Majcher: O jeden krok za daleko?

Temat Ukraiński zajmuje mocno nas wszystkich, czemu nie można się dziwić ze względu na bliskość wydarzeń za naszą wschodnią granicą i ich związku z życiem codziennym i politycznym Polaków. W końcu ilość uchodźców, kierujących się z Ukrainy do naszego kraju wynosi już ponad milion osób i nie zachodzi się na to, żeby miała ona w najbliższym czasie się zmniejszyć. Do tego, temat konfliktu zdominował zupełne naszą sceną polityczną, a niektórzy publicyści podkreślają, że stał się on spoiwem, który połączył większość Polaków, przecież tak mocno ze sobą skłóconych. Pozwolę jednak sobie tutaj na niepoprawny skręt z mainstreamowej tematyki. Przy całym amoku informacyjno-społecznym, zwrócić trzeba uwagę na pewne – zdawać by się mogło nieważne – wątki, przemykające cicho przez opinię publiczną, ale jednocześnie będących wyrazem kluczowych zmian w naszej polityce krajowej oraz międzynarodowej. W aspekcie polityki zagranicznej, szczególnie dotyczy to naszej relacji z walczącym sąsiadem – Ukrainą.

Po pierwsze, trzeba spojrzeć uważnym okiem na uchwalenie w ostatnich dniach ustawy o pomocy dla obywateli Ukrainy, już podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Argumentacja idąca za pojawieniem się ustawy zdaje się oczywista. Chcemy pomóc coraz liczniej pojawiającej się fali uchodźców wojennych z Ukrainy i dlatego oferujemy pakiet pomocowy dla tych ludzi – pozbawionych domu oraz pieniędzy – aby normalnie funkcjonowali w naszym kraju. Wszystko zdaje się być na swoim miejscu, jednakże jak w wielu sytuacjach, tak i tutaj, najważniejszy jest szczegół. Otóż, czy nie budzi poważne zastrzeżenie sytuacja, w której otwieramy drogę dla przyznawania szerokich przywilejów masie nowo przybyłych? Możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, ale jak już wcześniej wspomniałem, imigracja z Ukrainy będzie tylko wzrastać. Już w tym momencie przejawiamy trudności w kontrolowaniu tak silnej fali ludzkiej. Nie mogliśmy się na to przygotować i rozwiązania idące w kierunku tego, żeby obecnie przebywającym zapewnić podstawową opiekę, są rozsądne. Ale jak głosi słynne powiedzenie: ,,daj palec a weźmie całą rękę’’, co znaczy w tej sytuacji mniej więcej to, że pomagając systemowo Ukraińcom możemy spowodować falę imigracji z Ukrainy, której ani nasze służby, ani służby naszego wschodniego sąsiada nie będą w stanie kontrolować. Nie chodzi mi tu o to, żeby Ukraińców z Polski wyganiać, albo nie oferować im pomocy. Broń Boże. Jednakże, bezmyślne budowanie modelu pomocy dla uchodźców, może się skończyć tym, co spotkało Cesarstwo Rzymskie pod koniec swojego istnienia. Nie będziemy w stanie opanować fal nowoprzybyłych co w konsekwencje będzie rzutować na naszej stabilności wewnętrznej i międzynarodowej. Jeśli chcemy się zaprezentować jako gościnni, to róbmy to z głową.

Po drugie. Nasze relacje z Ukrainą. Zwiastunem zmiany w tych relacjach jest niedawno wygłoszone przez prezydenta Zełenskiego wystąpienie podczas obrad Zgromadzenia Narodowego. Jak powiedział ukraiński polityk: ,,Już pierwszego dnia wojny dla Ukraińców i Polaków było jasne, że między nami nie ma jakichkolwiek granic – fizycznych, historycznych, osobistych, ludzkich’’. Z pewnością mocne są to słowa, choć w sposób niezwykle trafny łączą się z opisem naszej dotychczasowej polityki względem Państwa Ukraińskiego. W stosunkach międzynarodowych, III RP postawiła sobie kilka dogmatów. A jedne z nich mówi jasno: Ukraina MUSI istnieć pomiędzy nami a Rosją. Wydaje się, patrząc nie tylko na historię, ale także szczególnie na obecną sytuacje, że ten dogmat okazał się być jednym z najbardziej racjonalnych w polityce Państwa Polskiego. Istnienie Ukrainy leży w naszym interesie, całkowicie abstrahując od naszych sympatii czy antypatii wobec Ukraińców czy ich polityki. W wystąpieniu prezydenta Zełenskiego brakowało jednak ważnego szczegółu – powiedzenia przepraszam. Zażyłości historyczne ciężko jest łatwo rozwiązać, ale być może właśnie obecna wojna stanie się przyczynkiem do poważnego rozmawiania o naszej wspólnej historii.  Tutaj musi pojawić się wola i chęć wywiązania się z obowiązku dziejowego. W końcu niepomaganie Ukrainie ze względu na Wołyń jest nieodpowiedzialne, ale zapomnienie przy tym o zbrodniach na Wołyniu jest niesprawiedliwe. Ukraina i Polska mają granice – są to granice dwóch państw narodowych. Polska i jej sąsiad powinny chcieć funkcjonować jako niepodległe państwa, współpracujące ze sobą. Wojna otworzyła serca wielu ludziom. To dobrze. Ale miejmy nadzieję, że otworzy też oczy na gorzką prawdę o naszej przeszłości, której nie możemy zamazać, ale możemy – a nawet powinniśmy – się z nią zmierzyć.

Trzecia kwestia to zmiana mentalna. Przed prezydentem Ukrainy, podczas Zgromadzenia Narodowego, przemawiał Andrzej Duda. Powiedział, że: ,,Dla Polski równie ważna jest obecność w NATO, jak i w Unii Europejskiej. To fundamenty naszego bezpieczeństwa. To polska racja stanu’’ tym samym dając powód do triumfu wielu politykom opozycji, którzy teraz pokazują, że ,,mieli rację’’ a ten kto sprzeciwia się polityce prounijnej jest ,,agentem’’ czy ,,sojusznikiem’’ Putina. Dogmat: ,,Nie ma życia poza unią’’ stał się jeszcze wyraźniejszy, i to nawet w momencie, kiedy dalej blokowane są fundusze dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Po wystąpieniu prezydenta Dudy, Radosław Sikorski powiedział, że: ,,Musimy odejść ze ścieżki takiego pełzającego, czy wręcz galopującego putinizmu, i wrócić w pełni na Zachód’’. Czy do tej pory nie byliśmy zachodem, albo z niego odeszliśmy, że musimy teraz wracać do niego? Niektórzy politycy wypisali nas ze świata zachodniego na własne życzenie, tkwiąc w fanatycznym przekonaniu o ,,antyunijnym’’ charakterze rządów PIS. Teraz jednak mogą się cieszyć, prezydent Duda powiedział to co oni mówią od lat (jakby nie mówił tego samego już wiele razy), tym samym opozycja nawróciła PIS na dobrą stronę, i w Polsce nie będzie już ,,pełzającego putnizmu’’ cokolwiek by to nie miał znaczyć. Brzmi to trochę śmieszne, ale tak naprawdę nie ma tu powodu do śmiechu – czy nie może się tak stać, że wojna stanie się pretekstem do jeszcze szerszej integracji? Do budowy armii europejskiej, czy przyjęcia w Polsce Euro? Niektóre sygnały, wysyłane przez naszych polityków na to wskazują, co nie napawa optymizmem. Lekiem na wojnę nie jest jeszcze większa integracja i stworzenie Imperium Europejskiego wobec Rosyjskiego, ale dobrowolna współpraca państwa narodowych. Federalizacja Unii w niczym nam tu nie pomoże.

Czwarty wątek to hipokryzja. Albo może powiem inaczej: dwójmyślenie. Pojęcie to ukute przez Georga Orwella w jego słynnej powieście Rok 1984 wskazywało na to, że dana osoba demonstruje pogląd sprzeczny pod względem logicznym. Tak też uczyniła w obecnej sytuacji większość Polityków. O co mi dokładnie chodzi? Chodzi mi o poprawkę autorstwa Konfederacji, która gwarantowała obywatelom prawo do posiadania broni. ,,Za’’ głosowało zaledwie 16 posłów. Czy nie przypadkiem ci sami politycy, którzy głosowali przeciwko poprawce, dozbrajającej Polaków, nie mówią, że bardzo zależy im na ich bezpieczeństwie?  Ten absurd sprowadza się do zdania: ,,Dbamy o wasze bezpieczeństwo, ale nie macie prawa się bronić’’. Wielki Brat byłby dumny z takiego myślenia. Poruszam ten wątek z jednego, ważnego powodu. Pokazuje on dobitnie, że oderwani od rzeczywistości politycy, posługując się frazesami o zapewnieniu Polakom bezpieczeństwa, tak naprawdę nie traktują tego jako cel, który chcą osiągnąć, ale jako środek. Ma to im pozwolić wygrać kolejne wybory. A jak będzie w rzeczywistości? Oto już się nie martwmy. Wepchniemy kolejne słuszne miliony w rozwój armii. Ale czy te pieniądze będą dobrze i rozsądnie wydane? To już akurat nikogo nie interesuje. W ten sposób otwiera się przed nami obrzydliwy fałsz partyjnej polityki, będącej walką na arenie, gdzie celem nie jest kierowanie się moralnością czy honorem, ale zupełne zdominowanie przeciwnika.

Wszystkim sprawom dotyczący naszego stosunku do rosyjskiej agresji na Ukrainę powinno towarzyszyć postawienie przede wszystkim na  bezpieczeństwo Państwa Polskiego. Na zakończenie chcę zwrócić się z apelem, który być może okażę się tylko głuchym piskiem, niczym ciche przyznanie się Raskolnikowa do winy na środku Placu Siennego, ale nie dbam o to. Nie wciągajmy Polski do tej wojny! Patrzymy na cierpienie Ukraińców i nie możemy przechodzić obok tego obojętnie. Ale, na litość Boską, nie dajmy śmierci i Putinowi okazji do jeszcze większego triumfu. Nic nam to nie przyniesie, a gadaninę o ,,zwycięstwie moralnym’’ musimy sobie schować głęboko do kieszeni. ,,Optymizm nie zastąpi nam Polski’’ twierdził Józef Mackiewicz i miał pełną słuszność. Naszą waleczną naturę trzeba ujarzmić poprzez pracę na rzeczy uchodźców z Ukrainy i wsparcie dyplomatyczne. Ale Polska nie może się stać podmiotem w tej wojnie. Rzeczypospolita będzie trwała tak długo, jak będzie istnieć hamulec rozsądku i troski o rację stanu, który zablokuje zarówno romantyczne resentymenty, ale także pogardę dla realnych zagrożeń z jakimi musimy się mierzyć.

Dominik Majcher

Click to rate this post!
[Total: 23 Average: 4.3]
Facebook

7 thoughts on “Majcher: O jeden krok za daleko?”

  1. „Istnienie Ukrainy leży w naszym interesie”?

    Czy chociaż raz bezmyślnie powtarzający ten slogan – byliby łaskawi wyjaśnić DLACZEGO tak uważają?

    1. Stanięcie rosyjskiej armii na całej wschodniej granicy Polski tak pogorszy sytuację militarną, że upokorzenie pt. Fort Trump będziemy wspominali z rozrzewnieniem.

    2. Chodzi zapewne o strefę buforową, co w przypadku mocarstw jądrowych jest dość istotne. Co prawda, ten kordon sanitarny nie jest do końca szczelny – ze względu na obwód kaliningradzki, ale ta eksklawa jest stosunkowo mała i w razie czego można ją skutecznie spacyfikować. Proszę zauważyć też, że gdyby Rosja wchłonęła Białoruś i – być może – Ukrainę, to na bank graniczyłaby z państwami NATO, czego – podobno – sama za bardzo nie chce. Można spodziewać się, że w takiej sytuacji miałoby miejsce dalsze parcie na demilitaryzację Polski, żeby pomiędzy Bugiem a Odrą rozciągałby się faktyczny bufor.

    3. Czy ludzie bezmyślnie kontestujący tę oczywistość – byliby łaskawi wyjaśnić, dlaczego tak robią?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *