Chodzi mi oczywiście o naszą Sofię Loren, gdyż tak, jak przeczytałem w Wyborczej, nazywana jest Małgorzata Kidawa-Błońska. Chodzi chyba raczej o pewne podobieństwo fizyczne, a nie o talent, czy inne zalety. W tym wywiadzie, który udzieliła Wyborczej, snuje takie opowieści dziwnej treści, że nie wiadomo jak na nie reagować. Przypomina, dla przykładu, swojego ojca, którego miało śmieszyć, „że nasi krewni walczyli po jednej i po drugiej stronie bitwy pod Grunwaldem”.
No patrzcie państwo, jakie to dziwne przypadki, w sensie podejmowania walki po stronie wrogów Polski, zdarzały się w rodzinach polityków z PO. U byłego szefa tego ugrupowania, to tego rodzaju zdarzenie miało miejsce nie w zamierzchłym XV wieku, ale zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Jeszcze bardziej rozbawił mnie wywiad tejże pani w Newsweeku. Już na początku zadają jej tam pytanie: „Wezwała pani Polaków do bojkotu wyborów, ale nie wycofała się pani ze startu. Czy nie jest to niekonsekwencja? Według tej pani nie jest to żadna niekonsekwencja, a nawet jeszcze dodaje: „-Gdybym nie wierzyła w zwycięstwo, tobym się wycofała”.
Czyli podsumujmy: ta pani nie wycofa się z wyborów, bo wierzy w zwycięstwo, a jednocześnie wzywa wyborców do bojkotowania tychże wyborów. Trudno nie zauważyć, że jest tu pewna podstawowa sprzeczność, wręcz paradoks, gdyż bez wyborców, którzy oddadzą na nią swe głosy, ona tych wyborów wygrać nie może, co jednak jej jakby wcale nie niepokoi. Ta jej ufność w swój sukces wyborczy nie ma, w takim razie, żadnych racjonalnych podstaw i jeszcze bardziej mnie zadziwia. Dlatego też dałem ten znak zapytania w tytule, poddając niejako w wątpliwość przeświadczenie, czy ona naprawdę kandyduje.
Wątpliwości, co do tej kandydatki, ma też były prezydent Kwaśniewski, który zasugerował w programie u Tomasza Lisa, że PO powinno wycofać Kidawę-Błońską z wyborów i poprzeć kogoś innego. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż na Kidawę-Błońską PO stawia od dawna i była ona też przewidywana do objęcia stanowiska premiera w przypadku wygrania wyborów w roku 2019. Wybory te zostały przez PO przegrane, co jednak nie skłoniło tej partii do zmiany kandydata. A teraz to wygląda jeszcze gorzej. Prezes Kaczyński zatem spokojnie oczekuje wyborczego starcia, choć z drugiej strony pewnie czuje niedosyt, gdyż wygrać ze słabym przeciwnikiem, to jednak niewielki powód do satysfakcji.
Stanisław Lewicki
Wg. ostatniego sondażu ponoć wybory wygrywa… Hołownia.
W kwestii stosunku do aborcji, to Kidawa-Błońska, Kaczyński, Korwin-Mikke i Kosiniak-Kamysz mówią jednym głosem.
P. Kidawa-Blonska nie dorasta nawet do tego aby byc poslem, skad ci pseudo-politycy PRL-bis biora tych ludzi ? To skandal. Raz jeszcze widac ze pochodzenie niczego nie gwarantuje. Pozdrawiam.
Jak to się stało, że Pani K.B. była marszałkiem sejmu???? No tak: wtedy rządziła PO !!!
Nie było nikogo mądrzejszego.?………………..jak widać pytanie zbędne.