Panasiuk: Po co Polakom Rosja?

Trwający od półtora roku konflikt na Ukrainie zmusza polskie społeczeństwo do zastanowienia nad naszym miejscem w Europie i na świecie w kontekście militarnego zagrożenia państwa.  Weryfikuje również postawy wobec tego konfliktu oraz możliwe wybory geostrategiczne, jakie Polaka mogłaby dokonać.  Wielu z naszych rodaków zadaje sobie pytanie, czy ta postawa, którą od początku konfliktu narzucana jest Polakom przez media zachodnie i polski rząd jest rzeczywiście zbieżna z polskimi interesami i przysparza Polakom korzyści. Czy może trzeba odejść od bieżącej polityki „wspierania Ukrainy” i rozważyć odmienne wybory geopolityczne i inne strategie? Aby odpowiedzieć na to pytanie przeanalizujmy klika kluczowych kwestii.

REALIA GEOPOLITYCZNE

Jak wszyscy wiemy nasz kraj jest położony pomostowo pomiędzy dwoma wielkimi organizmami– światem zachodnioeuropejskim z dominującą pozycja Niemiec i światem rosyjskim, który z kolei sam stanowi sam wielkie ogniwo cywilizacyjne, ale również pomostowe w kontaktach z dominującą na kontynencie azjatyckim cywilizacją chińską. W interesie obu tych światów jest bezpieczeństwo pomostu polskiego i jego niezaangażowanie polityczne i wojskowe. W przeciwnym bowiem przypadku wzajemne interesy obu tych bloków będą dążyły do takiego uporządkowania polskiego „pomostu”, aby zapewnić wspomniane wcześniej cele. Oczywiste jest, że małej ludnościowo i gospodarczo Polski, posiadającą niewielka armię – nie stać na jakakolwiek politykę będącą w kontrze do wspólnych interesów świata zachodnioeuropejskiego i rosyjskiego.  Wszelkie działania nakierowane na pomyślność i rozwój państwa muszą być sprzęgnięte długofalowo z celami kluczowych graczy na kontynencie albo przynajmniej jednym z nich. Zwykle był to wybór pomiędzy światem niemieckim a rosyjskim, albo kompromis z tymi dominującymi ośrodkami siły.

Współczesna historia nas nauczyła, że wszelkie próby samodzielnego „stawiania okoniem” w poprzek interesom Europy są z góry skazane na niepowodzenie. Zazwyczaj kończyło się to rozbiorami lub hekatombą narodową tak, jak we wrześniu 1939. Polska (trzeba to bezustannie powtarzać) jest po prostu zbyt małym i słabym podmiotem, bez „głębokich” zasobów, aby móc narzucać swoją wolę państwom ościennym. Dlatego też wszelkie rojenia o pozycji hegemonicznej i „wielkiej” roli w Europie są fałszywym mitem. Polska teraz tak jak w XVIII walczy o swoje przetrwanie i nigdy do końca nie może być pewna, że to jej się uda.

Wiedząc, że jesteśmy słabi względem naszych sąsiadów powinniśmy wszystkie swoje siły i zasoby skierować w kierunku utrzymania naszej państwowości. Nie możemy tego zrobić inaczej, jak tylko poprzez umiejętna politykę zagraniczną. Nie możemy nikomu grozić militarnie, bo mamy relatywnie słaba armię, nie posiadamy wielkich zasobów finansowych ani demograficznych, także nasze kultura i język nie są wielkimi aktywami na arenie europejskiej. Ważąc to wszystko powinniśmy raczej unikać jakichkolwiek sporów i konfrontacji, które mogłyby odbić się negatywnie na stosunkach z naszymi sąsiadami, które z kolei mogłyby być wykorzystane przez kraje nieprzyjazne Polsce. Powinniśmy natomiast robić wszytko, aby ugruntować przyjaźń i jak najlepsze stosunki ze wszystkimi sąsiadami.

ROLA ROSJI W POLSKIEJ HISTORII

Jako że od zarania naszego bytu państwowego Niemcy, Państwo Krzyżackie a potem Prusy zawsze widziały w ziemiach polskich obiekt ekspansji, już nasi światli przodkowie w XIV doszli do wniosku, że tylko przy współdziałaniu z narodami ruskimi, następnie z Rosją, naród polski ma szansę na jakiekolwiek przetrwanie. Tak zwana unia z Litwą to – tak naprawdę unia z Rusinami zamieszkującymi tereny dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. Sami Polacy bowiem byli już wówczas zbyt słabi, aby móc oprzeć się nowoczesnym i coraz bardziej  „absolutnym” państwom niemieckim. Dlatego też ostatnie 700 lat polskiej historii tak mocno jest sprzęgnięte z dziejami nacji ruskich a następnie Rosją. Zasadniczo ten wybór geopolityczny dokonany przez naszych przodków jest aktualny do dzisiaj, gdyż kierunek i rodzaj zagrożeń dla państwa generalnie się nie zmienił.

Od czasów Piotra I Rosja stanowi już potężny, nowoczesny ośrodek siły zwany przez niektórych Heatrlandem – niemożliwy do ujarzmienia przez jakiekolwiek państwo „morza” czy też Europy kontynentalnej. Posiada on niezmierzone zasoby ludzkie i surowcowe.

 Potęga Rosji oddziaływała na wszystkich okolicznych sąsiadów, również na Polskę. Polacy zresztą sami uczynili Rosję swoim arbitrem na skutek panującej w kraju anarchii i braku nowoczesnego rządu. Rosja posiadała to, czego nie miała Polską -silną i sprawną władzę wykonawczą i armię.  Szlachta więc sama zapraszała carów do pomocy przeciwko Szwedom a potem państwom germańskim, a nawet przeciwko własnemu królowi. Na początku XVIII wieku Polska stała się faktycznie protektoratem rosyjskim, którego istnienie gwarantowało całość terytorialną Rzeczypospolitej. Wobec słabości państwa tylko obawa przed potęgą Rosji hamowała przez blisko 100 lat apetyty zaborcze Prus, Austrii i Saksonii względem naszych ziem etnicznych. Pragnąca naprawy państwa Familia Czartoryskich korzystając z kurateli rosyjskiej powoli wzmacniała i modernizowała państwo próbując utrzymać terytorialne status quo i jedocześnie doczekać do pomyślnej koniunktury międzynarodowej. Niestety siły odśrodkowe i bezwzględna polityka Prus, które starały się udowodnić Rosji, że nie jest sama w stanie zapanować na całością ziem polskich – przeważyła w 1772 i 1793. Katarzyna II pod presja sytuacji politycznej – wojny z Turcja i kolejnej wojny z Polską przystawała na kolejne propozycje Fryderyka II. W zamian za polskie ziemie Prusy porzucały tzw. „przymierze z Polską”, które wcześniej samy proponowały np. w czasie Sejmu Czteroletniego. Katarzyna próbowała jeszcze rzucić Polakom koło ratunkowe w postaci tzw. konfederacji w Targowicy, która była szansą na skupienie się Polaków przy carycy i uniknięcie grozy rozbiorów. Niestety polskie elity z królem zrozumiały to za późno. Parę lat zabrakło naszym patriotom do doczekania czasów Napoleona i zmiany koniunktury politycznej w Europie. Warcholstwo i ciemnota jezuickiej szlachty, która nie rozumiała meandrów współczesnej gry dyplomatycznej pogrzebała państwo na 123 lata.

Rola Rosji na dzieje narodu polskiego wzmogła się znowu po zwycięstwie nad Francją i po Kongresie Wiedeńskim. W powstałym wówczas Królestwie Polskim car rosyjski był królem Polski, ale poza tym administracja, szkolnictwo wojsko i język było polskie. Był to wielki postęp po okresie urzędowania Prusaków, Austriaków i fali germanizacji.

Niestety, nadeszła kolejna erupcją warcholstwa szlacheckiego, jakim bez wątpienia było Powstanie Listopadowe. Grupa podchorążych pod wpływem różnych tajnych związków roznieciła bezrozumny bunt, kierując się, jakimi emocjonalnymi uniesieniami i zewnętrznymi intrygami. Smarkacze wymordowawszy swoich dowódców narzucili Polakom wojnę z Rosją, której wynik był łatwy do przewidzenia. Ten stosunkowo wysoki poziom autonomii, który Polska uzyskała w okresie napoleońskim w 1815 roku – w 1831 legł w gruzach.

Kolejna próba zmiany zwiększenia zakresu polskiej autonomii pojawiła się w latach 60-tych XX. Rozumny polski patriota Aleksander Wielopolski próbował zmodernizować kraj śmiałymi reformami dotyczącymi samorządów i oświaty i statusu chłopów. Niestety nie był w stanie opanować wzmożenia emocjonalnego rodaków, którzy zachęcani przez Niemcy parli do nowego powstania „narodowego” już od 1860 roku i nic nie było w stanie zmienić ich decyzji. Fatalna rolę wówczas spełniło polskie duchowieństwo katolickie, które zamiast tonować fale niezdrowego wówczas populizmu „narodowego” samo brało aktywny udział w demonstracjach a kościoły zamieniły się w sale do agitacji politycznej. Pomimo starań administracji i samego cara „narodowa” beczka prochu eksplodowała w styczniu 1863 i pogrzebała wszelkie nadzieje na podniesienie statusu ziem polskich.

 Straszliwa i niepotrzebna klęska Powstania Styczniowego wyleczyła Polaków z emocjonalnych mrzonek. Do większości Polaków dotarło, że każde powstanie tylko cofa nas na drodze do niepodległości a Rosja nie jest naszym głównym wrogiem, ale właśnie Niemcy rozwijające się cały czas kosztem polskich ziem etnicznych. Kwestię tą ostatecznie wyjaśniła Polakom wielka szkoła historyczna krakowska z Bobrzyńskim, Szujskim i Kalinką na czele, a następnie obóz narodowy Romana Dmowskiego. Większość światłych ludzi zrozumiała istotę trudnego geopolitycznego położenia Polski. Zaprzestano powstań, skupiono się na organizacji oświacie i wzmacnianiu sił propolskich. To musiało przenieść sukces. I właśnie po najdłuższym okresie bez powstań Polska w 1918 stosunkowo łatwo odzyskała niezależny byt.

Pomimo przywrócenia niepodległości Polska była nadal za słaba, aby utrzymać swoją niezależność na dłużej. Osłabione Niemcy i ZSRR dynamicznie odzyskiwały siły i stawały się na powrót mocarstwami, z którymi trzeba było się liczyć i względy, których trzeba było aktywnie zabiegać. Bezrozumna polityka rządu sanacyjnego widząca w Rosji a potem ZSRR głównego antagonistę stała w jaskrawiej opozycji do rozpoznania geopolitycznego zrobionego przez Dmowskiego już przed wojną. Polska nie miała de facto innego wsparcia politycznego niż ZSRR, pomimo wszystkich swoich wad i rozum nakazywał jakąś współpracę pomimo uprzedzeń i animozji historycznych. Zawsze, kiedy Polska odtrącała Rosję rękę jej podawały Prusy lub Niemcy. Tak było i 1772, 1793 i 1830 i 1831 Klęska wrześniowa w 1939 roku była naturalną konsekwencją porażki w myśleniu geopolitycznym polskich elit, które po raz kolejny nie zrozumiały istoty swojego położenia. Pomimo, że Dmowski wielokroć to wszytko wyjaśniał i wydawało się, że Polacy odrobili już lekcję geopolityki. Koryfeusze sanacji, którzy obiecywali, że nie oddadzą nawet guzika od munduru doprowadzili do największej zbrodni geopolitycznej – dopuścili do współdziałania Niemiec i ZSRR przeciwko Polsce. Po raz kolejny za uprzedzenia i błędy szlachty zapłacił polski naród. Tym razem w sposób straszliwy. Hitlerowskie Niemcy wymordowały w ciągu pięciu lat 20% Polaków i zrujnowały kraj.

Kiedy wydawało się, że Polska zginęła na zawsze i zostanie przemielona biologiczne przez bezwzględne młyny totalitarnej III Rzeszy wielkie zwycięstwo ZSRR nad cała nazistowską Europą całkowicie zmieniło koniunkturę polityczną. Polska na powrót się odrodziła i to w granicach, o których mógł tylko marzyć Dmowski. Z Pomorzem, Całym Śląskiem i bez spuścizny wieloetnicznej tzw. Kresów. Długa granica morska i wielkie ośrodki przemysłowe całkowicie zmieniły obraz kraju z rolniczego na przemysłowy skierowany na wymianę gospodarczą z całym światem. Zniknęły Prusy i zagrożenie niemieckie, natomiast sojusz z ZSRR gwarantował całkowite bezpieczeństwo granic. Wraz z upadkiem szaty i ziemiaństwa nastąpiła głęboka demokratyzacja społeczna i zaistniała możliwość awansu społecznego dla mieszkańców wsi. Główny winowajca polskich klęsk- szlachta i magnateria odchodziła upokorzona z areny dziejowej.

Pod kloszem Wielkiego Brata ze wschodu Polska pierwszy raz od wieków nie musiała walczyć o biologiczne przetrwanie. Nastąpił gwałtowny wzrost gospodarczy i kulturalny nienotowany w historii kraju. Został on zahamowany dopiero sterowaną z zewnątrz kolorową rewolucja Solidarności i sankcjami USA w 1981.

Rok 1989 ponownie oznaczał olbrzymią niekorzystną zmianę geopolityczną. W miejsce dwóch równoważących się bloków politycznych pozostał jeden światowy hegemon – USA, który objął kuratelą państwo polskie. Po 50 latach spokoju i skupianiu się na własnych sprawach Polska znowu musiała walczyć o przetrwanie biologiczne, kulturowe i duchowe podobnie jak w XIX wieku bez żadnej gwarancji na sukces. Bezlitośnie drenowana ekonomicznie – Polska została tzw. „zderzakiem strategicznym” zamorskiego imperium bez jakiejkolwiek podmiotowości politycznej. Rosja sama walcząca w latach 90-tych XX wieku o swoje istnienie nie była w stanie wpływać realnie na bieg spraw w Polsce.

ODRODZENIE KONTYNENTU I TRAGIZM LOSÓW POLSKI

Lata dwudzieste XXI wieku przynoszą znowu kolejną wielką zmianę geopolityczną. Stany Zjednoczone osłabły gospodarczo i kulturowo i atlantycki świat jednobiegunowy odszedł do lamusa. Powstało wiele równorzędnych ośrodków siły na świecie. Jest oczywiste, że Polska chcąc przetrwać musi reorientować swoją politykę biorąc pod uwagę kształtujący się na nowo ład międzynarodowy.

Niestety, w ostatnim czasie Amerykanie ze względów oszczędnościowych obmyślili, aby zrobić z Polski swój wysunięty aktywny bastion w Europie – kolejne tzw. Alamo, przeciwko z jednej strony Niemcom a drugiej – państwu związkowemu Rosji i Białorusi. Koncepcja tzw. „międzymorza”, jako zderzaka strategicznego Stanów Zjednoczonych jest krańcowo sprzeczna z polskimi interesami  geostrategicznymi, o czym już powiedziano. Nigdy nie będziemy żadnym tzw. „junior partnerem” USA mającym odpowiednie środki mogące cokolwiek faktyczne zmienić i w jakikolwiek sposób wpłynąć na politykę naszych sąsiadów. W najnowszej „light” – koncepcji amerykańskiej Polska ma za zadanie spełniać role tzw. hieny. Jej rolą jest: „szarpać”, rozbijać jedność kontynentu, torpedować różne wspólne inicjatywy europejskie, „podstawiać nogi” wszystkiemu, co cementuje kontynent oczywiście w porozumieniu z kontrolerami Departamentem Stanu. Niestety polska służalczość sprawiła, że staliśmy się prymusem w wypełnianiu amerykańskich pomysłów i pośmiewiskiem większości elit europejskich.

 Nie jest też prawdą, że Polska może być jakimś liderem państw środkowej Europy, jak nam wmawiają media. Zarówno Węgry, jak i Czechy, Słowacja czy też Bułgaria mają zupełnie różne cele geopolityczne przeważne w większości sprzeczne z polskimi i nigdy nie uznają jakiegoś polskiego „pierwszeństwa”.

Trzeba podkreślić jak wielkim zagrożeniem dla Polski jest odgrywanie roli amerykańskiego zderzaka strategicznego. W przypadku zmiany koniunktury politycznej i wycofania się USA z Europy Środkowej zostaniemy zupełnie sami ze skonfliktowanymi sąsiadami bez jakiejkolwiek szansy na pomoc z zewnątrz. Przecież taką sytuację mieliśmy już w 2009 za prezydenta Obamy. Jaką „karę” otrzymają wówczas Polacy od sąsiednich „obrażonych” mocarstw? Czy to będzie żądanie całkowitej neutralności i demilitaryzacji, czy też tylko federalizacji województw?

Obecna polska polityka przypomina powiem taniec na linie nad przepaścią bez jakiejkolwiek rozumnej alternatywy. Jak udowodniła nam współczesna historia – Polska nie może występować równocześnie przeciwko interesem Niemcom i Rosji. Musi przynajmniej z jednym sąsiadów utrzymywać sojusz nie dopuszczając do porozumienia się nad swoja głową. Jako państwo słabsze zawsze musi dawać partnerowi więcej niż sąsiad. To jedyna droga na przetrwanie, jako podmiot polityczny.

Z naszej historii, z ustaleń szkoły krakowskiej, Dmowskiego i innych wiemy, że zawsze najlepszym wyborem geopolitycznym dla Polski jest Rosja. Leży blisko nas, nie rości sobie żadnych pretensji do naszych ziem, nie chce nam zmieniać kultury, języka i zwyczajów. Nie chce zawłaszczać naszego rynku, zabierać naszych przedsiębiorstw, kraść naszych zasobów mineralnych, zmieniać np. płci dzieciom etc. To natomiast zawsze było głównym celem kolektywnego Zachodu w stosunku do Polaków, który nigdy nie traktował nas inaczej niż europejskich Indian, których trzeba bezwzględnie eksploatować i rabować ich ziemie. Wystarczy sobie przypomnieć czasy przedwojenne, gdzie również prawie cały przemysł był własnością obcych.

Zobaczmy, jak mało zostało nam naszych fabryk, jak obecnie wygląda polski wielki handel po 30 latach tzw. „transformacji”, przecież ogłoszony jest plan zamknięcia przez Zachód wszystkich polskich kopalni i elektrowni węglowych. Też dla „naszego” dobra. Pod pretekstem liberalizmu, demokracji i klimatyzmu dokonuje się rabunek ludzi i naszych zasobów. To zwykły imperializm zachodni dobrze znany na całym świecie.

Jak wspomniano powyżej, jesteśmy państwem słabym i zdominowanym przez USA i aby cokolwiek wybić się na niezależność i spróbować powalczyć o swoją podmiotowość potrzebujemy Rosji, jako partnera czy tego chcemy, czy nie chcemy. Bez ropy, gazu i węgla rosyjskiego nie będziemy nigdy konkurencyjni ekonomicznie. Bez „przyjaznej” granicy wschodniej nigdy nasze firmy nie będą podmiotami w wielkiej wymianie handlowej Wschód – Zachód i zawsze będzie nam groziła wojna. Bez dostępu do taniej i dobrej techniki militarnej rosyjskiej nigdy nie będziemy w stanie odpowiednio zabezpieczyć naszej armii. Nie łudźmy się że te parę samolotów i parę czołgów za grube miliardy USD cokolwiek wzmocnią naszą obronność. To fikcja.

Dlatego też sztucznie pompowany przez USA konflikt europejsko-rosyjski jest całkowicie sprzeczny z naszymi interesami. Grozi ponadto całej Europie wejściem do wojny i wielkim kryzysem gospodarczym. Rozumie to doskonale premier Węgier Wiktor Orban, który w nosie ma fałszywe tromtadracje zachodu i doskonale wygrywa interesy Węgier opierając się w największej części właśnie na partnerstwie Rosją. Wie, bowiem dobrze, że bez tego partnera byłby tylko ostatnim trybem w rydwanie polityki USA i UE. Orban już teraz korzysta z tworzącego się świata wielocentrycznego, który zwiększa rolę małych państw. Jak chcemy podnieść rangę naszego kraju, idźmy śladem Orbana – poważny, alternatywny parter w Europie jest tylko jeden – to Rosja. I spieszmy z dobrym słowem i wyciągniętą ręką, by nas ktoś znowu nie ubiegł.

Piotr Panasiuk

Click to rate this post!
[Total: 139 Average: 3.3]
Facebook

23 thoughts on “Panasiuk: Po co Polakom Rosja?”

  1. Polska dzisiejsza to schizofreniczny format zajadle antyrosyjski charakteryzujący się zaburzeniami procesów myślowych i reakcji emocjonalnych swoich wodzów i nie tylko. Od 1989 roku budowany jako narodowe państwo, gdzie nienawiść do Rosji i wszystkiego, co rosyjskie jest podstawą jego ideologii. Rzeczywistość jest inna. Ten, kto uparcie ją ignoruje zaprasza do swojego domu nieszczęście. A katastrofa z reguły nie odrzuca zaproszenia w takich przypadkach. Podobnie było na Ukrainie, co wywołało wojnę. To smutne i wkurwiające do bólu, że po tak wielu doświadczeniach historycznych, nie widzę dziś w naszym kraju sił zdolnych do uczynienia go prawdziwie niepodległego, zdolnego do skutecznego rozwiązywania własnych problemów. Obym się mylił.

  2. OMG… To NIE my jesteśmy anty ruZZcy tylko od wieków moskale chcą nas zdominować, bo uważają, że oni mają prawo decydować o losach WSZYSTKICH słowian. Bez pytania ich o zdanie.
    Chcesz być niewolnikiem? To wyprowadź się do moskwy i siedź tam.
    Era paliw kopalnych mija, OZE i atom to przyszłość. Te brednie o tym, że „bez gazu, ropy i węgla od kacapów nie będziemy konkurencyjni” to brednie niemiec, które sobie uwaliły gospodarkę zamykając elektrownie nuklearne. Jakoś USA są konkurencyjne, a nie mają „ruZZkiego gazu, ropy i węgla”. Indie, Chiny – jadą głównie na ropie/gazie arabskiej i irańskiej, ruZZkie to tylko bonus w ich mixie.

    1. Wsadź sobie swoje dwa jądra do reaktora w elektrowni atomowej i rozszczep. Energii wystarczy zamiast 100 mln ton węgla.

  3. I kolejna sierota, co płacze, że „fabryki zamknięto”.
    PODZIĘKUJ ZWIĄZKOWCOM, KTÓRZY OCZEKIWALI, ŻE PRYWATNY WŁAŚCICIEL BĘDZIE DOPŁACAŁ DO PRODUKCJI!!!
    Przestarzała technologia, wiecznie niezadowoleni związkowcy i skorumpowani politycy. PL była bankrutem przez ruZZkie wymysły. Tak jak po zaborach 2RP była rozjechana, tak PRL po komunie był rozjechany ekonomicznie.
    Polska NIE powinna być zderzakiem USA, ale to co TY proponujesz to bycie zderzakiem kacapów, do tego kontrolowanym przez nich jak za PRL, bez suwerenności. Obama był słaby ale nawet on nie domagał się od PL „neutralności”. Co więcej zapraszał PL do udziału w rozwoju F-35, ale PO-PSL miało w d…e tą szansę.

    1. Dlaczego nierentowne przedsiębiorstwa chińskie nie upadły? Dlaczego Chiny są teraz mocarstwem a polska w rankingach spadła z 12 miejsca na świecie (za Gierka) na 22 miejsce (wielkość gospodarki). To była decyzja polityczna, aby zlikwidować te gałęzie polskiej gospodarki, które byłyby konkurencją dla Zachodu. Chińczycy prowadzili swoją niezależną politykę chroniąc swoją bazę gospodarczą i miejsca pracy. Stany Zjednoczone wywołały piekło na ziemi dla Polaków z Polski prowincjonalnej. Tylko ten kto to przeżył w latach 90 XX w. wie o co chodzi. Żaden warszawski doktryner nie ma prawa narzucać powiatowej Polsce narracji o wielkim sukcesie gospodarczym. Zresztą sam prof. Sachs przeprosił Polaków za te „reformy” a teraz stał się gorącym przeciwnikiem USA i neoliberalnego kapitalizmu.

  4. Solidarność to ZRYW Polaków przeciwko zamordystom, którzy ich mordowali i torturowali. 11mln ludzi z 33 mln Polaków było w Solidarności. To, że ty panasiuk, jak reszta komuchów, zdrajców byliście w mniejszości pokazuje, że skoro ci tu źle – to emigruj do „wielkiego brata”.
    PRL nie dokonał niczego, czego by DEMOKRATYCZNA Polska nie dokonała gdyby po ww2 bylibyśmy w kręgu zachodu. Europa zrujnowana i wydrenowana finansowo wojną rozwijała się LEPIEJ pod „okupacją USA” niż „pod opieką Wielkiego Brata”.
    Po ww2 wszyscy startowali z prawie takiego samego poziom – poziomu BANKRUTA!!!
    PRL nigdy nie był „skupiony na własnych sprawach” tak jak kłamliwie piszesz. Podczas wojny w Korei i Wietnamie nasz przemysł pracował na korzyść dzisiejszych reżimów mordujących własnych obywateli. Nasze państwo było kondomem używanym przez zsrr by wspierać ludobójców komunistycznych na całym świecie. PRL nie posiadał żadnej samodzielności ani w polityce zagranicznej ani wewnętrznej. Władza nawet NIE BYŁA WYBIERANA PRZEZ POLAKÓW!!! Więc w d…ę sobie wsadź takie neo-komusze dyrdymały ZDRAJCO!!!

    Z Moskwy NIGDY do PL nie przyszło nic dobrego. NIGDY!!!

    1. Patrioto, zacietrzewienie nie sprzyja racjonalnej ocenie sytuacji. Podobnie należy się opowiedzieć przeciwko koncepcji dziejów jako walki dobra ze złem. Mocarstwa po prostu walczą o wpływy i zasoby posługując się różnymi ideologiami. „Okupacja” sowiecka była złem ale panowanie tzw, Zachodu nad nami też jest złem, jeżeli już wkraczamy na teren wartości. Co jest większym złem? To nie jest oczywiste, ponieważ planuje Zachód dla nas zakaz poruszania się samochodami spalinowymi (chyba, że kupisz Ferrari), przypisanie dopuszczalnych kwot emisji CO2 do każdego zakupu, likwidację systemu emerytalnego itd. Kiedy to zostanie wprowadzone tak zubożejemy, że komuna może będzie się wydawała mniejszym złem.

  5. Bardzo dziwny artykuł. Niespójny historycznie, geopolitycznie oraz logicznie. Autor jedne okresy spłyca, (między innymi większość dwudziestolecia, współpraca III Rzesza – II RP, wojna polsko – bolszewicka, zrzeczenie się przez PRL reparacji na rzecz NRD, niekorzystne umowy węglowe czy wymiany terytoriów ZSRR-PRL), drugimi manipuluje (czasy Kongresówki, PRL czy Galicja w imperium Austro-Węgier), a czasem po prostu kłamie (domniemane bogactwa Ziemi Odzyskanych – które były do cna obrabowane przez Armii Czerwonej, a następnie łaskawie odstąpione dla nas).
    Do odnotowania – dziwna obsesja rosyjską strefą Autora.
    Sam artykuł pisany pod tezę – Rosja jest wspaniała i zawsze chciała dla nas dobrze (gdzie się podziały miliony polskich ofiar Rosji? co z naszymi elitami pod Katyniem?), a teraz powinnismy bezrefleksyjnie dołączyć do pariasów świata, bo rosyjskie „mocarstwo” ma mieć zbieżne interesy do nas, w przeciwieństwie do naszych sąsiadów (czy na pokładzie jest pilot?).
    Argumentów za tym sojuszem nie dostrzegam – ani w artykule, ani w obecnych realiach gospodarczych politycznych czy militarnych. Co dobrego miałby nam dać ruski mir? Ormianie czy Gruzini się przekonali. Uczmy się na błędach – najlepiej czyichś. A jak już na naszych (vide – ten artykuł) – to warto analizować artykuły podawane do publikacji w Portalu.
    Pozdrawiam i dziękuję

  6. Szanowny panie Jakubie Dąbrowski, czy stać pana na merytoryczny komentarz?
    Fe nieładnie, pisać personalne inwektywy to każdy nieuk potrafi.

  7. Panie Pawle Sabura.
    Mam do pana jedno pytanie i kilka sprostowań.
    Czy może pan rozwinąć trochę watek drenażu Polski przez ZSRR z podaniem źródła swojej wiedzy?
    Pisze pan że pamięta, a ja jestem ciekawy.
    PRL była państwem realnego socjalizmu a nie jak pan pisze komunistycznym.
    PRL nie była państwem jednopartyjnym. W sejmie obok PZPR zasiadała partia chłopska, stronnictwo demokratyczne, patia katolicka PAX.

  8. Jest oczywiście dokładnie na odwrót. Rosja stanowi egzystencjalne (tzn dąży do całkowitego zniszczenia Polski) zagrożenie dla Polski od połowy XVI wieku do dzisiaj. Natomiast Niemcy stanowili je raptem przez 81 lat 1866-1947. Wcześniej granica Niemcami (I Rzeszą) była najbardziej pokojową z polskich granic. Krzyżacy, czy Prusy to nie były bynajmniej Niemcy, tak jak dzisiaj nie są Niemcami Liechtenstein, czy Szwajcaria. Ówczesne Niemcy (Cesarstwo) było za to wypróbowanym sojusznikiem Polski, zarówno przeciw Szwecji, jak i przeciw Turcji.

    Konflikt polsko-pruski nie dotyczył Niemiec aż do 1866 roku.

    Nie ma też żadnej ciągłości pomiędzy średniowieczną Rusią Kijowską a nowożytną Moskwą. Moskwa jest kontynuatorem mongolskiej Ordy, a nie kijowskiej Rusi.

    Unia Polski i krajów ruskich (dzisiejszej Ukrainy i Białorusi) była zresztą właśnie powodem konfliktu polsko – moskiewskiego, Moskwa bowiem uznawała te tereny za „swoje”. Do dzisiaj zresztą twierdzi, że nie ma żadnej Ukrainy, a Ukraińcy to „zderusyfikowani” Rosjanie.

    Zabawne jest twierdzenie Autora, że Rosja nie rości sobie żadnych pretensji do polskich ziem, kultury, języka i obyczajów. Do Ukrainy przed 2014 rokiem też sobie nie rościła, bo planowała ją wchłonąć w całości. Podobnie jest z Polską. Katechon Putin w swoim ultimatum wobec NATO z 2021 roku wyraźnie zażądał oddania mu Polski (całej Polski) do jego „strefy wpływów”. Polityki rusyfikacyjnej, która zawsze w Polsce była wdrażana, ilekroć Rosja miała nad Polską kontrolę, zarówno w XIX wieku, jak i w czasach PRL, też nigdy nie było?

    Obecne położenie geopolityczne Polski, jako integralnej części Zachodu, jest optymalne i najlepsze z możliwych opcji. Trzeba o nie dbać i je umacniać, a nie osłabiać. Stosunki z Rosją są złe, nie z winy Polski, tylko z winy Rosji. Kiedy Rosja się rozleci i upadnie, wzajemne stosunki między Polską a nowymi państwami od rau będa znacznie lepsze i będą to też znacznie bardziej przewidywalni i odpowiedzialni partnerzy handlowi od katechona Putina, który w dowolnej chwili zakręca sobie, wbrew umowom, gazowe kurki dla kaprysu.

    Z drobniejszych, ale i tak zafałszowanych twierdzeń:

    Skoro Wielopolski nie potrafił okiełznać wzmożenia emocjonalnego rodaków, to widocznie nie był taki rozumny. A wystarczyło mu po prostu przeprowadzić uwłaszczenie… Katastrofa powstania styczniowego to wina Wielopolskiego, a nie Czerwonych, bo to Wielopolski miał władze, a Czerwoni nie mieli.

    Czasy PRL, to nie, jak twierdzi Autor, okres rozwoju i rozkwitu Polski, ale wręcz przeciwnie, głębokiej degrengolady i zapaści cywilizacyjnej. Jeszcze w 1945 roku, pomimo zniszczeń wojennych, Polska znajdowała się na poziomie rozwoju podobnym do Hiszpanii, wyprzedzała Grecję i mogła być porównywalna z Włochami. W 1989 PRL był dużo poniżej tych krajów, na poziomie wręcz afrykańskim

  9. Odpowiadając zatem na tytułowe pytanie – po nic. Rosja nie jest Polsce do niczego potrzebna i najlepiej dla nas, gdyby jej w ogóle nie było. Oczywiście zmieniłaby się ta optyka, gdyby Rosja została normalnym krajem, takim jak np mająca identyczne warunki geograficzno-naturalne, Kanada. Ale na to raczej się nie zanosi. 🙁

    1. PILASTER, niedobrze się robi, czytając twoje wypociny, m.in „Polska jest integralną częścią Zachodu”. Koń by się uśmiał czytając tę i inne twoje brednie, których już nie będę cytować, bo te twoje komentarze są po prostu oderwane od całkowitej rzeczywistości i cuchnie od nich na odległość rusofobią! My nie jesteśmy żadną integralną częścią tzw. zachodu tylko jego pariasem, lokajem, trzymajacym się pańskiej klamki za judaszowe srebrniki! Jednym słowem staliśmy się bantustanem od 1989 roku dzięki tzw. solidarności za amerykańską kasę. Jesteśmy państwem, pozbawionym swojej własności, zarządzanym przez zagraniczne korpo, etc., etc. Aż nóż otwiera się w kieszeni, kiedy czytam twoje brednie komentatorskie z pogranicza fantastyki naukowej! Zmień płytę.

      1. @Azalia. Ciekawa mapa mentalna, ale zero propozycji jak modernizować realnie istniejące terytorium między Odrą i Bugiem. Twórcy takich map mentalnych, Michalkiewicz, Korwin et consortes, nie mają nic realnego do zaproponowania, poza neo-PRLem i Królestwem Kongresowym bis. Pytanie: jaką rolę polityczną lub gospodarczą chciałaby odgrywać Azalia w takich tworach państwowych ?

  10. Prosiłbym Autora o opis „władców” dzisiejszej Rosji:
    – kacapskiej mendy „Putina”, którego prawdziwe nazwisko jest najpilniej strzeżoną tajemnicą Kremla
    – moczymordy na czele MSZ, umysłowego kretyna bez odrobiny oleju w głowie
    – sikawkowego strażaka na czele MON, debila bez odrobiny wiedzy wojskowej, który własną córkę wepchnął „Putinowi” do łóżka
    A co do sojuszu z Rosją: Najlepszy przykład to historia Armenii – w 2015/16 kacap „Putin” dozbroił Azerów, którzy odnieśli, po 20 latach pokoju, pierwszy sukces militarny. To wtedy w Erewaniu demonstranci omal nie spalili ruskiej ambasady wraz z personelem, obalony został pro-ruski rząd, a do władzy doszedł Parszywek Sorosa. Wybór głupi, jak powstania w Polsce, ale sprowokowany przez Kreml.
    A co do wartości sojuszu z ZSRR-Rosją, to kacap Chruszczow na początku lat 60-ty próbował przehandlować NRD i połowę Polski za technologie i pomoc finansową Adenauera i RFN. Dotąd nieznana akcja polsdkich służb doprowadziła do jego kompromitacji i obalenia przez Breżniewa.

  11. Rosja powinna stać się krajem zgniłym, burżuazyjnym, kapitalistycznym i wrogim klasowo. Może to osiągnąć windując swój Index of Economic Freedom do wartości na poziomie 75+. Wtedy zacznie się rozwijać w tempie niespotykanym we współczesnej Europie i do 2050 stanie się nie tylko największą potęga militarną i demograficzną Europy, ale też największą gospodarką – deklasując Niemcy. Wtedy wstąpi do UE, a NATO nie będzie nikomu do niczego potrzebne. Tak nam dopomóż Bóg!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *