Wołodymyr Wiatrowycz, szef UIPN i negacjonista ludobójstwa popełnionego na Polakach przez OUN-UPA, triumfuje po zakwestionowaniu przez Trybunał Konstytucyjny w Warszawie zapisów ustawy o IPN dotyczących zbrodni ukraińskich nacjonalistów.
Pisze on, że teraz nie ma już przeszkód do wspólnych spotkań i uzgodnieniu takiej wersji historii, która pasowałaby jemu i podobnym gloryfikatorom OUN-UPA. Zaś cytowany przez niego portal pisze wprost, ze Trybunał Konstytucyjny w Polsce uznało prawo o kryminalizacji banderyzmu za sprzeczne z konstytucją.
Takiego haniebnego obrotu sprawy należało się spodziewać po tym, jak bliskie PiS-owi media publikowały ostatnio wywiady z Wiatrowyczem i sugerowały, że porozumienie się z nim byłoby może wskazane, zaś w Lublinie władze nie miały nic przeciwko, by w tym mieście występował autor nowego marszu armii ukraińskiej, który jest wersją hymnu OUN, i nawet dofinansowały ten „występ”.
Jeśli ktokolwiek liczył na PiS w tej sprawie, musiał się srogo zawieść i przekonać, że do jakichkolwiek ustępstw w sprawie przyznania ludobójstwa na Wołyniu będzie on zmuszony przez nacisk społeczny, to zaraz wykorzysta każdą pierwszą okazję by od tego odejść i znowu ustępować przed żądaniami neobanderowców na Ukrainie, jak to zresztą zawsze czynił. Ot, po prostu, ciągnie wilka do lasu i nie mogą oni widać zapomnieć dawnego przytulania z Juszczenko, który mianował Banderę i Szuchewycza herojami Ukrainy. Brakuje im widać tego przytulania. A może znowu była interwencja jakiejś ambasady? Może kiedyś się dowiemy?
Już teraz Poroszenko podziękował Dudzie za skierowanie ustawy do TK, czego efektem było dzisiejsze orzeczenie.
Taka jest sytuacja i musimy znowu pilnować tej sprawy.
Stanisław Lewicki
za: FB