Piasta: W Kraju Kwitnącej Wiśni

Japonia nieodmiennie fascynuje. Przyciąga nas ze względu na swoją bogatą kulturę i historię, hipnotyzuje egzotyką i nowoczesnością. Dlatego bez wahania skorzystałem z nadarzającej się okazji i w czasie ostatniej z moich dalekowschodnich podroży odwiedziłem Kraj Kwitnącej Wiśni.

Często rzeczywistość, w konfrontacji z naszymi wyobrażeniami wyrobionymi na podstawie literatury czy kina, wypada blado, wręcz rozczarowuje. Jednak nie w tym przypadku. Nawet krótki rzut oka na Japonię, jakkolwiek całkowicie inną niż tego oczekiwałem, wywarł na mnie głębokie wrażenie.

Japonia nie przypomina w najmniejszym stopniu innych państw azjatyckich. Głównie dlatego, że jest uporządkowana, nawet dalece bardziej niż Europa. Na obszarach miast, w tym stołecznego Tokio, panuje ład przestrzenny i porządek. Nawet w biedniejszych dzielnicach darmo szukać tutaj znanych z innych azjatyckich metropolii „atrakcji” w postaci walających się w zaułkach stert śmieci, czy natrętnych sprzedawców wciskających potencjalnym klientom mniej lub bardziej podejrzane towary. Ów ład jest wyrazem głęboko zakorzenionej w Japończykach dyscypliny i umiłowania do porządku.

W tym zakresie dominujący stereotyp jest prawdziwy, szczególnie w stosunku do starszych pokoleń. Ten wojskowy dryl widać przy każdej niemal okazji: na wiecznie zatłoczonych ulicach, w metrze czy w pociągu, w sklepie. Nie ma chaosu, przepychania się i chamstwa, a nawet doskonale znanego nam kolejkowego cwaniactwa. Na Europejczykach wywiera to głębokie wrażenie.
W Japonii nowoczesność dominuje nad starożytnością.

W Tokio, poważnie zniszczonym w czasie ostatniej wojny, nieliczne zabytki kryją się w cieniu współczesnych, monumentalnych budynków. Pomimo to, owa nowoczesność zaskakuje swą anachronicznością. Można wręcz odnieść wrażenie, że Japonia szczyt swojego technologicznego i infrastrukturalnego rozwoju osiągnęła w latach 80-tych i 90-tych ubiegłego stulecia i od tego czasu stoi w miejscu. To właśnie z tego okresu pochodzą wciąż imponujące do dziś obiekty i inwestycje. Trzydzieści lat temu wyprzedziły swój czas o całe dekady, dziś jawią się prawie jak artefakty ze świata alternatywnego rozwoju technologicznego. Tym bardziej nie dziwi, że kilkadziesiąt lat temu chcieliśmy budować nad Wisłą drugą Japonię…

Tymczasem współczesna Japonia od niemal trzech dziesięcioleci zmaga się ze stagnacją gospodarczą przeplataną epizodami recesji. To widać nawet na ulicach. Właśnie dlatego w metropoliach brakuje nowych, widowiskowych inwestycji, którymi olśniewają nas miasta azjatyckich „tygrysów” a ostatnio nawet prowincjonalnych do niedawna Filipin. W świetle dnia. jakkolwiek wiąż estetyczne, Tokio nie jest w stanie zaimponować nam tak, jak czyniło to w latach 90-tych. Za to po zmierzchu stolica Japonii zmienia się nie do poznania. Rozbłyskują neony i reklamy świetlne, które absorbującą grą swych krzykliwych barw natychmiast przenoszą nas do całkowicie innego uniwersum. Nocne Tokio wciąż olśniewa.

Przebywając w Japonii nie mogłem podarować sobie malej wycieczki śladami Romana Dmowskiego. W tym celu wybrałem się w pobliże ujścia rzeki Sumida do Zatoki Tokijskiej, niedaleko znanego na cały świat targu rybnego Tsukiji. Tam, z dala od turystycznych szlaków i w oddaleniu od miejskiego zgiełku, mieści się charakterystyczny budynek międzynarodowego szpitala św. Łukasza. Zabytkowy budynek (z 1933 r.) nie jest szczególne widowiskowy. Znacznie ciekawsza jest historia miejsca, w którym ulokowany został szpital.

Cała dzielnica Tsukiji została zbudowana na gruntach pozyskanych poprzez zasypanie nizinnych bagien położonych wzdłuż delty rzeki Sumida. W roku 1869 teren ten został wyznaczony jako zamknięty obszar mieszkalny dla obcokrajowców. W miejscu, gdzie mieszczą się obecnie budynki szpitala powstała najpierw pierwsza amerykańska placówka dyplomatyczna w Tokio, później zaś zbudowano tutaj hotel Metropole. Ten ostatni obiekt jest ważny dla naszej historii.

Właśnie w hotelu Metropole, 14 lipca 1904 r., doszło do sławnego spotkania Romana Dmowskiego z Józefem Piłsudskim. Obaj przebywali w Japonii z misją dyplomatyczną, jednak ich cele były gruntownie odmienne. Trwała właśnie wojna rosyjsko-japońska, z którą PPS wiązała określone nadzieje. Socjaliści roili możliwość zorganizowania na tyłach armii rosyjskiej akcji dywersyjnej, ukoronowanej antyrosyjskim powstaniem w Królestwie Polskim. Od Japończyków oczekiwali broni i pieniędzy. Natomiast Narodowa Demokracja sprzeciwiała się powstańczym mrzonkom PPS, słusznie uważając, że kolejne nieprzemyślane i nieprzygotowane powstanie musi skończyć się katastrofą.

14 lipca Piłsudski (wraz z Filipowiczem) odwiedził Dmowskiego w hotelu Metropole. Panowie rozmawiali z sobą aż dziewięć godzin, lecz nie osiągnęli wspólnego stanowiska. Sam Dmowski po latach posumował to spotkanie w dość krytycznych słowach: „Próbowałem dowiedzieć się od kierowników PPS, co mają zamiar osiągnąć przez ruch powstańczy w Królestwie, jak im się przedstawiają widoki jego powodzenia, jak sobie wyobrażają realne jego skutki. Usiłowałem ich przekonać, że to, co chcą zrobić, jest nonsensem i zbrodnią wobec Polski. Ani jedno, ani drugie mi się nie udało. W odpowiedzi dostałem procesję mętnych frazesów, wygłoszonych z ogromną pewnością siebie.”.

Jak wiemy z owej międzynarodowej konfrontacji zwycięski wyszedł biegły w dyplomacji Dmowski, co zapewne oszczędziło wiele polskiej krwi. Natomiast „mętne frazesy, wygłaszane z ogromną pewnością siebie” są u nas ciągle w modzie i nie tracą rzesz zwolenników.

Przemysław Piasta
Myśl Polska, nr 31-32 (29.07-5.08.2018)

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 3.8]
Facebook

1 thoughts on “Piasta: W Kraju Kwitnącej Wiśni”

  1. JAPONIA PRZERAZA SWOIMI ZBRODNIAMI Z CZASÓWii WOJNY SWIATOWEJ ZWŁASZCZA NA WSCHODZIE CHIN I W mANDZURII ORAZ lIAONING POGRANICZE CHIN I mANDZURII CZY kANTONI(gUANGZOU) NA POLUDNIU CHIN I W INNYCH KRAJACH(wIETNAM,fILIPINY,kOREA POLUDNIOWA.iNDONEZJA,MALAJE)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *