Przyszłość amerykańskiego konserwatyzmu – wywiad z Juliusem Kreinem, wydawcą czasopisma American Affairs

 

Adriel Kasonta: Jak zapewne zdajesz sobie sprawę, tradycyjni konserwatyści (lub jak nazywają nas w Wielkiej Brytanii – Torysi), są bardzo sceptyczni względem bankierów lub w szerszym ujęciu „ekonomistów”. Co zatem sprawiło, że porzuciłeś swą karierę w bankowości inwestycyjnej/finansach i założyłeś nowy journal, który ma na celu intelektualne wyjaśnienie nowej amerykańskiej doktryny zwanej „Trumpizmem”?

Julius Krein: Cóż, powiedziałbym że większość konserwatystów w Ameryce nie jest sceptyczna lub myśląca w kategoriach ekonomicznych – co być może stanowi część obecnego problemu. W gruncie rzeczy ten oryginalny pomysł został zapoczątkowany przez prostego bloga o synonimicznej nazwie Journal of American Grateness, który przyciągnął duże zainteresowanie i czytelników jak również udowodnił, że jest ogromne zainteresowanie poruszaną w nim tematyką i życzenie by zrobić z tym coś więcej. A zatem owa publikacja powstała w taki właśnie sposób z oryginalnie przyświecającym założeniem, że Trump przegra i partia Republikańska powróci do starego konsensusu między Mittem Romneyem a Paulem Ryanem obecnego w całym pozimnowojennym okresie, nie biorąc na poważnie zagadnień wówczas podnoszonych przez Trumpa. Mieliśmy na celu skoncentrować się na tym na wypadek przegranej Trumpa,lecz zdołał on jednak wygrać – który to fakt prezentuje swego rodzaju bardzo interesujące wyzwanie, gdyż zdołał on wygrać nie mając za sobą żadnej grupy osób, które zdefiniowałyby jego agendę w bardziej spójny sposób, nie mówiąc już o jej implementacji i obronie. A więc w chwili obecnej mamy do czynienia z bardzo dziwną sytuacją polityczną. Wyzwaniem dla nas jest to, że często nasz journal uchodzi za skupisko bezrefleksyjnych apologetów nowej administracji, którzy nie posidają swego niezaleznego głosu na różne tematy – co nie jest prawdą. Plusem tego jest to, że mamy szansę stać się bardziej wpływowi i trafniejsi w swych prognozach niż większość dotychczasowych publikacji.

Kasonta: Jak sam wspomniałeś, American Affairs journal wyłonił się z Journal of American Greatness, który gościł na swych łamach myślicieli luźno związanych z nurtem filozoficznym zwanym Straussizmem z Zachodniego Wybrzeża, którzy kładą silny nacisk na myślenie realistyczne w polityce. Mając to na uwadze, czy jest to jednym z powodów, dla których postanowiliście zaryzykować i wyjść na przeciw mainstreamowej logice liberalizmu obecnych czasów, i wyciągnęliście wnioski ze spisku Pazzich przywoływanym przez Nicollo Machiavelliego?

Krein: Haha… Cóż, jest to dosyć interesujące, gdyż duże zainteresowanie mediów skupia się na zagadnienieniach dotyczących Straussizmu z Zachodniego Wybrzeża, jednak nie wliczając osoby Michaela Antona to nie było poza nim żadnego innego autora związanego z tym nurtem, który by publikował na łamach Journal of American Greatness. Ja sam (nie licząc faktu, iż dawno temu odbyłem dwutygodniowy staż stypendialny na Claremont Institute) nie zaliczyłbym siebie do teoretyków tego nurtu. I szczerze, nie było żadnego spisku. To wszystko raczej zadarzyło się zupełnie przypadkowo.

Kasonta: Czy American Affairs będzie kolejnym “wewnętrznym dowcipem”, tak jak to miało miejsce w przypadku jego blogowego poprzednika?

Krein: Nie. Tym razem będzie to zewnętrzny dowcip [śmiech]. Jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy przenieść się z bloga Journal of American Greatness było to, że kiedy co raz więcej piszesz i publikujesz osiągasz w pewnym momencie maksimum możliwości tego typu medium. Zdecydowanie miało to miejsce w przypadku naszej popularności, gdy ludzie zaczęli komunikować następujące spostrzeżenia: ‘Ok. Kim jesteście? Ujawnijcie się. Brońcie swoich poglądów. Stańcie się członkami tej wielkiej debaty w bardziej przejrzysty sposób’. Nie zamierzam jednak mówić, że nigdy nie opublikujemy niczego w podobnym formacie, gdyż aby pozyskać autora np. który związany jest w sposób zawodowy ze światem korporacji jest wręcz wymogiem aby ten publikował pod pseudonimem, lub po prostu nie będzie on mógł publikować wcale. Jak sam widzisz czytając pierwszy numer American Affairs, wszyscy nasi autorzy publikują swe idee sygnując je własnym imieniem i nazwiskiem. Jest to więc bardzo formalne przedsięwzięcie. Minimalna ilość słów publikowanych weń prac to 3000, zaś niektóre z nich są znacznie dłuższe. Sam wiesz, że poczucie humoru jest równie ważne (a jak wiemy amerykańska scena polityczna jest tego pozbawiona), jednak jest to poważna próba obrania nowego kursu w rodzimej polityce, teorii ekonomicznej, sprawach międzynarodowych i naszego podejścia do tzw. chybionego konsensusu politycznego, który trwa nieprzerwanie od 20 lat.

Kasonta: Co będzie wyróżniać American Affairs journal od innych konserwatywnych publikacji w Stanach? Czy być może będzie to kolejna odsłona neokonserwatyzmu, bazująca jedynie na kosmetycznych zmianach?

Krein: Na pewno nie jest to publikacja neokonserwatywna jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Opowiadamy się w niej za bardziej realistyczną (aby użyć tu często nadużywanego sformułowania) polityką zagraniczną opartą na konkretnych amerykańskich interesach, nie zaś abstrakcyjnych pojęciach wolności itd. Tak więc to będzie najbardziej oczywista różnica. Dla przypomnienia chciałbym powiedzieć, że istotnie pierwsze pokolenie neokonserwatystów cechowało się silną opozycją względem komunizmu, lecz zarazem sprzeciwiali się oni również idealistycznym programom w polityce zagranicznej, wszelkiego rodzaju dyktaturom i podwójnym standardom. Odznaczali się oni również mniejszym entuzjazmem względem czysto libertariańskiej, wolnorynkowej wizji ekonomii. Swoją renomę zawdzięczali temu, iż oferowali bardziej realistyczne podejście do takich zagadnień jak New Deal itp. Wierzę, że istotnie odznaczali się oni pewną spójnością swych poglądów, lecz obecne pokolenie nawiązujące w swej ideologii do neokonserwatyzmu (z niewiadomych powodów) stoi w kompletnym przeciwieństwie do tego co było trzonem początkowych programów.  Następną rzeczą, która sądzę że będzie nas wyróżniać jest to, iż wiele konserwatywnych publikacji i myślicieli utknęła mentalnie w pozimnowojennym konsensusie zapoczątkowanym przez Reagana (co oczywiście mogło dawać rezultat za czasów Reagana), lecz my jesteśmy otwarci na uznanie za fakt, że ten sam przepis na sukces już nie obowiązuje. Żyjemy w zupełnie innym świecie i David P. Goldman, który pojawił się na łamach pierwszego numeru naszego journala wyjaśnił tę różnicę na zasadzie zestawienia „krótkowzrocznego konserwatyzmu” i „konserwatyzmu dalekosiężnego”. Więc zakładam, że będziemy mniej sceptyczni względem ingerencji państwa w sprawy ekonomii kraju (nawet jeśli będzie ona nosić znamiona interwencjonizmu) w opozycji do poglądów wyznawanych przez innych, którzy również zatroskani są stanem klasy robotniczej, lecz jedynego rozwiązania upatrują w dodatkach na dzieci lub odnowieniu starej libertariańsko-konserwatywnej mantry, do której większość naszych autorów podchodzi dosyć sceptycznie.

Kasonta: Jakie szkoły myśli konserwatywnej będą zaangażowane w kształtowanie tonu waszej publikacji?

Krein: Nie jestem pewny czy obecnie jest wiele szkół myśli konserwatywnej w Stanach. Myślę, że wszystkie te kategorie uległy pewnego rodzaju poplątaniu więc zakładam, że obecnie mamy do czynienia z sytuacji, w której tradycyjny konserwatyzm zestawiany jest w opozycji do „fuzjonistycznej” formy konserwatyzmu. Niemniej nie mam pojęcia czy ta ostatnia kategoria została zdefiniowana lub wyartykułowana, podczas gdy my mamy nadzieję dostarczyć coś zupełnie odmiennego w tym sensie, że będzie to mniej stricte konserwatywnym projektem a bardziej dążącym do osiągnięcia wspólnotowego, a nie neoliberalnego, konsensusu. Zamierzamy publikować autorów lewicowych, którzy są zainteresowani polityką handlową itp. Moga oni nie być zwolennikami administracji Trumpa, lecz są oni zainteresowani w głównej mierze neoliberalnym podejściem do tego typu spraw. A zatem mam nadzieje, że będziemy w stanie zjednoczyć interesujące głosy pochodzące zarówno z lewicy jak i prawicy, i wyznaczyć nowy kierunek w politycznym myśleniu, który miejmy nadzieję będzie bardziej korzystny dla naszego kraju niż to co widzieliśmy do tej pory.

Kasonta: Co sądzisz o “one nation conservatism” Disraeliego? Czy jest to coś czego Ameryka potrzebuje w obecnym momencie? Jeśli tak, to czy American Affairs zamierza przypomnieć ową filozofię polityczną obywatelom Ameryki?

Krein: Muszę przyznać, że nie jestem wystarczająco biegły w myśli politycznej Disraeliego aby udzielać komentarzy względem jego koncepcji politycznych z jakimkolwiek przekonaniami to z pozycji eksperckiej. Jeśli pytasz co konstytuuje Amerykanów, amerykańską wizję przyszłości, to muszę stwierdzić, że nie wiem czy nadal istnieje coś takiego jak wspólna wizja przyszłości lub wspólne pryncypia. Sądzę, że wiele z tego zostało zatracone. Uważam również, że rozsądna osoba może wysnuć argument dotyczący świata bez granic (nawet jeśli zazwyczaj osoby takie tego nie czynią), lecz większość osób zdaje się zapomniało, że jeśli podąży się tą drogą to jedynym źródłem instytucji demokratycznej odpowiedzialności będą narody. Więc jeśli istotnie chcemy pozbyć się państw narodowych to w konsekwencji będziemy musieli pozbyć się demokracji – o czym chyba najlepiej wiedzą Europejczycy, lecz ten trend jest również co raz bardziej zauważalny w Stanach, gdzie zmierza się do zwiększenia roli niewybieralnych organów biurokratycznych i instytucji międzynarodowych, co dzieje się kosztem demokratycznej suwerenności mającej swój wyraz w prawnie regulowanych wyborach elekcyjnych. Więc jak sam wiesz, słowo „nacjonalizm” jest bardzo złożone i oczywiście niesie ze sobą pewne negatywne konotacje, lecz nie oznacza to tego, że powinniśmy zapomnieć o wadze narodowych rozwiązań instytucjonalnych. Powinniśmy zarówno pamiętać rzeczy dobre jak i złe, które się z tym wiążą.

Kasonta: Czy aspirujesz by zdobyć miano nowego Williama F. Buckleya Jr. wśród intelektualnego ruchu konserwatywnego w Ameryce, czy raczej wolałbyś uniknąć tego typu porównań?

Krein: Porównanie to powstało podczas jednej z rozmów z reporterami, kiedy jedna pani redaktor spytała ile mam lat. W tamtym czasie miałem 30 lat (obecnie mam 31) i z jej strony padło następujące stwierdzenie: „Wow! Czy nie jesteś zbyt młody aby mieć swój własny magazyn?”, na co ja odpowiedziałem: „William F. Buckley miał 30 lat gdy założył National Review, więc sądzę że może się to udać.” Więc wiesz, niezbyt się skupiam na tego typu porównaniach. Pragnę stworzyć najbardziej interesujący i wnikliwy magazyn jaki tylko można. Z punktu widzenia historii William F. Buckley odniósł niebywały sukces, lecz przez ostatnie 20-25 lat jego fuzjonistyczny projekt w zasadzie nie działał, zaś warunki dotyczące okresu zimnej wojny już nie obowiązują. Więc nie jestem zainteresowany odtwarzaniem tego modelu, a raczej stworzeniem nowego konsensusu oraz koalicji (co byłoby bardzo ekscytującym zjawiskiem). Tym samym nie mam zamiaru zapewniać, że tak właśnie się stanie, gdyż póki co staram się werbować interesujących pisarzy posiadających świeże opinie na wymienione wcześniej tematy mając nadzieję, że w pozytywny sposób przyczynię się do poprawy jakości debaty w mym kraju.

Kasonta: Jakie są inspiracje intelektualne Juliusa Kreina, które miały największy wpływ na sposób jego myślenia?

Krein: W colleagu sporo studiowałem filozofii politycznej. Posiadam tytuł akademicki z nauk społecznych, który na Harvardzie satanowi dosyć mylnie nazwany ekwiwalent Oksfordzkiego PPE (Filozofia, Polityka i Ekonomia). Łączy on w sobie studia z socjologii, filozofii, i ekonomii, lecz osobiście w doborze przedmiotów skoncentrowałem się głównie na teorii polityki i filozofii, zgłębiając dzieła od okresu przedsokretejskiego po postmodernizm. Tym samym jest to to w czym się specjalizuje. Dodam również, że jest to zabawne kiedy niektóre osoby starają się przypiąć mi łatkę „intelektualisty” o poglądach paleokonserwtywnych (co w dużej mierze jest prawdą i przynajmniej ma swój wyraz w podejściu do polityki gospodarczej oraz zagranicznej USA), gdyż właściwie moją większą inspiracją w myśli konserwatywnej byli tzw. wcześni neokonserwatyści – wliczając w to Irvina Kristola i jemu podobnych. Następnie muszę przyznać, że praca w finansach i inwestycjach znacząco wpłynęła na mój światopogląd. Dużo czasu spędziłem w Afryce i krajach nowych rynków wschodzących, jak również miałem okazję odwiedzić Irak i Afganistan, i zobaczyć na własne oczy różnicę między tym co się mówi a tym co dzieje się tam naprawdę. Myślę, że to było bardzo istotne z punktu widzenia mego osobistego rozwoju, i w sumie ogólne doświadczenie nabyte w świecie inwestycji,które pomogło mi dojść do konkluzj, że kapitalizm dzisiejszych czasów bardzo różni się od kapitalizmu jakim go rozumiał Adam Smith, czy Ojcowie Założyciele i uważam, że powinniśmy poświęcić temu zagadnieniu więcej refleksji. Obecnie niedbale szafujemy takimi terminami jak kapitalizm, lecz tak naprawdę jest ogromna różnica między kapitalizmem dzisiejszym, a tym co Adam Smith nazwałby kapitalizmem.
A zatem świadomość tego stanowi moją dodatkową inspirację.

Kasonta: W związku z ubiegłoroczną publikacją nowej książki Daniela Oppenheimera, która nosi tytuł „Exit Right: The People Who Left the Left and Reshaped the American Century”, postanowiłem wówczas przeprowadzić na tę okoliczność wywiad z Peterem Hitchensem, którego starszemu bratu przypadła w niej jedna z głównych ról. Jego reakcja na opis Christophera Hitchensa w tej książce była następująca: „Mój brat nigdy nie dołączył do niczego, co można by było nazwać „prawicą”. Pozostał marksistą i wielbicielem Lwa Trockiego aż do dnia swej śmierci. Osoby, które klasyfikują go jako późniejszego zwolennika prawicy, nie mają pojęcia w jaki sposób rewolucyjny marksizm uległ zmianie po rozpadzie ZSRR. Inteligentni rewolucjoniści, których głównymi celami był od zawsze internacjonalizm, globalizm i multikulturalizm, w chwili obecnej starają się je realizować poprzez ponadnarodowe instytucje jak Unia Europejska i interwencjonistyczny liberalizm, tak jak ten obecnie praktykowany przez USA.” Czy uważasz w związku z powyższym, że to samo mogłoby się tyczyć Jamesa Burnhama (komunisty nawróconego na konserwatyzm), któremu zadedykowałeś esej opublikowany w pierwszym wydaniu American Affairs?

Krein: Śmiało można rzec, że Burnham zerwał z politycznym marksizmem. Nie uważał on, że bieg historii zmierza ku powstaniu społeczeństwa bezklasowego w klasycznym dla marksizmu ujęciu, jak również uważał że socjalizm i komunizm nie mają przyszłości. Odrzucając to wszystko zaproponował swoją własną koncepcję zwaną „społeczeństwem menedżerskim”. Faktem jest to, że starał się on sukcesywnie odchodzić od myśli marksistowskiej na przestrzeni większości okresu swego życia, lecz są również istotne elementy w jego podejściu do historii oraz ekonomii, które pokrywają się po części z marksistowską doktryną. Co więcej, zawsze miał świadomość tego, że postrzegał ekonomię jako element przynajmniej częściowo determinujący kulturę oraz politykę – co doskonale widać w jego książkach (nawet w późniejszych publikacjach, po tym jak już określił siebie konserwatystą). Dziś jest to bardzo interesujące, że większość osób na lewicy, które sympatyzują z naszym podejściem są to osoby wywodzące się ze starszej lewicy kładącej nacisk na model ekonomii pro-pracowniczej. Sam pochodzę z miejsca gdzie bycie marksistą było postrzegane jako najgorsza rzecz, która mogłaby się komuś przytrafić, lecz sam obecnie przyznaje, iż w niektórych przypadkach doktryna ta ma wiele do zaoferowania (w szczególności tych odnoszących się do tego jak powinna funkcjonować gospodarka, czy zagadnienie nierówności), gdyż dostrzegam jak wiele osób z klasy robotniczej zostało przez obecny model gospodarki zapomnianych. Więc jest to pewnego rodzaju trend, gdzie w przeszłości marksiści przechodzili na stronę konserwatystów, zaś dziś spora część prawicy przechodzi na stronę lewicy powracając do marksizmu. Ową tendencję widać również w obrębie nurtu konserwatyzmu społecznego gdzie co raz bardziej staje się jasne, że aby mieć klasyczny konserwatywny społecznie model rodziny osoby na których barkach ciąży jej utrzymanie muszą mieć szansę zarabiać pieniądze. Więc jeśli twój model gospodarczy zakłada, iż oboje rodziców pracuje po 18 godzin dziennie, to zdecydowanie nie realizuje on założeń polityki prorodzinnej. Tzw. kategorie uległy wymieszaniu i obawiam się, że tak naprawdę nigdy nie oszacowaliśmy intelektualnie wagi upadku Związku Radzieckiego. Rzecz jasna udało nam się tego dokonać w kontekście politycznym, bynajmniej nie miało to miejsca w przypadku intelektualnej refleksji dotyczącej m.in. tego jaki wpływ miało to na dezaktualizację postulatów fuzjonistycznej prawicy, oraz jak zmieniło to samą lewicę. Uważam, że w co raz większym stopniu będzie wzrastać rola lewicy skupionej na kwestiach ekonomicznych o tendencjach komunitarystycznych. To istotna część zmian, które obecnie zachodzą w Ameryce.

Kasonta: Damon Linker z magazynu The Week napisał w swym artykule dotyczącym powstania Twego journala następującą ocenę fenomenu zwanego „Donaldem Trumpem” (jak niektórzy lubią to ujmować): „Sam Trump zdaje się rozumieć intuicyjnie, że jest częścią czegoś większego niż on sam. Stąd gorące kibicowanie idei Brexitu, poparcie dla Marine Le Pen z Frontu Narodowego we Francji, krytyka kanclerz Niemiec Angeli Merkel, słowa admiracji względem Vladimira Putina i innych despotów, jak również daleko idące krzywdzące oskarżenia w odniesieniu do NATO i Unii Europejskiej.” Czy zgadzasz się z tym?

Krein: Ogólnie rzecz biorąc artykuł Linkera był przyzwoity oraz w miarę sprawiedliwy względem naszego journala. Niemniej nie zgadzam się z jego tezą zawartą w przytoczonym przez Ciebie cytacie, gdyż w odniesieniu do pochwał czynionych przez Donalda Trumpa względem Putina to sprowadzały się one do stwierdzeń, że obaj mają wysokie notowania w sondażach i że byłoby miło gdyby Stany mogły mieć lepsze relacje z Rosją – co ciężko jest zaliczyć do kategorii „pochwał czynionych względem Putina” jako samej osoby. Można być krytykiem Angeli Merkel nie będąc koniecznie wielkim zwolennikiem Le Pen, i osobiście nie znam żadnych komentarzy poczynionych przez Trumpa (być może mi umknęły, ale nie przypominam sobie żadnych konkretnych pochwał personalnych) odnośnie Le Pen. Co się tyczy NATO to zostało ono powołane do życia jako odpowiedź na zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego, więc idea leżąca u podstaw jego powstania jest już nieistniejąca. Nie oznacza to od razu, że musimy pozbyć się NATO (i wątpie czy ktokolwiek tego chce), lecz musimy uznać to co uległo zmianie aby móc zacząć myśleć jak to ulepszyć. I owszem, dużo słyszy się na temat komentarzy Trumpa na temat NATO itd., lecz jeśli idea NATO upadnie to nie przez to, że Trump ośmielił się wytknąć kilka z jej obecnych słabości. Owe słabości są dobrze znane wszystkim (zwłaszcza Rosjanom) i naprawdę jedynym sposobem na przetrwanie NATO i uczynienie go silniejszym w przyszłości jest potrzeba bycia szczerym wobec jego mankamentów i szczera chęć ich naprawy. A zatem nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Trump chce pozbyć się NATO, lub że jest on „pachołkiem” Putina itd. Nie uważam aby cokolwiek z tego było prawdą. Z pewnością jednak zarówno w Ameryce jak i Europie wiele było nietrafionych pomysłów w odniesieniu do NATO, jak również wiele nietrafionych pomysłów w polityce względem Rosji. Więc szczerze uważam, że istnieje możliwość poprawy, zaś czy administracja Trumpa tego dokona jest zbyt wcześnie by stwierdzić.

Kasonta: W swym artykule Linker również dodał, że „dopóki intelektualiści związani z journalem American Affairs nie będą w  stanie podać zadawalającego wyjaśnienia tegoż trendu, będzie znikoma szansa na to, że będą w stanie wypracować politycznie efektywną odpowiedź.” W związku z tym, czy American Affairs zamierza zająć się analizą, zamiast wyśmiewać lub demonizować (coś co czyni większośc mainstreamowej prasy), wspomniany trend? Jeśli tak, to czy zamierza połączyć siły z pisarzami z Europy, aby wspólnie podjąć temat?

Krein: Journal American Affairs będzie się zawsze skupiał na amerykańskiej polityce do tego stopnia, że jeśli będziemy podejmować kwestię Europy to tylko z perspektywy tego co oznacza to dla Ameryki i co w związku z tym powinniśmy zrobić. Przyznam Ci się, że American Affairs spotkał się z ogromnym zainteresowaniem w Europie. Myślę, że każda czołowa gazeta, począwszy od Norwegii po Niemcy, Włochy, i Francję, albo coś pisze lub już coś napisała na nasz temat. Jako osoba ciekawa świata staram się nadążać za wydarzeniami w Europie, jak również jestem otwarty na to aby rozmawiać z każdym z większości tych krajów – dopóki nie są oni świrami. Trzeba mieć się na baczności jeśli chodzi o niektóre skrajnie prawicowe ugrupowania w Europie, gdzie oczywiście i w Stanach pojawiają się marginalne szaleńcze elementy (jak i na całym świecie), lecz nie jestem na tyle obeznany z polityką europejską aby nie móc ulec pomyłce. Staram się nie zbliżać do nieodpowiednich osób. Sama idea „globalnego nacjonalizmu” nie ma sensu sama w sobie. Więc owszem jesteśmy zainteresowani ponownym przemyśleniem roli państwa narodowego, pójściem dalej, oraz zrozumieniem tego co to oznacza, jak również jesteśmy zainteresowani w nawiązaniu dialogu z osobami, które są krytykami Unii Europejskiej i które doświadczają podobnych problemów w swych własnych krajach, lecz żadnej innej roli ponad tą którą wymieniłem nie widzę dla naszej publikacji.

Kasonta:Co sądzisz na temat Brexitu?

Krein: Na szczeblu emocjonalnym bardzo się z tym solidaryzowałem, jednak nie śmiem uchodzić tutaj za osobę, która wie wszystko na jego temat i nie śmiem twierdzić, że wiem na temat polityki brytyjskiej lub UE tyle co osoba, która tutaj żyje, więc nie oczekuj proszę, że moje zdanie na ten temat będzie coś warte. Ogólnie jednak uważam, że Unia Europejska jest niesamowicie problematyczną instytucją i większość jej członków miałoby się lepiej nie będąc jej członkami (Wielka Brytania w szczególności), zachowując własne prawa tworzone przez rodzimych prawodawców, nie zaś grupę osób w Brukseli, na której nie ciąży żadna demokratyczna odpowiedzialność. Wielka Brytania znajduje się obecnie w bardzo niepowtarzalnej sytuacji – zwracając uwagę jedynie na jej dzisiejszą pozycje oraz historię, by stwierdzić, iż da sobie ona lepiej radę kształtując samodzielnie swoje własne umowy handlowe itd. poza strukturami UE. Francuski nowelista Michel Houellebecq poczynił jakiś czas temu interesujący komentarz, który mnie urzekł. Była w nim mowa o potrzebie spojrzenia na problem z szerszej perspektywy. Powiedział on mniej więcej, że „to Wielka Brytania powiodła nas ku neliberalizmowi i byłoby rzeczą wspaniałą, gdyby to właśnie ona mogła nas zawrócić z tego kierunku.”

Kasonta: Jakie jest Twoje zdanie na temat Rosji oraz Putina?

Krein: Jest to kleptokracja. Jest to bardzo skorumpowany kraj i w wielu przypadkach niedemokratyczny. Uważam jednak, że wielu z krytyków osoby Putina nie zdołało się nadal pogodzić z faktem, że nie ma znaczącej alternatywy dla jego osoby, że Putin jest prezydentem Rosji, że jest on dominującą postacią sceny politycznej w swym kraju, i że jego kraj jest bardzo ważny. Ogólnie rzecz ujmując uważam, że polityka Ameryki względem Rosji była bardzo myląca. To jedna z tych retoryk, które nie prowadzi ani do wygaszenia jej zapałów (jeśli wierzymy, że są groźnym wrogiem, którego należy okiełznać), ani do wspólnej kooperacji – jak miało to miejsce np. w Syrii. Najzwyczajniej w świecie mamy nadmiar czczej gadaniny. Więc jeśli istotnie chcemy mieć twarde stanowisko względem Rosji to musimy znaleźć obszary, w których posiadamy zdolność skutecznego wywierania nacisku, nie zaś owijać w bawełnę i pouczać ich dla zasady. Natomiast jeśli chcemy współpracować z Rosją to powinniśmy przyjąć bardziej realistyczną perspektywę i uznać, że jest ona światowym mocarstwem, które ma duży wpływ na sytuację m.in. w Syrii, i że powinniśmy współpracować dowiadując się gdzie nasze interesy narodowe pozostają w sprzeczności, a gdzie się pokrywają. Tyle. Rzecz jasna jest to ogromnie skomplikowana rzecz, lecz ogólnie uważam, że nasza polityka względem Rosji od lat 90-tych była gorsza niż polityka względem Bliskiego Wschodu i dodać trzeba, że kompletnie zniszczyliśmy jakikolwiek potencjał poprawy naszych stosunków traktując np. NATO jako ekwiwalent szczytu G20, a nie jako poważny pakt obronny, którego koniecznością będzie obrona nawet aż po kres wojny nuklearnej jeśli zajdzie taka potrzeba. Rozpoczęliśmy poszerzanie jego struktur bez poważnego namysłu i zastanowienia nad tym jaka może być na to reakcja Rosji. I kiedy Rosja robi to co na Ukrainie to tak właściwie nie posiadamy żadnej realnej odpowiedzi i nie ma politycznej chęci by coś z tym zrobić, jak też nie udało nam się zorganizować Europejczyków by wiele w tym kierunku uczynili. Jedyne co tym osiągnęliśmy to to, że zachwialiśmy wiarygodność całego projektu poprzez tak słabą odpowiedź. Więc tak, nasza polityka względem Rosji jest katastrofą i uważam, że aby poczynić krok dalej musimy być bardziej realistyczni odnośnie naszych celów, jak również zastanych realiów, oraz sytuacji politycznej w Rosji.

Kasonta: Czy uważasz, że journal American Affairs będzie miał możliwość przyczynić się do „ponownego przemyślenia pozimnowojennego konsensusu politycznego”? Jeśli tak, to jak to zamierzacie osiągnąć?

Krein: Taki jest cel. Dotyczy to porzucania granicy między kategoriami Lewica vs. Prawica, kwestii gospodarczych (o których wspominałem wcześniej), jak również zmiany podejścia do polityki zagranicznej. Na prawicy mamy Bushowską ideologię wolności i promocję demokracji, zaś na lewicy „odpowiedzialność do ochrony”, lecz oba te podejścia prowadzą do tego samego czyli nieroztropnych zagranicznych przygód, które być może motywowane dobrymi chęciami czynią więcej krzywd niż dobrego. Możemy zjednoczyć tę część lewicy, która nie przepada za „odpowiedzialnością do ochrony” oraz część prawicy, która nie przepada za „agendą wolności” i dać im możliwość wypracowania bardziej spójnej polityki zagranicznej bazującej na rzeczywistym amerykańskim interesie narodowym, nie zaś abstrakcyjnych ideologicznych zamiarach, które często okazują się być kontrproduktywne.

Kasonta: Czy journal American Affairs będzie przyszłością konserwatyzmu w Ameryce?

Krein: Nie mnie to oceniać, lecz z pewnością spróbujemy.

Wywiad przeprowadził Adriel Kasonta

https://www.youtube.com/watch?v=gTVr0ODRAeo

 

Notka biograficzna:

Julius Krein jest amerykańskim finansistą, pisarzem politycznym oraz edytorem założycielem journala American Affairs. Jest on wychowankiem profesora Harveya Mansfielda, który jest jednym z najwybitniejszych wykładowców filozofii politycznej w Ameryce.

Pełen biogram dostępny jest na: https://en.wikipedia.org/wiki/Julius_Krein

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *