Rękas: Polityka zagraniczna dla niezaawansowanych

To jest kwestia elementarza polityki zagranicznej. Załóżmy na chwilę, że rusofobi mają rację, że polityka rosyjska jest agresywna, zagraża pokojowi na świecie, a Putin to drugi Hitler. Czy przy takim założeniu obecna polityka Polski jest racjonalna i służy osiąganiu przyjętych celów? Oczywiście NIE.

Jak być rusofobem w Polsce

Bądźmy bowiem konsekwentni w posługiwaniu się analogią przełomu lat 30-tych i 40-tych. Świat anglosaski uznał wówczas III Rzeszę za oczywistego i głównego wroga, którego należy bezwzględnie i za wszelką cenę zniszczyć. Polska w tym układzie liczyła się jedynie, dopóki mocarstwa zachodnie obawiały się, że jako podmiot niezależny może stanąć po stronie Hitlera, a w każdym razie się z nim dogadać. Gdy okazało się, że niebezpieczeństwo to (z zachodniego punktu widzenia) nie istnieje – Polsce pozostawiona została tylko rola bezwolnego, biernego narzędzia.

Pomimo tej oczywistości, polska dyplomacja nawet przez moment nie wykazywała się zrozumieniem dla tak jasnych przecież interesów Zachodu. Warszawa zarzucała Londyn i Paryż rewelacjami jak to powinny sprzeciwić się Hitlerowi, jakby Anglicy i Francuzi nie pojmowali tego znacznie lepiej i z własnego tylko punktu widzenia. I nawet gdy ta jednostronność doprowadziła do rozpoczęcia wojny od Polski, naszej klęski i zniszczeń – niemal nikomu nie przyszło do głowy, by choćby zasugerować Brytyjczykom, że Polska kontynuuje swoje polityczne zaangażowanie w ich i tylko w ich interesie. A przecież granie zmianą stron czy choćby separatystycznym pokojem – jest odwieczną i uznaną metodą dyplomacji!

Nie koniec jednak na tym. Dokładnie ten sam błąd popełnili polscy politycy – jeśli chodzi o Sowietów. Gdyby Anglosasi choć na chwilę uwierzyli, że mogą utracić narzędzie polskie na rzecz Stalina – nie byłoby wówczas mowy o brutalnych wrzaskach Churchilla na polskich generałów.

Wróćmy zatem do współczesności. Skoro Putin jest zarazem Hitlerem i Stalinem – wartość Polski w oczach Zachodu i jej interes sprowadza się do UNIKANIA JEDNOSTRONNOŚCI. Ceni się i zabiega tylko o to, co można stracić. Właśnie wierzący w zagrożenie rosyjskie powinni tym usilniej sprawiać wrażenie, że Polska może go łatwo uniknąć… przyłączając się do akcji politycznych Federacji Rosyjskiej. Jedynie w ten sposób Waszyngton i inni zrozumieją, że nie tylko Polska nie ma powodów płacić za ich pomoc, nie tylko nie mają Polaków za darmo, ale muszą podbić stawkę i licytować o Polskę z Putinem czy kimkolwiek innym, kogo SAMI się obawiają i uznają za przeciwnika.

Ceńmy się i umiejmy sobą targować – albo zawsze będziemy tylko towarem z przeceny.

Jak być rusorealistą w Polsce

I przeciwnie – gdyby miała zaistnieć w Polsce partia „rusofilska” czy przynajmniej chcąca skutecznie doprowadzić do pacyfikacji w relacjach z Rosją – powinna być werbalnie najbardziej bezkompromisowa, fundamentalnie patriotyczna aż do wycieczek w stronę szowinizmu, organizując i skupiając wszystkie polskie lęki, fobie i agresje. Dopiero tak ukształtowany ruch miałby legitymizację i zaplecze niezbędne dla przeorientowania polskiej polityki zagranicznej. Co zaś za tym idzie – taka właśnie formacja mogłaby się też potencjalnie okazać potrzebna i przydatna rosyjskim partnerom (a w każdym razie ich zainteresowanej części).

Innymi słowy: bojący się i wrodzy Rosji – powinni zapewniać o swojej gotowości dogadania z nią. A przyjaźni i zainteresowani współpracą – nie mają innego wyjścia niż straszyć nią i grozić.

Taka jest logika polityki. I dopiero z niej, a nie z obecnej wszechogarniającej bezmyślności mogłoby coś pozytywnego dla Polski wynikać.

A co ze środkiem, realizmem i narodowcami?

No dobrze, a co, jeśli ktoś widzi głupotę rusofobii, ale z jakichś powodów (np. dla uniknięcia aresztu…) nie chce wprost opowiadać się po stronie zdrowego rozsądku geopolitycznego i historycznego? Cóż, wiele już razy słyszałem o rzekomym „środku” w relacjach polsko-rosyjskich. Po czym jednak zawsze wychodziło, że sprowadza się on do powtarzania tych samych, oklepanych antykomunistycznych i rusofobicznych formułek. W rzeczywistości nie ma bowiem żadnej „rusofilii, z którą niektórzy koledzy tak lubią polemizować. Mateusz Piskorski nie jest szpiegiem, Engelgard, Wielomski, Rękas i inni wcale nie „przesadzają”, nic z tych rzeczy. Alternatywa w tej czy podobnych sprawach jest bowiem dużo prostsza. I znowu taka sama: Albo się myśli – albo nie. I już.

Podobnie rzecz się ma z sytuacją dzisiejszych polskich nacjonalistów. Bo żeby wszystko było jasne: za „narodowca” może się uważać byle poczciwy idiota, wrzeszczący tylko „Polska! Polska!„. Endekiem może być jedynie ten, kto myśli i dzięki temu rozumie.

Do tego się wszystko sprowadza. Więc serdecznie zachęcam.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 60 Average: 2.4]
Facebook

8 thoughts on “Rękas: Polityka zagraniczna dla niezaawansowanych”

  1. Polska nie jest Szwajcarią, której neutralność będzie szanowana przez sąsiadów. Polska jest zasobem geopolitycznym, o który walkę prowadzą Niemcy i Rosja. Pytanie brzmi: czy chcemy być w XXI w. sojusznikiem Rosji czy Niemiec ? Czy wolimy Królestwo Kongresowe, Kraj Przywiślański lub PRL czy też wolimy III RP w Unii Europejskiej ?
    Nie ma rusofili ani rusofobii – jest polityka zagraniczna, ale tylko dla zorientowanych.

    http://www.polskietradycje.pl/artykuly/widok/138

    1. Nie ma pan racji.
      Polska będąca integralna częścią EU i NATO mająca poprawne stosunki dyplomatyczne z FR była by w znacznie lepszym położeniu. O przychylność takiej Polski by zabiegał wschód i zachód.

      1. Zgoda, tylko że ja pisałem o wyborze cywilizacyjnym i sojuszu polityczno-wojskowym. Na UE i NATO. Ale pan Rękas na przykład woli opcję eurazjatycką. Wolno mu. W swym zabawnym tekście sugeruje nawet, że trzeba im zacząć od wściekłej antyrosyjskości, żeby później – przejmując władzę – przeorientować polską politykę na Moskwę. Dobre tylko cui bono ?

        1. Kto gwarantuje że jakaś grupa pozorująca na rusofobów po przejęciu władzy przeorientuje się na Rosję?
          Prędzej ściągnie do siebie prawdziwych nieprzyjaciół Rosji i im ulegnie. Takie eksperymenty są niebezpieczne.

      2. Dom @

        A tymczasem Ameryka może na nas narobić, bo wie że nic nie znaczymy oraz że zawsze jesteśmy jej posłuszni.

        Ale do rzeczy:

        Pozostawię już wątek Rosji poruszany w artykule.

        Spytam kto miałby ogólnie naprawić Polskę? No kto? Skoro ci, którzy wydają się po dobrej stronie mają słabą wiedzę na temat otaczającego ich świata.

        No kto? Te systemowe partie z sejmu? Lizusy jankesów i żydów? Czy może „antysystemowe” lizusy jankesów i żydów (Cejrowski, Chojecki, Kowalski, Kukizy wszelkiej maści)? To wrogowie.

        A pozostali:

        Korwin i skupieni wokół niego ludzie mają złe poglądy na ekonomię, chcą legalizacji narkotyków, co doprowadzi do jeszcze większej demoralizacji społeczeństwa.

        Część narodowców widzi wroga Polski w Rosji. To błąd. Tacy są w całości w NOP, a w Ruchu Narodowym niektórzy. Dobrze o Rosji mówi Falanga, ale odnoszę wrażenie, że oni wiarę traktują raczej symbolicznie.

        Michalkiewicz uważa, że Polską rządzą na zmianę trzy stronnictwa amerykańsko żydowskie(PiS), niemieckie (PO) i rosyjskie (czyli kto???) Gdzie i w jaki sposób Rosja jego zdaniem rządzi Polską?

        Grzegorz Braun nie zna się na geopolityce, ponieważ twierdzi, że Polska to rosyjskie kondominium.

        Jabłonowski vel Olszański uważa Unię Europejską za gwaranta ochrony Polski przed USA. Czy on sobie kpi? Oprócz tego twierdzi, że Wielka Brytania powinna się rozpaść na małe państewka. Dodam, że rządząca światem masoneria o niczym innym nie marzy jak o rozpadzie Wielkiej Brytanii na Szkocję, Walię, Irlandię Pn. i Anglię; Hiszpanii na Katalonię, Baskonię, Andaluzję, Kastylię; Polski na Śląsk, Podhale, Kaszuby itd. Chodzi jej o to, aby rozbić państwa narodowe na małe, słabe i zależne od globalistów państewka ze sztuczną tożsamością. Czy Olszański tego nie dostrzega?

        Dobrą i propolską partią była Samoobrona, ale nawet ona nie zbudowałaby Polski na gruncie katolickim.

        Nie wiem, czy ludzie tacy jak bezprawnie uwięziony Mateusz Piskorski, czy Konrad Rękas są katolikami. Mam pewne wątpliwości. Wiem, że bez Boga ani do proga. Trzeba po katolicku urządzić Polskę na nowo! Nie po posoborowemu, ale po katolicku, po bożemu. Autor powyższego artykułu bronił niepodległościowych dążeń lewackich „Katalończyków”. Błąd! Niepodległość Katalonii to część planu rozbijania przez masonerię państw narodowych, w tym przypadku Hiszpanii.

        To kto?

        Skoro Polska ma być katolicka, to może Kościół? Otóż Kościół (hierarchia kościelna) został opanowany przez masonerię na ostatnim soborze, a prawdziwy Kościół to księża Tradycji Katolickiej i garstka ich wiernych, a i tam diabeł ze swoją rusofobią penetruje.

        Może generał jakiś zrobi zamach stanu? Nie, takich już w armii nie ma. Popełnili „samobójstwo” lub zginęli w „wypadkach”.

        To kto?

        My, Polacy, ludzie. Musielibyśmy tylko wiedzieć, o co rozgrywa się walka na świecie czym ma być nowy światowy porządek i czekać na okazję. Ale tego, czym jest masoneria ludzie nie wiedzą, a jeśli coś usłyszeli to nie rozumieją.

        I co najgorsze najwidoczniej nie wiedzą o nowym porządku i masonerii ci znani, wyżej wymienieni, którzy mogliby stworzyć pracę u podstaw i edukować naród, wziąć go i poprowadzić do zwycięstwa!

        Oczywiście wielu wyżej wymienionych nie skreślam, gdyż zrobili dużo dobrego dla Polski, ale jednocześnie żal mi tego, że nie widzą kto tak naprawdę steruje światem i do czego zmierza.

        Nawet jeśli są na pierwszy rzut oka w porządku to nie byliby w stanie poradzić sobie z wrogiem, bo go nie rozgryźli, nie zdefiniowali.

    2. „Pytanie brzmi: czy chcemy być w XXI w. sojusznikiem Rosji czy Niemiec ? Czy wolimy Królestwo Kongresowe, Kraj Przywiślański lub PRL czy też wolimy III RP w Unii Europejskiej ?”

      PRL więcej zrobiło dla rozwoju narodu aniżeli IIIRP. Likwidacja analfabetyzmu, industrializacja, elektryfikacja i urbanizacja, rozbudowanie praw socjalnych, ujednorodnienie kraju, przywiązanie ludzi do religii (wbrew woli, ale liczy się efekt realny a nie zamierzony) itd. Sukcesy PRL miał spore i liczne. A co można dopisać do sukcesów IIIRP? Wygnanie z kraju setek tysięcy (o ile nie milionów) Polaków młodych i wykształconych, zabrudzenie języka rodzimego anglosaskimi makaronizmami, szybkie wynaradawianie i dechrystianizacja Polaków itd. Lepiej być niewolnikiem w Egipcie z dużą szansą zbawienia aniżeli wolnym na pustyni i składać ofiary Złotemu Cielcowi przez co zostać potępionym na wieki. W chwili obecnej Polacy składają cześć między innymi Mammonowi i uważają to za rzecz dobrą. Dlatego też ten naród będzie stracony…

      Naród polski z narodem żydowskim mają pewną wspólną cechę – im więcej wolności mają tym bliżej im do kultystów Baala, Molocha, Mammona, Złotego Cielca i innych.

      1. Zgadzam się z twierdzeniem, że lepiej być niewolnikiem w Egipcie z szansą zbawienia aniżeli wolnym na pustyni i składać ofiary złotemu cielcowi. Zgadzam się również, że w czasach PRL zrobiono sporo jeśli chodzi o rozwój. Niestety z kilkoma kwestiami z Pana komentarza się nie zgadzam. Po pierwsze, zupełnie kuriozalnym wydaje się stwierdzenie, że zasługą PRL było przywiązanie ludzi do religii szczególnie, że w nawiasie sam Pan zauważył, że było to wbrew woli. Zasługa jest czymś pozytywnym i może inaczej rozumiemy pojęcie „zasługa”, ale przecież nie tylko pozytywny efekt decyduje o tym czy coś zasługą jest. Do tego za zasługi należą się szacunek i wdzięczność – to nie podlega dyskusji. Tym samym czy sugeruje Pan, że powinniśmy być wdzięczni i szanować PRL za „przywiązanie ludzi do religii”? Równie dobrze można więc powiedzieć, że powinniśmy być wdzięczni Niemcom za Oświęcim, bo przecież dzięki temu mamy św. Maksymiliana Kolbego. A to już jest niedorzeczność. Dodatkowo dochodzi fakt, że owo przywiązanie ludzi do religii było raczej powierzchowne i będące efektem wyboru Kościoła jako przeciwnika komunizmu, którym społeczeństwo było zmęczone a nie faktycznej wiary narodu. Jak bowiem inaczej wyjaśnić np. akceptację tzw. kompromisu aborcyjnego zaledwie chwilę po upadku PRL i to w tym samym roku, w którym zawarto konkordat? Toteż w ogóle zrzucanie na III RP głównej winy za dechrystianizację Polaków jest nonsensowne. Po drugie, twierdzi Pan, że w czasach PRL zlikwidowano analfabetyzm. Statystycznie – zgoda i pięknie to wygląda na papierze. W rzeczywistości zarówno szkoły pod koniec PRL jak i w III RP uczyły/uczą w taki sposób, że duża część społeczeństwa nie rozumie wiadomości, nie czyta książek czy prasy a najprostsza umowa stanowi ogromne wyzwanie. Pragnę przypomnieć, że np. dzisiejsi „frankowicze” to w zdecydowanej większości pokolenie kształcone jeszcze w czasach szkół PRL a pokonało ich coś tak podstawowego jak czytanie ze zrozumieniem. Stwierdzenie „zlikwidowaliśmy analfabetyzm” to taki pusty slogan dla urzędników czy statystyków a nie realia. Po trzecie, napisał Pan, że winą III RP jest wygnanie z kraju młodych i wykształconych Polaków. Nie, nie jest. Zacząć trzeba od tego, że to są w zdecydowanej większości ludzie po studiach a nie wykształceni, a to jest kluczowa różnica. Ludzie wykształceni mają pewne umiejętności i dobrze sobie radzą na rodzimym rynku pracy – nie mają potrzeby wyjazdu za granicę, bo potrafią godnie zarobić w swoim kraju. To, że ludzie poszli na socjologię czy pedagogikę to efekt z jednej strony zupełnego braku rozeznania w realiach rynkowych wśród młodych, z drugiej strony mentalności pokolenia rodziców tych młodych ludzi, z trzeciej zaś rozdętego do granic możliwości i beznadziejnego systemu edukacji. Mentalność pokolenia rodziców obecnych studentów i absolwentów ukształtowały czasy PRLu, w których to pójście na studia było gwarantem „dobrej, czystej pracy” a tę utożsamiano często z pracą państwową. Przekłada się to też na jakieś zupełnie bezmyślne rozumienie prestiżu na zasadzie: „a mój Kazik to jest pan magister!” – jakby było się czym chwalić w rzeczywistości, w której dyplom może osiągnąć za przeproszeniem średnio rozwinięta małpa. Dodatkowo owa mentalność wraz z rozrostem systemu szkolnictwa spowodowały masową produkcję absolwentów, którzy są po studiach ale nic nie potrafią. Dzieje się to ku uciesze rodziców dumnie prezentujących zdjęcia dyplomu pociechy na facebooku oraz „naukowców”, którzy w większości przypadków są obibokami i nieudacznikami (prawdziwych naukowców w Polsce jest garstka – praca na uczelni to dla większości bezpieczna przystań w sosie własnej koterii). Oczywiście później pojawiają się pretensje zarówno ze strony rodziców jak i absolwentów – a to do systemu, a to do rządu a to do innych wymyślonych winowajców. Co więcej – układy uczelniane, które pozwalają na zatrudnianie miernot a co za tym idzie kształcenie jeszcze większych miernot mają swoje początki właśnie w PRL – w moim starym instytucie do tej pory pracują ludzie, którzy weszli w układy jeszcze w latach PRL i wybierają na swoich następców tych, którzy odpowiednio wchodzą im tu i ówdzie oraz mają odpowiednie „poglądy”. Po czwarte, kwestia makaronizmów, która drażni mnie zapewne podobnie jak Pana to raczej efekt globalizacji, dostępu do Internetu i łatwej komunikacji. Gdyby nadal istniał PRL i ludzie mieliby dostęp do sieci to wątpliwe abyśmy mieli czysty język. Zresztą daleko nie trzeba szukać – podobno słynne również w PRLu bary bistro to nic innego jak spolszczona wersja rosyjskiego „szybko”. Zapewne znalazłoby się więcej takich kwiatków. Jak kiedyś jednak stwierdziłem na wykładzie o makaronizmach na UŁ – czasami po prostu inaczej się nie da. Bo jak inaczej nazwać np. dżojstik? Manipulator drążkowy?

  2. Panie Rękas:

    Świat anglosaski w latach 30 wcale nie chciał zniszczyć Hitlera. Rząd Wielkiej Brytanii szedł Adolfowi ma wszelkie ustępstwa! Byli nawet tacy wśród rodziny królewskiej, którzy chcieli sojuszu z Hitlerem!

    Nie każdy narodowiec to rusofob. Co innego NOP lub Ruch Narodowy co innego Falanga Bekiera. To, że np. na Marszu Niepodległości niektórzy krzyczą „raz sierpem” nie oznacza, że to większość. Są i wśród młodych klasyczni endecy. Jacyś się znajdą.
    Narodowcy są wporządku. Ich problemem jest to, że wielu źle wskazało wroga. No ale to zasługa PiSowskiej agentury wśród nich i działalności takich Marianów K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *