Z okazji dwudziestolecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbyła się pokaźna liczba konferencji, odczytów i dyskusji związanych z tą rocznicą, gdzie wszyscy podsumowywali bilans naszego członkostwa. Euroentuzjaści przedstawiali wizje świetlanej przyszłości Europy, szczególnie po jej przyszłej federalizacji, a eurosceptycy snuli obrazy jej rozpadu. Po jednej z takich publicznych dyskusji, w której rozmawialiśmy o problemie z Tomaszem Cukiernikiem, podszedł do mnie jeden z widzów i zadał mi pytanie, które zainspirowało mnie do napisania tego tekstu: „Wszyscy mówią, że Unia się rozpadanie, że musi się rozpaść, ale kiedy?”.
Pytanie trudne dla politologa, gdyż aby na nie odpowiedzieć musiałbym mieć zmysł zwany przez ezoteryków jasnoczuciem, czyli umiejętność widzenia przyszłości. Niestety, daru takiego mi nie dano. Gorzej, obawiam się, że rozpad UE może się nawet nie wydarzyć. Warto się zastanowić i nad taką możliwością. Na prawicy często mawiamy, że „Unia musi się rozpaść”, nieco zaklinając rzeczywistość i mając przed oczami jutrzenkę wolności. Z mojego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia radykalnego zwolennika suwerennych państw narodowych, które nie uznają nad sobą żadnej politycznej zwierzchności – w zależności od epoki cesarza, papieża lub komisji brukselskiej – najgorszym z możliwych wariantów jest bowiem przetrwanie UE. Co by to oznaczało?
Byłaby to klęska i polskości, jej faktyczny koniec, jak i cywilizacji. Wielu badaczy tzw. filozofii dziejów, czyli historii cywilizacji, zwraca uwagę, że przykłady Grecji i Rzymu pokazują, że na końcu mamy zjawiska, które Eric Voegelin określił mianem „wieku ekumenicznego” (ang. ecumenic age), a Oswald Spengler „cywilizacji” (niem. Zivilisation). To okres zmierzchu, końca, którego jednym ze znamion jest jednoczenie wszystkich ludów i państw w jedno imperium. Dzieje się tak, gdy ludy i narody są zmęczone, wyczerpane, nie mają już siły i ochoty konkurować ze sobą, walczyć zbrojnie lub ekonomicznie. Wtenczas jednoczą się w jeden wielki „dom starców”, gdzie zanikają mechanizmy konkurencji i wszyscy zgodnie umierają sobie w łóżeczkach, nie mając woli dalszego życia. Czyż to nie jest właśnie Unia Europejska, którą powołały narody zmęczone dwoma wojnami światowymi, które straciły wiarę w Boga i w same siebie, wybierając brukselski dom starców, z jego antykonkurencyjnym socjalizmem w ekonomii i kosmopolityzmem w stosunkach międzynarodowych? W tym domu starców ludzie przestają się już nawet rozmnażać i po prostu wymierają. Obsługujący tubylców imigranci z Trzeciego Świata zaś tylko ich liczą i czekają, kiedy będzie można wymarły dom starców przejąć na własność i stworzyć w nim europejski kalifat.
Unia Europejska umiera. Wprawdzie Olaf Scholz i Ursula von der Leyen opowiadają bajki, że stanie się „centrum geopolitycznym” świata i „graczem geopolitycznym”, ale to są takie same bajki jak napoleoaniady Emmanuela Macrona. Tutaj jest jeszcze bogactwo wypracowane przez minione pokolenia, lecz nie ma życia. Nie ma konkurencji. Wspomniane „państwo ekumeniczne”, mające zapewnić pokój, jest końcem warunków konkurencyjnych pomiędzy tworzącymi UE narodami. Pacyfizm i kosmopolityzm nie przypadkowo zwykle łączą się z socjalizmem i planowaniem w ekonomii, gdyż ludzie wyznający te starcze idee nie chcą konkurować. Bojąc się konkurować wolą skasować dobrowolnie swoje państwa i wymazać kultury narodowe! Bojąc się konkurować na rynku, wolą, aby Unia Europejska wprowadziła gospodarkę kierowaną i odgrodziła się od całego świata cłami zaporowymi, dla niepoznaki nazywanymi „cłem węglowym”. Ci starcy nie chcą nawet przemieszczać się, więc preferują tzw. miasta piętnastominutowe. Zamiast pracować wolą zadłużać siebie i przyszłe pokolenia (których nota bene raczej już nie będzie). Starcy chcą już tylko w dobrobycie dotrwać do spokojnej śmierci. Nieliczni młodzi wybierają świat, gdzie będą jeść robaki i znajdą stabilne zatrudnienie w biurokracji państwowej, a najlepiej w unijnej. Powoli dom starców przemienia się w strefę śmierci.
Konsekwencją tego dogasania będzie stopniowy spadek znaczenia Unii Europejskiej w świecie. Ludzi związanych z kulturami narodowymi, które stworzyły Europę, będzie coraz mniej, a zastąpią ich imigranci, jak w antycznym Rzymie, gdzie Germanie poubierali się w togi i udawali stare arystokratyczne rodziny, aby ostatecznie rozparcelować zdychające imperium na plemienne państewka. Zdychająca Unia Europejska nigdy nie stanie się potęgą militarną, gdyż nikt nie będzie chciał za nią walczyć i umierać. Nie stanie się także imperium ekonomicznym, gdyż coraz mniej będzie wytwarzać, idąc w kierunku zadłużania się i rozwoju usług. Wprawdzie usługi tworzą PKB, lecz nie zastąpią produkcji, którą dziś przejmuje Azja. Zresztą całe bogactwo będzie akumulowane przez coraz mniejszą liczbę globalnych korporacji, których znaczenie polityczne będzie stopniowo rosło, co spowoduje podporządkowanie elity politycznej Unii Europejskim podmiotom pozapolitycznym, związanym z wielkim kapitałem. Całokształtu zniszczenia i wypalenia ziem Europy dokona „zielona rewolucja”, która doprowadzi do potwornego zubożenia społeczeństw europejskich, które zamiast kierować się rozsądkiem, będą podążały za modami kreowanymi przez „małą Gretę”, Jakuba Wiecha i fanatyków z Ostatniego Pokolenia. Swoją drogą to bardzo trafna nazwa: to prawdopodobnie jest ostatnie pokolenie. Nie dlatego, że zabiją nas zmiany temperatury, lecz dlatego, że to będzie ostatnie pokolenie Europejczyków. Pokolenie cywilizacyjnego samobójstwa, generacja „płatków śniegu”, niezdolnych ani do pracy, ani do konkurencji, ani do walki z bronią w ręku. Ostatnie pokolenie świata dokonującego samobójstwa. Autentyczny Kościół Wiechosławny Ostatniego Pokolenia.
W tej sytuacji, gdy tacy wipleryści mówią mi, że „mimo wszystko Unia Europejska”, to oczywiście są w błędzie. Zapewne nawet wiedzą, że mijają się z rzeczywistością. Pamiętajcie Państwo o tym głosując w najbliższych eurowyborach.
Adam Wielomski
Jak włodarze UE wytłumaczą fakt, iż ta organizacja charakteryzuje się jednym z najniższych wzrostów PKB w skali światowej? Przecież ta oaza szczęśliwości powinna być przykładem dla świata w zakresie dynamizmu gospodarczego. Ponadto prof. Wielomski myli się kiedy mówi o powolnej erozji znaczenia UE w świecie. W ciągu zaledwie kliku lat nastąpi katastrofa gospodarcza tej organizacji w związku z wojną i niewypłacalnością budżetów państw. Koniec będzie nagły i niespodziewany a po nim poziom życia w regionie obniży się do średniego w skali światowej.
W przypadku porównania UE i ChRL można to tłumaczyć, że ChRL wychodzi z bagna i szybko nadrabia zaległości. Dzięki temu, z gospodarki wielkości RFN (na przełomie tysiącleci) stała się gospodarką wielkości UE z przybudówkami typu Norwegia i Szwajcaria (obecnie). Jednak UE traci też w stosunku do USA. Wcześniej była wielkości ponad 90% gospodarki USA, teraz jest coś ok. 60%. Przypadek?
Ma niską roczną stopę wzrostu PKB, bo jest to gospodarka wysoko rozwinięta i postindustrialna, a w takich warunkach na ogół nie da się wyciskać po 5% rocznie. Jak będzie 1-2%, to już jest sukces. W Japonii jest jeszcze gorzej. W tej sytuacji jedynie USA jawią się jak jakiś ewenement, ale oni z samej racji posiadania światowej waluty rezerwowej, mają +1% wzrostu rocznie gratis.
Ja tam uważam, że to Putin wymyślił Unię europejską. Ten Putin to jednak ma łeb na karku. Chwalić Putina to nasz patriotyczny obowiązek.
„Wspomniane „państwo ekumeniczne”, mające zapewnić pokój, jest końcem warunków konkurencyjnych pomiędzy tworzącymi UE narodami. Pacyfizm i kosmopolityzm nie przypadkowo zwykle łączą się z socjalizmem i planowaniem w ekonomii, gdyż ludzie wyznający te starcze idee nie chcą konkurować. Bojąc się konkurować wolą skasować dobrowolnie swoje państwa i wymazać kultury narodowe! Bojąc się konkurować na rynku”
Proszę Pana: Pan nie umie zauważyć, że to wszystko jest ODGÓRNIE NARZUCANE narodom europejskim, co widzimy zwłaszcza tu, w Polsce, widząc co się dzieje — i co się święci. Oczywiście odpowie Pan natychmiast, że przecież cała masa ludzi — także tych młodych — wyznaje „genderyzm”, „klimatyzm” itd. — tak, bo zostali przez tych, co im to narzucają, urobieni propagandowo. Większość ludzi jest podatna na taki atak, niestety. Stąd ma znaczenie kto posiada media i w jakim celu z nich korzysta.
Tak więc nie jest prawdą, że „Europa jest stara, zmęczona i bez przyszłości” (tak „sama z siebie”) — to po prostu ludzie mający rzeczywistą władzę chcą wykończyć Europę w jej dotychczasowej postaci. Według wskazówek Sun Tzu korumpują całe państwa (w sensie: aparaty państwowo-samorządowe). U nas poprzez „korupcję” rozumie się „łapówkarstwo” — tu należy przypomnieć, że „korupcja” to po prostu „zepsucie”; określenie bardziej generalizujące i nie ograniczające się jedynie do łapówkarstwa.
„W tej sytuacji, gdy tacy wipleryści mówią mi, że „mimo wszystko Unia Europejska”, to oczywiście są w błędzie.”
Wipler kaputt! 🤣
Tytułem uzupełnienia tego, co napisałem wcześniej:
„…“oligarchowie wszystkich krajów rewolucyjnie łączą się” posiadając wizję zupełnie nowego świata w którym nie ma dla nas maluczkich zbyt wiele miejsca.
Aby zbudować nowy porządek muszą zniszczyć stary, dlatego oligarchowie niszczą walutę, granice, religię, kulturę, rolnictwo i miasta co nieuchronnie doprowadzi tradycyjne narody i państwa do upadku. [..]”
https://www.kontrowersje.net/trump-szansa-nie-tylko-ameryki/
To jest przyczyna, a nie jakieś „samoczynne” suponowane „zestarzenie się” Europy. Te procesy — które owszem, faktycznie się dzieją — nie „dzieją się same z siebie” tylko zostały Europie zaordynowane.
Ma Pan niewątpliwie rację, ale pytam grzecznie, jak ktoś zaordynuje Panu truciznę to przyjmie ją bez oporu wiedząc, że to trucizna. Naszym obowiązkiem jest wiedzieć, Bóg dał nam rozum i wolną wolę. Korzystamy tylko z wolnej woli, z rozumu już nie, jak to mikrocefale. Pozdrawiam serdecznie.
Demografia na zachodzie Europy nie jest aż takim problemem. Prawdziwym problemem jest ona w Rosji, w większym stopniu w Polsce czy na Białorusi, zaś rażącym – na Ukrainie i w państwach cywilizacji konfucjańskiej.
Proponuję śledzić prognozy:
https://www.populationpyramid.net/
Do końca XXI wieku Rosja straci 1/4 potencjału ludnościowego, Polska ok. 1/3, zaś Ukraina – połowę. Tragedia.
Tylko wyborcy KO za zniesieniem zakazu handlu w niedziele
Najwięcej zwolenników zakazu handlu w niedzielę jest wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości. 77 proc. z nich opowiada się przeciwko przywróceniu go na stałe.
Przeciwko handlowi w niedzielę opowiadają się także wyborcy Trzeciej Drogi. 68 proc. z nich nie popiera przywrócenia niedzielnego handlu.
Więcej zwolenników niż przeciwników zakazu handlu w niedzielę jest także wśród wyborców Lewicy i Konfederacji.
Jedynie wyborcy Koalicji Obywatelskiej opowiadają się za przywróceniem niedzielnego handlu. Za otwarciem sklepów w niedzielę opowiedziało się 51 proc., a przeciw 34 proc. 15 proc. ankietowanych nie ma zdania w tej kwestii.
Mówić, że demografia nie jest aż takim problemem, gdy w żadnym z wymienionych miejsc nie ma zastępowalności pokoleń to narracja dość komiczna. Tym bardziej, że np. we Francji statystyki zawyżają migranci, więc zmienia się struktura społeczna tego kraju (i nie tylko Francji), zaś Polska i Rosja zdychają na zbliżonym do siebie poziomie. Ukraina natomiast jest już państwem historycznym nie tylko przez demografię, ale i przez bezmyślne wyżynanie własnego narodu oraz emigrację a w zasadzie to ucieczkę przed byciem wrzuconym do maszynki do mielenia mięsa.
Co do rozwoju sektora usług – one mają się dobrze, ale tylko w gospodarkach, które są mocno innowacyjne przemysłowo. Nie da się wygenerować gospodarki z dominującym sektorem usług bez „deindustrializacji” – rozumianej jako zastąpienie proletariatu przez roboty i komputery. Dopiero wypchnięcie klasy robotniczej z sektora produkcyjnego powoduje, że zautomatyzowana produkcja staje się stosunkowo tania na tle specyficznych usług świadczonych przez fryzjerów, kosmetyczki, psychoterapeutów i dietetyków – w tym także psich i kocich. Wtedy też chłopsko-robotnicze masy muszą znaleźć sobie jakieś alternatywne zajęcie, bo w konkurencji z automatami fabrycznymi nie mają szans. Marks tego nie przewidział.
wg wszelkich danych – tak przynajmniej twierdzi były korespondent The Telegraph w Brukseli-organizacja 'eu’ została zainicjowana i SFINANSOWANA przez amerykański wywiad (OSS-w tamtych czasach):
Euro-federalists financed by US spy chiefs (2000)
.https://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/1356047/Euro-federalists-financed-by-US-spy-chiefs.html
a kto płaci ten wymaga i tak jest do dzisiaj>wystarczy se posłuchać sikorskiego, tuska, hołownie, kwacha, dudexa, ursulę von der layen, żeleńskiego, scholza, macrona i dywagacje pana psora są tylko dywagacjami bez żadnego znaczenia>kwity są porozdawane.
Chyba jednak Scholz gra w interesie Niemiec, zaś von der Leyen USA.
Odnoszę wrażenie, że Pan Profesor trochę miesza dwa wątki. Deindustrializacja Europy ma dwojaki charakter. Z jednej strony wynika ona z postępu technologicznego i zastępowania ludzi coraz tańszymi maszynami, które mogą pracować niemalże 24 h/dobę, 7 dni w tygodniu i nie wymagają płacenia na ZUS. Jest to zatem deindustrializacja autentyczna i w zasadzie porządana. Z drugiej strony mamy globalizację i wyprowadzenie produkcji do krajów mało zamożnych, najczęściej bez zastępowania ludzi maszynami. Tak się działo chociażby w ramach imperium brytyjskiego, gdzie niskomarżowy przemysł ciężki trafił do kontrolowanych politycznie Indii, po czym jego wyroby były transportowane drogą morską na Wyspy Brytyjskie. Tu może być nieco gorzej – zwłaszcza, gdy Zachód nie sprawuje bezpośredniej kontroli nad rządami industrializowanych państw. Pomimo tego nie zanosi się na przebazowanie całych firm, a zwłaszcza centrów badawczo-rozwojowych do Chin. Nikt też nie kwapi się, aby zmykać z giełdy nowojorskiej czy frankfurckiej do Hong Kongu. Zresztą, takie roszady nie mają miejsca nawet w obrębie Zachodu.
Mylisz pojęcia – zastąpienie w fabryce człowieka maszyną nie jest deindustrializacją, bo ta fabryka dalej istnieje i produkuje. Prawdziwą deindustrializacją jest to co nazwałeś „globalizacją”, czyli likwidacji własnych fabryk we własnym kraju i zastępowania ich takimi samymi fabrykami, ale w państwach obcych. I tu problem jest taki że dopóki mamy wolny handel i kontrolę nad państwami gdzie te fabryki są to jest fajnie, ale kiedy zaczynają się problemy to już jest mniej fajnie. I posiadanie centr badawczo-rozwojowych w niczym nie pomaga – tacy Chińczycy swoje już dawno zbudowali, zaczynając od inżynierii wstecznej, czym dowodzą pośrednio że Lenin słusznie rzucił niegdyś hasło o sznurze i kapitalistach. Podobnie giełda jako taka też działa tylko na zasadzie „wy wierzycie nam a my wierzymy wam”. Gdy zaczną się problemy, to akcje i kapitały nie będą nic znaczyć jeśli nie będą poparte fizycznymi dobrami – patrz fabryki Ford Motor Company i General Motors Company w Niemczech podczas II WŚ…
Socjalizm w ekonomii nie jest w stanie współistnieć z kosmopolityzmem. Socjalizm prowadzi raczej do protekcjonizmu, interwencjonizmu, izolacjonizmu i chęci budowania autarkii, gdyż z natury jest mało wydajny, przegrywający i defensywny. Kapitalizm – wręcz przeciwnie. Jako ekspansywny system oparty na konkurencji nie boi się stawiać czoła podmiotom zagranicznym. Dlatego też bardzo dobrze działa w otwartej gospodarce internacjonalistycznej. To są wnioski wyciągnięte z praktyki.
Ciekawie to wygląda na tle azjatyckich tygrysów, francuskiego protekcjonizmu, działań Niemiec, czy wreszcie forsowania przez Amerykę niekorzystnych umów handlowych z biedniejszymi państwami. Dosłownie we wszystkich tych państwach wielki biznes wchodzi w układy z władzą.
Ba, taka Korea Południowa rozwijała się, uwaga, na podstawie PLANÓW GOSPODARCZYCH narzucanych przez państwo tamtejszym kapitalistom, na zasadzie „panie Samsung masz pan wyprodukować tyle i tyle telewizorów i wyeksportować za granicę, bo jak nie to wicie rozumicie”…
Ma Pan niewątpliwie rację, ale pytam grzecznie, jak ktoś zaordynuje Panu truciznę to przyjmie ją bez oporu wiedząc, że to trucizna. Naszym obowiązkiem jest wiedzieć, Bóg dał nam rozum i wolną wolę. Korzystamy tylko z wolnej woli, z rozumu już nie, jak to mikrocefale. Pozdrawiam serdecznie.
Unia Europejska a dokładniej Petroeuro zostało zniszczone przez Anglosasów w momencie ataku na Irak i zamiany wszystkich transakcji z euro na dolary. To miało być koło zamachowe tej organizacji, samograj i jedyny możliwy ratunek. W wojnie oczywiście nie wzięli udziału Germanie i Romanie. Przegraliśmy. Kapitulacja. Przejęcie całości Europy przez USA. Nawet minister spraw zagranicznych Niemiec powiedział że rurę wysadzili Rosjanie żeby pokazać jacy są nieobliczalni. Unia Europejska staje się faszystowska, niszczy indywidualizm, zalążki rozwoju. Celowo osłabiona będzie istnieć dopóki będzie potrzebna Anglosasom. Może to potrwać bardzo długo.
USA drenuje UE, aby umocnić swoją pozycję w stosunku do Chin.
„Żelazne prawo oligarchii” działa bez pudła w każdym systemie rządów.
Czytując Michaela Hudsona, trudno nie zgodzić się z jego tezą, że maksymalizacja indywidualnego zysku, drenuje koszty życia w krajach rozwiniętych, windując je do absurdalnego poziomu.
Czynsz, media, transport, szkolnictwo, służba zdrowia, nastawione na zysk, uniemożliwiają konkurowanie z krajami w których jest to bezpłatne bądź w gestii państwa.
Dotychczas, dzięki grabieży zasobów III świata, można było utrzymać konkurencyjność.
Obecnie zaczyna być to niemożliwe.