Każdy politolog zna starą definicję ideologii, wywodzącą się z marksizmu, a użytkowaną często przez tzw. socjologię polityki, nauczającą o tzw. społecznej funkcji idei. Mówi ona, że ideologia to zespół poglądów, służących zachowaniu swojej pozycji politycznej i społecznej, lub też uzasadniających jej zmianę, gdzie idee stanowią uzasadnienie i uprawomocnienie takiej zmiany[1]. Generalnie podchodzę do tej definicji z dużą rezerwą, gdyż ludzie w sposób masowy potrafią popierać ideologie, które nie tylko wyrażają ich interesów, lecz są im nawet przeciwne, ponieważ nie kierują się swoim interesem społecznym, lecz upodobaniami, kulturą, modą, przekonaniami religijnymi i światopoglądowymi, patriotyzmem lub kosmopolityzmem, etc. Jednak definicja ta ma zastosowanie przy ideologii zrównoważonego rozwoju, która jest głoszona przez współczesne kręgi globalistyczne, przez nieprawdopodobnie zamożnych ludzi, którzy akurat swoje interesy umieją świetnie zdefiniować! W tekście tym pokażę, że zrównoważony rozwój jest uproszczoną ideologią dla mas stworzoną przez elity finansowe i polityczne odpowiedzialne za Wielki Reset, a związane ze Światowym Forum Ekonomicznym.
Z pozoru ideologia zrównoważonego rozwoju wygląda całkiem szlachetnie. Otóż, w wyniku rewolucji demograficznej ludzi jest zbyt wielu, a w wyniku rewolucji przemysłowej i doktryny konsumeryzmu produkujemy zbyt dużo śmieci i odpadów, zatruwamy środowisko i (rzekomo) przyczyniamy się do ocieplenia klimatu. Przy tej szybkości przyrostu demograficznego, narastającej industrializacji świata i wydalania CO2 za dwa-trzy pokolenia ma dojść do katastrofy. Ziemia ma nie móc nas wyżywić, a wzrost temperatury stworzy suszę na połowie planety, w wyniku czego ludzie będą umierać z gorąca i z głodu. Dlatego trzeba stworzyć światowy rząd lub zarząd, który dokona racjonalizacji zarządzania zasobami w miejsce rynku. Podejmie walkę z rewolucją demograficzną w Trzecim Świecie, zatrzyma rozrodczość, a istniejący już nadmiar ludności przesiedli na bogaty Zachód. Zarząd światowy zmierzy się z globalnym problemem ocieplenia, ograniczając emisję CO2 i dając każdemu z państw „limity” jego wydzielania, a także wymuszając na nich przeprowadzenie „zielonych rewolucji”. Przy okazji taki światowy zarząd będzie też walczyć z pandemiami, nacjonalizmem, ksenofobią i religiami objawionymi, ponieważ doktryny te nie sprzyjają centralnemu zarządzaniu planetą. W konsekwencji zanikać będą też tradycyjne narody i państwa, aby stworzyć zjednoczoną Ludzkość. Mniej liczną, bardziej ekologiczną, mniej nastawioną na konsumpcję i marnotrawstwo, z ekologizmem jako krypto-panteistyczną ni to religią ni to ideologią globalną. Jest to program otwarcie głoszony przez Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, przez Klausa Schwaba, Yuvala Noaha Harariego, Billa Gatesa i George’a Sorosa[2].
Problem z tą ideologią jest taki, że wbrew humanistycznym hasłom, jej celem jest władza. Jest to klasyczny przykład ideologii służącej zachowaniu swojej pozycji politycznej i społecznej. Warren Buffet, którego majątek w 2023 roku wyceniano na 108 miliardów dolarów, w 2006 roku powiedział, że „wojna klas jest faktem, ale to moja klasa, klasa bogaczy ją prowadzi i ją wygrywamy”[3]. Prawda jest taka, że ideologia zrównoważonego rozwoju służy zachowaniu status quo w świecie, tak aby ci, którzy dziś są bogaci byli bogatymi po wsze czasy. Ekologizm jest znakomitym straszakiem ideologicznym i narzędziem utrzymania status quo. Wszystkie przydzielane dziś przez Komisję Europejską, a w przyszłości planowane przez zarząd światowy, limity wydzielania CO2 nie są obliczane w stosunku do ilości ludności państw, lecz w stosunku proporcjonalnym do aktualnego wydzielania CO2. Oznacza to, że pakiet kontrolny posiadają państwa już uprzemysłowione, a te, które dopiero rozpoczynają industrializację mają maleńkie limity, a niestety, budowa przemysłu wiąże się z wydzielaniem zanieczyszczeń. Skazuje to Trzeci Świat na stagnację, na brak możliwości przeprowadzenia rewolucji industrialnej, czyli na gospodarkę rolną[4]. Nadmiar ludności zostanie zlikwidowany przez imigrację i depopulację za pomocą polityki antynatalistycznej. Przeludnienie i niski pułap PKB uniemożliwi Trzeciemu Światu poniesienie kosztów „zielonej rewolucji”, którą przeprowadzi Zachód, a temu ostatniemu umożliwi ciągnięcie dodatkowych zysków z odsprzedaży globalnemu południu swoich limitów, które najpierw tych państwom narzucił.
Zielona rewolucja wymaga pauperyzacji także społeczeństw zachodnich. Być może za 40 lat „zielona energia” stanie się tańsza od ropy i gazu, ale w tej chwili tak nie jest, o czym łatwo przekonać się porównując ceny samochodów tradycyjnych i elektrycznych. Oznacza to w zachodnim świecie radykalną pauperyzację klasy średniej i klas niższych. Klaus Schwab pisze wprost, że w niedalekiej przyszłości będzie kilka centr zamożności – Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Chiny – w których całą własność skumuluje nieliczna elita finansowa[5]. O ile dla reszty społeczeństw zachodnich przewidziany jest tzw. dochód podstawowy, to dla Indii czy Afryki nie będzie nawet tego. Do rewolucji własnościowej przyczyni się zielona rewolucja, która dla miliarderów nie będzie odczuwalna, połączona z antyrynkowym współdziałaniem państwa i korporacji w celu stworzenia planowanego systemu ekonomicznego. Spauperyzowane narody zachodnie zostaną pozamykane w „miastach piętnastominutowych”, a w ramach walki z „dezinformacją” – o której ciągle mówi Ursula von der Leyen[6] – zostanie nam radykalnie ograniczona możliwość porozumiewania się i wymiany myśli.
Ideologia zrównoważonego rozwoju ma więc na celu zachowanie, utrwalenie, a nawet pogłębienie istniejących stosunków na dwóch poziomach: 1/ poprzez sztuczne wstrzymanie industrializacji globalnego południa zachowanie przemysłowej i technologicznej hegemonii Zachodu; 2/ poprzez pauperyzację klasy średniej i gospodarkę kierowaną sztucznie przyśpieszoną akumulację własności w rękach bardzo nielicznej grupy osób, przez socjologów zwanej mianem „światowej super-klasy”[7] lub „ludzi z Davos”[8].
Badacze podkreślają, że „super-klasa” jest zupełnie wykorzeniona ze swoich narodów, kosmopolityczna i internacjonalistyczna, dysponująca gigantycznym kapitałem, który nie posiada narodowego zakorzenienia. Ludzie ci coraz częściej żenią się we własnym kręgu, chodzą do własnych szkół, porozumiewają się po angielsku jako lingua franca. Tworzą własne samoizolujące się society, z pogardą patrzące na ludzi uboższych[9]. Ich marzenie wyraził Harari w wizji osiągnięcia a-śmiertelności za pomocą inżynierii genetycznej i wszczepiania zapasowych organów, czyli metod dostępnych wyłącznie dla miliarderów[10]. Mamy tutaj do czynienia z jakąś wizją społeczeństwa pseudo-kastowego „nowych braminów” zaczerpniętą z Indii. Elitom tym towarzyszy panteistyczna wizja świata podana jako ekologizm, czyli wizja świata nieruchomego, gdzie nic nie rozwija się, z tzw. gospodarką obiegu zamkniętego, gdzie nowi ludzie nie mają wstępu do elity społeczno-politycznej, a wszelkie inne idee od obowiązujących będą banowane jako „dezinformacja”. Narzędziem tego panowania ma być telewizja, mass-media, zarządzanie sztucznie wywoływanym w masach strachem przetestowane w czasie covida. Obecnie testujemy zarządzenie masowym strachem poprzez straszenie Putinem. Schwab nie ukrywa, że gdyby nie Władimir Putin i wojna na Ukrainie, to media miały wywoływać masowy strach ociepleniem klimatu[11]. Już jesteśmy zresztą urabiani w tym kierunku. Pojawia się pojęcie „uchodźców klimatycznych”, a przy prognozach pogody 23 stopnie są na tle czerwonym. Słyszymy, że „Wisła płonie”, a pod wpływem przykładu „małej Grety” nastolatki przylepiają się do asfaltu na drogach.
Przyznam, że jako historyk myśli politycznej postrzegam ten projekt jako najbardziej ambitny w dziejach pomysł stworzenia uniwersalnego panowania o charakterze ponadczasowym, mającego ambicję stworzyć system rządów nie na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, lecz na stulecia. Zamknięty, antyrozwojowy i statyczny charakter tego projektu w wielu aspektach przypomina model indyjski, którego istotą była – jak to określał sto lat temu w swojej pracy o hinduizmie René Guénon – „metafizyka”. Pod pojęciem tym ten francuski orientalista rozumiał wizję świata wiecznego, gdzie porządek społeczny, polityczny i finansowy nie ulegał modyfikacjom przez setki lat, a każde kolejne pokolenie powtarzało model poprzedniego, gdyż ani żadna grupa społeczna, ani jednostka nie mogły awansować w hierarchii społecznej[12]. Jednakże statyczny charakter Indii możliwy był jedynie dzięki znikomej komunikacji ze światem zewnętrznym. Subkontynent indyjski stanowił zamknięty i samowystarczalny świat przez dwa tysiące lat rządzony i utrzymywany przez braminów, którzy rządzili nim dla własnej korzyści, utrzymując wielomilionowe masy w biedzie i ciemnocie. I porządek ten zaczął się rozpadać w wyniku kontaktów ze światem zewnętrznym, mimo że brytyjska administracja kolonialna próbowała go utrzymywać, aby wraz z braminami ciągnąć zyski. System ten rozpadł się, i musiał się rozpaść, po odzyskaniu przez Indie niepodległości, gdy zostały zmuszone do samodzielnego konfrontowania się ze światem, gdy musiały zbudować przemysł i armię, aby liczyć się w stosunkach międzynarodowych. W industrii i w wojsku nie ma kast, gdyż logika systemu wymaga, aby przewodnictwo obejmowali ludzie zdolni, ambitni i przedsiębiorczy, bez względu na swoje kastowe pochodzenie.
Globalny system „neohinduski”, którego ideologię stanowi zrównoważony rozwój, stoi przed podobnym problemem. Gdy Ursula von der Leyen i inni politycy związani z tą ideologią mówią o „dewzroście” czy o „wzroście zerowym”[13], to mają na myśli system skrajnie statyczny, zetatyzowany i oparty na współdziałaniu zarządu światowego, zredukowanych w swoich kompetencjach państw i międzynarodowych korporacji, którego narzędziem ma być ekologizm i cały skomplikowany system „limitów” ograniczających wydzielanie CO2. Elita ta ma na myśli system, gdzie zanikną państwa narodowe i klasa średnia, a całe bogactwo skupi się w rękach nowych „braminów” zjeżdżających co roku do Davos. Cały pomysł opancerzenia istniejącego porządku i podziału własności globalistycznych elit ma jednak jeden niezwykle słaby punkt, a mianowicie taki, że może istnieć wyłącznie w warunkach jednego globalnego superpaństwa, ewentualnie mniej lub bardziej formalnego zarządu nad całym światem. Inaczej nie będzie możliwe wymuszenie sztucznego zduszenia rozwoju za pomocą ekologizmu, zielonych rewolucji, wydzielanych limitów na CO2, etc. Pojedyncze małe i średnie państwa można do tego systemu zmusić za pomocą sankcji politycznych i ekonomicznych, a w razie czego w wyniku „operacji pokojowych” mających na celu „przywrócenie w nich demokracji i praw człowieka”, a ostatnio także „praworządności”. Operacja taka jest jednak trudna w sytuacji, gdy zarządowi światowemu nie podporządkuje się jedno z supermocarstw lub grupa mocarstw regionalnych.
Rewolucja zrównoważonego rozwoju musi objąć cały świat, gdyż oznacza „dewzrost”, czyli wzrost zerowy lub ujemny. Te części świata, które nie byłyby nią objęte, rozwijając się na poziomie 2, 3, 5 czy 8% PKB rocznie, po pewnym czasie dopędziłyby świat poddany reżimowi zrównoważonego rozwoju, a następnie wyprzedziłyby go. Za potęgą ekonomiczną podążałaby potęga militarna i polityczna. Po pół wieku eksperymentu część globu objęta „dewzrostem” stałaby się peryferiami świata i w końcu padłaby łupem nowego hegemona, a nowi „bramini” przeistoczyliby się w pomocników nowej i dynamicznej elity pochodzącej z jednej części świata. Mechanizm ten rozumiał znakomicie Karl Marx nauczając, że rewolucja socjalistyczna musi mieć charakter światowy, gdyż inaczej ludy, które ją przeprowadzą zostaną prześcignięte i zdegradowane w swojej pozycji przez narody kapitalistyczne. Dlatego uważa się go za jednego z pierwszych ideologów globalizacji i globalizmu[14].
W tej chwili takie zagrożenie stało się realne, gdyż doszło do, jak to określam często, „pęknięcia geopolitycznego”, w wyniku którego Rosja i Chiny wypowiedziały posłuszeństwo zachodniemu projektowi. Państwa te tworzą całą sieć państw zbuntowanych wobec tego projektu pod nazwą BRICS. Wiele je dzieli, lecz łączy wspólny sprzeciw wobec wizji obrony status quo pod pretekstem zrównoważonego rozwoju. Paradoksalnie, w projekcie tym uczestniczą też Indie, które przerabiały własny zrównoważony rozwój przez ostatnie 2.000 lat i wyciągnęły z tego doświadczenia racjonalne wnioski, odmawiając udziału w nowym wydaniu tego pomysłu.
Adam Wielomski
[1] Zob. np. J.J. Wiatr, Czy zmierzch ery ideologii?, Warszawa 1968, s. 91; E. Zieliński, Nauka o państwie i polityce, Warszawa 1999, s. 212-213.
[2] M. Ziętek-Wielomska, Imperium Klausa Schwaba. Jedna planeta, jedna ludzkość, jeden zarząd, Warszawa 2021, s. 60-101; A. Wielomski, Yuval Noah Harari. Grabarz człowieczeństwa, Warszawa 2022, s. 256-348.
[3] Cyt. za: J.-Y. Le Gallou, La super-classe mondiale contre les peuples, Versailles 2018, s. 21.
[4] Y.N. Harari, 21 lekcji na XXI wiek, Warszawa 2018, s. 163.
[5] L. Michel, Z. Su, Analyse critique de la mondialisation: tendances et doctrine (Note), „Études Internationales”, 1998, t. 29, nr 4, s. 917-919.
[6] Zob. np. Desinformation: Wie von der Leyen die Demokratie schützen will [15.05.2024], table.media/europe/news/desinformation-wie-von-der-leyen-die-demokratie-schuetzen-will/ [01.07.2024].
[7] J.-Y. Le Gallou, La super-classe mondiale…, s. 14.
[8] T. Zanin, Samuel P. Huntington and the Ambiguities of American Power, „International Journal”, 2009, t. 64, nr 4, s. 1116.
[9] J.-Y. Le Gallou, La super-classe mondiale…, s. 30-46.
[10] Y.N. Harari, Homo deus. Krótka historia jutra, Warszawa 2018 [2015], s. 31-42, 439-445.
[11] Y.N. Harari, M. Smicht, Superaremos la pandemia, pero corremos el peligro de despertar a un mundo diferente, „Comunicación”, 2020, nr 190-191, cabildeodigital.com/2020/04/yuval-noah-harari-superaremos-la.html?m=1 [01.07.2024]; K. Schwab, T. Malleret, Wielka narracja. Dla lepszej przyszłości, b.m.w. 2023 [2021], s. 62-89.
[12] R. Guénon, Introduction générale à l’étude des doctrines hindoues, Paris 1983 [1921], s. 125-126.
[13] Speech by President von der Leyen at the Beyond Growth Conference in the European Parliament [15.05.2023], ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/speech_23_2761 [01.07.2024].
[14] T. Tairako, Marx on Capitalist Globalization, „Hitotsubashi Journal of Social Studies”, 2003, t. 35, nr 1, s. 11–16; G. Scheit, La soberanía y el mercado mundial: con el Capital de Marx contra la ideología de los „soberanistas”, „Constelaciones”, 2021, t. 13, s. 238-260.
Lubię czytać takie teksty kiedy jem frytki i piję colę. Chyba już niebawem zrobię sobie tatuaż…
Kapitalny tekst. Sedno sprawy „rewolucja socjalistyczna musi mieć charakter światowy, gdyż inaczej ludy, które ją przeprowadzą zostaną prześcignięte i zdegradowane w swojej pozycji przez narody kapitalistyczne.” -No to UE ma tym razem przerąbane .Najstraszniejsze jest to ,że jak się to nie uda to rosnące naprężenia między mocarstwami z różnych systemów, rozładować będzie mogła tylko III wojna światowa (albo interwencja obcych)
Socjaldemokratyczna UE ma konkurencję w postaci socjalistycznych Chin, feudalnych Indii oraz kapitalistycznych USA.
Rosji nie znoszę ze względu na nasze tragiczne doświadczenia z nimi przez stulecia, morderczej buty i morderczej praktyki. ALE jeżeli Ruscy są w jakimś stopniu niezależni (całkowicie niezależni?) od satanistycznej kliki psychopatów z Davos, to niestety ale Rosja staje się racjonalnym wyborem. To jest lepsze, być jakąś „Białorusią” albo może Polską gomułkowską (z gospodarką rynkową) pod ruskim patronatem, niż podlegać stopniowemu wykorzenieniu i likwidacji w rezultacie działań nieludzkiej, z piekła rodem hordy łajdaków którzy uzurpują sobie boskie proregatywy. Najlepiej byłoby być uzbrojoną po zęby Szwajcarią Europy Centralnej, ale jesteśmy w takiej strefie zderzeniowej, że to chyba nie wypali.
Universum stazy, regulowanej hydraulicznie dostępności ograniczonego (celowo) zasobu dóbr to Złota Droga, świat „Boga-Imperatora Diuny” Franka Herberta. Faktycznie (do czasu) najbardziej stabilny stan ludzkości, jaki wymyślono.
Tylko w cyklu powieściowym kończy się to Rozproszeniem (the Scattering), wielką ekspansją ludzkości, której potencjał zbyt długo był tłumiony i kompresowany.
To dziwne, Adam Wielomski i Roman Warszawski wyraźnie stoją po tej samej stronie a toczą nieistotny spór ( jak to Polacy ). Przecież afirmacja kobiet to kolejna technika niszczenia rodziny, więzi międzyludzkich. Hipergamia jest tak rozpasana że jak mężczyźni w porę się nie ogarną to kobiety większość z nich spuszczą w klozecie. Będzie to miało określone konsekwencje. Władzę przejmą ludy nachodźcze.