Eckardt: Postęp nasz powszedni

Wielki rwetes sił postępu w związku z wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, który nie zgodził się na wpisanie do polskich ksiąg zagranicznego aktu urodzenia dziecka, w którym jako rodzice widnieją dwie kobiety. Sęk w tym, że nawet gdyby chciał to zrobić, to nie bardzo może, bo w rubryce dotyczącej rodziców dziecka, jak byk stoi – matka i ojciec.

Póki co praktyka nie zawędrowała jeszcze tak daleko, by tego typu okoliczność unieważnić, ale jak pokazał w słynnej „Seksmisji” Juliusz Machulski, partenogeneza, czyli dzieworództwo jest przecież jak najbardziej możliwa. Ale być może nie jest to dzisiaj najszczęśliwszy przykład, bo w kto to widział, żeby jakieś nierozgarnięte samce mogły wystrychnąć na dutka czupurne baby. Zalatuje to z daleka mizoginizmem albo też innym Trumpem, więc jest demodé.

Wracając do tematu, to zauważyć wypada, iż największy klangor podnieśli ci, dla których płeć to sprawa drugorzędna. Kto wie czy nawet nie -trzecio i czwartorzędna, bo w końcu ile jest płci, to zapewne najtęższe umysły z LGBTQ&Co. nawet nie wiedzą, a co dopiero taki heterycki hardcore jak ja. Sprawa jednak jest poważna. Taki pan poseł Rozenek na przykład, lewicowiec od Urbana, raczył bowiem zauważyć u pani redaktoressy Olejnik, że za sprawą wyroku NSA prostą drogą zmierzamy do państwa wyznaniowego.

I ma rację. Czasy nadchodzą bowiem takie, że wszystko co oczywiste, jednoznaczne i nie budzące logicznej konfuzji, należeć będzie do świata wiary i zabobonu, a to co jest na odwyrtkę, dostąpi zaszczytu bycia jedynie słuszną, kolektywnie wypracowaną w duchu tolerancji, akceptowalną formą współistnienia, czyli takim oświeconym racjonalizmem 2.0. W ten sposób skrojona społeczność, wolna od uprzedzeń i wielowiekowych naleciałości, pławić się będzie w Absolucie już tu na ziemi, przy czym Absolut wcale nie będzie oznaczać znanej skądinąd wódki.

Ale zanim to nastąpi, ludzkość musi przemęczyć się jeszcze na niższym szczeblu ewolucji, a to rodzi określone konsekwencje, które raczył w swoim stanowisku wyartykułować feralny Naczelny Sad Administracyjny. Pechowo wciąż obowiązujący, mało rozciągliwy aparat semantyczno-pojęciowy, nie pozwala niestety jeszcze zrobić z matki ojca i z ojca matki, co ewidentnie jest gwałtem na naturze ludzkiej, której przeznaczeniem jest nieustanny postęp. Nic zatem dziwnego, że sprawa zamiast być causa finita, z hukiem i przytupem się otworzyła.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiło się całe stado „autorytetów” z zacięciem psychologicznym i terapeutycznym udowadniających, że dzieci żyjące w rodzinach jednopłciowych są zdecydowanie bardziej szczęśliwe, niż te z domu dziecka. Nie są bowiem narażone na chorobę sierocą i tym podobne przypadłości, które doskonale kompensują im ich męska mama lub żeński tata. Paradoksalnie, pachnie mi to ciemnym konserwatyzmem, by nie rzec wstecznictwem. Nieśmiało chciałbym bowiem zauważyć, że dzieci równie szczęśliwe mogą czuć się wśród małp i wilków, na co przykładów dostarcza nam przecież literatura i historia.

Weźmy takiego Tarzana. Osierocony przez rodziców i zaadoptowany przez małpy, nie tylko nie umarł na pastwie losu, ale dzięki „braciom mniejszym” nad wyraz się rozwinął, zarówno sprawnościowo, jak i – co nie bez znaczenia – proekologicznie. Opanowując animal language i stając się autentyczną częścią natury, osiągnął niewyobrażalny wprost pułap pożądanej dzisiaj eko-świadomości, zostawiając w tyle najbardziej nawet ortodoksyjnych pustelników z Greenpeace.

Czyż nie jest to zatem budujący przykład zrywania zmurszałych łańcuchów wychowawczych wypracowanych przez homo sapiens, zakotwiczonych w ciasnych jak się okazuje -hetero, -homo i transpłciowych ramach, oferujących tak naprawdę gatunkową wsobność, a nie autentycznie postępową wielogatunkową otwartość. Ta jak wiadomo ma swoje umocowanie w teorii ewolucji, tak bliskiej przecież umysłom odbijającym w sobie światło oświecenia i racjonalizmu. Skąd zatem ta niezrozumiała zachowawczość postępowej lewicy i socliberałów, doprawdy nie wiem.

Ale że nie raz udało mi się niejedno wykrakać, to idę o zakład, że już niedługo z ust jakiegoś udrapowanego na drwala alter-aktywisty, przyobleczonego w len z wolnego wysiewu i sznurówki z alg morskich, padnie oczywiste żądanie, by w dokumencie aktu urodzenia dziecka w rubryce określającej matkę i ojca, znalazła się równoprawna rubryka pod nazwą „gatunek”, która w imię tolerancji nie będzie dyskryminować nikogo z drabiny ewolucyjnej, zwłaszcza jeśli efektem braku takiej nietolerancji, miałby być nowy typ (gatunek?) człowieka – prawdziwie wolnego, w pełni eko i bez jakichkolwiek uprzedzeń.

Ktoś powie, że sobie jaja robię. Być może, ale to nie ja pierwszy zacząłem.

Maciej Eckardt

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 4.9]
Facebook

2 thoughts on “Eckardt: Postęp nasz powszedni”

  1. Pan Eckardt jest bezwzględnie najlepszym tutejszym autorem. A za passus – „Weźmy takiego Tarzana. Osierocony przez rodziców i zaadoptowany przez małpy, nie tylko nie umarł na pastwie losu, ale dzięki „braciom mniejszym” nad wyraz się rozwinął, zarówno sprawnościowo, jak i – co nie bez znaczenia – proekologicznie. Opanowując animal language i stając się autentyczną częścią natury, osiągnął niewyobrażalny wprost pułap pożądanej dzisiaj eko-świadomości, zostawiając w tyle najbardziej nawet ortodoksyjnych pustelników z Greenpeace.” – należy mu się co najmniej nagroda Pullitzera…

  2. (…)Sęk w tym, że nawet gdyby chciał to zrobić, to nie bardzo może, bo w rubryce dotyczącej rodziców dziecka, jak byk stoi – matka i ojciec.(…)
    Pozorna trudność… za rodziców można wpisać NN.

    A jeśli szukacie prawdziwych bulwersów to znalazłem myk na uczynienie 13-latki osobą, z którą można legalnie iść do łóżka. Wystarczy, że ta trzynastolatka weżmie ślub w jakimś kraju arabskim, dzięki czemu zyska pełnoletniość. Przeprowadzenie następnego kroku to wystąpienie nostryfikacji aktu ślubu… i teraz urzędnicy mogą conajwyżej conajwyżej unieważnić ten ślub, jednak to już nie pozbawiać statusu pełnoletności, a zatem wyklucza jedną z przesłanek do uznania danego seksu za czyn pedofilski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *