Dlaczego Grecja powinna zbankrutować?
– problemy Grecji są nierozwiązywalne, bo uwzględniając koszty starzenia się społeczeństwa, olbrzymie zadłużenie i deficyt budżetowy, oraz perspektywy dwuletniej recesji, dług publiczny Grecji włączając przyszłe zobowiązania prawdopodobnie przekracza już 1000% PKB (tysiąc). Nie istnieje politycznie możliwa skala cięć i podwyżek podatków, która mogłaby ograniczyć proces narastania długu w Grecji. Dowodem jest seria strajków i strajk generalny zapowiedziany na 5 maja. Jedynym sposobem ograniczenia wydatków w Grecji jest brak pieniędzy, czyli odmowa refinansowania zadłużenia.
– strefa euro może wyjść z tego kryzysu fiskalnego wzmocniona tylko w wyniku szybkiego podjęcia koniecznych reform przez kraje południa Europy. W obecnej sytuacji, gdy brak marchewki, najlepszą motywacją do reform jest strach rządów krajów południa Europy przed bankructwem.
– dyskusje o Europejskim Funduszu Monetarnym i czasowa (trzyletnia) pomoc Grecji, to jest placebo, które zamiast pomóc stworzy na jakiś czas wrażenie że radzimy sobie z problemami, które powrócą z całą mocą bo dramatyczny wpływ demografii na finanse publiczne Grecji, Portugalii i Hiszpanii będzie się nasilał z każdym rokiem
– politycy UE prezentują następującą logikę. Banki są jeszcze osłabione po kryzysie, przez okres trzech lat się wzmocnią, więc nawet jeżeli kryzys fiskalny powróci, to będą lepiej przygotowane i skapitalizowane żeby wytrzymać straty związane z bankructwem Grecji, Portugalii czy nawet Hiszpanii. To błędna logika, ponieważ kryzys zasypany pieniędzmi niemieckich podatników na jakiś czas może prowadzić do wolnego wzrostu w całej strefie euro, co pogorszy bilanse banków, bo jak nie ma wzrostu to rośnie udział złych kredytów.
– program pomocowy dla Grecji obniży chęć rządów pozostałych krajów PIIGS do trudnych politycznie reform.
– jest wysoce prawdopodobne, że Grecja zgodzi się na trudne reformy, a potem i tak ich nie zrealizuje, czyli za kilka miesięcy problem powróci, tylko stracimy kilka miesięcy
– problemy fiskalne narastają również w największych krajach (Wielka Brytania, Francja, Włochy i oczywiście Stany Zjednoczone, więc ponowny wybuch kryzysu fiskalnego za dwa-trzy lata można mieć efekt domina dużo większy niż gdyby zastosować terapię szokową przez bankructwo Grecji w 2010 roku
– jeżeli wierzymy, że pomoc strefy euro będzie skuteczna, to trochę żartobliwie sugeruję, żeby NBP kupił za kilka miliardów euro dwuletnie obligacje Grecji oprocentowane na 16% rocznie, to świetny interes, podobnie inne banki centralne w Europie. Ale nikt tego nie zrobi, bo to są obligacje śmieciowe, a Chińczycy już je sprzedali.
– Grecja ma szansę wyjść z kryzysu jeżeli przeprowadzi następujący zestaw reform (wybrane):
- wewnętrzna dewaluacja, czyli obniżenie płac o co najmniej 30%
- wydłużenie wieku emerytalnego z obecnych 60 do 70 lat
- zwolnienie 20-30% osób zatrudnionych w rozdętym sektorze publicznym
- drastyczna podwyżka podatków, w tym od nieruchomości, we współpracy ze służbami podatkowymi innych krajów, bo Grecy mają aktywa pochowane w różnych krajach
- zamrożenie aktywów finansowych zamożnych Greków, żeby rodzimy kapitał przestał uciekać z kraju i opodatkowanie tych aktywów
Taka kombinacja działań to samobójstwo polityczne każdego rządu, więc żaden rząd się na to nie zdecyduje.
Przewiduję następujący dalszy scenariusz działań:
- na szczycie UE 10 maja (a więc po wyborach w Niemczech) zapadnie decyzja o udzieleniu pomocy, pod twardymi warunkami
- rynki uspokoją się na kilka miesięcy, ci co kupią greckie obligacje i sprzedadzą je w ciągu kilku miesięcy sporo zarobią, podobno kilka funduszy hedginowych już realizuje takie strategie, może są wśród nich także niektóre nasze polskie fundusze
- w Grecji będą fale strajków przeciw oszczędnościom
- bogaci Grecy będą wyprowadzali aktywa za granicę
- kolejne agencje ratingowe obniżą rating Grecji
- w Grecji będzie ciężka recesja
- Grecy nie zrealizują obietnic, nie dostaną kolejnych transzy pieniędzy z programu pomocowego
- Grecja zbankrutuje, tylko nie wiadomo czy w tym roku, czy potrwa to trochę dłużej
Jeszcze nie jest za późno, żeby pozwolić Grekom zbankrutować już teraz, w maju, i przyspieszyć to co i tak nieuniknione.
Trochę mnie dziwi krzyk, który podnoszą Niemcy, przecież oni najwięcej na tym zarobią. Silny sektor eksportowy Niemiec zarobi na słabym euro znacznie więcej, niż Niemcy stracą na wspieraniu Grecji. Ale dzisiaj nikt tak nie kalkuluje, liczy się polityka.
prof. Krzysztof Rybiński
http://www.rybinski.eu/?p=1220&lang=all
a. me.
Puszczacie tekst, który ponad rok temu czytałem w serwisie Forsal ;). Oto link: http://forsal.pl/artykuly/417425,rybinski_dlaczego_grecja_powinna_zbankrutowac.html Owszem sytuacja jest podobna, ale np. Chińczycy chcą już kupować obligacje Grecji http://www.grecja24.info/news/21-chiny-pomoga-grecji-w-kryzysie.htm Realizują przy tym własne cele. Wybory w Niemczech, o których mowa w artykule też były ponad rok temu ;). Nawiasem mówiąc jedna z propozycji wymienionych w tekście jest bolszewizmem w czystej postaci: „zamrożenie aktywów finansowych zamożnych Greków, żeby rodzimy kapitał przestał uciekać z kraju”. Innym razem Rybiński zachwycał się kolektywizmem Duńczyków i przekonywał, że państwo ma większe prawo decydować o w sprawach wychowania dzieci niż rodzice… Ten koleś powie wszystko, co słuchacz chce usłyszeć. Ma parcie do władzy. Jak nie z Kluzikową, to z Nową Prawicą, jak nie z Nową Prawicą, to z Frasyniukiem jako obywatel do senatu.
Grecja juz zbankrutowala- dlug panstwowy przewzsza wartosc majatku posiadanego przez to panstwo ponad dwukrotnie. Grecy musieliby pracowac za darmo (nie pic nie jesc oddac 100% dochody panstwu) przez kolejne 10 lat aby splacic dlugi- to niemozliwe. W Polsce jest podobnie- jeszcze rok i stoczniowcy beda palic opny a gornicy rzucac petardami w sejm…