Przed kilkoma dniami oglądałem w rosyjskiej telewizji program polityczny w którym polemistami byli rosyjski i polski politolodzy. Polak w dobrze skrojonym garniturze, modny krawat, gładko ogolony i pewnie elegancko pachnący. Rosjanin z niedbałą brodą, ubrany byle jak, słowem „rosyjski mużyk”, choć twarz inteligentna. Polemika miała dotyczyć wojny w Syrii. „Mużyk” bronił rosyjskiego punktu widzenia, a Polak reprezentował … amerykański pogląd na tę wojnę.
Pomyślałem sobie po jakiego diabła ten Polak znalazł się w tym programie? Przecież rosyjska widownia jednoznacznie stała po stronie „Mużyka”, a jej negatywne odczucia skupiły się na Polaku, Polakach i Polsce, a nie na Amerykanach i Ameryce. I pewnie Amerykanie nawet nie podziękują temu politologowi, że bronił ich racji. Z drugiej strony czy jakiemuś polskiemu politologowi, którego przecież Rosjanie zaprosili do programu, nie wolno brać w nim udziału i prezentować poglądy jakie uważa za zasadne? Czy każdy z nas, będąc Polakiem, obywatelem państwa polskiego, w jakichkolwiek wystąpieniach publicznych za granicą ma moralny obowiązek nie narażać choćby politycznych interesów kraju tak, jak zrobił to wspomniany politolog?
W tym samym kontekście zastanawiałem się nad tym, co zrobił były minister Sławomir Nowak. Po informacji, że przyjął ukraińskie obywatelstwo runęła na niego lawina krytyki. Rozmawiałem o tym z przedsiębiorcą, który bardzo często w interesach jeździ na Ukrainę. Twierdzi, że Ukraińcy fakt objęcia eksponowanego stanowiska przez Nowaka przyjęli bardzo źle. I znowu powstaje problem, czy Nowak, jako były minister, powinien w swoich działaniach uwzględniać to, że może narazić na szwank wizerunek, a co za tym polskie interesy na Ukrainie. Przecież nie został dyrektorem prywatnej firmy, choćby największej, ale objął ważne państwowe stanowisko i stał się osobą publiczną i mimo zmiany obywatelstwa i może swoich osobistych intencji, uważaną nadal za Polaka. A może podobnie jak wspomniany politolog, również Nowak ma prawo do kształtowania swojego losu według własnego uznania. Ostatecznie odszedł z polskiej polityki i lojalność wobec Polski tak, jak ją przedstawiłem nie musi być dla niego kulą u nogi.
A Państwo co tym sądzicie? Dla mnie sprawa nie jest jednoznaczna.
Andrzej Szlęzak
za: facebook