W rozmowie z Onet.pl major pilot Michał Fiszer ocenia, że na 99 proc. to jednak polska wersja ostatnich chwil Tu-154M jest prawdziwa, a nie rosyjska. Chodzi o główną rozbieżność w raportach MAK i komisji Jerzego Millera. MAK twierdzi, że załoga Tupolewa lądowała, a komisja Millera, że wykonywała próbne podejście, a nie powiodło się odejście na drugi krąg.
We wtorek MAK stwierdził ponownie, że załoga Tu-154M nie podjęła 10 kwietnia 2010 r. decyzji o odejściu na drugi krąg i „po prostu lądowała”.
Jak podkreśla mjr Fiszer, naturalna jest tendencja, aby przyjąć łatwe wytłumaczenie zakładające, że lądując załoga Tu-154M chciała nawiązać kontakt wzrokowy z ziemią, a gdy już ją piloci zobaczyli, to było za późno, by uniknąć katastrofy. – Takie wytłumaczenie wydaje się tak oczywiste jak to, że samochód w nocy ścina zakręt – wskazuje analogię.
-asd