniać państwo i armię i czekać na dogodną sytuację, gdy Rosja osłabnie, przegra jakąś znaczącą wojnę lub posypie się wewnętrznie, a wtedy wybić się na suwerenność. Tak sobie to dziś przypomniałem, bo oparcie się Ukrainy na Stanach Zjednoczonych było tym samym błędem, prowokującym Rosję do działania. Ukraina powinna przycupnąć, przytakiwać i czekać na swój moment do wybicia się na suwerenność.

Pewne konserwatywne sposoby myślenia o polityce są ponadczasowe. Chodzi o cnotę roztropności w polityce.

Ukraina powołuje legion obcokrajowców do walki z Rosjanami. Teraz wszyscy lżący mnie i wyzywający od ruskich trolli będą wreszcie mieli szansę się wykazać bohaterstwem. Kto pierwszy zdejmuje ciepłe kapcie i zakłada wojskowe buty?

Wiele osób pisze na swoich profilach, że na Ukrainie walczą „Sowieci”. Biorąc pod uwagę, że zarówno Rosja i Ukraina były częścią Związku Radzieckiego, pytam: Sowieci to którzy?

Kubeł zimnej wody na rozpalone w romantycznym uniesieniu głowy. Niestety, Polacy albo nie czytają, albo czytają bez zrozumienia.

#AleksanderBocheński

Zwrócono już uwagę, że koronosceptycy b. często wykazują postawy ukrainosceptyczne. Dlaczego? Dlatego, że obydwa zbiory mają wspólną cechę: kompletny brak zaufania dla wielkich mass-mediów, tego co się w nich mówi i do rządzącej klasy politycznej.

Trudno się żyje w Polsce. Jedne 50% Polaków to „ruscy agenci”, a drugie 50% zajmuje się ich demaskacją. Psychiatryk.

Ja chyba zbyt dużo od ludzi oczekuję: a oczekuję, że oceniając politykę będą posługiwali się własnym rozumem, a nie papką i popcornem, który im serwują media. Chyba popełniam błąd w ocenie antropologicznej. Ludzie nie są zdolni do posługiwania się rozumem, choć (teoretycznie) go posiadają.

Adam Wielomski (za: FB)

Click to rate this post!
[Total: 37 Average: 4]
Facebook

13 thoughts on “Wielomski: Refleksje o toczącej się obok wojnie (26 II-1 III 2022)”

  1. Panie Profesorze Wielomski,
    winnie churchill >którego zasługi są 'wielopomne’ dla Polaków (a jeszcze bardziej dla Rosjan i generalnie słowian)>
    History: “Wipe the Soviet Union Off the Map”, 204 Atomic Bombs against 66 Major Cities, US Nuclear Attack against USSR Planned During World War II. When America and the Soviet Union Were Allies (1st published November 4, 2017)
    .https://www.globalresearch.ca/wipe-the-ussr-off-the-map-204-atomic-bombs-against-major-cities-us-nuclear-attack-against-soviet-union-planned-prior-to-end-of-world-war-ii/5616601
    a o nas:
    Greedy hyena of Europe (w czasach „monachium 1938′
    a o naszych sanacyjnych 'elytach’
    The bravest among the brave, led by the meanest among the mean.
    czyli
    Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych.
    ale Panu adresuję to:
    “Never, never, never, never – in nothing, great or small, large or petty – never give in except to convictions of honour and good sense. Never yield to force.”
    czyli
    'Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy – w niczym, wielkim czy małym, wielkim czy drobnym – nigdy nie ulegaj, chyba że przekonaniom honoru i zdrowego rozsądku. Nigdy nie poddawaj się sile”.
    i zaraz dodawaj Pan jego nastąpną mantrę>dla przywódców/ELYT
    The price of greatness is responsability
    >>ceną wielkości jest odpowiedzialność.

  2. Przypominam, że obecnie Niemcy będą miały trzeci (po USA i Chinach), największy (100 mld euro) budżet obronny na świecie.

  3. Warto też zastanowić się, które państwa (i w jakim stopniu) zyskają bądź stracą na obecnej wojnie. Stawiam, że zyskają Chiny i Wielka Brytania. Ewidentnie straci Rosja, Ukraina oraz Niemcy. USA? Być może zyskają, ale nie tak bardzo, jak Brytyjczycy. W ogóle ci ostatni są najbardziej bojowo nastawieni, co może wynikać z nadszarpnięcia reputacji po brexicie oraz związanej z tym chęci zaszkodzenia Niemcom.

  4. Tak, to był błąd. A ja, kiedy teraz widzę Ukraińców, mimowolnie! niestety nie mogę uwolnić się od obrazu swoich polskich przodków wypędzanych z Kresów. A że mam własny rozum, to polecam wspomóc rosyjską księgarnię w Warszawie. Kupuję tam od lat. Teraz oni obrywają dla zasady od jakichś idiotów od „peace and love”.
    Mocno to skomplikowane.

  5. Dużo slusznych uwag. Ale czas pokaze efekty tego dzialania. Sadze, ze glowna stawka jest geopolityczna przebudowa a Zachod nie ma atutow: ideowych, moralnych, a nawet gospodarczych. Rosja ma popracie duzej czesci swiata a USA ma wielu przeciwnikow. Najwiecej strat poniesiemy my. Przyklad sojuszu z Prusami jest w dziesiątke. Proponuje przeczytac Bochenskiego, Dzieje glupoty w Polsce.

  6. Warto przypomnieć, że dzieje „Dzieje głupoty w Polsce” Aleksandra Bocheńskiego nie są o głupocie Polaków, tylko o głupocie polskich historyków (czyli polskiej elity) karmiących naród głupimi interpretacjami wydarzeń historycznych, wynikających z nie rozumienia przez tych historyków geopolityki. Klasycznym przykładem jest bardzo mądry i inteligentny Szymon Askenazy i jego „Przymierze polsko-pruskie” z 1790 r. Jednak Al. Bocheński doszedł do swoich wniosków dopiero na starość, w młodości podzielał opinie brata Adolfa zawarte w książce „Między Niemcami a Rosją” (1937) uzasadniającej oparcie się Polski o Niemcy, w czasach, gdy Niemcy w Polsce nie widzieli niczego więcej ponad Królestwo 5 listopada… To właśnie ta „mądrość polityczna” nakazywała Beckowi popieranie polityki zmierzającej do rozbicia przez Niemcy Czechosłowacji, czyli polskiego bufora przed Niemcami, z wiadomymi dla Polski skutkami..
    Aleksander Bocheński był mądry, ale dopiero po szkodzie, czyli po II WS, oddając tą książką honor historykom bliskim ND (Kalinka, Konopczyński) i samemu Dmowskiemu jako pisarzowi politycznemu. Jego brat Adolf, autor wspomnianej książki, już klasyki polskiej głupoty będącej ówczesną krytyką „dmowszczyzmy”, doskonale wiedział idąc na ochotnika na to pole minowe pod Anconą, że to Dmowski miał rację..
    Na kanwie powyższego trzy konstatacje: 1) Ukraina jest polskim buforem przed Rosją 2) Ukraińcy dziś walczą o to samo o co walczyli Polacy w 1939 r. 3) Dmowski zawsze odróżniał władze rosyjskie od narodu rosyjskiego.

  7. Proukraiński, emocjonalny amok przeraża. Próba jakiejkolwiek rozsądnej analizy do tego, jak zachować powinna się Polska, by już nie tyle wynieść z konfliktu choćby minimalną korzyść, co z jego powodu nie pogrążyć się w otchłani problemów gospodarczych i społecznych zagłuszana jest stekiem wyzwisk połączonych infantylnymi wrzaskami. Podejrzewam, że takie nastroje panowały podczas tych wszystkich nieudanych powstań (może znajdzie się jakiś reinkarnowany uczestnik tamtych wydarzeń i opowie jak było…). Z tą różnicą, że teraz konflikt nie obejmuje wcale granic Polski…

    Na „szczęście” po zakończeniu stepowych zmagań powstanie cała masa uczonych traktatów i rozprawek w temacie, co powinniśmy byli robić, żeby Polska wreszcie coś ugrała z całej tej awantury…

  8. Już pierwsze wypisane założenie jest nieprawdziwe i stąd zapewne bierze się ten dysonans poznawczy. Żaden polityk na świecie nigdy nie kieruje się żadnym innym interesem, jak tylko swoim własnym. Jednak w ramach ustroju praworządnego i wolnorynkowego, udaje się osiągnąć wysoki poziom zbieżności pomiędzy interesami kraju i społeczeństwa, a interesami rządzących nimi polityków. Dlatego kraje takie rozwijają się pomyślnie i budują bogactwo bardzo wydajnie. W takim kraju polityk, który osiąga wzrost dobrobytu i pomyślności obywateli, osiąga tez sukces osobisty. Polityk nieudolny, nie osiągnie sukcesu.

    Inaczej jest wtedy, kiedy rządy nie są praworządne i wolnorynkowe. W dyktaturze, interes dyktatora, zawsze, wcześniej czy później, rozjedzie się z interesem kraju w którym dana dyktatura panuje. I wtedy dyktatura będzie realizować swój interes kosztem interesów kraju.

    Putin jest często porównywany do Hitlera i nie są to porównania bezzasadne. Hitler realizował jakoś interesy Niemiec do marca 1939, kiedy to złamał układ monachijski. Kulminacja zaś nastąpiła kiedy wciągnął Niemcy do wojny światowej, którą Niemcy musiały przegrać, tylko po to, żeby zachować swoją władzę i uniknąć odpowiedzialności za łamanie prawa, do której by został niechybnie pociągnięty, gdyby wojny nie było.

    Marzyło mu się przejście do historii jako największy bohater w historii Niemiec. Bohater heroiczny, albo przynajmniej tragiczny, a nie jako drobny rzezimieszek i złodziejaszek.

    Z Putinem sprawa jest podobna. Łamiąc kolejne prawa swojego kraju stopniowo dochodził do punktu, w którym nie mógł już oddać władzy w sposób pokojowy, jeżeli nie chciał wylądować w więzieniu. Równocześnie wciągał Rosję w coraz gorszy kryzys społeczny, polityczny i gospodarczy. W końcu sytuacja w Rosji musiała już być tak zła (to pewnie jest ta tajemna wiedza Putina, której nie mieli zewnętrzni analitycy), że nie zostało mu nic innego jak rozpętanie wojny. Wojny którą może nawet sądził, że wygra. Ale nigdy nie miał na to realnie najmniejszych szans. A armia putinowska okazała się być (co za niespodzianka dla niektórych) taka sama, jak całe putinowskie państwo. Nieefektywna, nieudolna, skorumpowana, niekompetentna i zdemoralizowana.

    Oczywiście między Hitlerem a Putinem, oprócz podobieństw, są i różnice. Hitler jeszcze jakoś trafił w swój czas, potrafił zapewnić sobie poparcie milionów fanatycznych wyznawców gotowych zabijać i umierać za niego i jego idee. Putin natomiast w XXI wieku był tylko skamieliną, reliktem epoki, zakończonej prawie sto lat wcześniej, za którego nikt serio nadstawiać karku nie miał ochoty. Chciał zostać Putin drugim Piotrem Wielkim, czy drugim Stalinem, a został drugim Mikołajem II

    Sądząc po reakcji światowego kapitału, Putin, i cała Rosja, najeżdżając Ukrainę, skokowo przesunęli się z kategorii, może i szemranego, może i nieuczciwego, ale jednak jakiegoś tam partnera, z którym można robić jakieś interesy, jeżeli tylko stopa zwrotu jest odpowiednio wysoka, do kategorii przeszkody w robieniu interesów. A przeszkody w pomnażaniu kapitału, kapitał, jak widać, bardzo sprawnie potrafi usuwać.

    Zysk z obalenia Putina i upadku Rosji jest teraz znacząco wyższy, niż zysk z ich utrzymania. A obywatele Ukrainy, a wkrótce i Rosji, znów ku zaskoczeniu niektórych, okazali się bardziej lubić konsumpcjonizm, globalizm, światowe korporacje i dominację anglosaską, niż konserwatywny świat Tradycji pod wodzą katechona Putina.

    Bo ten pierwszy zapewnia znacznie wyższy poziom konsumpcji niż ten drugi. 🙂 I dlatego zawsze w końcu wygra.

    1. (…)A przeszkody w pomnażaniu kapitału, kapitał, jak widać, bardzo sprawnie potrafi usuwać.(…)
      Jak dojdzie do smuty 2.0 to oczywiście kapitał będzie kwitł…

      1. Jak Rosja się rozpadnie na kilka mniejszych krajów, to w każdym z nich kapitał będzie mógł kwitnąć i się akumulować. Jeżeli się nie rozpadnie, to przecież też kapitał będzie mógł tam kwitnąć, tyle że w innych okolicznościach ustrojowych.

        Pod względem warunków geograficznych, naturalnych, klimatycznych, etc, Rosja jest najbardziej podobna do Kanady. Żadne prawo przyrody nie stoi na przeszkodzie, żeby do Kanady upodobniła się też cywilizacyjnie i ustrojowo.

  9. I jeszcze jedno nieporozumienie. Obywatele ze wschodniej Ukrainy, nawet rosyjskojęzyczni i nie znający języka ukraińskiego (sam Żełeński przecież się z nich wywodzi, ukraińskiego nauczył się stosunkowo niedawno), jak wykazuje przebieg działań wojennych, właśnie CHCĄ być Ukraińcami, a w żadnym przypadku nie chcą być Rosjanami.

    Dlatego, że niezależna Ukraina daje im przynajmniej perspektywę na dołączenie do świata globalizmu, amerykańskich korporacji i dominacji Anglosasów, czyli na wyższy poziom życia, podczas gdy konserwatywna, tradycyjna Rosja katechona Putina tylko na tradycyjne klepanie biedy

  10. Procesy historyczne, a co za tym idzie i metody uprawiania polityki, są w miarę powtarzalne i stałe, ale tylko w ramach tj samej formacji cywilizacyjnej. Plemiona łowiecko-zbierackie mają swoją „politykę” (jeżeli można ją tak nazwać), a społeczeństwa rolnicze, maltuzjańskie swoją, całkiem odmienną. Wraz z rewolucją przemysłową następuje jednak koniec cywilizacji rolniczej, czyli także stopniowy koniec wypracowanych przez nią metod prowadzenia polityki.

    Świat po rewolucji przemysłowej, postindustrialny, jest zupełnie inny i procesy społeczne przebiegają w nim według zupełnie innych modeli niż w społecznościach preindustrialnych. Zatem i polityka w takim świecie jest zupełnie inna. Z tego właśnie wynikła klęska Putina – używał polityki maltuzjańskiej w świecie postindustrialnym (albo prawie postindustrialnym)

    Wywoływał konflikty tam, gdzie bardziej opłacalna byłaby współpraca, a w samych konfliktach kierował się strategiami pragmatycznymi (jestem we własnym mniemaniu silniejszy, więc muszą mi ustąpić), tymczasem w tym obszarze przestrzeni fazowej dominują strategie legalistyczne. (zasób o jaki toczy się spór trafia do tego, kto ma do niego prawo.)

  11. „Putin zapewne postrzega tę wojnę jako „jednoczenie Wszechrusi”, ale tym się właśnie różni logika państwa narodowego od logiki #imperium. W której z tych perspektyw myślą sami Ukraińcy? Nie mam pojęcia.”

    Z pewnością nie myślą o imperium, są na to za słabi. Najważniejsze jest dla nas, że akceptują granicę na Bugu i nie mają ambicji narzucania nam Ruskiego Miru z Kijowa, gdyż są na to za słabi, cywilizacyjnie i militarnie.

    W przyszłości mogliby być naturalnym obszarem polskiej ekspansji gospodarczej, a może nawet cywilizacyjnej. Dlatego celem rozpętanej przez Putina wojny jest również to, aby tak się nie stało.

    „Nasza chata” nie jest „z kraja”. Po upadku Ukrainy Polska znowu będzie między Rosją a Niemcami. Moskwa znowu zacznie krzyczeć, że Polska w NATO jej zagraża, i że należy ją „zdemilitaryzować”, oczywiście humanitarnie.

    Pokój nie jest dla imperium stanem naturalnym. Putin poszedł na całość nie tylko dlatego, że ma już swoje lata. Głównie dlatego, że dziś czas gra przeciwko Rosji, co oznacza, że np. za 50 lat to Kijów mógłby wyznaczać władców na Kremlu. Ukraina stała się dla Rosji zagrożeniem cywilizacyjnym, a imperium takie zagrożenie z wyprzedzeniem likwiduje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *