Rozmowa korespondenta radia Sputnik Leonida Sigana z politologiem, profesorem Adamem Wielomskim.
— W ostatnich tygodniach politycy państw Unii Europejskiej na wyścigi zabiegają o powrót do normalnych relacji z Moskwą. Z bólem w sercu pisze o tym Andrzej Talaga w „Rzeczpospolitej”. Sam przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował o zaprzestanie demonizacji Rosji. Zauważył także, że mając na uwadze wielkość i znaczenie Rosji, nastał czas, by Unia Europejska zaczęła odbudowywać relacje z Moskwą. Czy podziela Pan ten apel polityka UE?
— Powiem tak — myślę, że to nawet nie jest kwestia podzielania czy nie podzielania, to jest fakt, który dzieje się po prostu na naszych oczach. Wiąże się to z kryzysem i rozluźnianiem się tak zwanego sojuszu euroatlantyckiego, czyli strategicznego sojuszu Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, co wynika przede wszystkim z faktu, że Donald Trump prowadzi politykę bardzo egoistyczną, nastawioną wyłącznie na interesy Stanów Zjednoczonych, kosztem sojuszników. Widać to choćby w takich sprawach jak Iran, kiedy to próbuje zmusić swoich partnerów do zerwania korzystnych dla nich traktatów handlowych z powodu racji politycznych USA, absolutnie niepodzielanych przez sojuszników zachodnioeuropejskich.
Przede wszystkim wynika to jednak z tego, że rozpoczyna się wojna handlowa amerykańsko-europejska, mam tutaj na myśli podniesienie ceł. No i w takiej sytuacji rozluźniania się stosunków euroatlantyckich można powiedzieć, że Europa odzyskuje swą niezależną politykę międzynarodową, i w naturalny sposób rozluźniając stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, będzie je nawiązywać z tymi krajami i regionami świata, z którymi Amerykanie mieli złe stosunki. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Rosję. Sądzę, że te nawoływania ze strony zachodnich polityków do zmiany relacji z Rosją są po prostu skutkiem zmian w polityce światowej.
— No, ale innego zdania jest autor „Rzeczpospolitej”, o którym wspomniałem, cytuję jego słowa: „Niewykluczone, że i u nas narodzi się w końcu pokusa resetu stosunków z Rosją. Warto zdusić ją w zarodku, ponieważ paradoksalnie im nasze relacje z Moskwą są lepsze, tym gorzej dla bezpieczeństwa Polski.” Ile prawdy jest w tym twierdzeniu?
— Można powiedzieć, że jest to stanowisko podzielane przez elity Prawa i Sprawiedliwości, które w tym konflikcie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską opowiedziały się wyraźnie po stronie amerykańskiej. Widać to choćby w takich decyzjach jak opowiedzenie się strony polskiej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przeciwko Palestyńczykom i po stronie Izraela, czy też w ostatniej wypowiedzi prezydenta Dudy, krytykującej Iran — chociaż jak wiadomo to Stany Zjednoczone jednostronnie wypowiedziały układ nuklearny z Teheranem.
Myślę, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości podjęło decyzję, aby w sytuacji wyboru pomiędzy Waszyngtonem a stolicami zachodnioeuropejskimi całkowicie i jednoznacznie opowiedzieć się po stronie USA. Powiem szczerze, że mnie osobiście dziwi tego rodzaju ufność pokładana w Waszyngtonie, po drugie dzieje się to w sytuacji, kiedy państwo polskie jest na cenzurowanym w Ameryce, m.in. ze względu na ustawę o IPN. Myślę, że logika samej rozgrywki politycznej powinna polegać na tym, że państwo polskie powinno pokazać USA, iż posiada inne alternatywy geopolityczne. Niestety, podjęto u nas decyzję, że Polska będzie tym bardziej gorliwym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, im bardziej będą one próbowały wymuszać na Polsce pewne decyzje.
Nie ukrywam, że oceniam tę linię polityczną jako krytyczną, ponieważ oznacza to, że Polska nie ma w Rosji sojusznika, będzie traciła sojuszników na Zachodzie Europy i zostanie tak naprawdę (właściwie już została) sam na sam ze Stanami Zjednoczonymi.
— Andrzej Talaga ma również inne argumenty, pisze na przykład, że jeśli nastąpiłaby normalizacja relacji z Rosją, trudno będzie dalej przekonywać polskie społeczeństwo do podnoszenia wydatków obronnych, zniknie przyczyna stacjonowania na polskiej ziemi amerykańskiej dywizji pancernej, no i trudniej, według Talagi, byłoby Polsce mobilizować Zachód do wspierania Ukrainy. Co Pan sądzi o tych argumentach?
— Ja się całkowicie zgadzam z tymi argumentami, to znaczy stoję na stanowisku, że rzeczywiście cała ta polityka zagraniczna służy mobilizowaniu opinii publicznej w Polsce przeciwko Rosji, a zmiana stosunku krajów zachodnioeuropejskich do Rosji, zmiana polityczna oznacza, że w Polsce należałoby teraz jeszcze raz wytłumaczyć ludziom, dlaczego jako jedyni mamy być przeciw. Zwracam uwagę, że teraz bardzo dużo mówi się o zwiększeniu wydatków na wojsko, na obecność amerykańską, tymczasem kiedy spojrzy się na sąsiednie Niemcy, to nie da się nie odnieść wrażenia, że Niemcy mają swoją armię głęboko niedoinwestowaną — z tego prostego powodu, że nie uważają za realny konflikt, w którym niemiecka armia musiałaby bronić niemieckiej ziemi. I pojawia się pytanie, czy Rosja jest rzeczywiście takim zagrożeniem dla Polski, jak jest to przedstawiane, czy też niemieckie ośrodki analityczne mają rację, uważając, że takie zagrożenie nie istnieje i te pieniądze lepiej jest przeznaczać na inwestycje, na cele socjalne itd.?
— Panie profesorze, jeśli zalążki resetu Zachodu z Rosją już widzimy, to o resecie Polski z Rosją mowy nie ma.
— Dopóki u władzy będzie Prawo i Sprawiedliwość, jakakolwiek myśl o resecie stosunków polsko-rosyjskich jest niemożliwa i każdy polityk, czy każde medium, dziennikarz, czy ktokolwiek inny, kto wygłosi tego typu pogląd, będzie traktowany jako agent wpływu, element wojny hybrydowej, czy coś w tym rodzaju. Nie mam żadnej wątpliwości, że kierownictwo PiS-u do takiego resetu nie jest zdolne.
Talaga się myli pisząc, że „paradoksalnie im nasze relacje z Moskwą są lepsze, tym gorzej dla bezpieczeństwa Polski”. To jest bzdura. Dobre stosunki Polski z Rosją wzmacniają pozycję Polski w NATO i UE, gdyż Polska skonfliktowana z Rosją to dla Zachodu punkt zapalny w Europie i przyszła nieuchronna samoizolacja Polski skutkująca geopolitycznie rosyjsko-niemieckim protektoratem nad naszym krajem. Rozumiał to Tusk resetujący stosunki z Rosją, nie rozumie tego Kaczyński prowadzący politykę izolacji Polski. Europa Zachodnia wypluje Polskę idącą z szabelką na Rosję z systemu europejskiego bezpieczeństwa.
Jak wyglądały „dobre stosunki z Rosją” widać po cenach jakie płacimy im za gaz. Przypominam też, że embargo na naszą żywność wprowadzono za rządów
Rosja nie jest zainteresowana normalizacją stosunków z Polską, gdyż chcąc wyrwać Polskę ze szpon Zachodu Moskwa utrzymuje napięcie w stosunkach polsko-rosyjskich. Cena gazu jest elementem tej rozgrywki, podobnie embargo na żywność. Właśnie Andrzeju o to chodzi, żeby z powodu ceny gazu i embarga na żywność wypowiedzieć Rosji wojnę. Zatem śmiało !