Piętka: Największy błąd Józefa Becka

80. rocznica konferencji w Monachium (29-30 września 1938 roku) skłania do przypomnienia polityki Józefa Becka wobec Czechosłowacji w dobie kryzysu sudeckiego. Polityka ta jest obecnie powszechnie rozgrzeszana przez epigonów sanacji, chociaż Lech Kaczyński 1 września 2009 roku na Westerplatte powiedział, że potrafimy przyznać się do swoich błędów i przeprosił Czechów za zajęcie Zaolzia w 1938 roku.

Nie wywołało to jednak wtedy głębszej refleksji w obozie politycznym grupy rekonstrukcyjnej sanacji, czyli Prawa i Sprawiedliwości i jego okolic. Mało tego – pojawiły się wtedy nawet głosy krytyki wobec wypowiedzi prezydenta Kaczyńskiego, wychodzące z tego obozu i przypominające wszystkie tezy broniące polityki Becka.

A mianowicie, że za złe stosunki polsko-czechosłowackie w dwudziestoleciu międzywojennym ponosiła winę rzekomo tylko Czechosłowacja, że Polska miała uzasadnione prawa do Zaolzia, które Czesi wydarli Polsce podstępem najpierw w drodze agresji w 1919 roku, a potem uzyskując korzystny dla siebie arbitraż międzynarodowy w sytuacji, gdy Armia Czerwona zbliżała się latem 1920 roku do Warszawy, że Praga prowadziła podstępną czechizację zaolziańskich Polaków metodami administracyjnymi i że zajęcie Zaolzia uchroniło tamtejszą ludność – w większości polską – przed wcześniejszą okupacją niemiecką.

Są to argumenty fałszywe, ponieważ Beckowi w 1938 roku wcale nie chodziło o Zaolzie i tamtejszych Polaków. Prowadził on wtedy politykę konsekwentnie proniemiecką i antyczeską nie z powodu Zaolzia, ale dlatego, że postrzegał Czechosłowację jako wroga Polski. Działo się tak z czterech powodów: (1) ponieważ osobiście nienawidził Czechów i prezydenta Edvarda Benesza, (2) ponieważ Czechosłowacja była sojusznikiem ZSRR, z którym podpisała traktat sojuszniczy w 1935 roku, a w Czechosłowacji działała legalnie partia komunistyczna, (3) ponieważ Czechosłowacja udzieliła schronienia polskim politykom opozycyjnym prześladowanym przez sanację (Wincenty Witos, Wojciech Korfanty i in.), (4) ponieważ z powodu nr 2 Czechosłowacja stała na drodze do utworzenia sojuszu państw Europy Środkowej pod egidą Polski, czyli sławnego także dzisiaj Międzymorza.

Beck jednakże nie wiedział, że Berlin znał jego plany odnośnie tzw. Międzymorza i skutecznie im przeciwdziałał. Już w czasie kryzysu czechosłowackiego Niemcy przeciągnęły na swoją stronę Węgry i Rumunię, czyniąc z nich – jeszcze wtedy dyskretnie – swoich przyszłych satelitów. Hitler łatwo zrozumiał, że Beck prowadzi politykę proniemiecką i antyczeską w celu realizacji planu w rzeczywistości antyniemieckiego, o którym nie informuje niemieckiego partnera. Już wtedy wódz III Rzeszy musiał nabrać przekonania, że sanacyjna Polska nie będzie dla niego wiarygodnym partnerem, co jest bardzo istotne w kontekście głoszonych współcześnie fantasmagorii na temat rzekomej konieczności „paktu Ribbentrop-Beck” i rzekomych korzyści, jakie Polsce miał przynieść status satelity III Rzeszy.

Proniemiecka polityka Becka miała znaczący wpływ na przebieg całego kryzysu czechosłowackiego (sudeckiego), który rozpoczął się wkrótce po aneksji Austrii przez III Rzeszę w marcu 1938 roku. Przede wszystkim wpływała na stanowisko Francji, gdzie przy całej niechęci, jaką w Paryżu darzono Józefa Becka, początkowo liczono na pozytywny stosunek Polski do Czechosłowacji. Francja, której nowy premier Édourad Daladier znajdował się pod wpływem brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina i jego polityki appeasementu (zaspokajania roszczeń Hitlera), od początku nie była zdecydowana udzielać pomocy zbrojnej Czechosłowacji. Ale na rozterki Paryża w tej sprawie – obok polityki brytyjskiej – wpływało też niewątpliwie stanowisko Warszawy. Rząd Daladiera rozumiał, że jakakolwiek pomoc francuska dla Czechosłowacji spotka się nie tylko z negatywnym stanowiskiem, ale nawet z przeciwdziałaniem Polski, która prowadzi politykę antyczeską i proniemiecką.

Radziecko-czechosłowacki traktat sojuszniczy z 1935 roku zawierał klauzulę, że ZSRR udzieli Pradze pomocy wojskowej tylko wtedy, gdy uczyni to Francja, z którą Czechosłowacja też była związana sojuszem politycznym. Ponadto ewentualna pomoc radziecka dla Czechosłowacji była niemożliwa z tego powodu, że oba państwa nie posiadały wspólnej granicy, a na przemarsz Armii Czerwonej przez swoje terytoria nie zgodziły się Polska i Rumunia.

Doprowadzenie do hańby Monachium było dziełem brytyjskiego premiera Chamberlaina. Jego główną troskę stanowiło odsunięcie agresji hitlerowskiej od Europy Zachodniej i niedopuszczenie do wybuchu wojny w Europie. Najbardziej obawiał się tego, że ZSRR mimo wszystko udzieli pomocy wojskowej Czechosłowacji i wojna w Europie jednak wybuchnie. Żeby do tego nie dopuścić – poświęcił Czechosłowację w Monachium. Kuriozum tej konferencji polegało nie tylko na tym, że cztery mocarstwa zadecydowały o terytorium i suwerenności innego państwa europejskiego.

Polegało także na tym, że Hitler i Mussolini umówili się wcześniej, iż włoski dyktator przedstawi żądania niemieckie jako „włoskie propozycje kompromisowe”. Chamberlain i Daladier tak bardzo obawiali się fiaska konferencji, że przyjęli te „włoskie propozycje kompromisowe” już po północy 30 września 1938 roku. Czechosłowacja straciła około 40 proc. swojego terytorium i fortyfikacje graniczne w Sudetach. Wobec Niemiec była już bezbronna, a jaj dalszy los przesądzony.

Została otwarta droga nie do pokoju w Europie, ale do drugiej wojny światowej. Kiedy w marcu 1939 roku Niemcy hitlerowskie dokonały aneksji Czech i Moraw, ich potencjał militarny został znacząco wzmocniony przez przejęcie nowoczesnego uzbrojenia armii czechosłowackiej oraz mocy produkcyjnych dobrze rozwiniętego przemysłu czeskiego, przede wszystkim zbrojeniowego. Bez tego wzmocnienia własnego potencjału militarnego III Rzesza nie byłaby w stanie rozpocząć wojny z Polską już 1 września 1939 roku. Tego jednakże nie pojmowano rok wcześniej ani w Londynie, ani w Paryżu, ani w Warszawie.

Prezydent Beneš i jego otoczenie uznali, że walka bez sojuszników nie ma sensu i dlatego przyjęli dyktat monachijski w południe 30 września 1938 roku. Innego zdania była generalicja czechosłowacka z głównodowodzącym armii gen. Ludvíkiem Krejczí (1890-1972) na czele. Armia czechosłowacka bardzo sprawnie przeprowadziła mobilizację pod koniec września 1938 roku. Mimo że nacjonaliści słowaccy zapowiedzieli już miesiąc wcześniej, że nie będą walczyć w obronie Czechosłowacji, szanse na skuteczną obronę nie były małe. Gen. Krejczí i jego sztab wierzyli w siłę fortyfikacji czeskich w Sudetach.

Gdyby w tym czasie (29-30 września 1938 roku) Polska zadeklarowała, że udzieli Czechosłowacji pomocy zbrojnej, historia prawdopodobnie potoczyłaby się inaczej. Nietrudno sobie wyobrazić, że wtedy generałowie czescy po prostu dokonaliby zamachu stanu i odsunęli ekipę Benesza od władzy. Wehrmacht nie był jeszcze gotowy do wojny we wrześniu 1938 roku. Sama koncentracja Wojska Polskiego przy granicy niemieckiego Śląska mogła podziałać na Niemcy ostudzająco, nie mówiąc już o ewentualnym uderzeniu polsko-czeskim na Wrocław. Gdyby jeszcze wtedy militarnie wystąpiła przeciw Niemcom Francja, los III Rzeszy byłby przesądzony jesienią 1938 roku.

Wojsko Polskie istotnie skoncentrowało swoje siły pod koniec września 1938 roku przy południowo-zachodniej granicy, ale nie po to, żeby udzielić pomocy Czechosłowacji. Cele 35-tysięcznej Grupy Operacyjnej „Śląsk” były diametralnie inne. Konferencja w Monachium ubodła mocarstwowe ambicje Józefa Becka, ponieważ zadecydowano tam, że polskie roszczenia wobec Zaolzia będą przedmiotem odrębnej konferencji międzynarodowej. Dlatego sanacyjna Polska musiała natychmiast pokazać światu swoją mocarstwowość. List prezydenta Beneša do prezydenta Ignacego Mościckiego z 22 września 1938 roku, zawierający propozycję uregulowania sporu o Zaolzie w zamian za neutralność Polski wobec konfliktu czechosłowacko-niemieckiego, pozostał bez odpowiedzi na skutek intryg Becka. Przed północą 30 września rząd w Pradze otrzymał polskie ultimatum w sprawie Zaolzia z terminem odpowiedzi w ciągu 12 godzin. Brak odpowiedzi lub jej odmowa oznaczały wojnę.

Rząd czechosłowacki przyjął polskie ultimatum 1 października 1938 roku. Następnego dnia żołnierze polscy przekroczyli Olzę. Propaganda sanacyjna uderzyła w pompatyczne i pełne patriotycznej egzaltacji tony. Zdezorientowane przez nią społeczeństwo polskie dało się porwać tym nastrojom. U Czechów natomiast pozostał głęboki uraz do Polski i Polaków.

Ten entuzjazm był podzielany tylko w Polsce. Aneksja Zaolzia wywołała bardzo krytyczne reakcje i nastroje wobec Warszawy w całej Europie poza Niemcami hitlerowskimi, które ją poparły i przedstawiły propagandowo jako polskie współdziałanie wobec Czechosłowacji. Najbardziej krytycznie oceniono polską akcję w Paryżu i w Moskwie. Beck jeszcze wtedy nie wiedział, że daje Stalinowi wzorzec działania, który ten zastosuje wobec Polski 17 września 1939 roku.

Szef polskiej dyplomacji nie dostrzegał wtedy jednak spraw najbardziej kluczowych. Jakoś dziwnie nie zauważył on, że dodatkowa klauzula układu monachijskiego mówiła o zwołaniu nowej konferencji międzynarodowej nie tylko w sprawie rozstrzygnięcia kwestii Zaolzia, ale także kwestii przynależności państwowej Wolnego Miasta Gdańska. Skutki antyczeskiej i proniemieckiej polityki Becka obróciły się przeciw Polsce bardzo szybko. Ledwo żołnierze gen. Władysława Bortnowskiego zajęli Zaolzie, a już 24 października 1938 roku Niemcy hitlerowskie sformułowały pierwsze żądania wobec Polski w sprawie przyłączenia Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy i „korytarza” na polskim Pomorzu. Stało się oczywiste, że Polska będzie następną ofiarą agresji Hitlera. Od marca 1939 roku – po aneksji przez III Rzeszę Czech i Moraw oraz utworzeniu satelickiego państwa słowackiego – otoczona przez Niemcy z trzech stron, bez szans na skuteczną obronę, tak jak Czechosłowacja najpierw oszukana, a potem zdradzona przez Francję i Wielką Brytanię. Polityka Becka zakończyła się katastrofą nie we wrześniu 1939 roku, ale już w październiku 1938 roku.

Ambasador Francji w Warszawie Leon Noël tak ocenił politykę polską wobec Czechosłowacji w 1938 roku: „Skoro Czechosłowacja zobowiązała się formalnie przyznać Polakom status innej mniejszości najbardziej uprzywilejowanej, to wzywałem rząd polski, aby zachował przynajmniej ścisłą neutralność w sporze niemiecko-czeskim oraz w ewentualnej wojnie. Wszystko na próżno. Półurzędowa prasa, czyli w rzeczywistości prawie wszystkie dzienniki, nie była ani mniej niesprawiedliwa, ani mniej napastliwa niż prasa Rzeszy. Prowadziła gwałtowną kampanię przeciwko małemu słowiańskiemu krajowi zagrożonemu przez potęgę niemiecką. Żadne rozumowanie, żaden argument nie działały na Becka i tych, którzy szli za jego wskazówkami. Było widoczne, że Polska urzędowa życzy sobie rozkładu Czechosłowacji, w nadziei, że wyciągnie z tego korzyści”.

28 września 1938 roku ambasador Noël powiedział szefowi polskiej dyplomacji: „Jeśli przystąpicie do wojny przeciwko Czechosłowacji, zobaczycie wkrótce pociągi z wojskiem niemieckim przejeżdżające przez dworzec warszawski z zachodu na wschód, a kraj wasz stanie się polem bitew (…)”. Tak się niestety stało. Kiedy myślę o katastrofalnej polityce polskiej wobec Czechosłowacji w 1938 roku, myślę o obecnej katastrofalnej polityce polskiej wobec Ukrainy i zastanawiam się do jak daleko posuniętej katastrofy państwowości polskiej ona w przyszłości doprowadzi.

Bohdan Piętka

Myśl Polska, nr 41-42 (7-14.10.2018)

Click to rate this post!
[Total: 153 Average: 1.5]
Facebook

1 thoughts on “Piętka: Największy błąd Józefa Becka”

  1. ” Nietrudno sobie wyobrazić, że wtedy generałowie czescy po prostu dokonaliby zamachu stanu i odsunęli ekipę Benesza od władzy. ” A gdyby zamachu stanu nie dokonali, to wtedy ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *