Za każdym razem, gdy autor poniższej wypowiedzi będzie używał sformułowań: „kibole”, „pseudokibice” należy przez to rozumieć bandę bezideowych rzezimieszków łaknących rzucenia się w wir zadym i walki, dla zaspokojenie własnych chuligańskich pożądań, nie zaś ludzi cieszących się swoją kibicowską pasją, godnie połączoną ze szczytnym propagowaniem patriotyzmu i kultywowaniem martyrologii narodu polskiego.
Szalenie istotnym jest, by unikać krzywdzącego generalizowania i upraszczania istoty problemu pseudokibiców, których pod żadnym pozorem nie należy łączyć z kibicami, ludźmi honoru i miłości do ojczyzny, konstruktywnie krytykujących obecne władze, w poczuciu odpowiedzialności za losy kraju. Największą tragedią owych patriotów- jak i całej prawicy- jest fakt, iż granica pomiędzy nimi, a hołotą podszywającą się pod postacie patriotów/ narodowców, dla usankcjonowania swoich bandyckich zapędów, jest bardzo cienka, obecnie wręcz niedostrzegalna, stąd też cały ruch kibicowski stał się w oczach agory kotłem najohydniejszych niegodziwości i barbarzyństwa, właśnie przez wspomniane szumowiny. Jest to o tyle niesprawiedliwe i irytujące, że kręgi „kiboli” skrzętnie podczepiły się pod idee kibicowskich patriotów, powodując swoimi ekscesami zatracenie niesamowicie pożytecznej i chwalebnej działalności tych wspaniałych obywateli.
Czarę goryczy przelewa fakt, że obecna władza idąc na wojnę ze środowiskami kibiców krytykujących jej arogancje i nadużycia, dokonuje celowego zakwalifikowania wszystkich kibiców, bez względu na to, jak wiele robią dla podtrzymania tożsamości narodowej, do jednej kategorii, zawierającej usprawiedliwienia dla wszelkich nieudolności i porażek rządzących o nazwie : „kibole” . Stąd też w powszechnej świadomości społecznej kibice to mglista masa oszołomów o iście ekstremistycznym charakterze. Ten aplikowany opinii społecznej punkt widzenie z pewności się nie zmieni, jeśli „kibole” wciąż będą broczyć zaszczytny sztandar patriotycznej działalności kibiców swoim bandyckim błotem, lepkim od anarchistycznych zapędów, zaś obecna władza nadal wszelkie zło mające miejsce w Polsce przypisywać będzie- blokującej jej wspaniałe wizje i plany- zaporze niepokornych stadionowych chuliganów, rozpatrywanych, jako jedna zbita demoniczna całość. Wina takiego stanu rzeczy leży również po stronie ugrupowań prawicowych. Mimo szeregu istniejących zarzutów pod adresem polskiej prawicy o naturze organizacyjnej, programowej, retorycznej oddalających możność poważnego wpłynięcia na bieg zdarzeń politycznych w Polsce pragnę, by ten jeden, szalenie istotny cierń, reprezentowany przez rzeszę bandyckich pijawek został jasno zdefiniowany, jako jeden z ważniejszych hamulców, wręcz czynnik miażdżący, obezwładniający i tak wątły potencjał polskiej prawicy
Wydarzenia z dnia meczu Polska – Rosja, prócz wysoce korzystnego, niemalże zwycięskiego remisu, jakkolwiek przewrotnie by to nie brzmiało, zarysowały ponurą symbolikę słabości polskiej prawicy, wyrażającej się w bezprzykładnej naiwności i nieprzemyślanych posunięciach o olbrzymim negatywnym ładunku społecznym. Jakkolwiek kontrowersje wokół przemarszu Rosjan oraz ich rzekomej akcji wymierzonej w polską martyrologię, z symboliką komunistyczną w roli głównej zostały skrzętnie rozpalone i podsycane przez szeroko rozumiany mainstream współczesnej demoliberalnej Polski, to uderzające i przygnębiające zarazem jest bezrefleksyjne zacietrzewienie w demagogicznych fobiach, monotematycznych żalach pod adresem wszystkiego i wszystkich przejawianych przez ludzi tzw. prawdziwej prawicy, które ujawniły się po raz kolejny, tym razem w sprawie marszu rosyjskich kibiców. Podrzucane hasła o marszu kibiców rosyjskich wespół z flagami sowieckimi z miejsca okazały się być płachtą na byka dla stronnictw narodowych i niepodległościowych, ale i nie tylko. Zrazu zwietrzyły one niepowtarzalną szansę wytoczenia dział przeciw demoliberalnej szarańczy oraz komunistycznej nawale, której to ofensywy podstawą mieli być niezastąpieni w irracjonalnych burdach kibole, zmobilizowani do bezkompromisowej walki z niezbędnym dla obecnej prawicy wrogiem, którego ta łaknie, jak powietrza w swej bezproduktywnej i bezowocnej w aspekcie merytorycznym i politycznym działalności.
Postrzeganie rzeczywistości przez pryzmat wszechobecnego spisku i zmowy lewaków oraz argumentacja usprawiedliwiająca wszelkie nieudolne działania najdalej posuniętej prawicy nagonką, kompromitują ją w oczach społeczeństwa sukcesywnie od dłuższego czasu, jak i marginalizują owe ugrupowania. Daliśmy się wszyscy poniekąd oszukać wieszcząc olbrzymią hańbiącą paradę komunistyczną na ulicach polskiej stolicy, jednakże pewne kręgi osób wprost owładnęło opętanie wizją ideologicznej walki wbrew murowi kosmopolitów i zdrajców oraz neokomunistów, chcących w spokoju i przy odrobinie racjonalizmu napawać się sportowym świętem. Była to perspektywa nastręczająca tym większych namiętności, iż szturmem przywarli do owej możliwości zamanifestowania swojego elitarnego patriotyzmu pseudokibice i to ci najniższego pokroju intelektualnego. Tym samym z góry było jasne, że obraz rozwścieczonych w ferworze „faszystowskich” żądz kiboli zdominuje przekazy o próbie przeciwstawienia się, wówczas szeroko jeszcze zapowiadanej wrogiej manifestacji rosyjskiej nawiązującej do komunistycznej symboliki, bez względu na to jaki przebieg miałby ten incydent. Rzecz jasna środowiska tzw. prawdziwej prawicy nie tylko nie odżegnały się od nakręcania spirali nienawiści, gromadzenia agresji i antypatii narodowościowych, ale wręcz zagrzewały do obrony godności Polaków i dumy z polskiej historii w sposób stricte transparentny, tak jakby po całej stolicy rozwieszono plakaty z informacją o manifestacji flag ZSRR. Przy tak mglistym rozwoju sytuacji, czy też wynikających z logiki i znajomości realiów polskiego życia polityczno-społecznego przejawów prowokacji, mającej skompromitować kiboli i popierającą ją część prawicy, nieodpowiedzialnym wydaje się tak zdecydowane i emocjonalne kreowanie przyszłej rozprawy z „czerwoną hołotą”, jak i destrukcyjne, uparte podtrzymywanie marginalizacji prawicy nędznym sojuszem z pseudokibicami.
Cześć środowisk prawicowych dopuszczając się owych działań przyczyniło się do rozrostu rusofobicznej furii, a w następstwie do wyrzucenia pomyj pretensji oraz żalów- zdegustowanego marną bufonadą kiboli- narodu na wszelkie kręgi polityczne na prawo od Platformy. Tym samym utrwalono rozdmuchiwane przez władzę przekonanie o prawicowym rodowodzie pseudokibiców i ich ideologicznym, jak i mentalnym oparciu w tychże ugrupowaniach. Społeczeństwo nakarmione medialnymi zakalcami o prawicowych oszołomach, zakłócających największą imprezę w historii Polski pogłębiło swa niechęć do środowisk prawicowych, czy też narodowych, niepodległościowych, obwiniając je- w ślad za rządzącymi i mediami- o szerzenie etosu nacjonalistycznego, agresywnego, ksenofobicznego zadymiarza, posługującego się w swej żałosnej retoryce sloganami rodem z języka niektórych prawicowych polityków. Wszystko to odbywa się przy niebywałej korzyści establishmentu obecnej Polski, wietrzącego zagrożenie ze strony krytykujących go kibiców, gdyż uproszczoną całość, ubraną w neofaszystowski kubraczek, chętnie sugerowany przez demoliberalne media zarysowuje, jako przeklętą siłę zaprzepaszczającą rozwój kraju i inicjatywy władzy. Przy okazji rządzący pozbywają się problematycznych dlań działań prawicy, stawiając ją nad kibolami, jako inspirującą ich siłę, bez większego zaangażowania bombardując ją społecznym potokiem niechęci i oskarżeń. Co gorsza wiele osób z kręgów o których wspominam posuwa się do usprawiedliwiania chuliganów znanymi frazesami rodem z thrillera politycznego, o mocnym spiskowym zabarwieni, co również staje się w oczach społeczeństwa przejawem daleko posuniętej frustracji politycznej. Kibole pokroju tych z 12 czerwca, winni być poddani natychmiastowemu ostracyzmowi, w pierwszej kolejności przez ludzi prawicy, bo to oni najwięcej tracą w wydźwięku społecznym przez ową zbieraninę oprychów. Stało by się to środkiem do oddzielenia- w świadomości polityków i opinii publicznej- prawdziwych kibiców- patriotów, od prostackich uzurpatorów prawicowych idei, wykorzystujących je haniebnie do swej wyimaginowanej walki o wolność słowa. Zważywszy na powyższe konkluzje , jak i fakt, jak wiele tracą środowiska prawicowe przez kiboli, którzy zatracają ich społeczny poziom szacunku i autorytetu, należy dosadnie powiedzieć, iż pseudokibice stanowią dziś kręgi pasożytnicze wobec prawicowego łona. Dalsze trwanie w tym niszczącym konglomeracie kiboli ze środowiskami prawicowymi spowoduje, iż nasze postulaty, wybitni ludzie prawicy oraz pokaźne rzesze ludzi utożsamiających się z polską prawicą, dalej pozostawać będą na utopijnej wyspie o nazwie „gdyby nie wszechobecny spisek i państwo policyjne, bylibyśmy przy władzy”.
Społeczna destrukcja „kiboli” rozbija się o absurdalność patriotyzmu przezeń prezentowanego, który wraz z dumnymi, wzniosłymi hasłami i narodowymi frazesami opiera się na rozbijaniu szyb, demolowaniu polskich miast, które to naprawy wszak wymagają uszczuplenia budżetu kraju, podobno przezeń ukochanego. Problem z patriotyzmem kibiców polega na wąskim postrzeganiu przez nich jego istoty, a właściwie jego niezrozumieniu, co jest zasługą pewnych kręgów prawicowych, chcących na tym stanie rzeczy zbudować własne stronnictwo polityczne, przy okazji pełniące niejako rolę bojówek (?). Otóż chuligani Ci, bądź to nie interesują się kwestiami narodowymi, chcąc jedynie pod ich płaszczykiem emanować nienawiścią i agresją, bądź to przesiąknięci wzniosłymi, na wskroś romantycznymi hasłami zapominają o pozytywistycznym wymiarze patriotyzmu, burząc porządek społeczny w iście bezceremonialny sposób, pomijając wszelkiej maści normy prawne i moralne. Czy zatem gardzenie prawem, porządkiem jest wymiarem ich patriotyzmu? Niestety lwa część kiboli błądzi w abstrakcji frazesów podsycanych przez różne prawicowe ugrupowania, chcących kurczowo powiększyć swoje kręgi poparcia roztaczając mit zatwardziałego spisku i potrzebie walki z rzeszą różnorakich wrogów. Momenty furii i skandowania monotematycznych, nudnych, niemalże zaprogramowanych, ograniczonych w swej rozciągłości przekazu haseł w stylu: „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę” są inspirowane przez ugrupowania prawicowe w przeświadczeniu, że zapoczątkuje to swego rodzaju ideologiczną krucjatę, którego trzonem będą butni „kibole” Wędrówka tym szlakiem demagogii nieuchronnie zaprowadzi te kręgi na wspomnianą wyspę, na której polska prawica zdążyła się już nieco zasiedzieć, nota bene nic nie wskazuje, by mogła to miejsce opuścić. Jeśli tak ma wyglądać wizja polskiego patriotyzmu. Jeśli prawica w Polsce ma definiować przywiązanie do ojczyzny zaangażowaniem w uliczne burdy i rzekomo insurekcyjne przedsięwzięcia ksenofobiczne, nie mające nic wspólnego z ideami narodowymi, to w ślad za prof. Adamek Wielomskim proszę o wykreślenie mnie z grona „prawdziwych polskich patriotów”. Mimo wszystko wierzę, iż polska prawica odetnie się od zadymiarzy, ciągnących ją na dno i pocznie promować kibiców szerzących wielkość naszej historii w swej kibicowskiej pasji. Ów marny konglomerat z kibolami należy zdecydowanie obalić. Zrozumiało to Prawo i Sprawiedliwość, które bez względu na wątpliwą prawicowość tego ugrupowania zwłaszcza w wymiarze programu gospodarczego, odeszło od ręczenia za „ulicznych patriotów”, czego najlepszym przykładem jest rozsądna neutralność i szalenie korzystna polityczna cisza 12 czerwca.
Apeluje ponadto do wspaniałych kibiców, którzy stanowią na stadionach przykład ambasadorów polskiego patriotyzmu, zasługując się akcjami pokroju wzniecania legendy żołnierzy wyklętych itp.: napiętnujcie tych butnych rzezimieszków, społecznych szkodników, burzycieli dorobku polskich kibiców w sferze narodowej, którzy przysłaniają poświatę waszego patriotycznego dorobku swymi ciemnymi, żałosnymi w swej bandyckiej formie rzekomego patriotyzmu ekscesami, spychając was w boczny nurt, chętnie podkreślany i kultywowany przez mainstreamowi media i obecnych rządzących.
Mateusz Muchel
@Autor: A może warto tych krwistych mołojców po prostu schrystianizować? Myślę że twarda duchowość w stylu FSSPX byłaby dla tych rogatych duszyczek jak znalazł. Po chrystianizacji również i ich siermiężny patriotyzm oszlifowałby się co najmniej trochę. Podejrzewam, że widok zdyscyplinowanego tłumu kiboli o łysych łbach i byczych karkach, publicznie odmawiających po łacinie Różaniec jako wynagrodzenie podczas kolejnego marszu homoseksualistów byłby nad wyraz przerażającym widokiem, zarówno dla miłościwie nam panujących, jak i dla zadowolonej z siebie posoborowej hierarchii, 🙂 …