Wręcz podstawowym i ostatecznym argumentem wszelkiej maści rusofobów, na to, że Rosja nie jest państwem konserwatywnym, jest ich twierdzenie o tym, że w Rosji aborcja jest powszechna, nikt jej nie zwalcza i nie ogranicza, a jej rozmiary są wprost przerażające i mają świadczyć o upadku moralnym tego społeczeństwa i rządu. Takie przekonanie jest uważane w tych kręgach za oczywiste.
Ostatnio na przykład zetknąłem się z twierdzeniem, i to wyrażanym zupełnie na serio, jakoby liczba aborcji w Rosji była większa niż w całej Unii Europejskiej, pomimo tego, że liczba ludności w Unii jest przecież trzy razy większa niż w Rosji. Że rząd rosyjski nic w tym względzie nie robi, tak samo zresztą jak społeczeństwo, i liczba aborcji może tam trochę spada, ale nieznacznie.
Takie jest pojęcie i wiedza na temat tego problemu. Zajmijmy się ustaleniem prawdy. Te wszystkie twierdzenia miałyby związek z prawdą gdyby odnosiły się do przeszłości. Jest faktem, że rozmiary upowszechnienia aborcji w ZSRR i państwach poradzieckich były wielkie od lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia i aborcja była tam wtedy traktowana jako metoda ograniczania ilości urodzeń. I tak było jeszcze do początków obecnego stulecia, kiedy to liczba aborcji sięgała tam dwu milionów przypadków rocznie. Jednak od tego czasu zaszły poważne zmiany i zakres występowania tego zjawiska został bardzo poważnie ograniczony. Obecnie, w roku 2018, określa się liczbę przypadków na 567 tysięcy[i]. Oznacza to, że w stosunku do roku 2000 liczba aborcji w Rosji spadła czterokrotnie.[ii] Jeśli zaś odniesiemy stan obecny do roku 1990 to okaże się że spadek jest prawie ośmiokrotny.[iii] Oznacza to, że w żadnym razie nie można uważać, że spadek jest „nieznaczny”. Jest wręcz przeciwnie, spadek liczby aborcji w Rosji okaże się najszybszy jeśli porównamy to z dowolnym innym krajem. Średnio miedzy latami 1992 a 2018 ten spadek wynosił średnio 6.7 proc rocznie, czyli w czasie każdych jedenastu lat liczba aborcji spadała o połowę.
W Unii Europejskiej liczba aborcji, łącznie we wszystkich krajach, wynosi 984 tysiące[iv], zatem jest ich prawie dwa razy więcej niż obecnie w Rosji. W wielu krajach Unii statystyki, liczby aborcji w stosunku do liczby ludności czy liczby urodzeń, są podobne jak w Rosji lub ją przewyższają. Odnosi się to do Wielkiej Brytanii, Francji, Szwecji, Rumunii i Węgier. Co gorsza, to właśnie w wielu krajach Unii liczba aborcji spada nieznacznie, lub wręcz rośnie, jak na przykład w Szwecji, gdzie w roku 2000 odnotowano 30 980 przypadków, zaś w roku 2012 już 37 366[v], czy w Wielkiej Brytanii, gdzie w roku 2000 było 197 443, zaś w roku 2016 ta liczba wzrosła do 202 469[vi], a w roku 2018 odnotowano rekord wszechczasów jeśli chodzi o liczbę aborcji.[vii] Przypomnę, że w porównywalnym okresie w Rosji odnotowano wielokrotny spadek i przy zachowaniu obecnych trendów już wkrótce wiele krajów zachodnich Rosję wyprzedzi w tej niechlubnej statystyce.
Na dodatek, na Zachodzie aborcja jest traktowana jako ważny, lub nawet najważniejszy, składnik. tzw., praw reprodukcyjnych i zakres jej stosowania jest zwiększany, zaś akcje publiczne pro-life zwalczane, lub nawet kryminalizowane. Zupełnie inaczej jest w Rosji, gdzie zaczęto zwalczać aborcję także przy użyciu środków prawnych. Od 6 grudnia 2012 roku obowiązuje prawo, które dopuszcza aborcję tylko do 12 tygodnia ciąży, poza tym okresem, w przedziale 12-22 tygodnie, jest to dopuszczalne tylko w przypadku gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Ponadto ustanowiono okres oczekiwania na poddanie się tej praktyce, który ma wynosić co najmniej 48 godzin. Od lipca 2014 roku wprowadzono kary za nielegalne aborcje. Obowiązuje także ustawa zakazująca reklamowania w kraju tzw. usług aborcyjnych.
Sytuacja prawna zmienia się istotnie i w żadnym wypadku nie można mówić, że władza nie działa w kierunku ograniczenia tego zjawiska. Ci, co twierdzą, że jest inaczej odnoszą się bardziej do przeszłości, a przypomnę, że w przeszłości to także i w Polsce różnie bywało, i na przykład, w roku 1981 odnotowano 230 070[viii] przypadków aborcji, co w odniesieniu do liczby ludności jest prawie dwa razy więcej niż obecnie w Rosji.
Także w sferze aktywności społecznej wiele się dzieje i jest mnóstwo szerokich inicjatyw oddziaływujących na społeczeństwo i władzę w celu zwalczania tego zjawiska. Co roku odbywa się w Rosji tzw. „maraton przeciw aborcji”, w ramach którego odbywają się marsze, pikiety, spotkania i zbierane są podpisy pod petycjami do władz o zakaz aborcji. Liczba zebranych podpisów zaczęła ostatnio przekraczać milion[ix]. Tylko jedna z organizacji pro-life, o nazwie „Za życie”, ma 3000 wolontariuszy i działa w 103 regionach i 450 miastach[x]. Bardzo emocjonalnie poruszające są akcje polegające na masowym ustawianiu na ulicach dziecięcych bucików z napisami zawierającymi możliwe przesłania od tych, których życie zakończyła aborcja.[xi] W szeregu regionach ustanawiane są „dni bez aborcji”, zaś władze regionalne samodzielnie starają się stawiać rozmaite ograniczenia w dostępie do aborcji. Wszelkie takie akcje mocno wspiera Rosyjski Kościół Prawosławny.
Ta działalność, wprowadzane ograniczenia i naciski by całkowicie zakazać aborcji, bardzo nie podoba się rosyjskim feministkom, które widzą tu „naruszenie praw kobiet”. Te kręgi, także wspomagane i finansowane z Zachodu, stają się coraz bardziej aktywne i widzą ten temat jako możliwą platformę do zwalczania rządu. Tu mamy przykład takiej działalności; finansowane przez rząd USA Radio Svoboda, na jednym ze swoich portali użala się nad feministką z Omska, która twierdzi, że jest prześladowana przez władze chcące „zastraszyć feministki i zakazać aborcji”.[xii] Widzimy, komu przeszkadzają działania na rzecz ograniczenia liczby aborcji w Rosji. Zachodnie ośrodki wspierające organizacje NGO w Rosji szukają jakiegokolwiek punktu zaczepienia by wywołać protesty antyrządowe.
Taka jest polityczna rzeczywistość nie tylko w Rosji, ale też i w Polsce, gdzie rządząca partia wycofała się z pomysłów dalszego ograniczania aborcji, zapewne głównie z uwagi na rozmiary kontrakcji, wspieranych także z Zachodu, organizacji i środowisk. Podobnie jest i w Rosji, gdzie rząd nie chce otwierać następnego frontu walki.
Stanisław Lewicki
[i] https://lenta.ru/news/2019/06/06/abortion/
[ii] https://www.fedstat.ru/indicator/31595.do
[iii] http://www.statdata.ru/russia
[iv] http://www.johnstonsarchive.net/policy/abortion/wrjp3318.html
[v] http://www.johnstonsarchive.net/policy/abortion/sweden/ab-swac.html
[vi] http://www.johnstonsarchive.net/policy/abortion/ab-unitedkingdom.html
[vii] https://www.independent.co.uk/news/uk/home-news/abortions-uk-figures-terminations-nhs-women-healthcare-a8957226.html
[viii] http://www.johnstonsarchive.net/policy/abortion/ab-poland.html
[ix] https://tsargrad.tv/articles/million-podpisej-za-zhizn-protiv-abortov_95535
[x] https://rusprolife.ru/?lang=en
[xi] https://www.bbc.com/russian/other-news-45580168
[xii] https://www.sibreal.org/a/29456094.html
Jeśli Rosja nie zakaże całkowicie aborcji, prostytucji i innych zdegenerowanych i wspakulturowych zjawisk to nie będę jej uważał za kraj konserwatywny, będę ją uważał za kraj liberalny kulturowo.
O konserwatyzmie w tych kwestiach można mówić w przypadku Arabii Saudyjskiej, a nie Rosji.