Hagmajer: 30 rocznica likwidacji PZPR. Kto i w czyim interesie wyprowadził sztandar?

 

  1. Okoliczności prowadzące do przejęcia PZPR przez skrzydło antypolskie

Trzy dekady temu, 29 stycznia 1990 roku zakończyła swój żywot Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, struktura sprawnie kierująca państwem polskim w latach 1948-1990, a nawet wcześniej jako Polska Partia Robotnicza w latach 1944-1948. Niniejsza publikacja ma na celu zadanie kłamu obecnej propagandzie tworzonej w interesie neokolonialnej władzy, administrującej Polską w interesie NATO i UE. Ma ona pokazać, że to właśnie likwidacja PRL i jej siły kierowniczej – PZPR leżała w interesie nie narodu polskiego, lecz zachodnich mocarstw, chcących zniszczyć wzrostowy perspektywicznie potencjał PRL, i doprowadzić Polskę do ruiny.

XI Zjazd PZPR, odbywający się 27-30 stycznia 1990 roku okazał się być pogrzebem tej partii. Było to konsekwencją transformacji ustrojowej ustalonej przy Okrągłym Stole, choć realizowanej już wcześniej w ramach tzw. reformy socjalizmu rynkowego. Architektem obydwu tych przedsięwzięć była bez wątpienia osoba, a precyzyjniej osobowość, Mieczysława Franciszka Rakowskiego. To tej postaci należy poświęcić lwią część niniejszej publikacji. Aby uświadomić czytelnikom skalę dywersji, której w Polsce Ludowej dopuszczali się Mieczysław Rakowski i jego stronnicy, należy się cofnąć przynajmniej do czasów Władysława Gomułki. To w początkach tamtego okresu powstały różne kluby i redakcje, powiązane lub sympatyzujące z określonymi frakcjami w ramach PZPR. Niewątpliwie na czoło takich podmiotów walki propagandowej wysunęły się tygodniki „Po prostu” i „Polityka”. Obydwa te tytuły były bardzo mocno związane z frakcją Puławian w PZPR. Po szybkim zlikwidowaniu „Po prostu” na czoło naturalnie wysunęła się   „Polityka”. Najbardziej obiecującym redaktorem tego pisma był Mieczysław Rakowski. Szybko dostrzeżono jego talent nie tylko redaktorski, ale i polityczno – organizacyjny. Puławianie, po ewentualnym zwycięstwie w rozgrywce o władzę z propolskimi  Partyzantami w 1968 roku, mieli zamiar uczynić Rakowskiego wysokim członkiem Biura Politycznego KC PZPR. Porażka w marcu 1968 roku kazała te plany odłożyć na okres późniejszy. Jednak obce kanały wpływu mocno uaktywniły wówczas swoje siatki wywiadowcze, zwłaszcza widoczna tu była współpraca wywiadowcza BND i Mossadu przeciwko Polsce Ludowej, a konkretnie przeciwko frakcji Partyzantów i Gomułce. Dr Werner Marx z zachodnioniemieckiego wywiadu uzyskał w tamtym czasie zgodę Tel – Awiwu na uaktywnienie w PRL i CSRS siatek izraelskiego wywiadu pod komendą BND.

Grudzień 1970 roku w Polsce był tej akcji owocem. Obalono wówczas Gomułkę i Moczara, zaś Edward Gierek choć niewątpliwy polski patriota, to w swojej koncepcji partyjno – państwowej starał się przyciągać do aparatu władzy kosmopolitów i karierowiczów. To był niewątpliwy impuls dla ludzi pokroju Mieczysława Rakowskiego, który stał się liderem kosmopolitycznego, antypolskiego skrzydła w PZPR. W roku 1975 Rakowski został członkiem Komitetu Centralnego PZPR. Jego pozycja stale rosła, a on sam będąc jednocześnie redaktorem naczelnym „Polityki” (do 1982 roku) miał z tego tytułu specjalne kontakty na Zachodzie, zwłaszcza w Republice Federalnej Niemiec, ze środowiskami socjaldemokratycznymi. To niewątpliwie powodowało opór przeciwko niemu i jego środowisku w polskim skrzydle w partii. Stanisław Kociołek nazywał go „rakowatą naroślą na zdrowym ciele partii”. Była duża świadomość przedstawicieli polskiej frakcji w PZPR, że Rakowski może być agentem wpływu RFN. On sam po latach prowokował ku temu domysły, chwaląc się, że fragmenty swoich Dzienników Politycznych dawał do wywiezienia swojemu znajomemu, który był… korespondentem niemieckiego radia w Warszawie. Dopiero jednak wprowadzenie Stanu Wojennego w 1981 roku, i objęcie dyktatorskiej władzy przez generała Wojciecha Jaruzelskiego umożliwiło Rakowskiemu zdobywanie kluczowych stanowisk partyjno-państwowych. Okazało się bowiem, że Jaruzelski był pod jego przemożnym wpływem. Dzisiejsza wiedza oparta o socjocybernetyczną analizę wojny informacyjnej nie pozostawia wątpliwości, że junta generała Jaruzelskiego stanowiła tylko coś w rodzaju tarczy osłonowej dla dywersyjnych decyzji faktycznego mózgu tej ekipy, czyli Mieczysława Rakowskiego.

  1. Przebieg procesu osłabiania władzy PZPR

Pierwszym krokiem zwiastującym likwidację partii było stworzenie w ramach dyktatorskiej junty generała Jaruzelskiego nowego tworu polityczno – administracyjnego w okresie Stanu Wojennego. Była nim Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON). W jej gestii było obsadzenie kluczowych stanowisk partyjnych i państwowych komisarzami wojskowymi, którzy w zamyśle mieli zastąpić sekretarzy partyjnych z PZPR. Działalność WRON była więc swoistym testem, mającym zdiagnozować kondycję i siłę PZPR w starciu o władzę nad Polska Ludową. Efektem tego było nadwyrężenie władzy PZPR, i choć wojsko i jego nowo powstała struktura władzy  – WRON nie były w stanie realnie przejąć władzy nad państwem, to pierwszy bezpiecznik został wyciągnięty. Partia z tego starcia wyszła na tyle osłabiona, że realną siłą rządzącą w państwie stało się MSW pod przewodnictwem generała Czesława Kiszczaka. Dowodem na to było powołanie nowej struktury, Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych (WUSW), które w istocie stanowiły faktyczną, lecz ciągle nieformalną władzę nad państwem w terenie. Warto pamiętać, że generał Kiszczak przyszedł do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z wojska, a konkretnie z wojskowych służb specjalnych, więc był z jednej strony człowiekiem junty WRON, a z drugiej strony wojskowych służb specjalnych. Miał więc za zadanie neutralizować PZPR z jednej i MSW – gdzie było sporo  Partyzantów z drugiej strony. Partię wzięto więc w swoiste kleszcze, z których ciężko było jej się wydostać. To wszystko jednak tylko w ramach poziomu taktyczno – operacyjnego.

Natomiast drugim ciosem, o wiele potężniejszym dla PZPR, jak i w ogóle Polski Ludowej było wydanie przez Kiszczaka zgody na legalną infiltrację struktur partii i państwa przez służbę STASI z NRD. To był swoisty majstersztyk operacyjno – strategiczny. Pozwalał on kontrolować przez służby niemieckie (faktycznie również zachodnioniemieckie BND ulokowane w komórkach STASI) cały aparat Polski Ludowej, umiejętnie podsycać konflikty między resortami lub strukturami państwa. Coś takiego bardzo ułatwiło przejmowanie kontroli nad PZPR frakcji antypolskiej Mieczysława Rakowskiego. W normalnych warunkach stabilnego systemu sterowania społecznego ten człowiek i jego ekipa o takim scenariuszu nie mieliby co marzyć.

Sytuację w miarę szybko rozpoznano w narodowym skrzydle PZPR. Jego nieformalnym, aczkolwiek faktycznym spiritus movens w tamtym okresie był docent Józef Kossecki. Ze swoimi prelekcjami docierał do licznych komitetów wojewódzkich PZPR, jak i do wojska. Przedstawiał  tam narodowy punkt widzenia na sytuację Polski Ludowej. Wiedział, że najgroźniejszym przeciwnikiem w tamtym czasie jest zinfiltrowane przez obce służby MSW. Dlatego mimo nieudanej początkowo próby wejścia z nowoczesnym programem studiów do głównej szkoły tego resortu, a więc Akademii Spraw Wewnętrznych, nie zraził się, tylko postanowił działać, a raczej przeciwdziałać wpływom tego resortu na państwo i partię. Wybór padł na społeczną formację policyjną podległą PZPR – Ochotniczą Rezerwę Milicji Obywatelskiej ( ORMO). Kossecki zaczął szkolić i przekształcać tę formację w nowoczesną policję, która miała w zamyśle zastąpić Służbę Bezpieczeństwa i ZOMO. Przeszkolona na bazie podręczników przedwojennej policji i cybernetyki społecznej ORMO byłaby zdolna do bycia ramieniem informacyjnym państwa i partii, przede wszystkim co najistotniejsze – mogła być wolna od obcych wpływów. Tego w MSW bardzo się obawiano, dlatego nie zgodzono się na przykład na werbowanie przez ORMO funkcjonariuszy MSW, niemniej Kosseckiemu  udało się wywalczyć możliwość werbunku cywilnych pracowników MSW. W tym czasie powstały jego liczne publikacje, zwłaszcza te charakterystyczne jak Granice Manipulacji, Tajniki sterowania ludźmi, czy Jak sterować społeczeństwem. Ujawniały one metody pracy operacyjnej przede wszystkim SB. Jeżeli dziś  w reżimowej propagandzie krąży opinia, że Kossecki miał być tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „X”, „Rybak”, to trzeba jasno powiedzieć, że ktoś taki nie mógłby wówczas dekonspirować sposobu działania instytucji, której miałby służyć. Te plotki rozsiewają przede wszystkim dawni funkcjonariusze SB, ich faktyczni współpracownicy, a także ich kontynuatorzy z obecnych służb specjalnych, i przede wszystkim obcy agenci. Wszystkim tym działalność Kosseckiego mocno dała się we znaki, ponieważ on jak i przeszkoleni przez niego funkcjonariusze ORMO byli w posiadaniu wiedzy, wskazującej na powiązania służb MSW i MON zarówno z opozycją, jak i służbami państw NATO, a także na procedery korupcyjne w MSW Kiszczaka i w kosmopolitycznym skrzydle PZPR.

W latach osiemdziesiątych panoszyli się spekulanci, której sprzyjały reformy socjalizmu rynkowego w wykonaniu ekipy Rakowskiego. Brakowało towarów w sklepach przy konsumpcyjnym modelu sterowania ze strony ekipy rządzącej. W związku z tym grupa patriotów z polskiego skrzydła w PZPR powołała do życia w 1984 roku Inspekcję Robotniczo – Chłopską (IRCHa), która miała walczyć ze spekulacją towarem, ale przede wszystkim skutecznie wykrywać korupcję w partii i aparacie państwowym. Była to druga, obok ORMO, społeczna formacja kontroli partyjnej, mająca swoje oddziały terenowe, i mogąca nie dopuścić do likwidacji, bądź marginalizacji PZPR.

Narodowe skrzydło w partii w tamtym czasie miało na tyle duże wpływy na Wydział Informacji KC PZPR oraz na program kształcenia kadr w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Dlatego ludzie Rakowskiego postanowili zlikwidować Wydział Informacji KC, a także zmienić rektora WSNS przy KC. To pokazywało determinację kosmopolitów w dążeniu do zniszczenia PZPR. We wspomnianym 1984 roku, w październiku gdy szykowało się Plenum KC, na którym narodowcy postanowili rozprawić się z ekipą Rakowskiego, Polskę i świat obiegła tragiczna wiadomość o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. W późniejszym etapie śledztwa wskazywano na możliwość powiązania jednego z zabójców ze służbami RFN, co przy silnych relacjach Rakowskiego z elitami tamtego państwa pokazywało, że nie mógł to być raczej zbieg okoliczności. Plenum KC szybko odwołano, a Rakowski i jego ekipa przetrwali. W związku z tym zaczęto profilaktycznie usuwać z istotnych stanowisk partyjnych ludzi polskiego skrzydła. Wśród nich Albina Siwaka, którego wysłano na placówkę do Libii i zabroniono w tamtym czasie przyjeżdżać do Polski, Stanisława Kociołka, którego z funkcji ambasadora PRL w Moskwie usunięto za pomocą brudnej prowokacji. Natomiast Mirosława Milewskiego usunięto ze stanowisk w partii i w państwie, rozsiewając krążącą do dzisiaj plotkę o jego sprawstwie zabójstwa księdza Popiełuszki, tym samym odsuwając odpowiedzialność od Kiszczaka i służb niemieckich (zarówno STASI jak i BND).

Taki obrót sprawy bardzo wzmocnił ekipę Rakowskiego, który choć formalnie był w latach 1985- 1988 tylko wicemarszałkiem sejmu PRL, to faktycznie kierował całym procesem przekształceń. Albin Siwak wspominał swego czasu, że został usunięty z Biura Politycznego KC PZPR, po tym jak zapowiedział, że zgłosi do odpowiednich instancji partyjnych sprawę uczestnictwa Rakowskiego w tajnych posiedzeniach BP, ponieważ ten  przecież nie był wtedy  jego członkiem. Tak wyglądała rzeczywistość tamtego czasu.

  1. Rozpoczęcie procesu likwidacji PZPR

Rok 1985 przyniósł przyspieszenie demontażu systemu za sprawą Michaiła Gorbaczowa i jego Pieriestrojki w ZSRR. Gdy nad Wisłą się zorientowano, że Moskwa nie będzie przeszkadzać w procesie likwidacyjnym w Polsce, rozpoczęto proces likwidacyjny Polski Ludowej. W tym samym roku generał Jaruzelski spotkał się z Brzezińskim i Rockefellerem, dostając od nich w zasadzie instrukcję stopniowego demontażu systemu socjalistycznego w Polsce, którego fundamentem była władza PZPR, a  partia w tym czasie przechodziła już na pozycje coraz bardziej nacjonalistyczne, bardzo silne struktury narodowe były w Komitetach Wojewódzkich zwłaszcza w Warszawie i w Szczecinie, ale także w innych województwach, gdzie dochodziły głosy sprzeciwu wobec polityki kierownictwa partii, które stawiało na zgodny z planami Zachodu dialog z opozycją polityczną. Dlatego też w tym czasie (zwłaszcza w latach 1988-89) wyższe instancje partyjne zarówno szczebla centralnego, jak i wojewódzkiego zaczynają być obsadzane ludźmi Rakowskiego. Kariery w rządzie Rakowskiego, w KC i Biurze Politycznym od 1988/89 zaczynają robić w tym czasie tacy politycy jak Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Sławomir Wiatr, Marcin Święcicki  czy Mirosław Sekuła. Wszyscy z namaszczenia Rakowskiego. To zwiastowało rychły koniec władzy partii, i w istocie także Polski Ludowej.

W roku 1988 następuje gwałtowne przyśpieszenie procesu. Rakowski zostaje premierem, w grudniu tego samego roku wprowadza tzw. Ustawę Wilczka, de facto oznaczającą koniec systemu planowania w gospodarce, a w istocie będącą początkiem końca polskiej suwerenności gospodarczej. W tym samym roku rozpoczynają się Rozmowy w Magdalence, będące przygotowaniem do obrad Okrągłego Stołu, które nastąpiły na początku roku 1989.

W styczniu 1989 roku Rakowski pojechał do RFN z oficjalną wizytą, podczas której dostał „ błogosławieństwo” Bonn na politykę okrągłostołową. Do niej potrzebny był jednak rychły demontaż struktur państwa i partii.

Drugim wyjętym bezpiecznikiem (po destabilizacyjnej polityce ze strony WRON w stanie wojennym i powołaniu WUSW przy MSW od 1983 roku) była likwidacja instytucji Rady Państwa, będącej formalnym organem zwierzchnim nad Polską Ludową w formie kolegialnego kierownictwa. W jej miejsce powołano jednoosobowego Prezydenta PRL, którym była persona generała Jaruzelskiego. W ten sposób   okrągłostołowcy mieli gwaranta dalszych kroków destrukcyjnych. W lipcu 1989 prezydent PRL Jaruzelski oddał już formalnie zwierzchnictwo nad PZPR Mieczysławowi Rakowskiemu. Nowy I Sekretarz PZPR był już nawet podczas nominacji nazywany „tym ostatnim”. Rozpoczęto szybki manewr przygotowania do zapowiadanego na styczeń 1990 roku XI Zjazdu PZPR, który miał okazać się zjazdem pogrzebowym. W tym czasie narodowe skrzydło w PZPR było już na tyle sparaliżowane, że nie miało wielkiego pola manewru w postaci wpływów w resortach siłowych,  oczyszczonych z polskich wpływów przez generałów – Kiszczaka, Jaruzelskiego i Siwickiego. Już od października 1989 radykalne grupki młodzieży anarchistycznej z KPN, NZS czy FMW zaczęły atakować, plądrować i okupować w całym kraju 120 komitetów PZPR oraz innych organizacji około partyjnych na różnym szczeblu, przy bardzo słabej akcji interwencyjnej służb porządkowych. Tym samym  dano ciche przyzwolenie z samej „góry” na  przyspieszenie likwidacji PZPR.

Ostatnią deską ratunku były organizacje – ORMO i IRCHa. Zwłaszcza kilkusettysięczna milicja partyjna ORMO, mogła nie dopuścić do likwidacji PZPR. Trzeba było ją zneutralizować. W listopadzie 1989 roku sejm decydującymi głosami właśnie członków PZPR, którzy mieli na mocy tzw, sejmu kontraktowego zagwarantowane 65% mandatów przyjął ustawę o likwidacji tej formacji, argumentując tym, że odnowiona Partia nie potrzebuje ochrony mając do tego Milicję Obywatelską. Rzeczywiste przyczyny tego panicznego kroku były zgoła inne. Otóż w tamtym momencie (jesienią 1989 roku) docent Kossecki narodowymi kanałami partyjnymi dostał się z cyklem wykładów do Akademii Spraw Wewnętrznych, i mógł w bliskim czasie przejąć kontrolę nad MSW, przez to zastąpić SB i MO właśnie przeszkolonymi przez siebie licznymi oddziałami ORMO. I to było decydującym czynnikiem, który przesadził o likwidacji tej instytucji. W tym samym czasie przestałą istnieć też walcząca z korupcją w szeregach partii Inspekcja Robotniczo – Chłopska (IRCHa). W ten sposób wyjęto ostatni bezpiecznik hamujący likwidację partii, a tym samym Polski Ludowej. Po koniec tegoż roku dopełniono dzieła zniszczenia, przyjmując ustawę o partiach politycznych, na mocy której PZPR traciła monopol władzy, a stawała się już tylko jedną z wielu partii, organizacji  na rynku politycznym, choć już od września 1989 roku premierem rządu koalicyjnego z udziałem PZPR był człowiek Solidarności – Tadeusz Mazowiecki. 31 grudnia tegoż roku PRL przestała istnieć, zastąpiła ją Rzeczpospolita Polska. W takiej sytuacji dla PZPR nie mogło już być miejsca.

Tak oto doszło do ważnego stycznia 1990 roku w polityce.

Na okres 27 – 30 stycznia zapowiedziano XI ZJAZD PZPR.

Rakowski w swoich Dziennikach Politycznych pisał, że tydzień przed Zjazdem jako formalnie jeszcze I Sekretarz PZPR, choć przysługiwała mu flota rządowa, poleciał do RFN samolotem Lufthansy (!). Już ten gest, a raczej demonstracja wskazywały po co i dlaczego tam się udał. Po nic innego jak instrukcję likwidacyjną PZPR rzecz jasna. Sławetna moskiewska pożyczka dla PZPR z tamtego czasu była tylko zasłoną dymną o charakterze propagandowym, którą do dziś niemieckie kanały wojny informacyjnej wykorzystują, aby odwrócić uwagę od tej istotniejszej, zachodnioniemieckiej kontroli nad socjaldemokratyczną frakcją Rakowskiego. W tym czasie ZSRR i KGB były już tak spenetrowane przez zachodnie służby, że znając cybernetykę społeczną, nie ma wątpliwości, że ta osławiona pożyczka mogła być tylko kombinacją operacyjną służb RFN, które sterowały  tymi radzieckimi. W końcu w tymże samym roku Niemcy się zjednoczyły, a Rosja oderwała od ZSRR. I to jest istota rzeczy.

Podczas zjazdu partii w Pałacu Kultury i Nauki, organizację zabezpieczały siły Oddziałów Prewencji MO. Ciekawostką jest, jak w słynnym filmie dokumentalnym „Ostatki” – jeden ze świadków mówi w 38 minucie i 20 sekundzie materiału, że spora część tych milicjantów mówi po niemiecku. Czyż więc Kiszczak nie sprowadził dla pewności oddziałów Schutzpolizei z RFN przebranych w mundury milicyjne, aby skutecznie uchroniły zjazd likwidacyjny przed narodowcami z PZPR i resortów siłowych? Biorąc pod uwagę politykę tej ekipy w dekadzie lat 1980tych nie można tego wykluczyć. W takiej atmosferze 29 stycznia 1990 roku tuż po północy zdecydowana większość starannie wyselekcjonowanych przez ekipę Rakowskiego delegatów opowiedziała się za likwidacją PZPR. Nieliczni na sali obrad patrioci i narodowcy z warszawskiego KW PZPR i Zjednoczenia Patriotycznego  „GRUNWALD” głosowali przeciw. Wśród nich wybitny polski reżyser i szef ZP „Grunwald” Bohdan Poręba, który nie dopuścił też, aby partia na zakończenie swojej działalności potępiła „ antysemicką” kampanię 1968 roku i się z niej rozliczyła. Był to taki maleńki rejtanowski akt zwycięstwa w morzu klęski, polskiej klęski.

Na miejsce PZPR większość delegatów powołała Socjaldemokrację Rzeczpospolitej Polskiej ( SdRP), przemianowaną w 1999 roku na Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) którą obecna propaganda usilnie stara się przedstawić jako kontynuatorkę PZPR. Jest to dezinformacja. SdRP/SLD powstała z kosmopolitycznej frakcji PZPR, która była obcym ciałem w tej partii. Socjaldemokraci/kosmopolici Rakowskiego i jego wychowanków reprezentują interesy niemieckiej socjaldemokracji, na której się wzorowali, i w interesie której powstali. Nie mają nic wspólnego z dziedzictwem robotniczym i narodowym PZPR, ich rządy były antyspołeczne, antynarodowe, propagowały zachodni neomaltuzjanizm – wrogi Polakom.

  1. Epilog

Likwidacja PZPR i Polski Ludowej była aktem zdrady narodu i państwa polskiego. W interesie tego narodu było trwanie władzy PZPR i istnienie Polski Ludowej, jako państwa jednolitego narodowościowo, z potężnym przemysłem i rolnictwem, korzystnymi granicami piastowskimi. Potrzebne było przejęcie władzy przez kierownictwo ukierunkowane narodowo, które stopniowo przekształcałoby PZPR w kierunku partii narodowej bez likwidacji zabezpieczeń socjalnych, zaś przy poszerzaniu bazy naukowej, która uczyniłaby z PZPR I PRL krzewiciela ideologii nacjokratycznej i cywilizacji łacińskiej na Europę i świat.

Wszelkie dane statystyczne z tamtego okresu wskazują zaś, że Polska Ludowa miała szansę podobnie jak Chińska Republika Ludowa stać się rosnącą potęgą globalną, i dziś rozdawałaby karty co najmniej w Europie, a w perspektywie kilku dekad i w świecie. Niestety frakcja narodowa w PZPR okazała się zbyt słaba, by do tego doprowadzić. Dlatego idea państwa nacjokratycznego w ramach PRL nie doszła do skutku, co można uznać za tragedię narodową. Dziś III RP pod rządami anarchistów z Solidarności jest systemem typu neokolonialnego, uzależnionego od zachodnich mocarstw, nieustannie ją eksploatujących. To w ich interesie, a zwłaszcza zjednoczonych Niemiec była likwidacja PRL i PZPR, by mogły wcielać w życie ideę Mitteleuropy, którą silna Polska Ludowa przy narodowym kierownictwie PZPR z pewnością by storpedowała.

 

Marcin Hagmajer

Click to rate this post!
[Total: 35 Average: 4.6]
Facebook

13 thoughts on “Hagmajer: 30 rocznica likwidacji PZPR. Kto i w czyim interesie wyprowadził sztandar?”

  1. Nie wszystko da się wyjaśnić teoriami spiskowymi. Polacy byli totalnie negatywnie nastawieni do władzy PZPR. W jaki sposób ta partia i jej zaplecze mieliby utrzymać władzę po 1989 r.? Jak można było stłamsić wolę 90 proc. społeczeństwa? Autor tego nie wyjaśnia.

    1. A mógłby ultimatum Bourne napisać jakie są i gdzie w moim tekście zawarte teorie spiskowe? Byłoby to dla mnie ciekawe i pouczające.
      Co zaś się tyczy rzekomego nastawienia 90 % społeczeństwa do PZPR, to odnoszę wrażenie, że ultimatum Bourne stosuje pseudoinformację dysymulacyjną i dezinformację dysymulacyjną w jednym. Polacy mieli dość ekipy Rakowskiego i Jaruzelskiego, a oni nie stanowili całej PZPR, tylko jej część. Ten OSTATNI ZJAZD był zrobiony właśnie po to, aby narodowa frakcja w PZPR nie mogła przejąć władzy, czego się panicznie bano. Co zaś się tyczy ówczesnej woli Polaków, to nie żartujmy. Polacy w tamtym czasie byli już zmęczeni nie PZPR a Solidarnośćią, więc reformy a raczej deformy Rakowskiego miały właśnie wspomóc poparcie zmęczonego już społeczeństwa dla Solidarności, a zniechęcić do władzy, co było majstersztykiem operacyjnym ewidentnie zainspirowanym przez służby specjalne RFN. Strajki Solidarności 1988 roku były 10 krotnie słabsze niż te w 1981 roku, co pokazuje, że poparcie społeczne dla tego ruchu drastycznie osłabło. Polacy pragnęli stabilizacji, którą narodowcy z PZPR wprowadziliby tym programem docenta Kosseckiego znanego od 1981 :
      Propozycja kompleksowej reformy życia społeczno-politycznego Polski,
      Rzeczywistość, r. 1981.
      A szczegóły tego napisałem w najnowszym numerze Pro Fide Rege et Lege :
      Marcin Hagmajer
      Ludzie lewicy patriotycznej na froncie wojny informacyjnej z niemieckim
      rewizjonizmem i niemieckimi kanałami wpływu w latach 1956–1989.
      Tam napisałem też o słabościach frakcji narodowej, niemniej miała ona szansę przejąć władzę w 1989 roku przy poparciu wojska, które jednak nie było w stanie obalić Jaruzelskiego i to był element decydujący. Wtedy byłoby pójście modelem chińskim przy zachowaniu polskiej specyfiki kulturowej i cywilizacyjnej.
      Przypomnę również, że już po roku rządów Solidarności Polacy mieli jej dość, czego dowodem była porażka w wyborach prezydenckich premiera solidarnościowego rządu – Tadeusza Mazowieckiego ze Stanisławem Tymińskim, wspieranym przez …docenta Kosseckiego z narodowej frakcji PZPR.

      1. Autor zakłada, że frakcja narodowa PZPR byłaby zdolna do podjęcia drogi reform niezależnej od Zachodu, np. na wzór Chin. Amerykanie by do tego nie dopuścili. Chociaż pierwszy rząd solidarnościowy upadł to Polacy byli przekonani, że jedyna droga prowadzi do ścisłej integracji z Zachodem. Niedojadające dzieci, skrajna bieda czy wzrastająca liczba prostytuujących się kobiet nie były w stanie zmienić poglądów Polaków. To może być nawet prawdą, że siły zewnętrzne doprowadziły do likwidacji PZPR. Może to się przyczynić do wyjaśnienia w jaki sposób były kształtowane elity III RP. Jednak nawet w przypadku zwycięstwa propolskiej opcji w PZPR Amerykanie znaleźliby inne sposoby osiągnięcia swoich celów tym bardziej, że Polacy niczego nie rozumieli w tej grze.

        1. Ultimatm Bournea. W sporej części mógłbym się zgodzić, że Polacy byli i nie są tym bardziej dziś w stanie zrozumieć jak są rozgrywani.Jako potomkowie chłopów w swej dominancie – podporządkowaliby się jednak każdej władzy, tym bardziej takiej, która by ich zechciała upodmiotowić. Tu należy więc założyć, że gdyby narodowcy przejęli kontrolę nad PZPR, to jankesi choć bardzo by się starali, to nie byliby w stanie powtórzyć wariantu z Jugosławii, ZSRR, ponieważ PRL była państwem prawie jednolitym etnicznie, a więc kolorowa rewolucja tu by nie wyszła, a Solidarność, jak wspominałem już w tamtym czasie zasychała. Gra więc toczyła się o władzę nad PZPR i resortami siłowymi. Problem narodowców polegał na tym, że zbytnio wierzyli Jaruzelskiemu i Kościołowi i to był ich śmiertelny błąd. Gdyby go zrozumieli, już w grudniu 1981 by generała obalili, a Watykan należało ignorować politycznie, przeciwstawiając go polityce i strategii Prymasa Wyszyńskiego. Nie przeceniałbym roli sił jankeskich. Proszę zwrócić uwagę, że państwa socjalistyczne upadły tylko tam, gdzie były wpływy i okupacja niemiecka,zaś na Kubie, w Korei PŁN. w ChRL, czy w Wietnamie, gdzie było oddziaływanie głównie jankeskie te systemy trwają do dziś. Kluczem więc były służby specjalne RFN i NRD i ich neutralizacja w Polsce Ludowej. Pomysł i wiedzę na nie miał docent Kossecki, dlatego się go do dziś nawet po śmierci poprzez kanały niemieckie atakuje jako rzekomego TW „X” i ” Rybaka”. On te kanały w PZPR , MSW i MON precyzyjnie namierzył, więc mu zniszczyli w ostatniej dla siebie chwili PZPR i PRL, na zasadzie argumentu woła przeciw Sokratesowi. Poza tym atak siłowy państw NATO na PRL, tak jak na Jugosławię czy Irak nie wchodził w grę, ponieważ Polska Ludowa podobnie jak Chrl i Korea Północna miała swoją broń nuklearną ( wprawdzie stacjonującą w bazach ZSRR na zachodzie naszego kraju, ale naszej własności, więc należało ją tylko Rosjanom odebrać), a narodowcy jeszcze ten potencjał i arsenał by rozwinęli i unowocześnili. Mielibyśmy więc status podobny do Iranu, Białorusi czy Korei, i w pierwszych dekadach byłoby ciężko, ale byśmy byli nacjokratyczni , niepodlegli i coraz mocniejsi, zwłaszcza przy sojuszu z ChRL i jego parasolu ochronnym.

  2. Pewnie też, lecz raczej przez emisariuszy, lub też przez Rakowskiego (MFRa), którego był faktycznym podwładnym. A w końcu MFR to obieżyświat, pielgrzym „Moralnej Odnowy”(„MO”).

  3. Jacek Min, rozumiem, że jest Pan za multi kulti, LGBT, otwartością na prawa człowieka, itp. Dzisiejsza III RP i jej oblicze pokazują, że to co napisałem okazało się prawdą, i to Pan się ośmiesza, nie rozumiejąc absolutnie przesłania tego tekstu, i nie mając w sobie pierwiastka świadomości narodowej, co najwyżej przerost pierwiastków owsiakowych.

    1. Wrogość przeciwko multi kulti i LGBT jestem jeszcze w stanie zrozumieć, ale co zrobiły ci prawa człowieka?

      1. Prawa człowieka są tu decydujące, gdyby nie one nie byłoby pozostałych świństw. Prawa człowieka detronizują w społeczeństwie Boga.

        1. Wyłącznie dla wolnomularzy, ich adeptów oraz ludzi zainfekowanych tą ideologią, rozmywającą wszelkie normy i wartości

        2. W społeczeństwach pod dyktaturą i praniem mózgów ze strony masonerii należałoby dodać.

      2. JSC, tu cię mam – wyszło szydło z worka. Tu masz stronę internetową Międzynarodowego Mieszanego Zakonu Wolnomularskiego Le Droit Humain, co oznacza w dosłownym tłumaczeniu z francuskiego – PRAWA CZŁOWIEKA http://droithumain.pl/
        Jeżeli hołdujesz masońskim, liberalno – wolnomularskim koncepcjom”’wolności” – twój kłopot, ja je odrzucam. Jestem zwolennikiem prawa naturalnego, które jest nie zmywalne, a nie stanowionych norm, może pięknie nazwanych, opakowanych, pod którymi kryją się jednak zbrodnicze cele. Przypominam, że w czasie Rewolucji Francuskiej pod hasłami ” wolność, równość, braterstwo” wyrzynano kler i chłopów w Wandei broniących monarchii i wiary katolickiej. W dzisiejszym tzw. zachodnim świecie pod hasłami prawa człowieka kryją się : prawo do zabijania nienarodzonych, starszych, chorych, zwane aborcją, eutanazją, klonowaniem, itp. Niedługo zaś w Holandii, zwanej obecnie Niderlandami wprowadzą w parlamencie ustawę ( która na razie jest projektem) o zakazie opieki zdrowotnej dla osób powyżej 70 roku życia. To też w imię praw człowieka. Zaś Stalin pod hasłem budowy państwa proletariackiego niszczył , wyzyskiwał robotników i chłopów, tworząc państwo dla biurokratów jako klasy posiadającej. Nie ze mną te numery Brunner.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *