Piętka: Pojednanie z banderyzmem nie jest możliwe

Miejsce po wsi Huta Pieniacka – spalonej i wymordowanej przez ukraińskich esesmanów i UPA 28 lutego 1944 roku – znajduje się tylko kilka kilometrów od miejscowości Jaseniw (niegdyś Jasionów). Nieopodal tej miejscowości na wzgórzu Żbyr wzniesiono w 2008 roku mauzoleum ku czci esesmanów z 14. (1. ukraińskiej) Dywizji Grenadierów Waffen-SS „Galizien” („Hałyczyna”). Dlaczego właśnie tam? Dlatego, że na pobliskich polach między Jasionowem a Brodami ukraińska dywizja SS została rozbita przez Armię Czerwoną w czasie bitwy pod Brodami (13-22 lipca 1944 roku). Po tym pogromie dywizja „Hałyczyna” musiała być formowana na nowo. Mauzoleum na górze Żbyr niemalże sąsiaduje ze zniszczonym niedawno pomnikiem w Hucie Pieniackiej. Memoriał ku czci katów sąsiaduje z pomnikiem ich ofiar, a właściwie nad nim góruje. Ten fakt – w kontekście kultu nacjonalizmu ukraińskiego, który na pomajdanowej Ukrainie stał się fundamentem polityki historycznej i tożsamości państwowo-narodowej – wyjaśnia dlaczego pomnik w Hucie Pieniackiej musiał zostać zniszczony. Zwolennikom tezy o „rosyjskiej prowokacji” – której nie poparto jakimikolwiek dowodami – zadaję pytanie czy mauzoleum na górze Żbyr oraz kult formacji SS-Galizien i OUN-UPA to też jest „rosyjska prowokacja”?

Pod mauzoleum na górze Żbyr co roku w lipcu odbywają się uroczystości – a ściślej rzecz biorąc banderowsko-nazistowskie sabaty. Biorą w nich udział – oprócz żyjących weteranów dywizji SS „Galizien”, a więc bezkarnych zbrodniarzy (w świetle wyroku Trybunału Norymberskiego sama przynależność do SS jest karalną zbrodnią) – „grupy rekonstrukcyjne” w mundurach Waffen-SS. To dzieje się w kraju, który aspiruje do członkostwa w Unii Europejskiej i którego aspiracje „europejskie” są wspierane m.in. przez Polskę. To dzieje się przy całkowitym milczeniu tejże UE i ślepych na odradzający się szowinizm ukraiński władz polskich. Aktywny udział w sabatach na górze Żbyr biorą też Kościół grekokatolicki i przedstawiciele władz ukraińskich. Przed laty był tam obecny m.in. działacz neobanderowskiej partii „Swoboda” Ołeh Pankewycz – ten sam, który wynajmował pokój w hotelu „Ukraina”, z którego okna niezidentyfikowany snajper strzelał 20 lutego 2014 roku do zgromadzonych na Majdanie ludzi. O masakrę tę fałszywie oskarżono milicyjną formację „Berkut”, co stało się bezpośrednią przyczyną upadku prezydenta Wiktora Janukowycza.

W lipcu 2016 roku pod mauzoleum na górze Żbyr odbył się uroczysty pogrzeb ekshumowanych szczątków esesmanów z dywizji „Hałyczyna”, w którym brał udział minister Światosław Szeremeta (szef Państwowej Komisji ds. Uczczenia Pamięci Uczestników Operacji Antyterrorystycznej, Ofiar Wojen i Represji Politycznych, czyli ukraińskiego odpowiednika Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Polsce) – znany mieszkańcom Przemyśla z prowokacyjnego zachowania podczas manifestacji miejscowych Ukraińców w czerwcu 2016 roku. Tak wygląda polityka historyczna pomajdanowej Ukrainy i tak kształtowana jest świadomość historyczno-narodowa jej mieszkańców. Nie ulega wątpliwości, że w tej sytuacji jakikolwiek dialog polsko-ukraiński jest niemożliwy, a tym bardziej pojednanie. Możliwe jest tylko tolerowanie banderowsko-nazistowskiej narracji historycznej – co czynią w imię polityki antyrosyjskiej władze w Warszawie – albo jej akceptacja, co w imię idei Międzymorza i czegoś tam jeszcze czynią ośrodki polityczne skupione wokół „Gazety Wyborczej” i „Gazety Polskiej”, albo jej odrzucenie i potępienie, co czynią w Polsce nieliczne odważne środowiska patriotyczne i – jak przypuszczam – milcząco większość Polaków. Ale dialog na poziomie narodów, a ściślej tzw. zwykłych ludzi nie jest możliwy, bo o czym można dialogować z epigonami SS-Galizien i UPA?

Będzie więc kwitła oficjalna „przyjaźń” na szczeblu polityczno-medialnym, natomiast przepaść między narodami polskim i ukraińskim będzie się coraz bardziej pogłębiać w miarę postępującego renesansu banderowskiego na Ukrainie i rehabilitacji zbrodniczych formacji przez jej władze. Ta przepaść – czyli wrogość – nie jest jeszcze rzeczą najgorszą. Najgorsze jest to, że wywołane na Ukrainie upiory przeszłości mogą doprowadzić do powtórki tejże tragicznej przeszłości, czyli w pierwszej kolejności nowych polskich ofiar. Bo z banderyzmem i nazizmem żartów nie ma.

Na YouTube jest dostępny film pokazujący sabat na górze Żbyr z 2013 roku, a więc jeszcze sprzed Majdanu[1]. Można na nim zobaczyć pełne fanatyzmu mowy przedstawicieli władz ukraińskich i Kościoła grekokatolickiego oraz zaczadzoną szowinizmem młodzież w mundurach Waffen-SS, pozbawioną jakiejkolwiek refleksji krytycznej. To tę właśnie młodzież ukraińską chcą masowo sprowadzać do Polski rząd i „pracodawcy”[2].

Bohdan Piętka

[1] https://www.youtube.com/watch?v=YXj7JByNfoI, dostęp 18.01.2016.

[2] „Więcej pracy dla Ukraińców? Rząd szykuje zmiany”, www.money.pl, 18.01.2016.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *