Jak podały media, w rosyjskiej kolonii karnej za kołem podbiegunowym, zmarł, najbardziej obecnie znany, rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny. Przyczyną śmierci miało być nagłe zasłabnięcie.
Wśród środowisk politycznych, uważających Rosję za swojego największego wroga, reakcja była dość jednolita i sprowadzała się do oskarżania władz rosyjskich, czyli obecnego władcy na Kremlu, o spowodowanie tej śmierci. Różnice sprowadzały się głównie do wymieniania wprost Putina, jako odpowiedzialnego, bądź tylko jakiegoś sugerowania tejże odpowiedzialności. Choć też zdarzały się zupełnie kabotyńskie popisy, jak ten gdzie deklarowano „wdeptanie Putina w ziemię”.
Spróbujmy jednak rzecz rozważyć w szerszym kontekście politycznej wielkiej gry jaką toczy obecnie Rosja przeciw Zachodowi. Zauważmy, że Putin, kilka dni wcześniej, pierwszy raz od czasu gdy rosyjska armia zaatakowała otwarcie Ukrainę, udzielił długiego wywiadu dla popularnego amerykańskiego komentatora politycznego. Ten wywiad z Carlsonem Tuckerem miał wielkie zasięgi w mediach. Tylko na anglojęzycznej platformie X obejrzało go ponad 200 milionów ludzi.
Jaki cel chciał zrealizować Putin przemawiając, w ten sposób, bezpośrednio do zachodniej opinii publicznej? Obok przedstawienia swojej wersji przyczyn tego konfliktu i obwiniania Ukrainy i Zachodu, była to także deklaracja pokojowego rozwiązania poprzez bezpośrednie negocjacje rosyjsko-ukraińskie i powrót od uzgodnionej podobno w kwietniu 2022 roku w Stambule, miedzy delegacjami obu krajów, formuły zakończenia konfliktu, która ostatecznie miała być odrzucona wtedy przez stronę ukraińska za namową byłego brytyjskiego premiera Borisa Johnsona.
Gdyby trzymano się tamtych ustaleń, to wojny, według Putina, by już od dawna nie było. Widać, że Putin stara się, w tym wywiadzie, przedstawić siebie jako zwolennika pokoju i wzbudzić do siebie zaufanie. Patrząc na to z tej strony, wydaje się, że takie wydarzenie, jak śmierć głównego opozycjonisty, które będzie wykorzystywane przez opiniotwórcze ośrodki na Zachodzie dla dalszego demonizowania osoby Putina, idzie mocno przeciwko realizacji takich zamierzeń tegoż Putina mających na celu ocieplenie swojego wizerunku, jako zwolennika pokoju, w krajach Zachodnich.
W tym sensie Putin nie powinien być zainteresowany by coś takiego, jak śmierć Nawalnego, się zdarzyło. Byłaby to sytuacja w jakiejś mierze porównywalna z zabójstwem księdza Popiełuszki, które na poziomie tarć na szczytach władzy PRL, było też prowokacją twardogłowych komunistów, przeciwko planom Jaruzelskiego.
Jest też rzeczą znaną, że w rosyjskich kręgach politycznych, istnieją osoby przeciwne jakiemukolwiek zatrzymaniu wojny na Ukrainie, a są oni za dalszą jej eskalacją, nawet z użyciem broni jądrowej. I nie będzie trudno wskazać takie osoby, które już wcześniej wprost o tym mówiły. Do nich należy, na przykład, pułkownik Igor Girkin, przywódca tzw „Klubu Wkurzonych Patriotów”, który obecnie odbywa wyrok za propagowanie ekstremizmu. Podobne do niego poglądy głosił też, dopóki żył, Jewgienij Prigożyn. Także rządzący w Czeczenii Ramazan Kadyrow, wyraził niedawno publicznie obawę, że z powodu zgody na zawieszenie broni, może nie zostać odzyskane takie miasto jak Odessa.
Widać zatem, że w Rosji nie brakuje ludzi popierających prowadzenie wojny na Ukrainie w sposób bardziej zdecydowany niż czyni to Putin, a już zgodę na jakieś porozumienie z Zachodem (pogardliwie określane jako „dogowarniak”) oni wprost odrzucają, bo twierdzą, że będzie to otwarcie drogi do tego samego co spotkało przywódcę Serbii Slobodana Milosevica, którego przyjęcie zachodnich warunków zaprowadziło ostatecznie do haskiego więzienia, gdzie zmarł. Sąd w Hadze nie zatrzymał się na Milosevicu ale ściągał wiele osób, oskarżanych o wojenne zbrodnie. Ci w Rosji, którzy chcą uniknąć podobnego scenariusza, byliby gotowi na wiele, by wszelkie porozumienie Rosji z Zachodem, o montowanie którego podejrzewają Putina, uniemożliwić.
Postać Nawalnego była też istotna, wręcz kluczowa, dla innego rodzaju gry politycznej. Po próbie jego otrucia w Rosji w roku 2020, został, w stanie śpiączki, przewieziony na leczenie do Niemiec w Szpitalu Charité w Berlinie. I tam faktycznie został wyleczony oraz po pewnym czasie powrócił do Rosji, choć było wiadomo, że władza nie pozwoli mu swobodnie działać.
Propaganda nazywała go „berlińskim pacjentem” i sugerowała, że jest on niemieckim narzędziem i głównym elementem ich projektu politycznego w Rosji.
W Niemczech dobrze się pamięta, że przyłączenie NRD do Republiki Federalnej było możliwe dzięki polityce Michaiła Gorbaczowa, który potem także wielokrotnie przebywał na leczeniu w Niemczech, tak jak i jego żona Raisa.
Wielu, w związku z obecnym wzrostem zainteresowania osobą Nawalnego, przypomina, że jego deklarowane poglądy polityczne zawierały elementy nacjonalistyczne, czy też wielkoruskie. Nie należy do tego przykładać wagi, gdyż, jako już poważny polityk, prezentował on takie poglądy i działania, które mogły mu zapewnić sukces wyborczy, a to oznacza ich modyfikację w zależności od wymogów chwili. Coś podobnego widzieliśmy także ostatnio w Polsce, kiedy koalicja skupiona wokół Tuska zastąpiła w kampanii symbolikę unijną narodowymi flagami.
Niemieccy przyjaciele Nawalnego żywili co do niego nadzieję, że może on na poważnie zawalczyć o władzę w Rosji i zastąpić Putina na stanowisku prezydenta. Leonid Wołkow, powiernik Nawalnego, niedawno zapewniał: „Jesteśmy dobrze ustawieni i zdolni. Prowadziliśmy udane kampanie wyborcze w Rosji, w tym toksycznym środowisku, pod niesamowitą presją. I mamy rezultaty – wygraliśmy w normalnych rosyjskich miastach (…) Mamy doświadczenie, na którym możemy polegać”.
I teraz, wraz ze śmiercią Nawalnego, te wszystkie nadzieje Niemiec na to, że w Rosji niezadługo zacznie rządzić przychylny im człowiek, się zawaliły.
Tego samego dnia, w którym nastąpiła śmierć Nawalnego, podpisano także w Berlinie, umowę o bezpieczeństwie między Niemcami a Ukrainą. Być może oba te wydarzenia mają jakiś związek i ktoś w Rosji zadecydował, że Niemcy posunęły się za daleko i należy drastycznie zmniejszyć ich możliwości politycznego oddziaływania w Rosji.
Niektórzy też twierdzą, jak na przykład Grzegorz Kuczyński – uważany za eksperta w sprawach Rosji, że śmierć Nawalnego przekreśli na długo możliwość rozmów pokojowych z Putinem.
Poważnie wątpię w takie prognozy, gdyż wystarczy tylko zestawić pewien ciąg zdarzeń z nieodległej przeszłości. W dniu 6 czerwca 2014 roku powstał tzw. format normandzki, gdzie liderzy Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy postanowili pracować wspólnie nad zakończeniem konfliktu w Donbasie. 17 lipca 2014 roku zestrzelono, nieopodal Doniecka, holenderskiego Boeinga 777, co wywołało wielki wstrząs na Zachodzie, zaś oskarżenia od razu kierowano w stronę Moskwy i prorosyjskich separatystów. Ale już za półtora miesiąca, 5 września 2014 roku, podpisano w Mińsku pierwsze porozumienie pokojowe, które zostało uzupełnione, w lutym 2015 roku, o drugie porozumienie, już z bezpośrednim udziałem Putina, Merkel i Hollande’a. Jak widać sprawa zestrzelenia holenderskiego Boeinga, nie zerwała, ani nawet istotnie nie opóźniła, procesu mińskiego. Tak pewnie będzie i teraz.
Stanisław Lewicki
pan Autor stara się wpisać w narrację-tak jak wszyskie persony publiczne aka politycy-dziennikarze podyktowaną przez ambasadę szapu w warsiawasztetl czyli przez CIA bo jak opisał ostatnio prof. Jeffrey Sachs:
How The CIA Destabilizes The World (czyli jak CIA destabilizuje świat) z 18.02.24..
.https://www.zerohedge.com/geopolitical/how-cia-destabilizes-world
a sam przypadek tego nawalnego zostało opisane przez amerykanina żyjącego w Rosji/Moskwie Johna Helera What Happened to Alexei Navalny This Time Round z 18.02.24
.https://www.unz.com/article/what-happened-to-alexei-navalny-this-time-round/
który treściwie tlumaczy: This is what happens in wartime, especially when the side which is losing the war on the battlefield – that’s the US, NATO and the Ukraine – claims to be winning the war of words against Russia.
czyli: to jest coś co się dzieje w czasach wojny (bo mamy wojnę żydów z Putinem) a specjalnie kiedy strona która przegrywa wojnę (czyli USA-NATO-EU i oczywiście nasze cepunie) na polu bitewnym – przyznaje sobie zwycięstwo nad Rosją na polu propagandy i tyle w temacie. Ja chciałbym przypomnieć Autorowi oraz ewentualnym czytelnikow to co (wg taśm nagranych przez w jakiejeś knajpie w warsiawasztetl ) co powiedział niejaki Sikorski (aktualnie na stanowisku ministra SZ) w rozmowie z Rostkowskim: o naszej polityce zagranicznej – murzyńskość – i 'robieniu loda’ jankesow
i ta praktyka – giving a blowjob on kness- robienie loda na kolanach
jest w dniu dzisiejszym NORMĄ-STANDARDEM obowiązującym w Ukropolin – EU -NATO (i oczywiście ani Ruskich ani Chinoli oraz kilku innych nacji na tym świecie nie dotyczy)
Teksty p. Lewickiego są nudne, rozwlekłe i nijakie.