Lewicki: Czy minister Czaputowicz dobrze rozumie ukraińską duszę?

Coraz bardziej dochodzę do przekonania, że giedroycizm to nie jest żadna koncepcja, czy kierunek polityczny, ale to jest coś w rodzaju ezoterycznej sekty. Oto pan minister Jacek Czaputowicz na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ wygłasza jakieś dziwne frazy na temat „woli” i „duszy” narodu ukraińskiego: „Ta wola nie zostanie zgnieciona – ani przez nielegalną aneksję Krymu, ani przez konflikt na wschodzie kraju. Ci, którzy tak uważali, źle rozumieli nie tylko duszę ukraińską, ale także podstawowe zasady demokracji”[1].
Oto objawił się znawca „duszy” narodu ukraińskiego. Dobrze, że nic nie mówił o symbolach krwi i ziemi, bo to przecież także ważne składniki ukraińskiej duszy, a przynajmniej tej jej części, która w dziesiątkach pomników Bandery i Szuchewycza objawiła się dziś mocno na Ukrainie, szczególnie jej zachodniej części.

To nie pierwsze tego typu, budzące zdumienie, oświadczenie Czaputowicza. Już wcześniej stwierdził on, że celem polskiego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa jest pomoc Ukrainie.[2] Z jednej strony mamy bezwarunkowe deklaracje poparcia, wręcz oddania, dla interesów rządu ukraińskiego ze strony Warszawy. Zobaczmy, co mamy z drugiej strony? Niedawno ukraiński minister sprawa zagranicznych Pawło Klimkin oświadczył w wywiadzie dla BBC: ”Przypuśćmy, że robię sobie zdjęcie z portretem Stepana Bandery albo z flagą czerwono-czarną, a potem jadę do Warszawy z jakąś wizytą. Rodzi się proste pytanie: co dalej?”[3] Jeszcze wcześniej, w innym wywiadzie, stwierdził on, że „Bandera i UPA to symbole walki o wyzwolenie kraju, którą prowadzono przeciwko niemieckiemu, radzieckiemu oraz polskiemu panowaniu.”[4] Jak widać, stawia on Polskę, III Rzeszę i ZSRR w jednym szeregu wrogów Ukrainy. Skoro takie jest oficjalne stanowisko obecnego rządu w Kijowie, to wypada zapytać pana Czaputowicza, dlaczego ten rząd ukraiński on tak bezwarunkowo popiera?
Na dodatek Klimkin przypomina tam także rzekomo zbrodniczą pacyfikację z 1930 roku. Wypada przypomnieć, że podczas tej akcji nikt nie zginął zaś wykryto, według raportu ówczesnego ministra sprawa wewnętrznych, „1287 sztuk broni długiej, 566 rewolwerów, 398 bagnetów, 31 granatów, kilkadziesiąt metrów lontu oraz 99,8 kg materiałów wybuchowych”. Wynika z tego, że nacjonaliści ukraińscy już wtedy mieli duże zasoby broni do prowadzenia szerokiej akcji terrorystycznej, którą zresztą prowadzili. Sprawę tej pacyfikacji badała Liga Narodów i stwierdziła, że „Polska nie prowadzi przeciwko Ukraińcom polityki prześladowań i gwałtów”. Ale, jak widać, Pawło Klimkin wie lepiej i nie traci  okazji by Polskę atakować.

Nasz rząd, z kolei, nie traci żadnej okazji by obecną Ukrainę jak najusilniej popierać. 29 maja minister Czaputowicz prowadził posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęcone sytuacji na Ukrainie, gdzie wypowiedział on, i poparł, cały szereg poglądów wyrażanych przez rząd w Kijowie, a także wystąpił wspólnie z ministrem Klimkinem.[5]  Tenże, w specjalnym oświadczeniu, powiadomił  o śmierci dziennikarza Babczenki i niedwuznacznie przypisał odpowiedzialność stronie rosyjskiej.[6] Na drugi dzień okazało się ,że Babczenko żyje a cała sprawa to była tylko inscenizacja ukraińskich służb. W międzynarodowych mediach pełno jest nieprzychylnych Ukrainie komentarzy. Na dodatek sam Babczenko, nie czując chyba żadnego wstydu z udziału w tej mistyfikacji, zaoferował specjalny wywiad: „pięćdziesiąt kafli baksów i ekskluzywny wywiad jest wasz”[7]

W ten sposób doszło do niebywałej kompromitacji Ukrainy na arenie Rady Bezpieczeństwa, a tym samym i całego świata. Okazało się, że oficjalny przedstawiciel Ukrainy, czyli minister spraw zagranicznych, publicznie mówił nieprawdę. Skutki, jeśli chodzi o utratę i tak niskiej wiarygodności tego państwa, będą bardzo duże.
Czy  takie działania, gdzieś z pogranicza opowieści Gogola i Conan Doyle’a, to są właśnie te zawiłości duszy ukraińskiej, której znajomością chwali się Czaputowicz? Nie trudno także zauważyć, że ta utrata wiarygodności będzie także, w pewnej mierze, dotyczyła i Polski, jako kraju, który zawsze Ukrainę popiera. O wiele bardziej realistyczne stanowisko prezentuje  Viktor Orbán, który obecną Ukrainę, w swoim memorandum, nazywa państwem upadłym.

Stanisław Lewicki

[1] https://wpolityce.pl/polityka/396494-stanowcze-slowa-szefa-polskiego-msz-wola-ukrainy-by-stac-sie-czescia-zachodu-nie-zostanie-zgnieciona

[2] https://kresy.pl/wydarzenia/czaputowicz-celem-naszego-czlonkostwa-w-rb-onz-jest-pomoc-ukrainie

[3] https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/szef-msz-ukrainy-o-relacjach-z-polska-powinnismy-isc-do-przodu,822846.html

[4] https://wsensie.pl/swiat/27498-klimkin-w-zylach-jana-pawla-ii-plynela-ukrainska-krew-polscy-politycy-powinni-zakazac-u-siebie-jozefa-pilsudskiego

[5] http://www.pap.pl/aktualnosci/news,1434179,czaputowicz-w-rb-onz-wola-ukrainy-by-stac-sie-czescia-zachodu-nie-zostanie-zlamana.html

[6] https://mfa.gov.ua/en/about-mfa/minister/speeches/6206-vistup-ministra-zakordonnih-sprav-ukrajini-pavla-klimkina-na-zasidanni-radi-bezpeki-oon-shhodo-situaciji-v-ukrajini-movoju-originalu

[7] http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/575609,arkadij-babczenko-wywiad-cena-rosja-ukrania.html

Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 4.7]
Facebook

11 thoughts on “Lewicki: Czy minister Czaputowicz dobrze rozumie ukraińską duszę?”

  1. Minister Czaputowicz o geopolityce (Ukraina jako bufor Polski przed Rosją), a pan Lewicki, w istocie, o powstaniu Chmielnickiego, rzezi wołyńskiej i traktacie brzeskim. A może by tak spojrzeć na Ukrainę jak na faktyczną byłą polską kolonię, która ma prawo do swoich resentymentów względem byłej metropolii ?

    1. „Ukraina jako bufor Polski przed Rosją” – kolejna dziwaczna koncepcja. Bufor to z założenia jest coś małego i obijanego z obu stron, jeśli zaś ten ukraiński bufor jest prawie dwa razy większy Polski i nadal chyba ludniejszy to nie jest żadnym buforem a potencjalnym zagrożeniem, tym bardziej, że Ukraina zawsze była sojusznikiem Niemiec.
      Kolejna błędna koncepcja to ten Polski „kolonializm”. To jest wprost zastosowanie myśli marksistowsko-leninowskiej. Polskie Kresy formowały się siedem wieków i nie była to żadna kolonizacja a proces naturalny taki jakim było np. zasiedlanie ogromnych obszarów gdzie były przedtem najróżniejsze ludy np. Celtowie czy Goci przez Słowian.

  2. Duży bufor jest zdecydowanie lepszy niż mały… Ukraina była potencjalnym zagrożeniem dla Polski w czasie I Wojny z powodu mniejszości ukraińskiej na ziemiach polskich, a często większości jak na Wołyniu. To dlatego Ukraińcy szukali sojuszu z Niemcami przeciwko Polakom – wówczas ich wspólnemu wrogowi. Dlatego koncepcja federacyjna Piłsudskiego była totalną mrzonką i zwyciężyła koncepcja inkorporacyjna Dmowskiego neutralizująca problem ukraiński w polskim i rosyjskim interesie. Dziś zasadnicza różnica jest taka, między Polską a Ukrainą nie ma problemu mniejszości i – co ważniejsze – nie ma problemu kwestionowanej granicy. Za to jest problem rosyjskiej agresji i ekspansji oraz podporządkowania sobie bliskiej zagranicy.
    Niech Pan się chwilę zastanowi, znając środki oddziaływania Rosji na USA i Europę Zachodnią, co by się działo, gdyby polsko-rosyjska granica geopolityczna znajdowała się na linii rzeki Bug ? No, chyba że jest Pan zwolennikiem przystąpienia Polski do Unii Eurazjatyckiej ?
    Kwestionuje Pan kolonializm polski na Ukrainie ? A kto był panem na Ukrainie w ciągu wieków ? Nawet w czasach zaborów była nim polska lub spolonizowana szlachta. Słyszał Pan o powstaniach Pawluka, Nalewajki, Humaniu itp. itd.? Dlaczego Pana zdaniem nacjonalizm ukraiński był tak wściekle antypolski ? Może z powodu dobrodziejstw cywilizacyjnych związanych z „zasiedlaniem ogromnych obszarów, gdzie były wcześniej inne ludy” ?

    1. Rusini (dzisioaj Ukraincy) byli antypolscy z takiego samego powody dla ktorego Turcy byli antyormianscy i antygreccy.
      Grecy byli na terenach dzisiejszej Turcji od czasow Homera. Oba te narody zostaly zlikwidowane (wypedzone, wymordowane) przez Turkow bo „stanowily zagrozenie” dla nowo powstajacego panstwa Tureckiego (po rozpadzie Imperium Otomanskiego). Dzisiejsza Turcja
      nie przyznaje sie sie do popelnionych zbrodni. Model turecki zostal w calosci przejety przez Ukraine.

      1. To prawda co Pan napisał, z tą różnicą, że Turcy – w odróżnieniu od Ukraińców – stworzyli w epoce nowożytnej potężne, wpływowe imperium i własną cywilizację, podczas gdy Rusini-Ukraińcy nigdy własnego państwa nie stworzyli, nie licząc Rusi Kijowskiej, która choć istniała na ziemiach Ukrainy, nie była ukraińska, lecz w istocie rosyjska (Małorosja). Tak naprawdę państwo ukraińskie stworzyli Rosjanie po II WS pod nazwą Ukraińska Federacyjna Republika Socjalistyczna, które spod wpływów Rosji uwolniło się po Majdanie. Niewątpliwie model turecki oddziałuje na polityczne tradycje ukraińskie, podobnie jak model rosyjski, polski i …mongolski.

  3. Kto był panem na Ukrainie? Głownie Wisniowieccy, Czetwetyńscy, Kisiele i inii im podobni potomkowie ruskich rodów. To po pierwsze,
    Po drugie, ukraińscy nacjonaliści mają roszczenia terytorialne wobec Polski, Głownie dotyczy to tzw. Zakerzonia. To jest około 20 tys. km kwadratowych powierzchni. To nie jest mało.
    O powstaniach kozackich oczywiście słyszałem. Zaczęły się one praktycznie zaraz po Unii Lubelskiej i w swoim apogeum, buncie Chmielnickiego, praktycznie zniszczyły Rzeczpospolitą. To tylko dowodzi, że niemożliwe jest budowanie wspólnego państwa z tymi ludźmi. Chodzi i fundamentalne różnice kulturowe i cywilizacyjne. Oni są i byli pod wpływem orientalnej cywilizacji, całkowicie odmiennej od cywilizacji łacińskiej.
    Nie jest też prawdą, że Ukraińcy szukali sojuszu z Niemcami kiedyś. Czynią to także dziś i jest na to zbyt dużo dowodów i oficjalnych oświadczeń i działań nie tylko kluczowych polityków ale i całej obecnej ukraińskiej elity. Tam kierunku na współpracę z Polską praktycznie nie ma, są tylko pretensje i żądania pod adresem Polski.

    1. Po pierwsze zgoda, choć byli też Potoccy, Braniccy i masa pomniejszych, po drugie to nieznaczący margines zarówno po stronie polskiej (powrót do Lwowa) jak i ukraińskiej (ich San i Chełmszczyzna), po trzecie nikt nie mówi o budowaniu wspólnego państwa „z tymi ludźmi”, po czwarte różnice kulturowe i cywilizacyjne oczywiście odmienne (wg Dugina Polska należy do cywilizacji „niemieckiej”, czyli łacińskiej, a Ukraina bizantyńsko-turańskiej i dlatego roszczenia do niej zgłasza Rosja), po piąte Niemcy wspierają Ukrainę też dzisiaj (w „formacie normandzkim”, bez Polski jako geopolitycznego nic-nieznaczącego), ALE nie jak kiedyś PRZECIWKO POLSCE.
      Wnioski. Pytanie kluczowe brzmi: Czy chce Pan Ukrainę wiedzieć w cywilizacji turańskiej (rosyjskiej) i w konsekwencji mieć „Donbas” na Chełmszczyźnie, czy lepiej mieć „Donbas” na Donbasie. Czaputowicz woli mieć „Donbas” w Donbasie. Dlaczego Pan tego nie rozumie ?

      1. W polityce trzeba się kierować realiami a nie myśleniem życzeniowym. Realia zaś dziś są takie, że Donbas już do Ukrainy takiej jaka ona jest dziś, czyli nacjonalistycznej i z banderowską ideologią, nie wróci. Ci ludzie, którzy tam żyją przez te cztery lata wojny zyskali tożsamość i stali się nowym narodem. Może wrócić do Ukrainy sfederalizowanej, czyli takiej gdzie regiony będą mogły swobodnie wybierać z którymi krajami chcą bliżej współpracować. I taka właśnie Ukraina spełniałaby funkcje bufora między UE/NATO i Rosją. I takie rozwiązanie powinniśmy popierać, także we własnym interesie.

  4. Ukraina regionów prowadzących własną politykę zagraniczną to fantasmagoria. To scenariusz Kremla, po którego ziszczeniu Ukraina miałaby status państwa faktycznie upadłego (dziś nieźle się trzyma, tocząc z Rosją wojnę hybrydową, a epitetem „państwa upadłego” uraczyła ją rosyjska propaganda i doprawdy wstyd to powtarzać).
    Ukraina sfederalizowanych regionów musiałaby przyjąć – narzucony jej – model rosyjski, a w konsekwencji rosyjski protektorat. Wtedy Rosjanie mogliby skierować więcej sił i środków na Polskę. A w dalszej perspektywie Warszawa i Kijów pod wspólnym geopolitycznym parasolem Kremla. Podoba się ? Takie byłyby konsekwencje polityki, którą Pan proponuje.
    Ukraina i Donbas przez cztery lata wojny faktycznie zyskały nową tożsamość – antyrosyjską.

    1. (…)a epitetem “państwa upadłego” uraczyła ją rosyjska propaganda i doprawdy wstyd to powtarzać(…)
      Już to robi Orban, czyli kluczowy sojusznik Polski w UE.

      (…)Ukraina i Donbas przez cztery lata wojny faktycznie zyskały nową tożsamość – antyrosyjską.(…)
      Jeśli takowa istnieje na Donbasie to świetnie się kamufluje.

      1. Orban dobrze wie, że mówi Kremlem i robi to świadomie. Węgry trzymają z Rosją, m.in. dla niższych cen ropy naftowej i gazu. Podczas II WP trzymały z Niemcami licząc na powrót po II Wojnie „Wielkich Węgier”. Polska Kaczyńskiego jest narzędziem w rękach Orbana, gdyż „Trójmorza” przeciw Rosji i Niemcom w Środkowej Europie nie stworzy, tak jak przed wojną nie utworzyła Międzymorza. Węgry pilnują swoich gospodarczych interesów, a Polska traci czas i swoje zasoby na geopolityczne mrzonki.

        Czy Pan naprawę uważa, że Rosja pozwoli mieszkańcom Donbasu szczerze wypowiadać swoje opinie o wojnie domowej, zwanej „hybrydową” ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *