Bunikowski: Reforma sądownictwa: potrzeba reformy, ale nie takiej

 

Na początek kilka zdań wyjaśnienia. Nie jestem zwolennikiem obecnego systemu sądownictwa. I nigdy nie byłem. Jest to system nieefektywny, zbyt formalistyczny, źle komunikuje się z ludźmi, nie oczyszcza się z „czarnych owiec” w swoim gronie, a orzeczenia bywają niesprawiedliwe. Reforma sądownictwa jest konieczna, ale nie taka, jaka jest dokonywana w Polsce. Nie persony i lojalność powinny być ważne, ale system i instytucje. Prestiż prawa, o którym pisał Lord Donaldson. Sędziów uważam za „jakąś” <arystokrację> naszego demokratycznego społeczeństwa. Jak akademików. A że jest ich mniej, trzeba ich bardziej bronić. O tym jest ten esej prawniczy – jak „głos wolny wolność ubezpieczający”.

Reforma Ziobry

Tak, reforma sądownictwa jest niezbędna, ale nie taka, jak ten obóz władzy to robi. W tej reformie idzie o podporządkowanie sobie sędziów, by nie byli krytyczni wobec władzy. Sądy to ostatni niepodporządkowany bastion, poza Rzecznikiem Praw Obywatelskich czy Naczelnym Sądem Administracyjnym oraz trzema „starymi” izbami Sądu Najwyższego. Reforma jest konieczna, ale taka, która ma na celu zwiększenie efektywności i sprawiedliwości w sądach. Przez ponad 4 lata rządów obecnej władzy zrobiono bardzo mało w tym kierunku, a dużo o tym gadano. Jednocześnie skupiono się na personach i na wymienieniu osób na stanowiskach w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa, sądach powszechnych. W zasadzie cała polityka PiS wobec sądów nie jest oparta na reformach procedur czy instytucji, ale na kadrach, na wstawianiu swoich, lojalnych ludzi na ważne stanowiska w sądownictwie, często wbrew prawu jak w TK czy KRS. Reszta sędziów i społeczeństwo mają milczeć i nie krytykować. Kto dał prawo Prezydentowi Dudzie[1], aby tak stawiał sprawę, że nie można krytykować tak beznadziejnej reformy?! Samo straszenie sędziów, co robi teraz PiS, nic nie pomoże.

            Istota obecnej reformy Ziobry to karanie sędziów (zob. poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw, wraz z uzasadnieniem, druk nr 69, pismo z 12 grudnia 2019 r.[2], a także ustawę uchwaloną 20 grudnia 2019 r.[3]). To postępowania dyscyplinarne i usuwanie sędziów z zawodu za to, że będą krytykować rząd za tego typu reformy (np. za „działalność publiczną nie dającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów” albo za „uchybienie godności urzędu”, co można wyczytać w ustawie). To „dyscyplinarki” za stosowanie wyroków sądów międzynarodowych i prawa unijnego w wybranych kwestiach, które nie podobają się „totalnej” partii władzy. To dyscyplinarki za kwestionowanie legalności powołania sędziów czy umocowania konstytucyjnego organu (zob. art. 1 pkt 32 ustawy, dotyczący art. 107 par. 1 ustawy – Prawo o ustroju…). Już sam język ustawy i jej uzasadnienia przypomina PRL, a preambuła jest kpiną i przeciwieństwem przepisów w niej zawartych („W poszanowaniu wartości demokratycznego państwa prawnego oraz niezależności i apolityczności sądów…”). Nowy art. 9d ma język rodem z dawnej epoki („Przedmiotem obrad kolegium i samorządu sędziowskiego nie mogą być sprawy polityczne, w szczególności zabronione jest podejmowanie uchwał podważających zasady funkcjonowania władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów”). Brakuje tylko terminu o wrogach ustroju i imperialistach. Co ciekawe, są w ustawie tzw. kwiatki typu, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest związana uchwałą innego składu Sądu Najwyższego, choćby uzyskała ona moc zasady prawnej, ale już uchwała składu całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wiąże wszystkie składy Sądu Najwyższego (nowy art. 84). Ta ustawa jest tak napisana, jakby dana grupa partyjna chciała rządzić 100 lat.

Ziobro zawsze chciał mieć wpływ na sędziów. Zawsze chciał wpływać na decyzje indywidualnych prokuratorów, bo tylko tak, jego zdaniem, rząd może prowadzić politykę karną. Tak samo zapewne chce wpływać na wyroki w sądach. Poprzez sędziów, których wskaże i którzy będą lojalni, będą spełniać oczekiwania, a nawet odbierać telefon od ministra, kiedy trzeba. Trudno nie odnieść wrażenia ponadto, że Ziobro ma jakiś kompleks wobec środowisk prawniczych czy akademickich, który pewnie wynika z faktu, że nie jest zbyt szanowany przez nie, jako że jego kompetencje prawnicze są raczej przeciętne, a ambicje ogromne. Tę narrację znam z nie tylko jednego źródła. Faktem jest, że Ziobro w debacie operuje często argumentami personalnymi czy politycznymi. Te prawnicze są często miałkie. Na gruncie prawniczym dość łatwo bowiem wykazać, że nie ma racji, a na gruncie politycznym każdy argument jest dozwolony, nawet osobisty, byle pokonać po Schmittiańsku „wroga”. Ziobro ma ambicje polityczne i reformatorskie.

Problemy sądownictwa    

Sędziowie nie są święci, nie wydają perfekcyjnych wyroków i nie robią tego szybko. Mylą się także albo grzęzną w formalizmie, pomijając materialny aspekt sprawiedliwości i komunikację społeczną. I jest tak często na świecie. Zmienić to może lepsza kultura sędziowska, etos sędziego, inna organizacja pracy, szkolenia i zdobywanie wiedzy. Są też fatalne błędy jak w sprawie Komendy (czy tu prokurator nie ma również „udziału”?). Takie pomyłki trzeba starać się wykluczyć przez system instancyjny i instytucję kasacji.

Stopień formalizacji i biurokratyzacji, i biurologii czy technicyzacji w sądach przeraża. Problem uzasadniania wyroku językiem zrozumiałym, problem wyboru najbardziej adekwatnej sankcji, problem poszukiwania najbardziej adekwatnej reguły indywidualno-konkretnej do rozwiązania danego problemu, problem faktycznego dostępu do sądu (zwłaszcza ze strony biedniejszych) i problem faktycznej równości stron, a nie tylko „sadomasochistyczne” zadowalanie się formalizmem sądowym i produkowanie pism urzędowych – to tylko niektóre z problemów. Trzeba to zmienić. To wymaga zmiany systemu, także sposobu myślenia.

Błąd wielu liberalnych prawników polega na tym, że wciąż apoteozują system sądownictwa III RP. Jest to ich błąd naturalny, gdyż na system patrzą abstrakcyjnie przez quasi-religijno-prawniczy pryzmat zasad i procedur, a nie ludzkiej sprawiedliwości, a nie adekwatności wyroków i ich komunikowania ludziom. Każdy to wie, że nie było dobrze w sądownictwie po 1990 r. Dlatego reforma Ziobry nie bulwersuje tak wielu ludzi, jak powinna. Ludzie, strony sprawy, czasem pytają się aplikanta na sali po rozprawie, kto wygrał sprawę… Nie rozumieją sądu. Sprawy o 50 zł ciągną się miesiącami… Sędziowie kopiują i wklejają… Ktoś kiedyś dostał postanowienie sądu nie o wyrażeniu zgody na odrzucenie spadku w imieniu małoletnich dzieci, o co wnosił, ale o władzy rodzicielskiej nad dziećmi, którą sąd rozstrzygał w związku z rozwodem, o który nikt nie wnosił… Takich spraw jest wiele i mógłbym tu wymieniać je, by także pokazać, jak bardzo sądy skupiają się na formalizmie czy procedurze i gubią sens oraz cel sprawy. Widziałem sprawę – żeby zostać już przy prawie rodzinnym – gdzie zamiast wyrażenia zgody na odrzucenie spadku w imieniu małoletniego w ciągu zawitego terminu 6 miesięcy od daty odrzucenia spadku przez matkę dziecka, sądy przekazywały sobie sprawę, ustalając, który z nich jest właściwy albo czy jest wyznaczony pełnomocnik do doręczeń (mimo podanego adresu do doręczeń). Trwało to ponad rok. W prostej sprawie… Termin minął. Uzasadnienia wyroków zajmują często 12 czy 20 stron w sądach niższych, podczas gdy w latach 80. uzasadnienia wyroków samego Sądu Najwyższego liczyły po 2 strony… Zanikła prostota, synteza. I tak dalej. Jest bełkot pseudoformalistyczny. Im więcej słów, tym gorzej.

Przy czym, jest to wnioskowanie indukcyjne: a zatem mam ileś przypadków i tworzę tezę. Albo: mam te wymienione przypadki pod przyjętą już tezę. A powszechna teza jest taka, że w sądownictwie jest źle. Moja teza jest inna: jest „tak sobie”. I trzeba to zmienić. Formalizm prawa jest zadowolony, ale czy jest zadowolona też efektywność prawa i sprawiedliwość prawa?!

Prawo przecież reguluje zachowania ludzi, ale i ma służyć wspólnocie, by ta mogła żyć w pokoju. Powiedzieć, że wszyscy sędziowie są zdemoralizowani, bo jeden z nich ukradł spodnie albo popełnił błąd w wyroku, to znaczy popełnić błąd generalizacji. To obraża wielu porządnych sędziów. Znam porządnych sędziów. Takie generalizacje o demoralizacji obrażałyby przedstawicieli innych grup zawodowych. Czy bowiem parlamentarzyści, urzędnicy, elektrycy, etc., nigdy nie mylą się? Nawet Kaczyński kiedyś powiedział, że wraz z powołaniem na sędziego nie spływa na osobę żaden Duch Święty i to są ludzie. Tak, to są ludzie, ale pełnią funkcję wymierzania sprawiedliwości w imieniu państwa, stąd mamy tak wielkie oczekiwania wobec nich.  Podobnie jak np. wobec księży. W praktyce jest w sądach wiele orzeczeń złych (i głównie tylko o nich mówimy publicznie) – złych prawnie co do wykładni czy społecznie co do konsekwencji (np. sprawy jak eksmisje, długość postępowań) – ale jest też bardzo wiele dobrych, solidnych orzeczeń, w tym wydawanych w racjonalnych terminach. Zatem ogólnie, jest tak sobie[4].

Konieczność prawdziwych zmian

W Polsce trzeba by zmienić procedury, wprowadzić nowe instytucje jak sądy pokoju w sprawach drobnych, zmienić tryb pracy w sądach, ustanowić relatywnie krótkie terminy załatwiania spraw (sędzia koncentruje się na danej sprawie), zmienić system doręczeń (w czasach nowych technologii), rozwijać e-sądy, przeprowadzić szkolenia kadr (np. co do uzasadniania orzeczenia, co do komunikacji społecznej, co do etyki publicznej, co do konstytucji i prawa międzynarodowego), stworzyć nową kulturę sądową, przywrócić etos sędziego, reformować edukację prawniczą, kłaść nacisk na etykę prawniczą i służebną (a nie komercyjną) rolę prawnika w społeczeństwie (aby nie był uosobieniem cynizmu), zwiększyć świadomość prawną w społeczeństwie, edukować, a nie powtarzać, że sędziowie kradną spodnie albo ukarali niesłusznie Śpiewaka, etc., etc. I trzeba dofinansować sądownictwo. To wszystko trzeba by zrobić, by przyspieszyć zmiany w efektywności pracy sądów i by wnieść więcej sprawiedliwości do sądów. To zabierze lata, ale jest to możliwe.

Środowisko sędziowskie i inne środowiska prawnicze powinny same od siebie – i to dawno temu – występować z inicjatywami zmian w prawie. Powinny były dążyć do realnego wprowadzenia takich norm, które doprowadziłyby do sytuacji, że praktyka sądowa jest efektywna i sprawiedliwa.

Trzeba wielkich prawników (jakich mieliśmy w latach 30.), wielkich projektów kodyfikacyjnych czy deregulacyjnych, etc., a na to się nie zanosi przy tej władzy. Trzeba zdiagnozować najważniejsze problemy sądownictwa od strony praktyki prawa i od strony oczekiwań społecznych. Zmiany muszą przynieść korzyści dla społeczeństwa. Na to też się nie zanosi. Potrzebujemy stabilnych instytucji ustrojowych i prawnych, efektywnych postępowań sądowych oraz poczucia sprawiedliwości w wymiarze sprawiedliwości. Prestiż prawa oznacza też wychowanie obywatelskie do życia zgodnego z prawem i powszechny szacunek dla państwa i prawa. Ta idea przerasta Ziobrę. I na tym można zakończyć ocenę Ziobry jako ”Wielkiego Reformatora”. On nim nie jest. To „fałszywy prorok” (zob. więcej u Poppera).

Zamiast tego, co realnie potrzeba, mamy manipulacje w mediach, brak dobrej wizji zmiany w sądownictwie i brak merytorycznej rozmowy o prawie. Jest mnóstwo złośliwości w narracji. Sami politycy PiS pogrążają wizerunek sądów. Także tych, gdzie mają „swoich” prezesów. Już dziś podsądni czasem krzyczą na sędziów na sprawach, że ci kradną spodnie i pendrajvy i są skorumpowani, bo tak w telewizji słyszeli (jak słyszałem od „pewnego mecenasa”). To nie jest budowa instytucji. To jest partyjna, plemienna walka pod niby szlachetnymi hasłami. Wielu się na to nabierze, ale bądźmy uczciwi… Kto czyta te ustawy, projekty, orzeczenia?… Kto jest w stanie podjąć normalny, uczciwy dyskurs prawniczy na ten temat?… Mało kto. A w mediach zostaje slogan, „potrzeba reformy”! Tak, potrzeba, ale nie takiej.

Problem legalizmu KRS i części SN

„KRS w obecnym składzie nie jest organem bezstronnym i niezawisłym od władzy ustawodawczej i wykonawczej”, stwierdziła Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego 5 grudnia 2019 r. (pkt 88)[5]. Ameryki nie odkryli, to rzecz oczywista. Przede wszystkim, moim zdaniem, obecna KRS nie jest legalna, gdyż przerwano ustawą czteroletnie, konstytucyjnie określone kadencje wcześniejszych członków KRS. Miało to miejsce na przełomie 2017 r. i 2018 r. Było to jawne złamanie art. 187 ust. 3 konstytucji. Taki organ nie może być wobec tego konstytucyjny i legalny. Jest para-organem w świetle wiedzy, jaką mamy o nauce prawa. Jeśli ktoś nie ma wiedzy o regule hierarchicznej w ramach reguł kolizyjnych, to lepiej, by nie podejmował prawniczych dyskusji na ten temat. Może tylko politykować. Jeśli ktoś chce iść z dyskusją prawniczą dalej, to niech czyta systemowo przepis art. 187 ust. 1 konstytucji, tj. ten o wybieraniu do KRS. Luka wcale nie jest luką, gdy spojrzy się na cel tej regulacji i poszczególne punkty przepisu, ale i na art. 186 ust. 1, który stanowi o istocie KRS.  To sędziowie, a nie Sejm, powinni wybierać przedstawicieli sędziów do KRS. Tak też wówczas stwierdziła w swej opinii[6] Komisja Wenecka.

            Podobnie dwie nowe izby w Sądzie Najwyższym, tj. Izba Dyscyplinarna i Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, budzą spore wątpliwości. Ich członkowie[7] zostali zaopiniowani przez KRS, która została wybrana w sposób niekonstytucyjny. Obie izby zatem są wątpliwe konstytucyjnie. Ich członków powołał Prezydent. On ostatecznie jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy, bo nie odmawia powoływania sędziów w tej wątpliwej i trudnej sytuacji. I on poniesie pewnie kiedyś za to odpowiedzialność.

Problem sanacji aktu o powołaniu sędziego

Obóz władzy podejmuje zawsze obronę, mówiąc, że jak ktoś jest powołany na sędziego przez Prezydenta, to jest to ważny wybór. Nawet jeśli uchwały KRS (czyli opinie dla Prezydenta) są wątpliwe czy zostaną zaskarżone do NSA… A to jest wątpliwe rozumowanie[8]. Zatem teraz tak teoretycznie, hipotetycznie pomyślmy… Co, jeśli, w systemie takim jak polski, Prezydent powołuje na sędziego – w ramach swoich prerogatyw – swojego portiera albo konia? Wynika niezbicie z ostatniego orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego z 8 stycznia 2020 r.[9], że powołania sędziego przez Prezydenta nie można nigdy podważyć, nawet gdy – poprzedzająca to powołanie – opinia/uchwała KRS jest do podważenia w indywidualnej sprawie (bo jej status jako organu jest kontrowersyjny). Nic nie można zrobić… To pewnie dlatego pretorianie zabili cesarza Kaligulę. Gdy ten uczynił konia senatorem, było to legalne (powiedzmy), ale niemoralne i głupie, a nic nie można było zrobić. Cesarz to wszak cesarz. Izba powyższa zresztą wypowiedziała się w swojej sprawie, in causa sua, gdyż Prezydent powołał także sędziów do tej nowej izby w 2018 r. na podstawie opinii i uchwał wątpliwej KRS. Żart o Kaliguli pokazuje tak naprawdę powagę i skomplikowanie sytuacji. Żyjemy w systemie, gdzie tzw. stare organy sądowe nie uznają tych nowych organów jak KRS czy Izba Dyscyplinarna SN. Komisja Wenecka nazwała ten stan „prawną schizmą” (w pkt 60 ostatniej opinii na temat prawa o sędziach i o innych aktach w Polsce, z 16 stycznia 2020 r.[10]), ale na problem zwrócono też uwagę w polskiej prasie prawniczej[11].

Prezydent Duda ostatnio zakpił z marszu tysiąca tóg, przypominając uchwałę KRS z 2009 r. odradzającą sędziom udziału w marszach[12]. Sędziowie w normalnych warunkach nie wychodzą na ulice, zatem coś jest nie tak teraz. Szkoda, że hipokryzją wykazuje się Prezydent Państwa. Zawsze można „liczyć” na jego głos wspierający partię rządzącą. Udaje, że nie widzi, że w Polsce dokonano zmiany ustrojowej zwykłymi ustawami i podporządkowano dużą część władzy sądowniczej partii rządzącej. Może ktoś się nabierze, że na te morały prezydenckie. Swoją prezydencką rolę, zresztą, sprowadził do pozycji wykonawcy i rzecznika partii – zamiast do pozycji lidera państwa i arbitra. Racjonalizacja jego niekonstytucyjnych działań postępuje u niego, ale fakty są faktami. Nocne ślubowania sędziów TK czy podpisy niekonstytucyjnej ustawy za ustawą, mówią za siebie. Mimo że jest młodszy i lepiej wykształcony, przebija poziom ”abażuru” swego poprzednika, Prezydenta Komorowskiego. Duda podpisuje jednak więcej, szybciej i w skrajnie niekonstytucyjnych okolicznościach.

Pisowskie[13] autorytety prawnicze o sądownictwie

W Polsce autorytetami prawniczymi są dla ok. połowy Polaków Prezydent Duda i Minister Ziobro. Do tego jest Poseł Kaczyński, ale on rzadko mówi i nie jest nawet ministrem. Dochodzą tzw. młode wilki, jak Kaleta, Kanthak, Woś. Niektórzy z nich rok czy dwa po studiach byli wiceministrami czy rzecznikami ministerstwa. Tylko że ich wiedza o prawie, o nauce prawa, o prawie porównawczym jest ograniczona, wybiórcza, na poziomie sloganów. Wykazała to twitterowa[14] dyskusja wiceministra Kalety z Profesorem Pechem z Francji.

Dobrze, żeby ludzie wiedzieli, co to są za specjaliści i jak chcą robić reformę sądów. Specjaliści są to przeciętni. Trzeba by mieć bardziej doświadczonych ludzi, by robić prawdziwą reformę. A obecna reforma jest „mydleniem oczu”. Chodzi o podporządkowanie sędziów. Sprawy sądowe ciągną się dłużej w tym chaosie obecnie. Zaciśnięte usta Prezydenta, dumna mina oraz patriotyczna „gadka” nie nadrabiają braku wiedzy. Słabo jest u tych autorytetów z regułami kolizyjnymi w ramach wykładni czy z prawem unijnym. A podobno pierwszy obywatel wciąż się uczy. Ale chyba nie nauki prawa.

„Za czynienie dobra nie wsadzamy”, powiedział pewien wiceminister sprawiedliwości do niejakiej Pani Emilii. Niby nie ma konsekwencji za aferę trollową, niby nic nie było[15], a jednak „poleciał” wiceminister i paru wysoko postawionych ludzi[16]. Dziwne, że dziś ci jedyni sprawiedliwi sędziowie, brylujący w mediach prorządowych[17], to są osoby ukarane (jednak) przez Ziobro czy przez KRS odebraniem delegacji do ministerstwa albo odebraniem stanowiska, właśnie po aferze „farmy trolli”, po tej farmie hejterskiej. Naprawdę nikt inny nie chce bronić tej reformy Ziobry?

Jako rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Pan Kaleta parę lat temu stwierdził: „Należy mieć świadomość, że konstytucja pozostawiła ustawodawcy możliwość »zaorania« sądownictwa, o czym warto w tej dyskusji pamiętać”[18]. Oddaje to mentalność grupy rządzącej i jej prawników. Co za piękna kultura prawnicza!… Ten człowiek i tacy ludzie jak on, co smutne, naprawdę niewiele wiedzą o polskim prawie konstytucyjnym. Gdyby ktoś takie poglądy głosił na egzaminie z prawa konstytucyjnego na pierwszym roku prawa, nie zdałby, bo to jego zdanie znaczy, że on nie rozumie konstytucji[19]. Politycznie, może to głosić, ale prawniczo, po prostu nie. Zainteresowanie reprywatyzacją, sportem, historią czy Żołnierzami Wyklętymi, przy całym szacunku dla wielu z tych ostatnich, to trochę za mało, by mądrze mówić o prawie jako wiceminister sprawiedliwości. Inne wytłumaczenie jest takie, że ci ludzie z grupy rządzącej, ci reformatorzy, są to ludzie cyniczni, którzy będą mówić o moralności w polityce, a jednocześnie kłamać na każdy temat i atakować wroga, by mieć poparcie ludu. A w demokracji lud jest bogiem, choć potrzebnym tylko na wybory. W czasie wolnym od wyborów potrzebuje tylko chleba i igrzysk. Ignorancja i brak wiedzy o prawie są wykorzystywane przez populistycznych polityków. Niestety, jest to smutna prawda na temat irracjonalizmu w tym systemie.

Nasz Premier, gdy mówi[20], że sędziowie komunistyczni wychowali sobie nowe pokolenie sędziów, plecie już takie androny, że z prawniczego punktu widzenia nie ma sensu tego nawet komentować. Branie na poważnie bredni oznacza, że brednia jest kwestią poważną, co słusznie zauważył ostatnio Korwin[21] w innym kontekście. Morawiecki nie ma pojęcia o edukacji prawniczej po 1989 r. ani o ścieżce prawniczej. Nie ma albo, jak wielu w ekipie rządzącej, gra cynicznie. Powinien wiedzieć, że potępienie totalitarnych praktyk reżimu komunistycznego i samego komunistycznego systemu politycznego i prawnego jako takiego jest standardem na podstawowych przedmiotach w trakcie studiów prawniczych, od Prawoznawstwa po Prawa człowieka, Historię prawa i państwa czy Doktryny polityczno-prawne. Sędziowie w trakcie aplikacji mogą uczyć swoich następców kwestii technicznych i pewnych zwyczajów sądowych, ale sędzia w swoim orzekaniu będzie niezależny. Ma prawo, czyli normy. Ma doświadczenie życiowe, czyli mądrość. Ma logikę i sumienie. I to powinno wystarczyć, by dobrze orzekać. Oczywiście, nie wystarcza. Są różnego rodzaju błędy w sądownictwie i trzeba reform, ale prawdziwych reform, a nie pseudoreform „kagańcowych”. Niejaki sędzia Gąciarek ciekawie ostatnio rzekł: „Istnieje kasta. To sędziowie, którzy siedzą u Ziobry”[22]. Takie można odnieść wrażenie. Jedni zastąpić chcą innych, mając usta wypchane wielką aksjologią dziejowego prawa reformy.

16 stycznia 2020 r. wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł dodał do „neokolonialnej” narracji i „cywilizacyjnej” walki, zawartych w mowie swego pryncypała (Ziobro skupił się bowiem na tym, że nikt nie będzie Polski pouczał, bo to niby-wyższe kulturowo Niemcy stworzyły nazizm), to ważne zdanie: „Dokument, który wypracowała Komisja Wenecka, nadaje się co najwyżej do kosza. Stan w naszym kraju jest jej zupełnie nieznany”[23]. Problem w tym, że Komisja Wenecka jako ciało eksperckie Rady Europy jest dobrze zorientowana w polskiej sytuacji i doskonale wie, co tu się dzieje na gruncie prawa ustrojowego/konstytucyjnego czy praw obywatelskich od ponad 4 lat. Ich wiedza jest większa pod względem prawniczym i co do faktów, niż sobie to lekceważąco nowe polskie elity prawnicze wyobrażają. Rozmowa z członkiem takiej komisji jest rzeczowa. Mogę to potwierdzić z autopsji.

Samoobrona instytucjonalna[24] SN i zwykłych sędziów

Dziennikarz Zaremba pisze („Destrukcyjna rewolta sędziów. PiS współwinny”), że: „Polscy sędziowie próbują naśladować amerykańskich z początku XIX wieku, którzy sami przypisali sobie prawo orzekania o konstytucyjności. Nasz system jest zupełnie inny”[25]. Przede wszystkim Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, krytycznie wypowiadając się 5 grudnia 2019 r. na temat statusu KRS i Izby Dyscyplinarnej SN, realizuje jednak listopadowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej[26]. TSUE określił, co to znaczy, że dany sąd jest sądem w rozumieniu prawa unijnego (tzw. test). Być może SN z Profesor Gersdorf broni się, być może nie chce oddać pola bez walki. Ale na pewno nie daje się zagonić do ślepego zaułka ani władzy ustawodawczej, ani wykonawczej, ani partii władzy, która jest esencją, „duszą duszy” naszego obecnego systemu politycznego.

Zaremba nie jest tu dla nas autorytetem w wiedzy prawniczej, choć to pewnie jest i dobry dziennikarz, zwłaszcza ostatnio, gdy nie popiera już tak mocno jednej strony i nie wygłasza peanów na część pewnego prezesa. Na pewno też jest to dobry historyk, pisarz, zdaje się, amerykanista. Poza tym jednak sam tytuł…. Sam tytuł już deprecjonuje próbę analizy Zaremby. „Destrukcyjny”, czyli zły. „Rewolta”, czyli bunt. No, i znowu ci sędziowie. Zero kontekstu, tj. tego, co się działo z TK od 2015 r., z SN od 2017 r., z KRS od 2018 r., z dokonywanymi faksem zmianami prezesów w sądach powszechnych, etc., etc. Z paraliżem instytucji i walką partii rządzącej z najwyższymi organami sądowymi. Z medialną nagonką na TK, SN czy sędziów. Z wieloma postępowaniami dyscyplinarnymi prowadzonymi wobec krytycznych sędziów przez ludzi powołanych przez Ziobrę. A PiS jest TYLKO współwinny. Ten, który nocami zaprzysięgał sędziów, nieustannie nowelizował ustawę o TK, by ograniczyć jego władzę; ten, który przerwał kadencję I Prezes SN, etc., etc., jest tylko współwinny. To świadczy o obiektywizmie dziennikarzy. Braku obiektywizmu. Atak na środowiska sędziowskie jako niezależną władzę, atak instytucjonalny (poprzez różne organy władzy i system prawny) i medialny (TVP, wpolityce.pl etc.), trwa od ponad 4 lat i zaczął się od TK. Dziwne, żeby ktoś atakowany, nie miał prawa głośno powiedzieć o tym, że jest atakowany i bronić się.

Gdy czytam wpolityce.pl i Karnowskich, i ich ostatnie propagandowe, niby publicystyczne, teksty (pominę linki, bo nie chcę już wracać do nich), mam wrażenie, że ci, mówiąc kolokwialnie i ”morskim” językiem, „odpłynęli” jeszcze dalej. Mamy oto wybrać na Prezydenta ponownie Dudę, by „odpowiedzieć” tym czynem na zaczepki semickie Putina. Mamy kontynuować Ziobrystowską reformę sądownictwa, bo „słupki nie spadły” z tego powodu do tej pory. I pewnie nie spadną, bo – dodam – przeciętny wyborca partii rządzącej często nie jest świadomy detali tej walki o instytucje sądowe. Zresztą, nie ma, czemu się dziwić. Poza specjalistą, mało kto jest w stanie przybliżyć np. spór o TK. Było to tak dawno temu… Wygląda to zawsze jak spór gdzieś u góry i tyle. Tyle że teraz idzie o całe sądownictwo. O samoobronę.

A czy przeciętny sędzia może protestować przeciw zmianom, które go dotykają, jeśli czuje, że zmiany naruszają podstawy ustroju państwa w sposób cyniczny i niekonstytucyjny oraz są złe dla państwa? W normalnych warunkach sędzia sądzi, a nie protestuje. Czy np. akademik nie protestowałby przeciwko złym zmianom proponowanym przez ministra nauki? A pracownik nie może protestować, gdy zmienia się jego czy jej status i straszy się zwolnieniem? Byłem świadkiem sytuacji, gdy studenci etnologii protestowali przeciwko tzw. zamykaniu humanistyki przez Ministra Gowina. Działo się to podczas konferencji naukowej Polonia Restituta i głównie w trakcie jego wystąpienia… Podziwiałem wówczas spokój Wicepremiera Gowina. Dziś zaś mamy agresywną retorykę rządu na temat sędziów. A sędziowie wybrali samoobronę, do której mają prawo.

Kilka uwag: podsumowanie

Jednak prawda jest taka, że nowe regulacje o sędziach doprowadzą do chaosu i strachu, wręcz administracyjnego terroru, w sądownictwie i do sankcji w Unii[27]. Nowe regulacje mają na celu straszenie sędziów dyscyplinarkami i być może usuwanie ich z zawodu. Ale nie wszystkich sędziów, tylko tych krytycznych wobec władzy partyjnej.

„Gdzie się zaczyna interes państwa, tam kończy się interes partii”, mówił Wincenty Witos. Jest tu szerszy problem wymiaru sprawiedliwości, w tym prokuratury. Minął rok od zabójstwa Adamowicza, wówczas Prezydenta Gdańska, od tego mordu dokonanego na oczach tysięcy ludzi, a nie ma nawet aktu oskarżenia. Tak działa państwo nieteoretyczne? To jest ta szybka i efektywna prokuratura? Ten cytat poniżej sporo wyjaśnia. Zabójca napisał to do kolegi z tzw. paki tydzień przed atakiem: „Mówię ci, dopinam jeszcze kilka rzeczy i wracam na dożywotkę. Będzie roz***dol. J***ć wszystkich złodziei, niech żyje Prawo i Sprawiedliwość!”[28]. Mamy zatem państwo partyjne, takie dla swoich i mamy państwo teoretyczne dla reszty, dla osób niepartyjnych. Nie dojdziesz sprawiedliwości, bo może nie leżeć to w interesie partii? Władza neosanacyjna użyje każdego argumentu, by zniszczyć swych przeciwników, od argumentu ad personam w mediach po wyrzucenie z pracy czy przemilczenie sprawy? To jest ta reforma?

Reforma sądownictwa, ale i szerzej, prokuratury, musiałaby przeciąć wrzód partyjny, a nie go umacniać, jak się dzieje obecnie. Reforma jest konieczna, ale nie taka, jak się teraz proponuje. Musi być to systemowa reforma, dobrze przemyślana, zmieniająca kodeksy i procedury, wprowadzająca nowe instytucje, deregulująca, a nie ta obecna, personalna, dyscyplinarna, upartyjniona, centralistyczna, walcząca z „reliktami komunizmu” w sądach. Przeciętny sędzia ma 42 czy 43 lata, taki z niego komunista i fan PRL, który upadł aż 30 lat temu. Tak jak śmieszny jest ten argument z komunizmu[29], tak śmieszna jest ta cała reforma.

Przy czym, ta reforma jest też niebezpieczna i cyniczna, bo ktoś chce wielkiej władzy, bez kontroli. Chce strachu i podporządkowania. W tym sensie ten ktoś chce „uporządkować”, „ustabilizować”, potocznie „pozamiatać”. Sędziowie mają się bać i być posłuszni. Mają przecież rodziny i kredyty. Nie dziwmy się, że się na to nie godzą. Kto chce być bowiem niewolnikiem nowej elity politycznej? Sędziowie zawsze byli specyficzną grupą, zamkniętą, nazywaną korporacją, krytykowaną za brak reakcji na korupcję jej pewnych członków, ale nazywanie ich „kastą” w sensie pejoratywnym jest obraźliwe. Jest to zarówno antychrześcijańskie, jak i anty-prawnoczłowiecze (do wyboru: zależnie, co dla kogo jest priorytetem jako system wartości). Po prostu sędziowie nie chcą być niewolnikami systemu partyjnego.

Wspomniany Lord Donaldson powiedział w brytyjskim kontekście: „To jest zadanie sędziów, aby zagwarantować, że na co dzień rząd nie przekracza swoich uprawnień, co jest wieczną pokusą wszystkich rządów”[30]. Dodał, że sędziowie powinni interpretować prawo niezależnie od żądań rządu. Nie wziął jednak pod uwagę, że – tak, jak to jest teraz w Polsce – rząd przekroczy uprawnienia, a sędziowie z osłabionym statusem nie będą mogli tego skontrolować, bo przekroczenie uprawnień rządu będzie miało na celu ustrojowe, prawne i faktyczne ograniczenie pozycji sędziów.

Obecna sytuacja przypomina jakiś prawniczy Matrix czy „Misia”. Zabieranie sędziom tóg jak w sądzie w Elblągu, kontrola policyjna autobusu przed tzw. marszem tóg, dyscyplinarne postępowanie związane z obniżaniem wynagrodzenia tylko dla wybranych sędziów, krytycznych wobec władzy – to szaleństwo i nie warto iść dalej tą drogą. To represja. Reforma w obecnym kształcie ma na celu jeszcze większą represję. A ostatecznym celem jest pewnie zabetonowanie układu władzy. Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy, mawiał I Sekretarz Gomułka[31]. Nie posądza się nikogo o podobne zamiary tak długo, jak długo są wolne wybory, brak represji wobec przeciwnika i rzetelne media publiczne. PiS stał się typową partią władzy, która rozszerza wpływy i wstawia wszędzie swoich ludzi. Ideologia i reformy, w tym reforma sądownictwa, są „dodatkiem do kożucha”. Chodzi już tylko o władzę. A przecież nie można budować „na kłamstwie, krzywdzie i znieprawieniu charakterów” (to z Witosa i innych).

Mając 40% poparcia w sondażach i w praktyce, PiS może sobie pozwolić na „przepchanie” reformy i pójście na zwarcie z Unią, sędziami i opozycją. Nie wiem jednak, czy jest, z czego cieszyć się w związku z tą obecną reformą. Przecież sprawy w sądach nie będą trwały krócej i nie będzie więcej sprawiedliwości w wyrokach. Nie łudźmy się i nie bądźmy naiwni. A przecież w sądownictwie powinno chodzić właśnie o te dwie wartości, tj. efektywność i sprawiedliwość. Potrzebujemy prawdziwej reformy systemowej w sądownictwie, a nie takiej jak ta obecna. To strata czasu i energii indywidualnej, instytucjonalnej i społecznej. To dalsza, niepotrzebna, walka z organizacjami międzynarodowymi jak Unia Europejska i Rada Europy. W Unii (dopóki ona istnieje) każdy kraj załatwia swoje interesy narodowe i gra dyplomacją, a nie walczy o łatkę kraju szalonego. Marka Polski osłabia się też na świecie w związku z niemądrymi projektami i reformami prawnymi. Propaganda rządowa wewnątrz kraju, ocierająca się zresztą o kult jednostki[32], nie zmieni tego negatywnego obrazu irracjonalności na zewnątrz.

Dawid Bunikowski,

16 i 17 stycznia 2020 r., Karelia Północna

[1] Zob.  ten artykuł, https://tvp.info/45899166/prezydent-reforma-wymiaru-sprawiedliwosci-jest-niezbedna?fbclid=IwAR0mO-E3FaHdujM0kqK9cDUK0eME_u56x-nYt-1lxTkK5ocibDysASrLiHk. Zob. też ten artykuł, https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/312229984-Mocne-slowa-prezydenta-Andrzeja-Dudy-o-Malgorzacie-Gersdorf-wstyd-mnie-ogarnia.html? i ten tekst, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/francuski-prawnik-zarzuca-andrzejowi-dudzie-klamstwo-i-lamanie-polskiej-konstytucji/w4v8geq?fbclid=IwAR13SmuvXf5ObhC17z13qWOo3ii3CRvDickhbzczb1uEvATfVBqTqwqBnO0.

[2] Zob. projekt ustawy, http://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/druk.xsp?nr=69.

[3] Zob. ustawę przekazaną Senatowi, http://orka.sejm.gov.pl/opinie9.nsf/nazwa/69_u/$file/69_u.pdf.

[4] Podobnie też w administracji publicznej mamy decyzje, które są błędne lub są uchylane. Nie ma idealnego świata. Nie byłoby wówczas potrzeby instancyjnej kontroli. Problem błędów co do wykładni prawa lub faktów nie dotyczy tylko sądów. Znam bardzo dobrze skrajny przypadek niesprawiedliwości w sprawie przed wojewódzką komisją do spraw ustalania zdarzeń medycznych w pewnym mieście wojewódzkim, gdzie to quasi-sądowe ciało stanęło po stronie szpitala, w którym popełniono błąd lekarski. Dokumentacja nie pozostawiała wątpliwości co do tego błędu. W wyniku błędu pacjent został skazany na wielomiesięczne cierpienia, utratę pracy i trwałą niezdolność do pracy. Zamiast stanąć po stronie pacjenta, słabszego ekonomicznie i bez wiedzy prawniczej oraz medycznej, taki organ „wybiela” szpital. Jakie poczucie sprawiedliwości ma mieć przeciętny obywatel, patrząc na takie sprawy? W praktyce lepiej jest pozwać szpital do sądu, gdyż sądy (i młodzi sędziowie, tak, wychowani w duchu praw, a nie represji) obecnie lepiej rozumieją prawa pacjenta niż 30 czy nawet 20 lat temu i one są bardziej skuteczne i sprawiedliwe w takich sprawach niż jakieś para-sądowe komisje.

[5] Zob. ten wyrok, http://www.sn.pl/aktualnosci/SiteAssets/Lists/Komunikaty_o_sprawach/AllItems/III-PO-0007_18.pdf. Zob. też ten artykuł Onetu, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-najwyzszy-w-uzasadnieniu-wyroku-ws-krs-powoluje-sie-na-onet-chodzi-o-tekst-dot/r3nc14p.

[6] Zob. tę opinię Komisji Weneckiej, https://www.venice.coe.int/webforms/documents/?pdf=CDL-AD(2017)031-e#. W państwie prawa większość członków takiego organu stojącego na straży niezawisłości sędziowskiej jak KRS powinna być wybierana przez sędziów – powiedziano. Dla jasności, Komisja nie jest żadnym „bogiem prawniczym”, ale składa się z ekspertów, którzy znają się na prawie. Weźmy przykład jednego z członków Komisji. Otóż, Profesor z Helsinek Kaarlo Tuori jest lepszym prawnikiem niż Zbigniew Ziobro. Chodzi o wiedzę oraz umiejętność rozumowania i analizy. Argumenty, które natomiast podnoszą prawnicy i ministrowie czy dygnitarze PiS, są często personalne i ad hominem wobec Komisji. Mało rzeczowe, złośliwe, uderzające w osobę i naruszające godność. Np. padał zarzut, że ktoś z Komisji jest tzw. lewakiem, na niczym się nie zna, bo zajmował się prawami gejów, doradzał partii tzw. zielonych, a w ogóle to przyjechał do Warszawy na „wycieczkę krajoznawczą”. Mało to merytoryczne odnoszenie się do szczegółowych opinii prawnych Komisji.

[7] Prawnik, który ma dobrą wiedzę z zakresu wykładni prawa i zasad prawa konstytucyjnego, a także posiada honor, nie powinien ubiegać się o stanowisko w tak wątpliwych organach, nawet dla ambicji czy kariery. W ideowców nie wierzę  w tym przypadku, bardzo mi przykro. Także żaden państwowy, Heglowski lewicowiec, uczciwy centrysta czy umiarkowany konserwatysta (różnej „maści”) nie powinien tam być, tj. ani w nowej KRS, ani w nowych izbach SN.

[8] Zob. ten artykuł o „sanowaniu” prezydenckim, https://www.rp.pl/Opinie/301139992-Aleksander-Kappes-Jacek-Skrzydlo-Prezydent-nie-ma-mocy-naprawiania-wad-prawnych.html?.

[9] Zob. ten artykuł, https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/301089938-SN-mozna-kwestionowac-opinie-KRS-ale-nie-nominacje-prezydenta.html.

[10] Zob. tę opinię, https://venice.coe.int/webforms/documents/?pdf=CDL-PI%282020%29002-e&fbclid=IwAR15GsS9UokhgZinGYbWRmW_6kMwXAH-VE5mSKVHU7X7_IHhAvZvwRUydJg.

[11] Zob. też ten rzeczowy artykuł o pomijaniu TK przy badaniu konstytucyjności ustaw,  https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/rozproszona-kontrola-konstytucyjnosci-warszawskie-sad-okregowy,497019.html?. Ponadto, dla przykładu, warto podać, że np. Prezes Izby Cywilnej SN Dariusz Zawistowski nie wyznacza spraw osobom – sędziom – powołanym z udziałem nowej KRS. Ich status był kontrowersyjny od 2018 r., ale po wyroku TSUE z listopada 2019 r. jest jasne, że powołania te mogły być wadliwe i niezgodne z prawem Unii, a zatem to nie są sędziowie i sądy w sensie prawnym. Zob. ten tekst, https://wyborcza.pl/7,75398,25455439,prezes-izby-cywilnej-sadu-najwyzszego-nie-wyznacze-spraw-osobom.html. Przypomnijmy, że w 2015 r. czy w 2016 r. podobnie postępował Prezes Rzepliński z tzw. dublerami w TK. Sytuację zmieniła dopiero zmiana Prezesa na Panią Przyłębską.

[12] Zob. ten tekst, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/andrzej-duda-krytykuje-marsz-tysiaca-tog-i-cytuje-co-napisal-pewien-mecenas/n7lvgj4.

[13] Nie używam tego słowa w pejoratywnym znaczeniu, ale jako przymiotnika określającego przynależność do pewnej grupy rządzącej.

[14] Zob. więcej, http://polityczek.pl/uncategorised/12312-francuscy-profesorowie-wydali-oswiadczenie-prostuja-klamstwa-kalety?.

[15] Zob. ten tekst, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prorzadowy-portal-publikuje-prywatna-korespondencje-dziennikarza-z-wiceministrem-ten/6623w2g?fbclid=IwAR1fk6BqoGDsCzDprzkUQ7R_i7ktrUTJp0-HK1MYVXHpdNa_SMPv6ZlmQeg.

[16] Zob. ten artykuł, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/farma-trolli-w-ministerstwie-sprawiedliwosci-co-sie-dzieje-z-bohaterami-afery/rk9jxzb?fbclid=IwAR2NICbVAKwOjWSp9dS3Qq-r_FXeXDx9Df0_rJ3GNE2XI8YbPRmx9P3YXkA.

[17] Zob. ten prorządowy tekst, https://wpolityce.pl/polityka/482224-tylko-u-nas-sedziowie-krytycznie-o-marszu-tysiaca-tog.

[18] Zob. ten krótki artykuł, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1764842,1,kim-jest-kaleta-zastepca-jakiego.read?.

[19] Jestem przekonany, że gdyby Pan Kaleta usłyszał moją krytykę, to użyłby argumentu, że oto ten ktoś, ten ja, np. „nie zna sytuacji w Polsce, a tak w ogóle to zajmuje się prawem zwyczajowym Samów i Arktyką”.

[20] Zob. ten artykuł o wywiadzie premiera, https://wiadomosci.onet.pl/swiat/polski-premier-dla-die-welt-o-niedotrzymaniu-obietnic-przez-francje-i-niemcy/jq0pnsp?fbclid=IwAR3F41mB66UVLnvYZq97ibYewAmepaEVpHVtLFDqmNYle6RFEJHmT02riJE.

[21] Zob. ten tekst o wypowiedzi Korwina, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/janusz-korwin-mikke-o-putinie-uchwala-przeciw-zaklamywaniu-historii-przez-rosje/kbsc6rl?fbclid=IwAR0HqmF30Jl2llEKymMLkLs6vlsz3IY7xIOdS7LceYaXgFz21Hwt7syNYqQ. To, że Korwin plecie androny na inne tematy jak prawa i mózgi kobiet, nie zmienia faktu, że ma rację, gdy mówi, że bredni nie powinno się traktować poważnie, bo brednia wówczas staje poważna. Na marginesie, ta uwaga dotyczy też nieraz jego poszczególnych wypowiedzi branych na(zbyt) poważnie, moim zdaniem…

[22] Zob. ten wywiad, https://vod.pl/programy-onetu/onet-opinie-renata-kim-piotr-gaciarek-sylwia-gregorczyk-abram-1401/2c6eq32?fbclid=IwAR2IzZ8xqZm139aVe8D3kfpALTtoEnLkFhIieYWpaUkKYAeVLcDF8ZmYozA.

[23] Zob. ten tekst, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/zbigniew-ziobro-dokument-komisji-weneckiej-to-parodia-opinii/f6z7p5v.

[24] Termin „instytucjonalnej samoobrony organów publicznych” (self-defence for institutions) wprowadził Profesor z Oksfordu Nicholas Barber w 2012 r. Zob. jego artykuł, https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=2162129. Barber uważa, że jedna instytucja państwowa ma prawo bronić się przed inną instytucją państwową w sytuacji „tarcia” (friction) między tymi instytucjami. „Potrzeba tego tarcia” powoduje „potrzebę instytucjonalnej samoobrony” (institutional self-defence). ”Mechanizmy samoobrony” mogą być „przeciwko” zasadzie podziału władzy – uważa Barber – bo jej podstawą jest współpraca między władzami. Oczywiście, zasadą jest współpraca między instytucjami, jak sam Barber przyznaje, ale przecież czasem sytuacja jest inna, np. jest konflikt polityczny albo kompetencyjny. I powstaje wówczas konieczność samoobrony.

[25] Zob. ten artykuł Zaremby, https://www.rp.pl/Plus-Minus/312279984-Destrukcyjna-rewolta-sedziow-PiS-wspolwinny.html.

[26] Zob. ten komunikat po wyroku, https://curia.europa.eu/jcms/upload/docs/application/pdf/2019-11/cp190145pl.pdf.  W komunikacie czytamy: “(…) zagwarantowane w art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej oraz potwierdzone, w rozpatrywanej tu dziedzinie, przez dyrektywę 2000/78 prawo do skutecznego środka prawnego sprzeciwia się temu, by spory dotyczące stosowania prawa Unii mogły należeć do wyłącznej właściwości organu niestanowiącego niezawisłego i bezstronnego sądu. Zdaniem Trybunału do tej ostatniej sytuacji dochodzi wówczas, gdy obiektywne okoliczności, w jakich został utworzony dany organ, oraz jego cechy, a także sposób, w jaki zostali powołani jego członkowie, mogą wzbudzić w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niezależności tego organu od czynników zewnętrznych, w szczególności od bezpośrednich lub pośrednich wpływów władzy ustawodawczej i wykonawczej, oraz jego neutralności względem ścierających się przed nim interesów. Powyższe elementy mogą bowiem prowadzić do braku przejawiania przez ten organ oznak niezawisłości lub bezstronności, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w tych jednostkach w społeczeństwie demokratycznym. Do sądu odsyłającego należy ustalenie, przy wzięciu pod uwagę wszystkich istotnych informacji, którymi dysponuje, czy faktycznie jest tak w przypadku nowej Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego. W razie gdyby tak było, zasada pierwszeństwa prawa Unii zobowiązuje sąd odsyłający do odstąpienia od stosowania przepisu prawa krajowego zastrzegającego dla Izby Dyscyplinarnej właściwość do rozpoznania sporów dotyczących przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, ażeby spory te mogły zostać rozpatrzone przez sąd, który spełnia wymogi niezawisłości i bezstronności i który byłby właściwy w danej dziedzinie, gdyby ów przepis nie stał temu na przeszkodzie”.

[27] Zob. o wizji tzw. zamrożenia Izby Dyscyplinarnej SN przez unijny Trybunał – co jest dość wątpliwe, swoją drogą, ale nie niemożliwe – ten artykuł, https://wiadomosci.onet.pl/swiat/komisja-europejska-chce-zamrozenia-izby-dyscyplinarnej-sadu-najwyzszego-w-polsce/ykw9kkx. Zob. też o opinii OBWE, https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/301149938-OBWE-ustawa-kagancowa-powinna-trafic-do-kosza.html?.

[28] Zob. ten tekst, http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sledztwo-wyborczej-stefan-w-dokladnie-zaplanowal-zabojstwo-pawla-adamowicza/w458hhr?fbclid=IwAR0BGG9aB1OhTHC3fR04ChcMj9ZGeIZy8KD798707iD9APqak8DWZvQ5zlM.

[29] Zob. ten tekst i wypowiedź Markiewicza, o tym, że jako sędzia nie jest komunistą, https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/301119983-Markiewicz-Nie-jestesmy-kosmitami-kasta-komuchami.html?fbclid=IwAR0zapaYBl_Hj7Nlp3rCGOPh2EwZHkmXyVpoNhDV51PySnVgyNvtjojEDwA.

Poza tym argument z komunizmu w ustach PiS jako argument do reformowania judykatury jest śmieszny w sytuacji, gdy pod koniec 2019 r. sędzią TK został wybrany były prokurator stanu wojennego i komunistyczny aktywista partyjny, niejaki Stanisław Piotrowicz, zresztą, twarz walki z TK, SN i KRS od 2015 r. Jak powiedział pewien dygnitarz partii rządzącej, tzw. swoich nie zostawia się w potrzebie („My mamy taką zasadę, że nie zostawiamy ludzi samych. Jak Piotrowicz sam się nie dostał do Sejmu, to coś musieliśmy mu zaproponować”). Zob. tekst o tej rozbrajającej szczerości, https://koduj24.pl/rozbrajajaca-szczerosc-lipinskiego-jak-piotrowicz-sam-sie-nie-dostal-do-sejmu-to-cos-musielismy-mu-zaproponowac/.

[30] Zob ten artykuł, https://www.independent.co.uk/news/uk/crime/former-master-of-rolls-lord-donaldson-dies-309519.html. To słynne zdanie Sir Johna Donaldsona (1920-2005): „It is the job of the judges to ensure that the government of the day does not exceed its powers, which is a permanent desire of all governments”.

[31] Gomułka jako przywódca Polskiej Partii Robotniczej rzekł w  1945 r.: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. (…) Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi”. O ile ideologia, spora część praktyki i sympatia zbliżają PiS do sanacji, to pewna praktyka i pewien język rządzących bywają, zachowując stosowne proporcje, bliskie polskim komunistom. Grzęźniemy w polskiej historii i w polskim przekleństwie powtarzania starych błędów co do praktyki ustrojowej, co do sfery lingwistycznej polityki i co do uświęcania wad narodowych.

[32] Zob. np. tego typu informacje świadczące o kulcie rodziny Kaczyńskich i samego Kaczyńskiego w telewizji publicznej, polskim rządzie oraz obozie władzy, https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/jaroslaw-lech-kaczynski-matka-jadwiga-kaczynska-rocznica-smierci-msza-transmitowana-w-tvp-info.

Click to rate this post!
[Total: 8 Average: 3.4]
Facebook

9 thoughts on “Bunikowski: Reforma sądownictwa: potrzeba reformy, ale nie takiej”

  1. (…)Kto dał prawo Prezydentowi Dudzie[1], aby tak stawiał sprawę, że nie można krytykować tak beznadziejnej reformy?!(…)
    Sama Konstytucja, która tylko jemu daje prawo do formalnego zgłaszania niekonstytucyjności ustaw… choćby nawet zakładały one natychmiastowe (tzn. z wacatio legis 0 sekund) zniesienie TK i Konstytucji. Jaki pewnie się zachwyci jaki to szach mat!

  2. Autor jest zbyt zaangazowany w uderzanie w PIS aby ten artykul potraktowac powaznie. Sedziowie w RP wyrosli ksztalceni przez funkcjonariuszy PZPR/SB i nic tego nie podwazy. Sady w PRL i cala palestra byly PODSTAWA tego potwora zwanego PRL !!! Aby uzdrowic sytuacje w naszej rzeczywistosci nalezaloby zwolnic pewnie z 75% obecnych sedziow i wprowadzic zupelnie nowy system prawa( lawy przysieglych, kadencyjnosc sedziow, nowe kodeksy, wymog stazu prawniczego-wieloletniego przed nominacja na sedziego,etc) – tylko jak to zrobic w naszej pseudo-demokracji ?!

    1. Ta palestra to również obrońcy opozycji lat 80. Jak i wielu polityków dobrej zmiany. Czy i oni mają odejsc? No i kto wyksztalci następców?

      1. Ryhu, nie trzeba kształcić następców. Wystarczy rekrutować nowych sędziów z radców prawnych i adwokatów z wieloletnim stażem. Oni są lepsi od wielu sędziów. co może wiedzieć młody sędzia – on się dopiero uczy a za jego naukę płacą ludzie w formie wyroków.

    2. Od razu widać, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Współczesne kadry prawnicze są zapatrzone w europejskość, prawa człowieka, demoliberalizm, nic to nie ma wspólnego z korzeniami PRL-u. Najgorsze zaś wzorce demoliberalizmu i prawoczłowieczyzmu płyną z USA. To USA są ojczyzną tych wszystkich haniebnych prawniczych doktryn jak permisywizm.

  3. System prawa w USA, mimo swojej zawilosci jest o niebo lepszy niz cokolwiek w Europie. Tak, nalezaloby wysylac wszystkich przyszlych prawnikow na praktyke do Stanow, dotyczy to wielu zawodow w Polsce , chociazby lekarzy czy agentow nieruchomosci(kolejny postkomunistyczny horror „kierowany” przez „kaste”). Wlasnie odkrylem ze p. Gersdorf pochodzi z „zasluzonej” i odznaczanej , komunistycznej kasty sedziowsko-prawniczej. Potrzeba wiecej ?Rozpedzic to towarzystwo wzajemnej adoracji i zastapic ich wszystkich studentami II roku prawa !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *