Rękas: Odbudowa Pałacu Saskiego czy zniszczenie Grobu Nieznanego Żołnierza?

Byłoby czystą naiwnością sądzić, że rządy, które nie podołały ani zapowiadanej organizacji wyjątkowych swym rozmachem obchodów stulecia odzyskania niepodległości, ani nie zrobiły w praktyce niczego dla upamiętnienia setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej – nagle doznają jakiegoś objawienia i już bez dalszych błędów, zaniechać, spowolnień i marnotrawstwa szast prac wyjmą z pudełeczka ślicznym niczym przedwojenny plac Saski i całą jego historyczną zabudowę.

Nie będzie ładnie. Tu jest unijna Polska…

Czy nawet pseudohistoryczną, pod tym względem też bowiem nie można mieć żadnych złudzeń. Niemal wszystkie udające rewitalizacje i odbudowy inwestycje publiczne i publiczno-prywatne kończyły się dotąd popadnięciem w rozrywający oczy kicz i pseudohistoryzm, których przejawy widać całkiem niedaleko od terenu objętego dziś fatalnym zainteresowaniem polityków. W kraju, który wydał tylu znakomitych architektów i urbanistów – od dłuższego już czasu nie rekonstruuje się, ale kopiuje i nieudolnie naśladuje na pograniczu karykatury. I żadne, największe nawet pieniądze (a w tym przypadku zaplanowane naprawdę ogromne), ani najlepsze intencje jakoś nie bronią polskich miast przed zalewem szpetoty, na czele choćby ze stołeczną z podróbką Pałacu Jabłonowskich czy tym czymś co udaje Zamek w Poznaniu. Przecież to zawsze wychodzi gorzej nawet od tych niby-zamków na Słowacji z wstawionymi plastikowymi oknami! Naprawdę chcielibyśmy coś takiego w centrum Warszawy, obszaru o i tak dyskusyjnej urodzie i systematycznie pogarszanej infrastrukturze?

Najważniejszy polski pomnik

Patriotyczny knebel i naturalna u każdej władzy tendencja do strojenia piramid oczywiście zamykają usta krytykom stawiania klocków na placu Saskim. Jeśli odzywają się głosy sceptyczne – to raczej w duchu typowych przekomarzanek „platformowych warszawiaków z pisowskimi centralistami” robiącymi wyraźnie na złość i wbrew władzom stolicy. Problem, także polityczny – jest jednak znacznie głębszy niż tylko rytualne zabawy POPiSu. Otóż na niby szlachetnie brzmiący pomysł odbudowy Pałacu Saskiego – można i należy patrzeć wyłącznie przez pryzmat najważniejszego obiektu znajdującego się na placu: Grobu Nieznanego Żołnierza. Choć faktycznie ma on genezę przedwojenną i piękną legendę, wywiedzioną ze wspaniałej postawy Orląt Lwowskich – to przecież dopiero II wojna światowa nadała mu obecny, wstrząsający kształt i wymiar. Dopiero stając się ruiną – Grób stał się autentycznym krzykiem ofiary polskiej poniesionej przed wojny z Niemcami i ich sojusznikami, przestając za to być tylko estetyzującym naśladownictwem francuskiej mody militarno-funeralnej. Wyrywając się z kolumnady Pałacu, fizycznie zmniejszając – Grób stał się w istocie większy, ogromny, jak polski wysiłek zbrojny w tych mimo wszystko zwycięskich bojach. I można zakładać, że właśnie o ponowne umniejszenie, zamaskowanie tego wszystkiego, co Grób symbolizuje – chodzi tym podejrzanym przerabiaczom i „rekonstruktorom”. Pamiętajmy też, że przecież PiS już dłubało przy Grobie, usuwając z niego choćby upamiętnienie walki z nacjonalistami ukraińskimi w Birczy. A ile dewastacji historycznych i operacji na pamięci uda się przeprowadzić przy inwestycji w tak wielkiej skali, jak zjadanie Grobu przez neo-Pałac?

Jak demoluje się Pamięć

To też zresztą tendencja nie nowa, przerabiana (nomen omen) w różnych miastach Polski, z których czy to przy okazji unijnych „rewitalizacji”, czy podczas przeróbek patriotycznych po cichu usuwano dotychczasowe monumenty, chętnie pod pretekstem właśnie „przywracania stanu przedwojennego”. Tak było np. w Lublinie, gdzie najpierw zlikwidowano Pomnik Partyzantów (nie jakichś szczególnie niesłusznych, ogólnie partyzantów, tyle że co najwyżej nie-Wyklętych), bo przeszkadzał developerowi. Obiecano więc solennie, że się go solennie przeniesie i… „integruje” z miejscowym Pomnikiem Nieznanego Żołnierza na głównym placu miasta. I co się wydarzyło? Tak, zgadliście. Ostatecznie rozwalono i ten drugi memoriał, który miał czelność przypominać polskie bitwy II wojny, zarówno te że Wschodu, jak i Zachodu. A taki historyczny rewizjonizm w centrum wojewódzkiego miejsca, rzecz jasna mieć nie może! I teraz na placu Litewskim stoi sobie kopia płyty przedwojennej, a jakże – oddającej cześć żołnierzowi polskiemu, tylko w sumie… nie bardzo wiadomo dlaczego, ani kiedy i za co poległemu. I niemal na pewno o to samo chodzi w wielkim warszawskim przewale saskim, oczywiście oprócz co najmniej dwóch i pół miliarda, które się przy okazji rozdzieli między swoich. I nie łudźmy się też, że nawet zmiana ekipy rządzącej oznaczałaby w tym zakresie jakąś zmianę na lepsze. Żaden z głównych kandydatów do schedy po PiS ani nie pogardzi taką stertą publicznych pieniędzy leżących po prostu… na placu – ani też nie wykazuje się odmienną wrażliwością historyczną pozwalającą prawdziwie i skutecznie chronić polskie miejsca pamięci. Dość wspomnieć, że lubelskiego zafałszowania pod płaszczykiem „rekonstrukcji” nie dopuścili się bynajmniej jacyś hunwejbini IPN, ale ekipa skrzyknięta na zasadzie wszyscy poza PiS, z udziałem PO, PSL, a nawet „Lewicy”. Również więc w przypadku Grobu Nieznanego Żołnierza cała różnica sprowadzać się może co najwyżej do zagadnienia czy upamiętniać na nim także odwieczne boje z polską nietolerancją o równouprawnienie (bez/wielo)płciowe. Sam cel jednak: by Grób przestał wreszcie przypominać o walkach o polską niepodległość i by nie stanowił więcej wielkiego wyrzutu zniszczenia Polski przez niemieckich okupantów – to znakomicie łączy i patriotyczne władze państwowe, i postępową Ekipę z Warszawy.

Zapomnieć kto był wrogiem i kto zwyciężył

I na to właśnie polskiej zgody być nie powinno. Nawet bowiem Niemcy, mimo jasnych rozkazów ostatecznie Grobu nie zniszczyli, nadając jednak przy tym kształt przypominający o całym ich pozostałym bestialstwie i barbarzyństwie. A teraz to pseudopatriotyczny i fałszywie antyniemiecki rząd III RP chce ślad niemieckiego zniszczenia i polskiego heroizmu bezpowrotnie rozmyć, umniejszyć, ukryć, zatrzeć i oszpecić. I jest paradoks tylko pozorny. Jak wiemy bowiem z historii przed niemal stu laty zniszczono stojący na tym samym placu sobór, też bez sensu, ale z intencją, by zatrzeć ślad rosyjskiej okupacji, w imię aspiracji niepodległego narodu. Dziś zaś, w imię ambicji takich ostatecznego wyrzeczenia – niszczy się Grób, by zapomnieć, że to Niemcy były w trakcie II wojny Polski śmiertelnym wrogiem i niszczycielem i że to Polacy mimo wszelkich przeciwności odnieśli w tej wojnie zwycięstwo.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 3.5]
Facebook

6 thoughts on “Rękas: Odbudowa Pałacu Saskiego czy zniszczenie Grobu Nieznanego Żołnierza?”

  1. To fakt, że architektura, nie tylko rekonstrukcyjna, w post PRLu kuleje podobnie jak za pierwszej komuny i nierzadko w kwartałach ze starą zabudową wznoszone są pseudonowoczesne budynki odbiegające wyglądem od otoczenia. Do czego czasami dorabia się też ideologię, aczkolwiek już nie na nutę potrzeb klasy robotniczej… Natomiast co mnie intryguję w powyższym artykule, to fakt, że p. Rękas napisał go pod tezę, zgodnie z którą z wybudowaniem Pałacu Saskiego wiąże się
    zniszczenie Grobu Nieznanego Żołnierza. W związku z tym zapytuję: czy p. Rękas widział, zna projekt odbudowy pałacu? Czy cała narracja zawarta w artykule bazuje (po raz kolejny!) na jego domysłach? Jeśli to drugie, to trzeba stwierdzić, że uprawia on dziennikarskie szurostwo.

  2. „Projekt”? Drogi Psychofanie, chyba się Pan orientuje, że za projekt przyjdzie nam zapłacić grube miliony. Na razie zatem raczy się nas wizualizacjami – i ogólną koncepcją, o której jest powyższy artykuł.

  3. Nie, nie „orientuję, że za projekt przyjdzie nam zapłacić grube miliony”. Ponieważ nie znam już nie tylko samego projektu (można zresztą zrobić konkurs wśród architektów i wybrać ten najatrakcyjniejszy, także cenowo) ale nawet tych „wizualizacji” czy „ogólnej koncepcji” odbudowy Pałacu Saskiego. A skoro p. Rękas je zna, powinien tedy je wskazać i na ich podstawie udowodniać, że odbudowa wiąże się ze
    zniszczeniem Grobu Nieznanego Żołnierza. Niestety stać go jedynie na chamowate odzywki typu: „Drogi Psychofanie”, przeto jedyne co udowadnia, to to, że uprawia dziennikarskie szurostwo…

    1. „Niestety stać go jedynie na chamowate odzywki typu: “Drogi Psychofanie”, przeto jedyne co udowadnia, to to, że uprawia dziennikarskie szurostwo…” – red. Rękas nie potrafi merytorycznie odpowiedzieć na krytykę? Nowe, nie znałem 😉

    2. Drogi Psychoszurze zatem – proszę użyć Google’a i uzupełnić niewiedzę, miast się nią chwalić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *