Eckardt: Prof. Witold Modzelewski w antyrosyjskim kociokwiku

Przeuroczy kociowik w liberalnych mediach nt. piśmiennictwa politycznego prof. Witolda Modzelewskiego, znanego bardziej z obszaru prawa podatkowego. Okazuje się, że były wiceminister finansów ma bardzo trzeźwe poglądy na naszą politykę wschodnią (pisała o nich m.in. Myśl Polska), jak i na relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

To jest oczywiście w obecnej Polsce aberracja, bo kto to widział, żeby w Rosji dostrzegać normalne państwo, z którym należy utrzymywać normalne stosunki. Ba, kto widział, żeby dzisiaj nie robić Amerykanom słynnej „łaski”, czego pan profesor z właściwym sobie wdziękiem i obrzydzeniem nie czyni, słusznie uważając jankeską politykę za prostacką.

Ale żeby dokładnie poznać punkt widzenia pana profesora na ten obszar zagadnień, należałoby najpierw uważnie przeczytać kilka tomów jego publicystyki, czego rozedrgane media oczywiście nie czynią, ograniczając się do wyrwanych z kontekstu myśli. Jest to wielce symptomatyczne.

Nie byłoby oczywiście tego całego wariactwa, gdyby nie fakt, że pan profesor jest członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP Andrzeju Dudzie. Chryja zrobiła się więc zrozumiała, bo poglądy pana profesora stoją w jawnej sprzeczności z polityką smarowania wazeliną wszystkiego co się da w relacjach z Ameryką, którą pałac prezydencki z jego głównym lokatorem na czele opanowały do perfekcji.

To oczywiste przeoczenie rychło zapewne zostanie naprawione przez ministra Szczerskiego, ambasadę naszego nowego umiłowanego sojusznika oraz samego Naczelnika, bo nie da się przecież w żaden racjonalny sposób uzasadnić tak rażącego godzenia w jedynie słuszny sojusz z naszym nowym Wielkim Bratem, dzięki któremu rychło mamy przecież stać się regionalną potęgą gazową, militarną oraz Międzymorzem.

Tłoki w relacjach transatlantyckich muszą być sprawnie smarowane, a nie suszone przez kontrrewolucję, która – jak się okazuje – podniosła łeb w samym jądrze, a właściwie kadzi z najprzedniejszą polską wazeliną.

Cieszyć się więc należy, że nasze czujne media w porę się ogarnęły i podniosły słuszny klangor w obronie niezachwianej kontynuacji ciągłości owego smarowania, bez którego nasza dyplomacja kroku przecież zrobić nie może. Bo tak już ma.

Więc kiedy już profesora Modzelewskiego wydostaną z tej całej Narodowej Rady Rozwoju, kiedy ambasada naszego nowego Wielkiego Brata się udobrucha i kiedy powróci do pełnego miłości, niczym już nie zakłóconego smarowania tłoków nasz pan prezydent, to w jakże uspokajającym, antycypacyjnym tonie, rzec będzie można za klasykiem Adamem Ważykiem:

„A jej tylko drgała warga,
gdy ranną racją oliwy,
maściła, czuła kolejarka,
tłoki lokomotywy ” *

 

Maciej Eckardt

za: FB
____________

* „Widokówka z socjalistycznego miasta”, rok 1953.

Click to rate this post!
[Total: 17 Average: 5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *