Ziętek-Wielomska: Stereotypy – lekcja, którą Krzysztof Karoń pilnie odrobił

Debata z Krzysztofem Karoniem, którą toczyliśmy/toczyłam w Mediach Narodowych zmusza do refleksji na temat cywilizacyjnego stanu sporej części polskiej prawicy, jak również do ogólniejszej refleksji na temat teorii cywilizacji Konecznego, rozwijanej następnie przez Kosseckiego. Obydwaj wymienieni polscy naukowcy postrzegali Polskę jako „dziecię cywilizacji łacińskiej”.

Uważali przy tym, że przyszłość Polski ściśle związana jest z tą cywilizacją. Jak wiadomo, cywilizacja łacińska opiera się na koncepcji człowieka rozumnie kierującego swoją wolną wolą, czyli na ideale personalistycznym. Jak słusznie twierdzi Koneczny, jest to najwyższy ideał, który wytworzyły społeczności ludzkie. Stoi za nim tradycja Platona, Arystotelesa, św. Tomasza z Akwinu czy też mistyków katolickich. Kładzie on nacisk na motywacje poznawcze i etyczne.

Ideał ten obarczony jest jednakże jedną słabością: jest strasznie wymagający i nigdy – mimo łacińskich korzeni Europy – nie był, w sensie ilościowym, powszechnie obowiązującym. Obejmował on wąskie grono elit europejskich, które – jak pokazała choćby reformacja albo rewolucja francuska – szukały tylko okazji, żeby zrzucić z siebie ograniczenia ściśle z nim związane. Nie stał on się nigdy „ideałem ludowym”. Nawet Kościół katolicki nie był w stanie ściśle go stosować w swojej powszechnej pedagogice – wierni mieli bać się kary za grzechy i piekła, jak również liczyć na nagrodę za „grzeczne” zachowanie. Przekaz religijny był prosty i musiał być prosty, żeby być skutecznym. Nie docenili tego oświeceniowi doktrynerzy, którzy chcieli – w gruncie rzeczy słusznie – oświecać lud. Zderzenie z rzeczywistością było brutalne; można powiedzieć, że podczas rewolucji francuskiej oświeceniowy ideał sięgnął bruku…

Porażka projektu oświecenia stanowiła oczywiście wodę na młyn różnych prądów konserwatywnych, które uważały, że lud zawsze kieruje się emocjami i trzeba go trzymać po prostu „za pysk”. Stąd się bierze rozpowszechnione wśród konserwatystów przekonanie, że społeczeństwo musi opierać się na hierarchii, najlepiej dziedzicznej, tak by przygotowane do rządzenia elity mogły trzymać pod kontrolą szerokie masy społeczne. Szersza edukacja społeczeństwa jest natomiast zbędna, a nawet niebezpieczna. Praktyczne zastosowanie tej reguły widoczne było choćby przy okazji Świętego Przymierza, którego sygnatariusze zgodnie walczyli z nurtami rewolucyjnymi.

Wiek XIX stanowił arenę walki między tym konserwatywnym ideałem a różnymi nurtami wywodzącymi się z rewolucji francuskiej, głoszącymi egalitaryzm społeczny. Egalitaryzm ten był także podstawowym hasłem nacjonalizmu pierwszej fali, czyli nacjonalizmu rozwijanego między rewolucją francuską a Wiosną Ludów. Stąd tez konserwatyzm i nacjonalizm stanęły w opozycji do siebie. Trzecim podmiotem był socjalizm, który zwalczał zarówno konserwatyzm jak i nacjonalizm. Pewną reakcją na zaistniałą sytuację był ruch w obrębie Kościoła katolickiego postulujący powrót do św. Tomasza i do pogłębionych, intelektualnych studiów nad rzeczywistością.

Ruch ten wydał wielkie owoce: katolicyzm pierwszej połowy XX w. cechował się bardzo wysokim poziomem intelektualnym, zaczął tworzyć prawdziwe elity, które w coraz większym stopniu zagrażały ówczesnemu układowi sił. Co więcej, w wielu krajach Europy ten renesans racjonalizmu katolickiego ściśle związał się z nacjonalizmem, jak np. w polskim ruchu narodowym czy też francuskiej Action Française. Egalitaryzm miał został połączony z ideałem cywilizacji łacińskiej: obowiązek samodoskonalenia się miał obowiązywać wszystkich. II WŚ, sobór watykański II, jak również dojście do władzy kryptomasońskiej chadecji ruch ten zmiażdżyły.

Czytelnik zada pewnie pytanie: co te dywagacje mają wspólnego z Krzysztofem Karoniem? Działalność tego publicysty stanowi doskonały papierek lakmusowy stanu cywilizacyjnego, w którym znalazła się Polska. Powiedzmy otwarcie: cywilizacji łacińskiej w Polsce nie ma. Społeczeństwo reaguje tylko i wyłącznie na prymitywne stereotypy, co jest nie do pomyślenia dla człowieka łacińskiego. Publicystyka Karonia wpisuje się w całą strategię propagandową PiS: walki z „komuną”.

„Komuną” ma być rzekomo także Platforma Obywatelska, gdyż 1. ideowo skażona jest „marksizmem kulturowym”, 2. jej działacze są częścią postkomunistycznego „układu”. Przekaz Karonia i PiS jest potwornie skuteczny dzięki swojej niesamowitej prymitywności. Jakie środki zaradcze proponują? Przekazanie władzy w ręce „prawdziwych patriotów”, którzy od tej komuny rzekomo są zupełnie wolni i którzy stworzą nową edukację, uwolnioną od rzekomego marksizmu i ludzi ze „starego układu”.

Przekaz ten działa, bo jego odbiorcy nie są w stanie myśleć logicznie. Nie interesuje ich fakt, że Marks nie powiedział tego, co mu Karoń przypisuje. W końcu, jeśli nawet tego nie powiedział, to na pewno pomyślał… Nie interesuje ich fakt, że Karoń sam sobie przeczy, gdyż jednocześnie twierdzi, że Marks chciał hodować pasożytów jak i zaprowadzać terror przymusowej pracy… Czy to oznacza, że Marks najpierw miał wyhodować tychże pasożytów a potem siłą zmusić ich do pracy? Kupy się to nie trzyma – jeśli chciał budować gułagi, to etap „pasożytnictwa” jest zupełnie bez sensu. Dla słuchaczy Karonia czy też Prezesa jest to zupełnie bez znaczenia. Ważne, że dostali proste wytłumaczenie rzeczywistości, więcej nie potrzebują. Prawdziwość tego wytłumaczenia jest dla nich rzeczą nieistotną.

 

Nawet gdybyśmy uznali, że należy pójść taką drogą, to problem ze zmianą stereotypów jest jednakże taki, że większość z nich już nie działa. Porażka Konfederacji w ostatnich wyborach pokazała, że negatywny stereotyp Żyda nie oddziałuje na społeczeństwo; zresztą narodowa demokracja jak również tzw. endokomuna już się dwa razy na nim przejechały. Doskonale rozumie to Karoń, który de facto mówi o Żydach, ale twierdzi, że odwoływanie się do antysemityzmu to „polowanie na wampiry”. Stąd też nie dziwi, że większość słuchaczy Karonia czy wyborców PiS nie widzi koincydencji między nadreprezentacją osób pochodzenia żydowskiego w marksizmie i aparacie władzy państw komunistycznych. Nie dostrzega także tego, że po odsunięciu tychże osób od władzy przez narodowe skrzydło PZPR, zmienili oni barwy ideologiczne i niemalże z dnia na dzień stali się … antykomunistami. Propaganda Karonia i PiS właśnie ma na celu to, żeby ludzie tego nie zrozumieli, że stara marksistowska fasada była no właśnie li tylko fasadą… Lud fasady od tego co się za nią kryje nie odróżnia i ma nie odróżniać – Karoń i socjotechnicy pilnie pracujący na zapleczu PiS o to zadbają.

W każdym bądź razie Karoń i Prezes wiedzą co robią, wyrzucając za burtę negatywny stereotyp Żyda. Co jeszcze zostaje? „Ruskie” – to, że ten stereotyp jest dla nas bezużyteczny, nie będę tutaj pisać, zresztą w tym PiSu przebić się nie da. „Kapitaliści” czy też „międzynarodowy kapitał” – w gruncie rzeczy aż się prosi, żeby użyć właśnie tego stereotypu, szczególnie w walce o „socjalny” elektorat PiS. Dlaczego Karoń, który de facto ciągle mówi o kapitalistach, albo PiS, który chce coś zrobić dla przegranych transformacji, go nie używają? Sprawa jest prosta.

Zacznijmy od PiS. Nie da się pogodzić tego stereotypu z proamerykańskością, jest to oczywiste. Stąd odpowiedzialność za stan państwa po 30 latach transformacji trzeba zrzucić na układ okrągłostołowy, czyli komunistów, czyli marksistów. Jeśli chodzi o Karonia, jego gadka jest następująca: wprawdzie mamy kapitalizm, ale opiera się on na marksistowskiej pedagogice, więc nie da się zmienić kapitalizmu, dopóki nie zwalczymy marksizmu. Jak zwalczymy marksizm, to kapitalizm – no właśnie, zmieni się? Ludzie przestaną być pasożytami i zaczną pracować.

Co to oznacza dla kapitalizmu? Tego Krzysztof Karoń nie wyjaśnia, a jego słuchacze i rozmówcy o to nie pytają. Karoń nie używa więc negatywnego stereotypu międzynarodowego kapitału, gdyż twierdzi, że i tak wszystko sprowadza się do marksizmu. Jak nie będzie marksizmu, to i finansjera straci władzę. A dlaczego niezgodnie z faktami twierdzi, że wszystko sprowadza się do marksizmu? O tym możemy już tylko dywagować. Międzynarodowy kapitał na pewno z tego bardzo się cieszy. Jeśli program Karonia zostanie wcielony w życie, to rozwiążą się coraz większe problemy międzynarodowych korporacji z pozyskaniem pracowników.

Jakie inne stereotypy nam zostają? „Katolicyzm” – i lewica i PiS pilnie nad tym pracują, żeby katolicyzm łączyć z PiS, co oczywiście jest manipulacją. Wchodząc w ten stereotyp trzeba by walczyć o „prawdziwy katolicyzm”. Próbuje tego Konfederacja, choćby poprzez promowanie liturgii trydenckiej. Na szersze wody jednakże na tym się nie wypłynie. „Patriotyzm” – jest to stereotyp całkowicie zawłaszczony przez PiS, trzeba by znowu walczyć o „najprawdziwszy patriotyzm”, bo ten „prawdziwy” też już został przejęty przez Prezesa. „Naród” – stereotyp znajduje się w rękach PiS, jedyne co można zrobić, to wykazywać, że partia Dobrej Zmiany nie dba o ten naród jak należy, ale dopóki TV znajduje się w wiadomych rękach, sprawa jest niewykonalna. Zresztą wracamy tutaj do punktu wyjścia – tenże naród nie jest zainteresowany swoim prawdziwym interesem. A czy można kogoś do tego zmusić, żeby dbał o swoje?

Popatrzmy na stereotypy lewicowe – może tam znajdzie się jakiś kandydat. Docent Kossecki chętnie posługiwał się kategorią „postępu”, twierdząc, że to nasze środowisko stoi po jego stronie, natomiast nasi przeciwnicy to „siły reakcji/regresji”. Niestety na prawicy nic się przy pomocy stereotypu postępu nie zdziała, a lewica interpretuje go po swojemu i tak samo nie jest zainteresowana poznaniem świata realnego.

Osobnym stereotypem jest „wolność”. Na prawicy oznacza to wolność „od komuny”, a na lewicy – od KK. Możemy znowu argumentować, że nie ma wolności bez socjocybernetyki, ale znowu zderzymy się z „reality”.

Jednym słowem: kandydatów brak. Swego czasu kwestię sterowania ludźmi za pomocą narzędzi informacyjnych zignorowali konserwatyści i dlatego skończyli jak skończyli. Z jednej strony władza państwowa – którą konserwatyści całym sercem popierali – podważała rolę KK w wychowywaniu społeczeństwa, nie oferując – poza środkami siłowymi – kompletnie nic w zamian. Najbardziej na tym przejechali się Burboni, którzy najpierw na papieżu wymusili kasatę jezuitów i ich szkolnictwa, nie dbając o stworzenie jakiegoś ideologicznego ersatzu. Wydawało im się, że idea lojalności dla monarchów wystarczy do tego, by sterować społeczeństwem. Ich przeciwnicy brutalnie zaatakowali ideę dynastyczną – którą zresztą Koneczny uważał za grabarza cywilizacji łacińskiej – i wywołali rewolucję pod hasłami antymonarchistycznymi: wolność miała oznaczać uwolnienie „spod panowania tyranów”. Konserwatyści odgrzewali dynastycyzm, który można już było utrzymać tylko za pomocą siły.

Jednym słowem: od samego początku przewaga różnych sił mobilizujących opinię społeczną przeciwko istniejącej władzy opierała się na sztuce tworzenia i używania stereotypów. Skuteczność ich działań zależała od tego, na ile ludzie w swoich działaniach posługują się stereotypami, a na ile są w stanie krytycznie badać treści podsuwane im pod nos. Paradoks polegał na tym, że przez wieki zarówno Kościół katolicki, jak i władza państwowa, czy potem kontestujący rewolucję konserwatyści, sami nie widzieli potrzeby tego, by ludzi oduczać „myślenia stereotypowego”. Uważali, że lud z natury rzeczy dużo nie wymaga. Czy mieli rację?

Tutaj leży pies pogrzebany. Jeśli patrzymy na słuchaczy Krzysztofa Karonia czy współczesnych wyborców – czy to PiS, czy innych partii – możemy dojść do wniosku, że lud rzeczywiście jest ciemny i że trzeba posługiwać się maksymalnie sprymitywizowanymi stereotypami, żeby utrzymać go w ryzach. A jak to nie poskutkuje – sięgać do środków siłowych. Problem polega jednakże na tym, że poza krótkim epizodem katolicyzmu narodowego z pierwszej połowy XX w., nikt nigdy dla tegoż ludu nic nie zrobił. Na płaszczyźnie empirycznej możemy stwierdzić, że nie wiemy, czy w przypadku stworzenia odpowiedniej edukacji – w oparciu o algorytmy cywilizacji łacińskiej – lud by nie podniósł swego poziomu intelektualnego i można by nim sterować w oparciu o bardziej subtelne stereotypy. A może rzeczywiście się nie da i lud zawsze będzie ciemnym ludem?

Z punktu widzenia naszej misji oczywiście jak bumerang powraca pytanie: co z tym ludem zrobić tutaj i teraz? Mozolnie tworzyć nowe stereotypy? Czy też szukać metod „odstereotypienia”? Co z tego, że wiemy, że lud jest zarażony różnymi info- i normowirusami, jeśli nie mamy pod ręką żadnego lekarstwa. A może trzeba machnąć ręką na tych, którzy może już nie są do „odratowania” i skoncentrować się na nowych pokoleniach? Ale jak do nich dotrzeć w momencie, gdy już niemalże o każdego noworodka toczy się prawdziwa wojna informacyjna? A może chodzi tylko o to, żeby zaszyć się w niszy i przekazać dalej wiedzę, opartą na pojęciach, mając nadzieję, że kiedyś przyjdą lepsze czasy i ktoś zrobi z tego użytek?

Nie będę tutaj odpowiadać na wyżej postawione pytania. Rzecz w tym, by jasno postawić sobie własne cele. Dopóki sami nie będziemy mieli w tej kwestii jasności, nie będziemy w stanie konsekwentnie i skutecznie działać.

Krzysztof Karoń wie czego chce i nie przejmuje się tym, że opowiada rzeczy jawnie fałszywe. Najważniejsze, że lud wierzy, że przejrzał na oczy i rzekomo już rozumie, kto go ciemięży: marksiści. Że ci sami marksiści jednocześnie budują gułagi i korporacyjne struktury pracy oraz hodują pasożytów. Pasożyci to są oczywiście ci inni – słuchacze Karonia to ofiary nowoczesnych gułagów. Jak przyjdzie co do czego, to przyklasną władzy, która tych pasożytów będzie chciała się pozbyć. A przy okazji rzekomo marksistowskich profesorów czy intelektualistów. Karoń nie jest pierwszym i nie ostatnim, który cieszy się z tego, że tworzone przez niego stereotypy działają. Gorzej, jeśli skończy kiedyś jak Robespierre, w każdej chwili ktoś przecież może ogłosić go „pasożytem” – rewolucja jest historią tego, jak twórcy określonych stereotypów potem stawali się ich ofiarami… Podczas „zabawy” stereotypami należy o tym pamiętać.

Magdalena Ziętek-Wielomska
Myśl Polska, nr 35-36 (25.08-1.09.2019)

Click to rate this post!
[Total: 90 Average: 2.6]
Facebook

45 thoughts on “Ziętek-Wielomska: Stereotypy – lekcja, którą Krzysztof Karoń pilnie odrobił”

  1. Bardzo dobre podsumowanie pana KK na koncu tekstu. Teraz jak tylko bede mial okazje to sie zapytam gdzie pan Karon pracuje i kto go utrzymuje.
    Ciekawi mnie jego odpowiedz bo …. moze sie okazac ze sam miesci sie w swojej definicji ”pasozyta”…

    1. Ależ on to w swoich wypowiedziach nieraz przyznawał, że od pewnego czasu jest na utrzymaniu swoich bliskich. Oczywiście, jak złodziej mówi, że kradzież jest zła, to znaczy, że jest dobra, prawda?

      1. Nie mylmy pomocy z kradzieżą !!!! Wolno pomagać „WOŚP ” okrada tych co dają ???? Puknij się w czoło , będzie wesoło.

    2. Pan Karoń kiedyś powiedział, że jeśli ktoś daje sam od siebie to znaczy , obdarowany nie kradnie . . Jeśli np. żona ,siostra , brat lub inni będą chcieli pomagać to mają do tego prawo i obdarowany nikogo nie okrada. W innym przypadku , Wszystkie fundacje to jedna wielka „rodzina” złodziei . Orkiestra Świątecznej Pomocy to już kryminał .

      1. W pełni zgadzam się z opinią iż jedyne co oferuje ludziom Krzysztof Karoń to proste odpowiedzi na trudne pytania, tym samym sprowadzając ich na manowce w kwestii poznania rzeczywistości.

  2. Pif, paf.

    Głupią babę z korka trach.

    Czemu w parszywieńkim świecie, jeno takie baby jecie?

    Żydła, marksia, pseudoserwa.

    Pani Ziętek nie konserwa.

    Lalala. Ta ta.

  3. Pan Karoń jakiś czas temu sam powiedział, że poszedł na układ ze swoją rodziną. To znaczy rodzina go utrzymuje, żeby on mógł robić to, co robi.
    Ja uważam, że pojawienie się pana Karonia obnażyło całą prawdę o „zaoranym” społeczeństwie. Niektórych to bardzo boli – w szczególności tych, co nic nie umieją i nie potrafią wyprodukować ani dobra, ani usługi, aby wymienić się nimi z innymi uczestnikami rynku.
    Pogarda „wyższych sfer” dla niezwykle jasnych i precyzyjnych wypowiedzi Pana Karonia świadczy dobitnie o pysze tychże sfer.

  4. Czy ktoś kojarzy skąd pochodzi ????… zdanie tego typu; – …”nie zwracajcie uwagi na to kim ja jestem tylko co ja mówię „

    1. @Hipolit
      Ale o co chodzi? Że Autorka napisała prawdę o Karoniu, z której wynika januszowość, upraszczanie prowadzące do wypaczenia pojęć/idei i płytkość karonizmu? Ideologicznie do Wielomskich mi jest bardzo daleko, ale oni mają przynajmniej podstawy intelektualne do dyskusji, poruszają tematy głęboko i rzetelnie.

  5. Ten tekst jest kolejnym krokiem do pełnej kompromitacji duetu Wielomskich na forum publicznym. O prof. A.Wielomskim już prawie 20 lat temu wyrobiłem sobie zdanie czytając jego kabotyńskie teksty na łamach Najwyższego Czasu. Nie wszystkie teksty były słabe, ale gdy zaczynał pisać o sprawach z grubsza aktualnych potrafił się zwyczajnie błaźnić. Pamiętam jego żenujące wynurzenia na temat Jarosława Kaczyńskiego i dzisiaj jego małżonka robi to samo przypisując stereotypowe kompleksy niemałej części polskiej (?) inteligencji dotyczące PiS-u. Jeśli podejmuje ta pani kolejny krok dyskredytowania p. K.Karonia to powinna przynajmniej dobrze zapoznać się z jego publikacjami, książką lub internetową historią marksizmu. Hodowanie pasożytów zaczęło się na masową skalę po rozpoczęciu wdrażania wychowania krytycznego, które było kolejną mutacją marksizmu, tak aby odrzucić „błędne prognozy Marksa, nie odrzucając marksowskich intencji” (p. Wielomska powinna już znać na pamięć te słowa i kto je wypowiedział, no ale mamy kolejną żenadę). Gdyby prof. A.Wielomski napisał rzetelną recenzję książki „Historia antykultury” nie ograniczając się do jednego rozdziału mógłby zachować twarz nawet po „wtopie” poprzedniej „recenzji”, ale dla mnie ten pan już dawno stracił twarz. Czy należy się dziwić jego małżonce, która próbuje kontynuować wojnę podjazdową? Bo właściwie do czego ogranicza się ten tekst prócz rzucenia anatemy prymitywizmu na Karonia i PiS i trafienia kulą w płot z programem wychowania pasożytów przez Marksa? Proszę w ramach rekonesansu poznawczego obejrzeć fragmencik „Konopielki” , w którym wędrowny dziad (w tej roli rewelacyjny F.Pieczka) adekwatnie komentuje działalność państwa Wielomskich. https://www.youtube.com/watch?v=DRXY70Tl9FU

    Sapienti sat.
    Pan Artur

    1. Szanowny Panie, trzy sprawy:

      1. Wychowanie krytyczne NIE ma nic wspólnego z Marksizmem! Marksizm to ideologia materialistyczna a nie idealistyczna, to materialna baza kształtuje ludzką świadomość i stąd teoria krytyczna która postuluje dokładnie odwrotny porządek nie jest w żadnym stopniu Marksizmem a jego zaprzeczeniem.

      2. Profesor Wielomski nigdzie nie recenzuje książki Karonia, więc to, że jej nie przeczytał w całości nie jest żadnym argumentem. Wielomski odnosi się do interpretacji Marksa przez Karonia i stąd zapoznał się jedynie z tymi rozdziałami jego książki które o tym mówią.

      3. Sam Karoń w ogromnym stopniu wypacza Marksizm ukazując go jako ideologię której celem jest zaprzestanie wszelkiej Pracy, podczas gdy to właśnie Marks wynosi Prace na piedestał, ale Pracę uczłowieczoną i uspołecznioną a nie odczłowieczoną i niemalże maszynową (w odniesieniu do pracy ludzkiej) jaką obserwował w Kapitalizmie. Nie wchodząc głęboko w tematykę, Socjalizm to jest ideologia mająca na celu uspołecznienie Pracy, i nie chodzi tu tylko o uspołecznienie samych środków produkcji ale i ludzi, czyli przebudowę ich świadomości poprzez współudział w wytwarzaniu dóbr w taki sposób aby sami dobrowolnie chcieli oni tą Prace wykonywać po uświadomieniu sobie, iż jest ona Dobrem niezbędnym do realizacji własnego Człowieczeństwa przejawiającego się w świadomej samorealizacji. W Socjalizmie dąży się do pełnego zatrudnienia i w ten sposób ogranicza ilość czasu pracy gdyż na jednostkę przypada jej po prostu mniej zakładając iż poziom produkcji nie jest wyznaczany przez ciągle nie zaspokojony apetyt na coraz większy zysk Kapitalisty a poprzez poziom realnego zapotrzebowania społeczeństwa na dobra i usługi. Na końcu takiego procesu socjalizacji następuje Komunizm, w którym ludzie z psychiką ukształtowaną doświadczeniem Pracy przymusowej (w Socjalizmie) na rzecz innych zaczynają wykonywać Prace dobrowolnie przy okazji samorealizując się w niej. I tutaj Karoń nie rozumie wogóle tej zasady samorealizacji. On ją chce zastosować na początku Socjalizmu albo jeszcze w Kapitalizmie, czyli u ludzi gardzących Pracą i nie rozumiejących iż stanowi ona podstawę rozwoju ludzkości, a ona (ta zasada) jest możliwa dopiero w Komunizmie. To właśnie Marksizm uspołecznia środki produkcji, Człowieka i samą Pracę, czyli ukazuje ją nie jako narzędzie generowania zysków wąskiej grupy a jako narzędzie realizacji celów całej ludzkości.

  6. Jak napisać krytykę, rok 2019:
    1. Wspomniec o Konecznym i jeszcze kimś znanym i podać kilka faktów historycznych. Wniosek: autor jest oczytany.
    2. Podać przeinaczoną wypowiedź innego autora – w końcu po co cytaty – i wyciągnąć własną interpretację. A następnie wysnuć wniosek, że jest to myslenie prymitywne i podobnie myślacy ludzie są po prostu głupi (cyt „jego odbiorcy nie są w stanie myśleć logicznie”).
    3. Jak już pokazaliśmy, że ludzie są głupi, to trzeba wspomniec o kilku innych pojęciach – nikt juz nie skrytykuje tej papki pomieszania z poplątaniem -żydzi, jezuici, msza trydencka, marks…., bo przecież czytelnicy są za głupi.
    4. Podsumowanie. Propozycja – jak oświecić ten głupi lud.Tu autorka juz nie pisze – ale wiemy już, że na wszystkich frontach debile. Inteligentny czytelnik ma się sam domyślić. Skoro wszyscy wokół sa idiotami, autorka jest z założenia od początku inteligentna, to zaraz zaraz…jakieś znajome to nazwisko jest… i z tytułem naukowym..

    1. dokładnie tak to wygląda! Bo co wspólnego ma Koneczny i te fakty historyczne z Karoniem??? Kobiecina chciała błysnąć i … w sumie udało jej się. Tyle, że nie na taki efekt liczyła.

  7. Szanowna Pani,
    całkowicie się z Panią zgadzam. Proszę się nie załamywać. Dziś Prawda jest atakowana z każdej strony i mieszana z różnymi błędami. Pozdrawiam serdecznie.

  8. Ten tekst M. Ziętek-Wielomskiej to jedna z najciekawszych analiz tego co się dzieje w polityce i metapolityce polskiej ostatnich kilku lat.
    + wywiad z autorką w Mediach Nar.
    Super!

    Karoń stracił ogromnie w moich oczach swoją odpowiedzią w której skupił się na wątkach personalnych.

  9. Sz.P. Zietek-WIelomska ,
    Przeczytałem ten tekst z samego polecenia K. Karonia i powiem- jestem przygotowany.
    Jestem po zapoznaniu się z cybernetyka i wykładami Kosseckiego (wszystkie! Godziny za ghodzinami) i książek Mazura i Dorobkiewicza i samego Kosseckiego. Ogólnie zgadza się, ze jesteśmy systemami, ze potrzebujemy sterowania / zaprogramowania i ze powinniśmy być zgodnie z naturalnym projektem systemów ożywionych czyli autonomami. Sprawa jest aideologiczna, logiczna i empirycznie udowodniona.
    Jestem po zapoznaniu się z Konecznym, jego opisem cywilizacji, ich analiz i ogolonym stwierdzeniem, że cywilizacje wysysa się z mlekiem matki i z oglądu ojca i można ich nie cierpieć ale zbudowana wewnętrzna struktura postrzegania świata zewnętrznego jest zaprogramowana przez naśladowanie wychowanie i uznaniem pewnych zjawisk na swoje i normalne a inne za obce i nieakceptowalne. (najwcześniejszym instruktarzem programowania jest Dekalog. Tylko ten „program” a nie inny, nie będziesz go lekceważył, będziesz regularnie stosował System-upgrade. Nie będziesz odrzucał programatorów – wychowawców. Wtedy programowanie będzie trwale i powtarzalne na inne pokolenia, a reszta punktów opisuje stosunek wobec innych systemów
    Jestem po zapoznaniu się z twórczością Kevina B. MacDonalda ( i innych judeorelistow), jego opisu wpływu kultury żydowskiej a właściwie cywilizacji i po pewnych antysemickich nastrojach wziąłem na luz, bo jak wiadomo każda cywilizacja dąży do ekspansji i jak długo jest żywotną to się rozwija a jak się zmiesza z innymi to obumiera i zostaje zastąpiona inna, bardziej „hardą” W takiej perspektywie trudno zarzucać Żydom, ze dbają „o swoje” a jedyne co można zarzucić Łacinnikom, ze stale są ( albo ich robią) umysłowymi karłami słuchającymi pouczeń i sposobów na życie i przyszłość intelektualistów z innego kręgu cywilizacyjnego. Wtedy może uświadomi każdy sobie, czy żyd ortodoksyjny, judaistyczny czy socjalistyczny, czy freudowsko – frommowski czy marksistowski lub konswerwatywny nie ma różnicy w fakcie, ze jego praca sluży rozszerzaniu się jego cywilizacji i zatruwania/ osłabiania cywilizacji mu obcej , no bo z jakiej racji miałby się martwic upadkiem chrześcijaństwa i cywilizacji Lacinskiej, on to ma po prostu gdzieś a po upadku tej najbardziej mu uprzykrzonej cywilizacji łacińskiej inne nie będą stanowiły problemu, no bo co miałoby ludzi powstrzymać się przed przejęciem tych bardzo ciekawych projektów na świat i przyszłość ludzkości? Ze plany kończą się panowaniem jednych nad innymi mało kto podejrzewa, bo jest chyba za głupi albo ma taki byc.
    Jestem również po lekturze Kahnemanna (znów Żyd i na dodatek noblista) który w swojej książce „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” dokładnie opisał i każdy czytelnik może sprawdzić na sobie, ze logiczne myślenie to może 1-2% całej aktywności ludzkiego mózgu, bo jest energetycznie obciążające i sam mózg może takiemu myśleniu poświecić najwyżej kilka minut w jednym ciągu a potem musi sobie „po parku pobiegać” Wiec zarzucanie ludziom, ze posługują się stereotypami. które służą optymalizacji procesów myślenia bez konieczności dogłębnych analiz logicznych każdego faktu jest co najmniej nie na miejscu, człowiek po prostu nie nadaje się do myślenia logicznego, bezstereotypowego w ilości większej niż kilka procent dziennie, na takiej bazie odrzucenie stereotypów, może być tylko zastąpione słuchaniem „starszych i mądrzejszych” szamanów, najlepiej naszych specjalistów od myślenia konserwatywnego i najlepiej z „rodowodem” akademickim, szkoda tylko, ze ukształtowanym w PRLu, nie szkodzi. Sam Kossecki jest tu najlepszym przykładem, bo jeśli nam coś odpowiada logicznie i światopoglądowo to nie zaszlosc szkodzi. I ja traktuję Kosseckiego jako autorytet może ale nie moralny.
    Co do Pani tekstu zastanawiam się po co został napisany, ponieważ nie wnosi nic nowego do całej powstałej dyskusji wobec krytyki i krytyki krytyki a zajmuje się analiza tego, że Karon ma ciągle swoich fanów i jeśli oni nie stracili zaufania do Karonia pod wpływem krytyki „autorytetów” to na pewno są głupi albo przynajmniej „myślą stereotypowo.”
    No bo jak może ciągle większość słuchaczy tych polemik być za Karoniem jeśli Karoniowi brakuje wyksztalcenia akademickiego, a wywody „naukowe” nie przekonują ich do pójścia za „patentowanymi” autorytetami? Może trzeba by było sobie, jako przedstawicielowi akademickiemu zadać to pytanie, dlaczego nam nie ufają… ? No chyba dlatego, że przez tyle lat a) nie ruszyliście tyłka w tej sprawie b) bo nawet jeśli ruszacie teraz, to wychodzi, że Marx chciał dobrze! Gratuluje! Doglądnie przypominam sobie ze szkoły średniej, ze opowieść o przyszłości ludzkości skwitowałem, Wspólnota pierwotna? A ona – nauczycielka z zachwytem, że załapałem, „tak właśnie!” Na to ja „po co kuzwa ten cały rozwój???)
    Byłem zażenowany czytaniem Pani tekstu tak bardzo, jak byłem zażenowany słuchając pojedynku intelektualnego Finkelsteina z Deshowitzem na lamach radia o książce Derschowitza. https://www.youtube.com/watch?v=C6To-o-aiRg. Dershowitz–Finkelstein Debate (Democracy Now!) Polecam każdemu, kto wieży jeszcze w autorytety naukowe naszych i ichnich profesorów (Harvard!!!! Żenada, Prawda? E-tam, liczby niedokładne? E-tam, liczy się przeslanie! Gross uczyl się od najlepszych!)
    Pani Tekst jest melanżem właśnie stereotypów obowiązującej doktryny Konecznianskiej z „Postępowością”! czyli jak tu bez Marksa zrobić postęp, no nie ma takiej możliwości, no bo przecież wszystko inne to Reakcja i Monarchizm zamordystyczny. Tylko na pytanie, po co nam ten „postęp”, nie podaje Pani w swoim tekście odpowiedzi. Po co nam Marx w ogóle, w planowaniu rozwoju naszego życia społecznego, po co nam w ogóle krytyczne stereotypowe podejścia do przeszłości? Skoro się wydarzyło to się musiało wydarzyć, to naturalny rozwój, wiec nie można go zahamować??? No i po co nam Karon w tym wszystkim w ogóle?
    Ja wiem po co! Karon nam jest potrzebny dlatego, ze odrobił prace domowa, której polscy „naukowcy” nie odrobili, bo zasiedli na stolkach im starannie przygotowanych wstępna obróbka nieuchronności rewolucji socjalistycznej i włączyli się w nurty wysuwania „nowych prognoz nie odrzucajac błędnych analiz przeszłości”. No bo po co nam kapitalizm? Wystarczy przecież miska ryżu. Nieprawda? Po co był Komunizm kapitalistom i bankierom, którzy go ochocza finansowali? No by wystarczy miska ryżu a koszt siły roboczej nie może zmniejszać zysków. Dlaczego sprowadzamy tanią a nie drogą sile robocza do kraju podobna rozwiniętego, który za podobno 30 lat ma przegonić Niemcy. Takie brednie też się słyszy.
    Gdy odkryłem Pana Karonia polecałem go innym znajomym i pytałem się, jak tam postępy w poszerzaniu wiedzy? I wielkie rozczarowanie, ludziom już nawet się słuchać nie chce a co dopiero czytać! Jak długo zajęci są realizacja własnego dobrobytu, mają sprawy wyższej rangi po prostu gdzieś. Nie ma społeczeństwa obywatelskiego z biedaków. Nie ma zajmowania się Polityką i aktywnością obywatelską, jak nie ma co do garnka włożyć. Pytanie w jakim celu Balcerowicz schładzał gospodarkę Polski, co nawet Pan Kossecki mu wypominał? No może właśnie stereotypowo, by się ludzie o miskę ryżu martwili a nie o Politykę i jak ten kraj urządzić. „Zostawcie te sprawy starszym i mądrzejszym, zostawcie wasze zasoby innym mądrzejszym do zagospodarowania, my ich tu już wam sprowadzimy a nadwyżki roboli poszły won za granice budować dobrobyt mądrzejszych i starszych z innych krajów. (gdy spędzam wakacje w drogich kurortach, nie ma tam Polaków…bo ich na to nie stać, a nie stać bo tak ich wystawiono do wiatru)
    Brutalna prawda wypowiadana przez Karonia była i dla mnie za mocna i za prosta i za przejrzysta, no jak to, nikt inny tego nie widzi? Nie sprawdził? Nie domyślił się? Ja sprawdzałem, czy on mi tu chrzani. Kupowałem te same książki i sprawdzałem w Internecie. Gdzie ten zarzucany mu fałsz? Konkretnie napisał tak a w oryginale jest inaczej, interpretuje to tak a logiczna interpretacja wygada inaczej. No nie podaje Pani takich odpowiedzi tylko stereotypowe inwektywy. No chyba to normalne dla kogoś, kto nie chce się przyznać, że sam tego nie zobaczył, nie sprawdził i się nie domyślił, więc po prostu zazdrość. I nie mowie tego złośliwie, mam na playliscie Pani wykłady i analizy wpływu niemieckich „organów” na Polskę, są po prostu znakomite. Ale majstersztyk Karonia się Pani nie udał. Nie poruszyła Pani mas, pisze dla „elit” czerpiących samozadowolenie z wałkowania cybernetyki na każdy sposób.
    Po prostu nieautorytet/ „nieuk” nie naukowy/ ignorant wyprzedził Panią i Pani męża, ( bardzo cenie jego wykłady zwłaszcza o faszyzmie Hiszpanii Franco!) i waszą calą intelektualną wierchuszkę. Ze oni są ciągłe w swoim sosie sprzed 10 Lat, świadczy już sama częstotliwość używania przez nich pojęcia „dyskursu” zamiast dyskusji. Robią to lewi i prawi, reporterzy i redaktorzy i filozofowie. Raczej wstyd i żenada. I ja ignorant we własnym sosie widzę to i opisuje, bo myślę o tym i mi po prostu szkoda tego kraju. Tak jak nasza antysystemowa alternatywa: Nowoczesna, Kukiz i inni są tylko kanalizacją na okresowy napływ złej krwi w społeczeństwie tak i prace „naszych” filozofów, historyków i niby prawicowców są tylko listkiem figowym do wielkiej sciemy. Chciałbym wierzyć, że jest inaczej. Oceniam stan tego państwa na tak dramatyczny, że jako przedsiębiorca, podyplomowiec i człowiek kierujący się zdrowym rozsądkiem i realizmem widzę jedyna szanse w nowennie pompejanskiej, którą zacząłem 15.08. I powiem tak, to przez takich jak wy naukowców, ktorzy masturbuja sie konserwtyzmem, my realiści musimy padać na kolana być cos odkręcić, bo jeden Karon na to nie wystarczy. Żenada, że już nam tylko kolana zostały….

    1. Sz. P. Jurku,
      Podobnie jak Pan zapoznałem się z dorobkiem Kosseckiego i Mazura. Właśnie dlatego patrzę na dyskusję państwa Wielomskich z panem Karoniem odmiennie niż zdecydowana większość sekundantów. Mazur chyba napisał, że zadaniem uczonych nie jest atakować siebie nawzajem, ale problem. I w tej dyskusji jest rozwiązywany problem poznawczy pomimo pewnych wycieczek osobistych. Państwo W. zarzucają panu K, że w swoich obserwacjach pominął pewne sprawy np. wątek Rousseau, że błędnie klasyfikuje pewne zjawiska i wreszcie niepoprawnie je tłumaczy. W odpowiedzi słychać było, że szambo, że kompromitacja i dziwne uśmieszki. Zwyczajnie pan K olewa naukę, czyli metodyczne dochodzenie do prawdy, na słowa krytyki strzela fochy i gwiazdorzy. W gwiazdorzeniu nie ma nic złego. Gwiazdą internetu był przecież prof. Wolniewicz, który miał ponad 2x więcej subów niż cała NAI Warszawa. Ale za popularnymi wypowiedziami Wolniewicza stał jego dorobek naukowy. Książka pana KK nie jest pracą naukową (choćby brak przypisów!), choć prof. Wielomski docenił jej intencje popularyzatorskie. Obiektywnie jej wydanie jest wydarzeniem społeczno-literackim, ale chyba sam autor zreflektował się w ocenie swego dzieła, bo już nie reklamuje go hasłem „Najważniejsza książka XXI wieku”. Pan Karoń ma kompleks doktrynera, o którym Mazur pisał tak: „Naukowiec nie chce, żeby mu przypisywano doktrynerstwo. Doktryner chce, żeby mu przypisywano naukowość. Naukowiec unika nawet pozorów doktrynerstwa. Doktryner zabiega choćby o pozory naukowości.”
      A sam artykuł pani Magdaleny stawia ważne pytanie: jak najlepiej sterować społeczeństwem w interesie tego społeczeństwa. I to jest ważna kwestia, bo proste diagnozy pana Karonia są oparte na błędnych założeniach. I naprawdę to jest problem, bo na tym czy innym forum jest cała masa wpisów rozemocjonowanych ludzi, którzy dzielnie bronią dzieła kogoś, kto się im przedstawiał jako „Dyletant” i „miś z okienka”.

        1. wrzeszcie zaczal ktos to czytac, do glowy nie wpadlo by mi zagladac tu, bedac radykalnym katolem i konserwatysta.

      1. SZ.P. Macieju, wprawdzie uważam się za średnio inteligentnego Inteligenta, to mogę przynajmniej się pochwalić, że umiem czytać i chyba pisać. Może czasami przegapię coś w ferworze walki. Ale właśnie mi, także dyletantowi zabrakło w ustach świata naukowego, naukowego podejścia. No chyba umiem czytać, jakieś naukowe teksty- magisterkę humanistyczna tez napisałem, i wyciągnąć z nich metodologie mając jakieś tam i również podyplomowe wyksztalcenie. I umiem czytać w trzech językach jak i książki powiedzmy na poziomie publicystyki naukowej, dlatego mogę sprawdzać w tekstach źródłowych. Dlaczego zarzuca się komuś posługiwaniem stereotypami, jeśli nie potrafi się tych stereotypów uwalić naukowa metodologia a nauka to przypominam teza + dowód. Ja nie widzę niczego takiego w tekstach opublikowanych przez W-Z. Dlatego Karon jest ubawiony stylem jego krytyki, a wstawianie Memow z Marksokaroniem to typowa zagrywka „stereotypowego” propagandzisty a nie naukowca, no chyba, że Pani W-Z pisze a redakcji robi szatę graficzna według swoich ulubionych stereotypów. Mamy w sumie dwa sprzeczne stereotypy, i przypominam , stereotyp to logiczne lub zdroworozsądkowe uogólnienie jakiegoś podejścia do danego tematu, w celu ułatwienia procesów myślenia i komunikacji: „Marks chciał dobrze, filozof, humanista i wyzwoliciel uciśnionych” i stereotyp „Marks- zimny ideolog szukający sposobów przejecie władzy by panującą kulturę wytępić łącznie z jej żywymi przedstawicielami.” Manifest Partii Komunistycznej jest odczytywany przez jednych jako humanistyczna odezwa do ludzkości pokazująca sposób wyzwolenia i pomijane są wszelkie niepasujące do tezy zawarte w niej wypowiedzi a odczytywana przez druga stronę jako wezwanie do morderstwa w celu przejęcia władzy. No bo władza miały być dla komunistów a proletariat wyzwolony miał dalej zasuwać albo przymusowo w fabrykach (armia robotnicza – posłuch albo kula w łeb) albo na roli. Dla rządzących nie jest istotne, jak i gdzie generuje się przychód państwowy, który się dystrybuuje. Gdzie jest naukowo uzasadnione obalenie wypowiedzi Karoniowego stereotypu nr.2? Jeśli nie są wstanie go udowodnić, czyli obalić tezę nr. 2 i na nią dowody, to nie jest to naukowe podejście do tematu i to nie dyletantów tylko naukowych autorytetów. I ja jako dyletant spoza zawodowego zajmowania się tematem, który chciałby dowiedzieć się prawdy, a to Karon wysnuł konsekwentną drogę interpretacji na rzecz tezy 2., musi się do niej skłonić z braku alternatywy jak i dzięki okoliczności niezawdzięczania czegokolwiek systemowi, który tezę nr. 1 promował w ostatnich 65 latach w Polsce i Europie. I nagle walka stereotypów jawi się jako walka ideologiczna a nie naukowa. I tu jest marksistowski pies pogrzebany.

      2. Gdyby tzw środowiska naukowe napisały jakąś książkę albo nawet kilka na temat neokomunizmu, to Krzysztofa Karonia prawdopodobnie by nie było w sferze internetowej.

    2. To jest nas tutaj przynajmniej dwoje, odmawiających nowennę pompejańską za naszą Ojczyznę, od 15.08.2019 do dnia rocznicy zwycięstwa pod Lepanto, niech Matka Boża i wiara nas prowadzą!

  10. O, armia trolli atakuje… Niestety, może ciężko to sobie przyswoić intelektualnym postkomunistom, ale wszelki rak ideologiczny zabijający naszą cywilizację z Marksem nie ma nic wspólnego, a jest to po prostu liberalizm, połączony ze wskrzeszonym libertynizmem. Podbudówkę ideologiczną zapewniają zaś głównie post-trockiści, a jak wiadomo trockizm to herezja od myśli Lenina, a myśl Lenina to herezja od Marksa. Myśl Lenina odeszła w niebyt wraz ze ś.p ZSRR, myśl Marksa w oryginale wogóle nie zaistniała, bo tylko go zabrakło, a poszczególni socjaliści zaczęli wybierać sobie z jego utopii poszczególne, wygodne im elementy, wycierając sobie gęby jego nazwiskiem dla uwiarygodnienia. Ale to dalej wszystko były egalitaryzmy, ideologie postulujące równość. A tymczasem mamy panujący nam liberalizm, który pod płaszczykiem równości postuluje, i tworzy społeczeństwo podzielone: na szary tłum młodych Karoniarzy, zasuwających radośnie po 12 godzin za minimalną na umowie-zleceniu, narzekając że to przez złych marksistów, neomarksistów, marksistów kulturowych i komunę, i na kapitalistyczne elity, które żyją z ich pracy, ciesząc się i zaspokajając wszystkie chucie, śmiejąc się z głupot które podają przez różnych Karoniów i innych głupiemu ludowi

    1. Na komunę to poniekąd słuszne narzekania są. Towarzysz Berman skutecznie napsuł w polskim szkolnictwie i to tak sprytnie, że jeszcze żaden „antykomunistyczny” rząd, czy „prawicowe” partie nie myślą o przywróceniu do szkół średnich przedmiotu „Propedeutyka filozofii”. Karoń coś tam mówi o przywracaniu dawnych metod nauczania, ale o tym nawet się nie zająknie. To był przedmiot, który uczył SAMODZIELNEGO myślenia. Rządzący, czy to rządy (obecne i poprzednie), czy to masońsko-liberalna międzynarodówka , czy takie gwiazdy jak Karoń, nie życzą sobie tak średniowykształconego ludu, bo wtedy samodzielnie myślący lud na pewno stawiałby kłopotliwe pytania.

      1. Cóż, to oczywiste w niemal całej historii, żadna władza nie chce rządzić samodzielnie myślącymi. Niestety, i przy przedwojennym systemie nauczania zbyt wielu samodzielnie myślących nie wychodziło, zwłaszcza że ówczesny system też miał na celu takie ukierunkowanie absolwenta, aby nie wyszedł poza środowisko „inteligencji”: nawet licealista pochodzący z rodziny robotniczej czy chłopskiej, wysłany do szkoły przez rodzinę odejmującą sobie od ust aby mu naukę opłacić, mógł zostać wyrzucony za utrzymywanie kontaktów towarzyskich z młodzieżą robotniczą czy chłopską, podobnież za czytanie „nieprawomyślnych” publikacji

      2. SZ.P. Matt, to nie dzieki P. W-Z poznalem nie tylko ze w szambie sie znajdujemy ale takze w jakim i dlaczego i komu to zawdzieczamy. Nie zrobila tego Pani NAukowiec z patentem tylko wlasnei dyletant. I zarzucanie dylentatowi, ze jestzcze nie zajal sie tym lub tamtym jest troszeczke takie upierdliwe, no naganiales sie ale brakuje ci jeszcze 30 km by sie wykonczyc. Niech sie „Polska Nauka” zajmie nauczaniem, a co robi? Na razie twierdzi, ze Marks chcial dobrze a Koroniowi nie podalaby w nauce reki nikt… czy moze zna Pan innych naukowcow o podobnym krytycznym spojrzeiu na Marksizm….?

  11. (…)Cóż, to oczywiste w niemal całej historii, żadna władza nie chce rządzić samodzielnie myślącymi.(…)
    Szwajcaria jakoś daje radę…

  12. Proszę używać nienaruszonych, dosłownych cytatów swojego przeciwka w dyskusji, a nie przeinaczonych wypowiedzi.

    Osoby które oglądają Karonia wiedzą, że produkcja pasożytów wiąże się z „Prawem do lenistwa” Paula Lafargue.
    Dziś wyraża się to w masowej produkcji absolwentów bezwartościowych uczelni i kultu niekompetencji, dochodzie gwarantowanym, mitycznej automatyzacji produkcji (tak naprawdę pierwsi zostaną zautomatyzowani lekarze, prawnicy i im podobni – bo na zautomatyzowaniu ich pracy najwięcej można zarobić – zbieracze szparagów będą je zbierać także w XXII wieku) – wszystko to, aby jednostka nie podejmowała zdyscyplinowanej nauki i pracy – przez co w skali społecznej, społeczeństwo nie będące w stanie produkować i wymieniać się towarami których potrzebuje – będzie chciało więcej socjalizmu (pod atrakcyjnym hasłem „sprawiedliwości społecznej”), aby móc funkcjonować.

    1. Tekst „Prawo do lenistwa” to tekst satyryczny, mający na celu propagowanie idei skrócenia czasu pracy z 12-14 np. do 8.

      1. czytalem, tak samo „satyrycznie” brzmia wspolczesne Mainfesty z Ventotene, wypowiedzi czlonkow Parlamanetu EU i ich elabortay…jak i wspolczysnych Partii walczacych o pokoj i demokracje. Ciekawe, kto sie za czasow Lafarga smial z tego co czytal.

    2. Myślałem, że w tym potoku bzdur, które są w komentarzach pod tekstami o Karoniu nie da się rzucić czegoś, co będzie kompletnie bez sensu, ale udało się szanownemu komentującemu mnie zaskoczyć.

      Panie Grzegorzu:

      „pierwsi zostaną zautomatyzowani lekarze, prawnicy i im podobni – bo na zautomatyzowaniu ich pracy najwięcej można zarobić – zbieracze szparagów będą je zbierać także w XXII wieku” – żeby napisać tak nonsensowne zdanie to trzeba być albo zupełnie oderwanym od rzeczywistości albo po prostu mieć pojęcie o rynku tylko na podstawie gry w Monopoly. Panie szanowny ja wręcz błagam o zaprzestanie wypowiadania się w tematach, o których nie ma się pojęcia. W kilku prostych punktach pokażę jakich podstawowych kwestii Pan nie uwzględnił i dlaczego przez to napisał Pan bzdurę.

      Po pierwsze, naprawdę nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby rozumieć coś takiego jak pojęcie efektu skali – stosunek prawników, lekarzy czy ogólnie zawodów wymagających wysokich kwalifikacji do pracowników nisko wykwalifikowanych jest niewielki, więc z ekonomicznego punktu widzenia bardziej opłaca się zastąpić miliony zbieraczy szparagów niż tysiące lekarzy/prawników.

      Po drugie, istnieje również ekonomiczno-technologiczne uzasadnienie takiego ruchu – maszyny do zbierania szparagów są o wiele prostsze i w zasadzie trzeba tylko dostosować te maszyny, które już istnieją do nowego celu, więc jest to znów o wiele tańsze. Maszyn, których używa się do medycyny jest stosunkowo niewiele i są horrendalnie drogie, dlatego też niewiele placówek na nie stać – znów bardziej opłaca się po prostu odpowiednio dozbroić ciągnik, które sprzedaje się w milionach i efektem skali zarobi się krocie w stosunku do kilku maszyn dla szpitali. Z prawnikami to już w ogóle Pan odpłynął, bo póki co nawet nie istnieją algorytmy, które byłyby w stanie odwzorować czynnik ludzki w przypadku np. linii obrony adwokata, więc trzeba włożyć ogromne pieniądze i to bez żadnej pewności, że taka maszyna się uda, bo nie jest powiedziane, że np. hermetyczne środowisko prawnicze w ogóle zezwoli na przeforsowanie regulacji dopuszczających maszynę do zawodu czy też że taka maszyna będzie funkcjonowała.

      Po trzecie, uzasadnienie właśnie z rzeczywistości czy też historyczne – niech do licha się Pan rozejrzy wokół. Bankomaty czy wpłatomaty zastąpiły osobę pracująca przy okienku w banku kilkanaście lat temu. Samoobsługowe stacje benzynowe, kasy w marketach czy paczkomaty zastąpiły kasjerów i część listonoszy/kurierów – już mówi się o dronach, które będą latały z paczkami, bo są tanie, pracują całą dobę i mogą się dostosować czasowo, co jest istotne na terenach mało zurbanizowanych. Taki kombajn czy pług również umożliwiły redukcję osób na roli i to dziesiątki lat temu. Samochody, tramwaje i autobusy, którymi się Pan porusza również są produkowane w dużej części przez maszyny. W USA jeżdżą autonomiczne taksówki i TIRy, w Japonii w szpitalach do prostych czynności jak podanie tabletki czy zrobienie zastrzyku wykorzystuje się robota. Można tak wymieniać jeszcze długo. To właśnie proste zawody, które nie wymagają wielkich umiejętności jak kierowca, listonosz, kasjer, pielęgniarka etc. są zastępowane a na rynku coraz bardziej liczy się pracownik wysoko wykwalifikowany. To ma swoje uzasadnienie i proszę nie zawracać kijem Wisły. Pan sprawia wrażenie jakoby automatyzacja to była nowinka techniczna a co za tym idzie wyciąganie prawidłowych wniosków byłoby wręcz niemożliwe i zostały nam domysły. Automatyzacja to ma już dobre pół wieku i widać wyraźnie w jakim kierunku idzie.

      1. SZ.P. Mieszkam w kraju sciagajacym zbieraczy szparagow z calej Europy i skrza sie , ze juz nie ma ich skad brac. I nie byl Pan nigdy chyba sam zbieraczem. Nie ma maszyny i nie bedzie do zbierani szparagow, jak nie ma do zbieranie truskawek. Jednoczesnie ciagle sie krzyczy , ze nie am ani wystarczajacej ilosci osob chetnych do szkolnictwa zawodowego ( 80.000 miejsc wolny czekajacych na chetnych, jak i nie ma dostatecznej ilosci fachowcow roznego szczebla, a jak maja juz Managerow IT to musi miec 30 lat bo 50 latek za stary. No i narzekaja ale zaplacic nie chcia by sprowadzic fachowca. Gdy wprowadzili „Zielona Karte” dla specjalistow IT z Indii, ci sie pytali o zarobki i powiedzieli, za frajer to niech pracuja Niemcy, w stanach dostajemy 3 razy tyle…Pracownik ma byc tani, nie wazne z, czy bez wyksztalcenia.

        1. @Jerzy Kawalek – To, że mieszka Pan w kraju, w którym ściąga się zbieraczy szparagów z całej Europy naprawdę nie jest nawet przesłanką aby sądzić, że nie ma i nie będzie maszyny do zbierania szparagów. Budowanie analogii z truskawkami też jest zwyczajnie nieuprawnione ponieważ istnieją kombajny do zbierania truskawek. Co więcej – istnieją również kombajny do zbierania szparagów.

          O ilości brakujących osób jako fachowców po zawodówkach Pan napisał, ale o tym, że w IT w samej Europie brakuje ponad 200 tysięcy programistów to już się Pan nie zająknął a to właśnie dlatego rynek wygląda tak, że za „grosze” nikt nie chce pracować. I z tym „za frajer” to też Pan „popłynął”, bo to może „za frajer” na warunki rynku IT a nie małe pieniądze po prostu. Tym bardziej, że firmy znające branże nie ośmieszają się niskimi stawkami dla fachowców. Ogólnie Pana przeświadczenie, że pracownik ma być tani przy obecnym „rynku pracownika” i branży, którą Pan omawia jest zupełnie bezzasadne. A w IT nie ma znaczenia wykształcenie tylko umiejętności. Nikogo nie obchodzi gdzie programista zdobył swoje umiejętności – przy rekrutacji są po prostu testy a papierki można schować do szuflady. Takie są efekty egalitaryzacji studiów i rynku kompetencji.

  13. Pasożyt zawsze poprze we władzy tego, kto mu obieca, że więcej dla niego nakradnie (i będzie w tym przekonujący). A że w dalszej perspektywie może wszystko runąć, tego większość pasożytów już nie uwzględnia. Nie wydaje się to ani szczególnie pokręcone, ani skomplikowane, ani kłamliwe. Dziś większość ludzi chce pasożytować na innych ludziach, bo chce całe życie otrzymywać różne darmowe świadczenia, niezależnie od ich kosztów czy racjonalności.

    1. Demokracja musi upaść, ponieważ ludzie zorientowali się, że mogą żądać każdej sumy za swoje głosy. To nie jest przytyk pod adresem PISu, ponieważ taką politykę stosuje się w Europie zachodnie od dziesięcioleci. W Polsce największym problemem są rozdęte przywileje emerytalne, KRUS (renty, emerytury) i niż demograficzny a nie 500+. Roczny deficytu ZUS oscylował w ostatnich latach na poziomie 50 miliardów zł rocznie, KRUS 10 miliardów. Stopa zatrudnienia należy do najniższych w państwach OECD i wynosi około 54 proc. ludzi w wieku produkcyjnym. To się musi zawalić, ale tylko naiwniak może twierdzić, że to wina PIS (przyczyny są szersze)

  14. Tak samo satyryczny byl Manifest Komunistyczny. To ksiazeczka ziecia Marksa, niestrudzonego propagandysty, ktory np powoluje sie na filozofow greckich, ze niby gardzacych praca, ze maszyny zrobia wszystko za ludzi itp. Stek szkodliwych bzdur, ale jesli wielcy uczeni nie dostrzegaja jego wplywu, to ubolewam, ze caly ten interes akademicki utrzymywany jest z moich podatkow. Z jednej strony wychodza z niego tacy profesorowie, a z drugiej absolwenci przekladajacy papiery w korporacjach.

    1. Rozumiem, że jak ktoś jest zięciem Marksa i cytuje filozofów greckich, to nie może napisać satyrycznego tekstu? Musi być wrogiem ludzkości i ojcem stalinizmu?

    2. Redakcja tlumaczy , ze „Prawo..” to tekst satyryczny, oni juz chyba naprawde nie wiedza co czynia. Przeczytalem i nie bylo mi do smiechu i trudno sobie wyobrazic czytelnika z tamtach czasow , ktory by sie tym tekstem ubawil. I tu pojawia sie potrzeba wlasnej edukacji a nie opierania sie „stereotypowo” na autorytetach naukowych. Dla mnie to po prostu wstyd i zednada…

  15. Muszę stwierdzić , że byłem prawdziwym miłośników Pani wykładów, jednak zacząłem dostrzegać , w tych tegorocznych szczególnie, konkretne zaangażowanie polityczne, „sterownicze” jakby się Pani wyraziła, tego jednak nie wyjaśniając na rzecz kogo to „sterowanie” się odbywa. Wskazani zostali przeciwnicy, pierwszy Korwin-Mikke, „Turańczyk” i „darwinista”, z czym łatwo się zgodzić , bo jest to człowiek niekonsekwentny, niesympatyczny, a być może popychadło „czekistów” czy „masonów”, jednych i drugich, mało ważne, gdyż sam dezaktywuje swój wpływ „sterowniczy”. Jednak Korwin jest jednym z założycieli Konfederacji, myślę więc, że jeśli sprzyja Pani narodowcom wchodzącym przecież także w jej skład, trzeba było uderzyć po wygranych wyborach, a nie przed przegranymi. Kolejnym celem była geopolityka Leszek Sykulski pomawiany przez Panią za sympatię do transhumanizmu ( jeśli dobrze pamiętam) co niezgodne jest z prawdą. Następnie jako cel obiera Pani Jacka Bartosiaka, którego nazywa Pani „imperialistą”, pewnie średniowiecznego intelektualistę zganiłaby Pani za światową umiejętność gry w szachy, bo to było wówczas narzędzie strategiczne, podobnie jak dzisiaj geopolityka. Nie jest Pani jedynym naukowcem krytykującym Bartosiaka, podobnie czyni Lubina , zarzucając Bartosiakowi, że nie ustosunkowuje się do nurtu geopolityki feministycznej i geopolityki LGTB. Biorąc pod uwagę rzeczywistość „pola walki” wojny informacyjnej są to zarzuty bałamutne lub kłamliwe, nie odróżniające informacji od dezinformacji, a więc może trzeba zlikwidować „Akademię”, jak uczynił Justynian, i pozostawić nauki społeczne wojskowym? oczywiście ironia z mojej strony. Za kolejnego wroga uznała Pani wraz z małżonkiem Krzysztofa Karonia. Sprawa zdawałoby się łatwiejsza – brak formalnego wykształcenia (chociaż cholera go wie), błędna jakoby teza, mówiąca o tym , że całe zło kryje się za marksizmem czy neomarksizmem. Tutaj jednak zawiedli Państwo –
    – po pierwsze nie czytając książki
    – po drugie wskazując inne źródło niebezpieczeństwa, nie umiejąc jednak go nazwać, bo rewolucja francuska dawno się skończyła, jakobinów jako takich nie ma, ani szkoły wyznawców Rousseau, wcześniej wskazywała pani na masonerię, teraz w mniejszym stopniu
    – po trzecie zakłamując istotę nauki Marksa, który wyraźnie mówił o „terrorze proletariatu” i o rewolucji; poza tym „pozytywna” część nauki Marksa, aprecjacja „czynu” pochodzi od Augusta Cieszkowskiego, a więc z duchowości katolickiej, o tym Państwo też nie wspominają
    -po czwarte w sposób niezrozumiały negują Państwo użyteczność pojęcia neomarksizmu
    Wyrażony przez Państwa w mediach narodowych paternalistyczny stosunek do książki Karonia nie uwzględniał chyba temperamentu tego autora i jego popularyzatorskiego zacięcia. Wskazując , że nie chodzi o lincz i jednoczesne naśmiewając się z jego słuchaczy i czytelników także nie zakładali Państwo, jak sądzę, pokojowego przebiegu debaty. Powyższy artykuł zawierający pochwałę elit i jednak pogardę dla „prostego człowieka” pachnie mi tym, przed czym starała się Pani w innym miejscu przestrzegać – nowym systemem kastowym, nową „religią światową” opartą na neognostycyzmie czy wątkach hinduizmu, propagowaną w Polsce już w latach 80. Dlaczego przestała Pani analizować rzeczywistość a oddała się „sterowaniu” za pomocą polskiej zawiści, kłótliwości rozbijanych i zamykających się środowisk? Czy zaczęła się Pani bać? Czy też sama koncepcja NAI jest błędna i podlega dezinformacji i wrogiemu „sterowaniu”?

  16. Muszę stwierdzić , że byłem prawdziwym miłośników Pani wykładów, jednak zacząłem dostrzegać , w tych tegorocznych szczególnie, konkretne zaangażowanie polityczne, „sterownicze” jakby się Pani wyraziła, tego jednak nie wyjaśniając na rzecz kogo to „sterowanie” się odbywa. Wskazani zostali przeciwnicy, pierwszy Korwin-Mikke, „Turańczyk” i „darwinista”, z czym łatwo się zgodzić , bo jest to człowiek niekonsekwentny, niesympatyczny, a być może popychadło „czekistów” czy „masonów”, jednych i drugich, mało ważne, gdyż sam dezaktywuje swój wpływ „sterowniczy”. Jednak Korwin jest jednym z założycieli Konfederacji, myślę więc, że jeśli sprzyja Pani narodowcom wchodzącym przecież także w jej skład, trzeba było uderzyć po wygranych wyborach, a nie przed przegranymi. Kolejnym celem była geopolityka Leszek Sykulski pomawiany przez Panią za sympatię do transhumanizmu ( jeśli dobrze pamiętam) co niezgodne jest z prawdą. Następnie jako cel obiera Pani Jacka Bartosiaka, którego nazywa Pani „imperialistą”, pewnie średniowiecznego intelektualistę zganiłaby Pani za światową umiejętność gry w szachy, bo to było wówczas narzędzie strategiczne, podobnie jak dzisiaj geopolityka. Nie jest Pani jedynym naukowcem krytykującym Bartosiaka, podobnie czyni Lubina , zarzucając Bartosiakowi, że nie ustosunkowuje się do nurtu geopolityki feministycznej i geopolityki LGTB. Biorąc pod uwagę rzeczywistość „pola walki” wojny informacyjnej są to zarzuty bałamutne lub kłamliwe, nie odróżniające informacji od dezinformacji, a więc może trzeba zlikwidować „Akademię”, jak uczynił Justynian, i pozostawić nauki społeczne wojskowym? oczywiście ironia z mojej strony. Za kolejnego wroga uznała Pani wraz z małżonkiem Krzysztofa Karonia. Sprawa zdawałoby się łatwiejsza – brak formalnego wykształcenia (chociaż cholera go wie), błędna jakoby teza, mówiąca o tym , że całe zło kryje się za marksizmem czy neomarksizmem. Tutaj jednak zawiedli Państwo –
    – po pierwsze nie czytając książki
    – po drugie wskazując inne źródło niebezpieczeństwa, nie umiejąc jednak go nazwać, bo rewolucja francuska dawno się skończyła, jakobinów jako takich nie ma, ani szkoły wyznawców Rousseau, wcześniej wskazywała pani na masonerię, teraz w mniejszym stopniu
    – po trzecie zakłamując istotę nauki Marksa, który wyraźnie mówił o „terrorze proletariatu” i o rewolucji; poza tym „pozytywna” część nauki Marksa, aprecjacja „czynu” pochodzi od Augusta Cieszkowskiego, a więc z duchowości katolickiej, o tym Państwo też nie wspominają
    -po czwarte w sposób niezrozumiały negują Państwo użyteczność pojęcia neomarksizmu
    Wyrażony przez Państwa w mediach narodowych paternalistyczny stosunek do książki Karonia nie uwzględniał chyba temperamentu tego autora i jego popularyzatorskiego zacięcia. Wskazując , że nie chodzi o lincz i jednoczesne naśmiewając się z jego słuchaczy i czytelników także nie zakładali Państwo, jak sądzę, pokojowego przebiegu debaty. Powyższy artykuł zawierający pochwałę elit i jednak pogardę dla „prostego człowieka” pachnie mi tym, przed czym starała się Pani w innym miejscu przestrzegać – nowym systemem kastowym, nową „religią światową” opartą na neognostycyzmie czy wątkach hinduizmu, propagowaną w Polsce już w latach 80. Dlaczego przestała Pani analizować rzeczywistość a oddała się „sterowaniu” za pomocą polskiej zawiści, kłótliwości rozbijanych i zamykających się środowisk? Czy też sama koncepcja NAI jest błędna i podlega dezinformacji i wrogiemu „sterowaniu”?

  17. Szanowna Pani Anno,
    Jeżeli dobrze zrozumiałem, Pani też nie udaje się pozbyć stereotypu, mianowicie, marksiści i marksizujący nie wiele mają wspólnego z doktryną Marxa. Formalnie ma Pani rację, ale w praktyce dialektyka marksistowska, diamat, język opisujący rzeczywistość dominują w dzisiejszej kulturze. Sam K. Karoń używa takiego marksistowskiego języka, chociaż twierdzi, że krytykuje tę doktrynę. Kołakowski też napisał « krytyczną » historię marksizmu, okrzykniętą przez komunistów jako rewizjonistyczną, ale w praktyce ta praca jako po prostu historia propagowała marksizm, gdyż jest napisana w języku i z pozycji marksistowskiej, gdyż innej opcji ten autor nie znał. No, może jeszcze egzystencjalizm, też marksizujący. Pewnie zachwyt jednym i drugim autorem wynika z tego, że czytelnicy/odbiorcy też znają i posługują się tylko tym językiem diamatu.To nie krytyka, tylko stwierdzenie faktu edukacji w PRL, a nawet dzisiaj.

    Pisze Pani : « Nie będę tutaj odpowiadać na wyżej postawione pytania ». Pani pytania są z pozycji akcji, jak działać.
    Nie wprost, ale jednak odpowiada Pani z pozycji teoretycznej : « Ideał ten obarczony jest jednakże jedną słabością: jest strasznie wymagający i nigdy – mimo łacińskich korzeni Europy – nie był, w sensie ilościowym, powszechnie obowiązujący(m) [ideałem, faktem]. » I dalej : « Pewną reakcją na zaistniałą sytuację był ruch w obrębie Kościoła katolickiego postulujący powrót do św. Tomasza i do pogłębionych, intelektualnych studiów nad rzeczywistością. »
    A z pozycji praktycznej : « Ruch ten wydał wielkie owoce: katolicyzm pierwszej połowy XX w. cechował się bardzo wysokim poziomem intelektualnym, zaczął tworzyć prawdziwe elity, które w coraz większym stopniu zagrażały ówczesnemu układowi sił. Co więcej, w wielu krajach Europy ten renesans racjonalizmu [realizmu !] katolickiego ściśle związał się z nacjonalizmem, jak np. w polskim ruchu narodowym czy też francuskiej Action Française. Egalitaryzm miał zosta[ć] połączony z ideałem cywilizacji łacińskiej: obowiązek samodoskonalenia się miał obowiązywać wszystkich. »
    I wreszcie decyduje się Pani na stwierdzenie/odpowiedź, że ważny jest cel, czyli podejście intelektualne (teoretyczne), które wyznaczy nam drogę do działania : « Rzecz w tym, by jasno postawić sobie własne cele. Dopóki sami nie będziemy mieli w tej kwestii jasności, nie będziemy w stanie konsekwentnie i skutecznie działać ». I tu wydaje mi się, że jest « pies pogrzebany ». Myślenie celami jest skazane na abstrakcję, gdyż cele są jedynie naszymi pomysłami, a nie realnym rozpoznaniem czym jest rzeczywistość i człowiek, który w niej przebywa. Marks miał też cel – uszczęśliwić ludzkość, a nawet nie potrafił zdefiniować czy określić, kim jest człowiek. Myślenie celami, bez uprzedniego ustalenia kim jest człowiek i czym jest rzeczywistość, stawia nas w idealizmie. Albo inaczej : taka będzie polityka, jakie będzie w niej rozumienie, kim jest człowiek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *