Destrukcja stosowana

Zacznę cytatem z Lecha Jęczmyka: "Poważna polityka patrzy w przyszłość. Należy określić cel, jaki chce się osiągnąć i zajmować się tylko tym, co ten cel przybliża, a odrzucać to, co od tego celu oddala(…) Opieranie całej polityki polskiej w stosunku do Rosji na Katyniu nie służy Polsce, więcej, szkodzi Polsce, natomiast zupełnie nie szkodzi Rosji. Nawet pomaga, bo dostarcza propagandzie przeciwnika, kiedyś poważnego, dziś zupełnie niegroźnego." (Jeszcze nowsze średniowiecze, Czas Fantastyki nr 1 (26) 2011 r.)

W słowach tych zawarta jest cała prawda o polityce w ogóle, ale przede wszystkim, prawda o naszej polityce w stosunku do Rosji. Wystarczy pobieżny rzut oka na działalność tzw. prawicowej opozycji w sejmie reprezentowanej przez PiS i PJN, aby stwierdzić, że te w sumie proste i – wydawać by się mogło – dla każdego zrozumiałe słowa, stanowią dla tych ludzi, pretendujących do władzy w państwie, nieprzeniknioną tajemnicę. Oczywiście to tylko pozór. W istocie ich polityka jest doskonale przemyślana, tyle, że jej treścią jest jedynie destrukcja i negacji. Taką politykę prowadzić najłatwiej. Jej dalekosiężnym celem jest zerwanie stosunków z Rosją, ale gotowa zadowolić się doprowadzeniem ich do stanu permanentnej wrogości i zimna. Nie chodzi o żadne upamiętnienie prezydenta Kaczyńskiego, czy innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie chodzi o obronę krzyża. To wszystko jedynie preteksty do awanturnictwa i realizacji, krok po kroku, nakreślonego wyżej celu. Prowokacja z tablicą w Smoleńsku i toczący się obecnie jałowy spór o termin "ludobójstwo" są tego najlepszym przykładem. Przecież doskonale wiadomo było, że "partyzantka" w Smoleńsku tak się zakończy, przecież doskonale wiadomo od lat, że Rosja nie akceptuje kwalifikacji zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. W świetle tych okoliczności histeryczne reakcje ludzi PiS i PJN (w osobie Pawła Kowala – jest to doprawdy wyjątkowy przykład politycznej hipokryzji; pryncypialny obrońca terminu "ludobójstwo" w stosunku do Katynia będący jednocześnie wielkim orędownikiem współpracy z gloryfikatorem ludobójców z OUN/UPA Juszczenką, krytykiem potępiającej kult Bandery rezolucji Parlamentu Europejskiego, uczestnikiem spotkań o proweniencji banderowskiej we Lwowie itd.) budzą jedynie politowanie swoim zakłamaniem. Co w szczególny sposób zwraca uwagę, to wspomniana totalna dominacja negacji i destrukcji w ich retoryce i brak jakiegokolwiek programu pozytywnego. Przecież poważny polityk nie może oczekiwać, że jego sztubackie pokrzykiwania zmienią nagle stanowisko Rosji, a skoro tak, to jasnym jest, że nie chodziło tu o osiągnięcie czegokolwiek w stosunkach z Rosją, ale o ich sabotowanie. Nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go. Zakończenie sporu katyńskiego konsensusem polsko-rosyjskim jest im nie na rękę – stracą wówczas rację bytu dla swojej polityki. Do tego jeszcze to wyzywanie od zdrajców ludzi rozsądnie wyjaśniających istniejący stan faktyczny w sprawie zbrodni katyńskiej jak prof. Kuźniar.

Polityka wobec Rosji nie może być powadzona przez ludzi politycznie niedojrzałych lub/i emocjonalnie niezrównoważonych. Polityka Polski wobec Rosji to przede wszystkim teraźniejszość i przyszłość. Działanie, którego celem jest destrukcja stosunków z Rosją to w istocie działalność antypaństwowa, sabotująca żywotne interesy Polski. Nie trzeba być wielkim znawcą stosunków międzynarodowych, żeby wiedzieć, iż zamrożenie, czy zerwanie stosunków politycznych Polski z Rosją, spowoduje również ich zminimalizowanie na kierunku gospodarczym. W opuszczone przez Polskę miejsce wejdą inni. W tym kontekście należy stwierdzić, że samozwańczy bojownicy o prawdę historyczną działają w interesie nie polskim, ale w interesie naszych konkurentów ekonomicznych (a co za tym idzie i politycznych) na rynku wschodnim. Zaiste, szkodzą Polsce, za to zupełnie nie szkodzą Rosji.

30-sto procentowe poparcie dla polityków głoszących podobnie dziecinne i nieodpowiedzialne hasła budzi przygnębienie. Świadczy też o bardzo powierzchownym rozumieniu polityki państwa i podatności elektoratu na propagandę bazującą li tylko na emocjach. To szerszy problem upadku myślenia politycznego.

Pierwszym celem ludzi poważnie troszczących się o Polskę powinno być dzisiaj odbudowanie przyczółka zdroworozsądkowego myślenia pośród narodu pogrążonego w pojęciowym chaosie, żyjącego w oparach rusofobii i kultu Piłsudskiego, cz zwyczajnie zniechęconego, bądź obojętnego na to co dzieje się wokół niego. Czeka nas bardzo trudne zadanie…

Adam Śmiech
[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Destrukcja stosowana”

  1. Jestem za wymiana Tuska za Putina. Putin to Polityk a Tusk to karykatura polityka. Podobnie jak „politycy” prawicowi… Tyle, ze naszych nikt nie bedzie chcial brac…

  2. Cały ten PiS(s), to nie tyle, nomen omen, nieodpowiedzialne obszczymury, co po prostu obca (kiedyś USraelska, teraz również niemiecka) agentura. Próbuja na naiwniakach sprawiać wrażenie romantycznych „gorących głów”, a są to po prostu sprzedawczykowie i destruktorzy. Typowe, antypolskie, żydomasońskie łajno. Tak samo jak tak zwani insurekcjoniści, sanacja etc. I tak jak oni, skończą na smietniku (lub raczej: w szambie, jak mawiał O. T. R.) historii.

  3. Kiedyś liczyłem, że taki zalążek zdroworozsądkowej polityki będzie budowany przy pośle Bogusławie Kowalskim. No ale on zapisał się do PiS i pozamiatane. Budowanie zdroworozsądkowego środowiska jeszcze się na dobre nie zaczęło, a już skończyło, bo pisaniem na łamach Myśli Polskiej o rusofobii nic nie zmieni. I tyle w temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *