Piasta: Wyzwolenie

Od kilku dni prawicowa część internetu trzęsie się w spazmach świętego oburzenia. W ten niebezpieczny dla zdrowia stan wprowadziła wielu, skądinąd poczciwych ludzi wypowiedź lidera SLD, Włodzimierza Czarzastego. Stwierdził on na antenie TVP, że Armia Czerwona, która w 1944 roku wkroczyła na tereny Polski, wyzwalała kraj spod niemieckiej okupacji.

W kraju gdzie wojujący antykomunizm, marnie maskujący histeryczną antyrosyjskość, stał się oficjalną wykładnią polityki historycznej musiało się to spotkać z gwałtowna reakcją i z takową się spotkało. Internet i media tradycyjne zalała prawdziwa fala mniej lub bardziej krzykliwych diatryb, deklaracji a nawet memów, które łączyło wspólne przesłanie: „Żadnego wyzwolenia nie było. Okupacje niemiecką zastąpiła druga, jeszcze gorsza – radziecka.”. Z historycznego punktu widzenia jest to oczywista bzdura. Przypomnijmy zatem podstawowe fakty.

Działania wojenne i lata niemieckiej okupacji przyniosły Polsce bezmiar cierpień w tym około sześć milionów (szacunki wahają się od 4,5 do 6,1 mln) ofiar śmiertelnych wśród obywateli. Spośród nich niemal połowę stanowili etniczni Polacy. Dla porównania IPN szacuje liczbę ofiar komunizmu w latach 1939-1989 na 150 tysięcy z czego lwia część przypada na okres 1939-1941, więc znacząco przed rokiem 1944. Zatem porównując oba okresy mamy do czynienia z zagrożeniem dla biologicznego istnienia narodu z jednej strony i znaczącymi uciążliwościami z drugiej. To gigantyczna różnica.

Wojujący antykomuniści zdają się nie zauważać także, że okres okupacji niemieckiej był właśnie… okresem okupacji. Polska jako państwo przestała istnieć, wprowadzono obcą administrację. Tymczasem w okresie zależność od ZSRR państwowość polska nie tylko de iure ale i de facto istniała. Choć początkowo PRL była całkowicie uzależniona od wschodniego sąsiada z czasem uzyskiwała coraz większą przestrzeń suwerenności. Zatem sytuacja jest całkowicie niewspółmierna. Opowiadanie o tym że „jedna okupacja zastąpiona została przez drugą” jest w kontekście powyższego ilustracją stanu emocjonalnego a nie faktów. To wszystko oczywistość, łatwa do zweryfikowania w dowolnych źródłach i opracowaniach. Jednak w kontekście wylewającej się z wszystkich stron nachalnej, opartej na fałszu propagandzie warto ją przypomnieć.

Jak jednak było z tym wyzwoleniem? Zdanie: „Armia Czerwona, która w 1944 roku wkroczyła na tereny Polski, wyzwalała kraj spod niemieckiej okupacji.” jest literalnie prawdziwe. Wyzwolenie kogoś od czegoś nie oznacza dnia mu „wolności” w rozumieniu możliwości działania zgodnie z własną wolą. Tak w istocie rzeczy się stało i w naszym przypadku. Polacy wyzwoleni od śmiertelnego zagrożenia ze strony niemieckiego okupanta dostali w pakiecie wieloletnie uzależnienie od ZSRR, niechciany tu przez nikogo ustrój społeczno-polityczny – komunizm oraz marionetkowy rząd. Jenak jako naród przeżyliśmy, mogło więc być gorzej.

Zresztą żadne wyzwalanie czy „wyzwalanie” nie było celem samo w sobie. Armia Czerwona nie przyszła na ziemie polskie z misją humanitarną. Tedy prowadziła najkrótsza droga na Berlin. Droga wiodąca nie tylko do pokonania hitlerowskich Niemiec, ale i zdobycia hegemonii w Europie Środkowo-wschodniej. W kontekście powyższego żale o to, że czerwonoarmiści nie obdarzyli nas na powrót naszą złotą wolnością przystoją bardziej egzaltowanym dzieciom niż osobom poważnym. Nie żyjemy bowiem w królestwie szczęśliwych kucyków gdzie panuje dobro, harmonia i przyjaźń lecz w świecie rzeczywistym gdzie rządzą interesy.

Zapewne i w roku 1944/1945 Polacy czuli się wyzwalani bądź „wyzwalani” w zdecydowanie różnorodnym stopniu. Dla siedmiu tysięcy więźniów obozu Auschwitz, których 27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyciągnęła wprost z objęć śmierci było to z pewnością Wyzwolenie z wielkiej litery. Mieszkańcy „Kraju Warty” poddani szczególnie dotkliwej germanizacji poczuli ulgę, był to dla nich koniec kilkuletniej gehenny. I to pomimo dyskomfortu jaki wprowadzili na jakiś czas sami wyzwoliciele. Dla żołnierzy podziemia przyszłość rysowała się ciemnymi barwami. Oni nie chcieli takiego „wyzwolenia”. Tylko, że żadnego innego nie dostali.

Osobnym wątkiem jest temat „wyzwalania” Ziem Odzyskanych. Tutaj cudzysłów zastosowałem w pełni świadomie i intencjonalnie. Ziemie Odzyskane zostały przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie zwyczajnie podbite i na skutek decyzji aliantów (de facto Stalina) przekazane Polsce. To jedna z nielicznych, lecz za to gigantyczna korzyść jaka Polska wyniosła z hekatomby drugiej wojny światowej. W publicystce rodzimych „antykomunistów” pojawia się od kilkunastu lat ubolewanie nad losem ludności rzeczonych terenów. Jest ono niczym innym jak wpisywaniem się w niemiecką politykę historyczną.

Czy w związku powyższym powinniśmy wiekuiście sławić Armię Czerwoną? Zdecydowanie nie. Związek Radzicki realizował u nas swoje interesy i czerpał z nich korzyści. Choć w roku 1944 (w przeciwieństwie do 1939) nie był agresorem narzucił nam niechciany sojusz i ustrój w którym tkwiliśmy przez pół wieku.

Nie zakłamujmy jednak historii pod bieżące potrzeby polityczne, nie wynikające zresztą w żaden sposób z polskiej racji stanu. Nie przyjmujmy obcego punktu widzenia, co w ideologicznym zaślepieniu czynią nasi „prawdziwi patrioci”, bowiem często jest to punkt widzenia wobec Polski wrogi. Ale przede wszystkim nie popadajmy w emocjonalne histerie. Używajmy rozumu by nie dać się zwieść prymitywnej propagandzie. Żadnej ze stron.

Przemysław Piasta

PS.

Na marginesie przypomnę, że poglądy Włodzimierza Czarzastego w przedmiotowym temacie od dawna są jasne i publicznie wiadome. Były takimi także 12 listopada 2019, kiedy głosami posłów PiS lider SLD został wybrany na wicemarszałka Sejmu RP IX kadencji. Dodajmy tych samych posłów, którzy dziś przyjmują pozy pryncypialnie antykomunistyczne miotając gromy w kierunku swego niedawnego nominata. Mamy więc do czynienia z:
a) głupcami,
b) cynikami,
c) udaną synergią obu postaw.
Zresztą sami Państwo zdecydujcie.
Jeśli jednak, pomimo wszystko, zdecydujecie się na heroiczną walkę z urojonym komunizmem poświećcie trochę uwagi… własnym portfelom. Może okazać się, że pod zasłoną dymną ideologicznych haseł ktoś znowu sięga po wasze drobne.

 

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 16 Average: 4.9]
Facebook

16 thoughts on “Piasta: Wyzwolenie”

  1. Wszyscy moi przodkowie z tamtego okresu pochodzą z okolic Krakowa i Myślenic i mogę z pewnością w ich imieniu powiedzieć, że to bolszewickie i berlingowskie bydło w ogóle nie wyzwalało ich, no chyba, że „wyzwoleniem” nazwiemy rabunki ich dobytku, gwałty i niszczenie. W przeciwieństwie do Niemców, którzy, co prawda nadal będąc wrogiem zachowywali się o niebo bardziej przyzwoicie.
    Argument, że „przynajmniej przeżyliśmy” też do mnie nie dociera, bo równie dobrze „Generalplan Ost” to mogły być pierdolety spreparowane przez Sowietów po to, by mieli oni uzasadnienie dla ich hegemonii nad Polską. Poza tym nie powiedziałbym, że powstanie PRLu oznaczało dla nas przetrwanie, bo to, że obecne wrogie płodności trendy demograficzne i dysgeniczne są problemem w naszym narodzie pośrednio zaczęło się od występujących w PRLu: liberalnego prawa aborcyjnego, rozpowszechnienia alkoholizmu, niskiego poziomu edukacji w podstawówkach, a o studiach, czy nawet liceach to większość mogła sobie pomarzyć, czy nawet poziomu życia – to, co w PRLu było miarą luksusu to w tym samym czasie w krajach zachodnich było dostępne dla byle dziada.
    A już kompletnie absurdalne jest pisanie o jakimkolwiek późniejszym uzyskiwaniu „przestrzeni suwerenności” od ZSRR, widocznie cuckserwatyści nie wyobrażają sobie wolności od knuta nad swoją głową, albo muszą mieć waszyngtońskiego, albo moskiewskiego.
    Jak czytam po raz tysięczny bzdury o „wyzwoleniu” Polski przez krasnoarmiejców to mi się nóż w kieszeni otwiera, jaki cel autor ma powielając te same prosowieckie frazesy? Gdyby autor był komunistą to bym to zrozumiał, ale konserwatysta może pisać takie bzdury tylko z własnej głupoty.
    Osobiście popieram obecną politykę historyczną rządu polegającą na gloryfikacji narodowego podziemia antykomunistycznego oraz jestem za zniszczeniem wszelkich upamiętnień sowieckich. No chyba, że ktoś woli upamiętniać żołnierzy państw wrogich suwerennej Polsce od upamiętniania żołnierzy walczących o wolną i wielką Polskę. Według mnie upamiętnianie i gloryfikowanie krasnoarmiejców oraz uznawanie ich za „wyzwolicieli” to zachowanie godne przećpanych deneratów z antify.

    1. Hmm, dziwna ta relacja, pasująca bardziej do zdobytego Berlina niż do Małopolski, gdzie żołnierze radzieccy bardziej śmieszyli ludzi swoją nieporadnością niż szkodzili, a latem 1945 roku całe miasto Bochnia było jednym wielkim targiem dobra wywożonego z Niemiec przez czerwonoarmistów i sprzedawanego za wódkę… A nazywanie żołnierzy Wojska Polskiego bydłem jest poza wszelkim komentarzem: niestety, nie ich wina że co niektórych Stalin wywiózł na Syberię, a inni wojnę spędzili pod okupacją niemiecką, na własne oczy widzieli jak Niemcy mordowali ich bliskich, pamiętając zaś swoje przedwojenne dzieciństwo, gdy w sanacyjnym raju nie mieli co jeść, chętnie poszli za tymi co obiecywali im Polskę Ludową gdzie chłopi będą mieć własną ziemię… P.S. Skoro niemieckie plany eksterminacji Słowian zostały „spreparowane przez Sowietów”, to kto wymordował 3 mln Polaków(Żydów tu nie liczę), Marsjanie, Krasnoludki czy źli naziści którzy wyrosli spod ziemi i podszywali się pod Niemców? A bieda Polski powojennej wynikała w prostej linii z biedy Polski przedwojennej, czasy komunistyczne zaś to dla 80% terytorium Polski(niebędącym Warszawą, Łodzią i Poznaniem) skok cywilizacyjny o dwie epoki. W warunkach zachodniej gospodarki kapitalistycznej rozwijałyby się jedynie ośrodki już rozwinięte, a reszta kraju, z postfeudalną gospodarką rolniczą dalej by wegetowała jeszcze przez lata.

      1. „gdzie żołnierze radzieccy bardziej śmieszyli ludzi swoją nieporadnością niż szkodzili”
        Mieszkańcom mojej okolicy (między Myślenicami, a Krakowem) nie było do śmiechu z powodu obecności czerwonego bydła…
        „Kto wymordował 3 mln Polaków?”
        Terror niemiecki związany z wzajemną eskalacją przemocy był obecny, przy czym nie wiem, na ile był on spowodowany domniemaną eksterminacyjną polityką, a na ile lekkomyślną polityką walki z polskim oporem. Ale i tak dane o „3 milionach zabitych Polaków” uważam za wzięte z d*py – ani w mojej okolicy nikt nie potwierdza takiej skali niemieckich zbrodni, a poza tym znam ludzi z innych regionów, którzy z opowiadań starszych mówią o takich samych doświadczeniach – Niemcy są przedstawiani jako lepsi od Sowietów, dlatego w endokomusze bajki zaprzeczające zwyrodniałemu zachowaniu krasnoarmiejców w Polsce nie wierzę. I nie uważam ich za bohaterów.
        Może co do tych berlingowców zbytnio generalizuję. Ale nadal uważam, że duża część tej armii to byli degeneraci wysługujący się Sowietom w mordowaniu żołnierzy polskiego podziemia. I dla mnie żadnym chwalebnym symbolem dumnej i suwerennej Polski Armia Berlinga nie będzie.
        „W warunkach zachodniej gospodarki kapitalistycznej rozwijałyby się jedynie ośrodki już rozwinięte, a reszta kraju, z postfeudalną gospodarką rolniczą dalej by wegetowała jeszcze przez lata.”
        Oczywiście, to jest bzdura. Hiszpania, Portugalia i kraje skandynawskie znajdowały się przed wojną na podobnym poziomie rozwoju, co Polska.

        1. I widać jak różne są opowieści ludzi, także o tzw. żołnierzach powojennego podziemia, o których ludzie z moich okolic dowiedzieli się, że byli jakimiś żołnierzami dopiero kilkanaście lat temu, wcześniej byli to dla nich zwykli bandyci, którzy przychodzili akurat jak ktoś sprzedał krowę, czy wzbogacił się w inny sposób i zabierali pod bronią wszystkie pieniądze, bo „my są partyzanty”. A podręcznikowym przykładem jest banda niejakiego Ognia, który dostał w AK czapkę za zdekonspirowanie posterunku, zaliczył kolejno BCh i AL, potem został komendantem MO w mieście Nowym Targu, a gdy odmówiono mu stanowiska powiatowego szefa UB, wziął bandę i zaczął walczyć z komuną… Zresztą, w moich okolicach władza ludowa ustanowiła się siłami dawnych oddziałów AK i BCh, a struktury polityczne obsadzili działacze PSL. A żołnierze Wojska Polskiego(bo nie było żadnej „armii Berlinga, dawny sanacyjny oficer Berling zresztą pokazał swoje „kompetencje” dowódcze raz pod Lenino, drugi raz w Warszawie i słusznie go odsunięto) zapisali swoimi czynami chwalebną kartę w walkach o polskość Pomorza oraz byli jedynymi oprócz radzieckich żołnierzami koalicji którzy mieli zaszczyt zdobywać Berlin, i to zarówno na kierunku północnym(1 Armia WP), południowym(2 Armia WP) jak i w samym centrum miasta. To jedne z niewielu polskich zwycięstw w tej wojnie, oprócz tego rzeczywiste sukcesy odniosło jedynie polskie lotnictwo na Zachodzie i 1 Dywizja Pancerna w walkach o wyzwolenie Holandii(Monte Cassino i walki we Włoszech to żaden sukces, Anders był takim samym wybitnym dowódcą jak Berling, też potrafił jedynie tracić ludzi). Co do postępowania sobie Niemców w Polsce, w 1944 roku Niemcy stali u mojej babci z kuchnią polową. Nie mówili o domownikach inaczej jak „verfluchten leute”. Dzieciom dali czekoladę, po czym pod bronią, tłukąc kolbami wygonili dziadka, zapakowali wraz z innymi mężczyznami ze wsi na samochody i zagnali do kopania okopów, strzelając do tych co próbowali uciekać. Po tym, jak „chętnie” przyłożyli ludzie swoją cegiełkę do walki z bolszewizmem, zapakowali ich do pociągu żeby wywieźć na roboty do Niemiec. Dziadek cudem uciekł, i pewnie dzięki temu się w ogóle urodziłem. Armia Czerwona(czy też Mongoły, jak ich nazywano bo większość to byli Azjaci) zaś sobie po prostu przeszła, za jakiekolwiek próby samowolnego szwędania się żołnierze dostawali po kuli w łeb na miejscu. A co do Hiszpanii i Portugalii, to Hiszpania, po uwolnieniu gospodarki przez gen. Franco, rozwinęła się bardzo nierównomiernie, właśnie na terenach już przed wojną domową uprzemysłowionych. Biedne, rolnicze tereny z gospodarką postfeudalną dużo się nie zmieniły i dopiero w latach 80tych i 90tych, głównie dzięki funduszom z EWG i później UE nieco dorównały do reszty kraju. W Polsce, gdzie nie było kapitału, byłoby tak samo.

          1. To widocznie mamy inne wspomnienia, bo we wspomnieniach moich dziadków Niemcy zachowywali się przyzwoicie, Sowieci i ich polskie przydupasy jak bydło.
            Co do Wyklętych – nawet jeśli ich taktyka działania nie zawsze była prawidłowa moralnie to ja ich i tak usprawiedliwiam. Mnie inspiruje książka Dzienniki Turnera, dlatego uważam, że słuszny i wielki cel uświęca środki.

    2. Czyli jak zylem w PRL od 1956 do 1988 to bylem pod okupacja (radziecka), ukonczywszy dobre prowincjonalne liceum, a potem studia inzynierskie ?
      Absolutny nonsens.
      Autor(ka) komentarza powinien zbadac sie u psychiatry.

      1. Taak, bo wszyscy w tym czasie ukończyli studia inżynierskie XD
        Autor (@Nonsens) tego komentarza nie dość, że jest chamem, bo atakuje ad personam, to jeszcze ma chyba problem z logicznym myśleniem. Nie wiem, zgaduję, że może starość zrobiła swoje, a może autor dostał się na studia inżynierskie nie przez zdolności intelektualne, a przez znajomości?

  2. Trzeba wskazać, że Sowieci inaczej postępowali na zachód od Bugu a inaczej na kresach, gdzie ich postępowanie można zakwalifikować co najmniej jako czyszczenie etniczne lub nawet ludobójstwo. Wystarczy przypomnieć czystki w postaci masowych wywózek na wschód po 1939 r. Podczas „wyzwalania” było tak samo. W powiecie lidzkim zamordowano 9.8 tys. Polaków, a w powiatach szczuczyńskim i oszmiańskim odpowiednio 8 i 6 tys. Polaków.

  3. Niemcy były do zjednoczenia formalnie okupowane. Ale chyba nikt nie twierdzi, że nie miały swojej państwości. PRL też było okupowane, Armia Radziecka stacjonowała w Polsce do końca. No i przecież nie po to, żeby bronić przed NATO i rewizjonistami. Wyzwolenie oczywiście było. Twierdzenie, że nie było od razu drugiego zniewolenia jest po prostu bzdurne i haniebne. Ciekawe czy bylibyście Panowie tacy gorliwi gdyby chodziło o wyzwolenie Galicji, Litwy, Łotwy czy Estonii spod władzy radzieckiej. To też wyzwolenia czy jednak nie?

    1. Sowieckie wyzwolenie całkowicie zniszczyło polskie elity kształtujące się kilkaset lat, obaliło porządek prawny i instytucje. Można śmiało powiedzieć, że przedwojenna Polska została całkowicie unicestwiona skoro głównie kultura ludowa. Co więcej, to wtedy zaczęła się pogarda dla dorobku I i II Rzeczpospolitej jako pomyłki historii. Nie został nawet kamień na kamieniu po tym dorobku. Postkomuniści mieli czelność mówić po 1989 r. o potrzebie zachowania ciągłości prawnej w stosunku do PRLu.

      1. A jaki dorobek ma II RP? 5 lat anarchii, gdy piłsudczykowska kamaryla wykorzystując słabości demokracji paraliżowała wszystkie próby utworzenia skutecznych rządów, a później 13 lat sanacji, będącej połączeniem wszystkiego najgorszego co zostało w spadku po zaborcach: pruskiego rygoryzmu, austriackiej biurokracji i rosyjskiej korupcji… Jeśli chodzi o porządek prawny i instytucje, większość tych z Polski przedwojennej przetrwała w Polsce Ludowej, np. taki ZUS, a przez wiele lat obowiązywało prawo przedwojenne, z kodeksem karnym uzupełnionym jedynie w okresie stalinowskim o kilka paragrafów politycznych. Elit nic nie zniszczyło, bo te elity miały sobie całkiem dobre życie na państwowym garnuszku, chyba żeby za elity uznać emigracyjnych krzykaczy, którzy postawili sobie na złego sojusznika(a mogli nawet pod patronatem Stalina dojść do władzy, gdyby nie ucieczka Andersa z wojskiem…). A o elitach kształtujących się kilkaset lat to już dopiero nonsens, szlachta przedrozbiorowa, po doprowadzeniu do upadku Polski, pod zaborami straciła swoje znaczenie i stała się w XIX w. jedynie częścią nowych elit, wyrosłych z burżuazyjnej inteligencji

      2. „Kamień na kamieniu” nie pozostał z powodu działań wojennych. Spora część elit dała dyla (wraz z sanacyjną władzą), inna część została zarżnięta przez Niemców, a jeszcze inna przez Sowietów. Jednak po uznaniu przez ZSRR, że Polska musi istnieć jako odrębny kraj (warunek wstępny rozmów z Aliantami Zachodnimi) zmienili postawę.

        Duża część elit IIRP przyłączyła się do władzy ludowej w dziele odbudowy kraju. Np. sanacyjny minister Kwiatkowski udzielał się w dziele odbudowy i zagospodarowania Pomorza oraz współpracował z Gomułką. Sam PRL z czasów Gomułki czerpał idee z różnych przedwojennych źródeł, w tym nawet Narodowej Demokracji. Dokonał industrializacji i urbanizacji, zwalczył analfabetyzm, podniósł poziom życia Polaków. W 1939 polski chłop dzielił zapałkę na czworo, bo tak duże były koszty spowodowane monopolami państwowymi. Sam Jaruzelski wywodził się z przedwojennej arystokracji, czyli nie można mówić o wybiciu do cna.

        PRL nauczył się też od IIRP i tych „brzydkich rzeczy”. Ścieżki zdrowia to wynalazek Sanacji zastosowany po strajkach chłopskich z 1937. W ramach pacyfikacji strajków w latach 1932-1937 śmierć poniosło ponad 800 ludzi a krwawe pacyfikacje ciągnęły się aż do 39. Ofiar pacyfikacji strajków już w PRLu aż tylu nie było.

        Nauka, nauka, nauka. Nie zaś powtarzanie banialuk…

      3. (…)Sowieckie wyzwolenie całkowicie zniszczyło polskie elity kształtujące się kilkaset lat, obaliło porządek prawny i instytucje.(…)
        Mam rozumieć, że za okupacji hitlerowskiej obowiązywał polski porządek prawny i dzialaly polsię instytucje… jeśli tak tak to z całą stanowczością twierdzę, że obozy były POLSKIE.

    2. Formalnie Niemcy nie były okupowane. Status okupacji regulują zasady prawa międzynarodowego. Ustanowienie państwa, nawet satelickiego, zakańcza status okupacji.

  4. No chyba jednak nie. Francja, Belgia, Holandia, Dania czy Norwegia były okupowane przez Niemców, a te państwa ciągle istniały. Utworzenie rządu Vidkuna Quislinga zakończyło okupację Norwegii? Poza tym poza okupacją wojenną, istnieje również tzw. okupacja pokojowa. Przykładami takich okupacji było okupowanie zagłębia Ruhry czy terytorium Saary.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *