Rękas: Silni, Zwarci, Gotowi. Podsumowanie polityki wschodniej III RP w 2023 r.

Jednym z nielicznych pozytywów mijającego roku jest fakt, że Polska i Rosja wciąż nie są w stanie pełnowymiarowej wojny. III RP, niestety, nadal pozostaje europejskim przodownikiem polityki antyrosyjskiej, odstając pod tym względem już nie tylko od Węgier i Słowacji, ale także od ogółu państw europejskich, w których stopniowo rośnie świadomość, że wojna na Ukrainie nie może być kontynuowana w nieskończoność. Prokijowska postawa Warszawy skazuje zatem polską dyplomację na nieuchronne osamotnienie, a więc i osłabienie pozycji międzynarodowej, co zresztą już bezwzględnie wykorzystuje… Ukraina, starając się wymuszać na Polsce korzystne dla siebie decyzje, odwołując bezpośrednio do instytucji Unii Europejskiej.

Musi to na Rusi, a w III RP…

Co gorsza, faktor rosyjski ma dla polskiej polityki znaczenie także, a może przede wszystkim wewnętrzne. Rytualne oskarżanie się przez główne partie o „sprzyjanie Rosji” to już codzienność III RP. Już nawet nie ostatnim, ale pierwszym argumentem kolejnych awantur międzypartyjnych jest zarzut „pracy dla Moskwy” oraz „upodobniania Polski do Rosji”. Prawdę mówiąc, gdyby Rosjanie śledzili bliżej te żenujące widowiska – to powinni się obrazić, że komuś permanentny bałagan typowy dla III Rzeczypospolitej kojarzy się akurat z Rosją. Niestety, w rzeczywistości są to raczej bardzo polskie bardak i bezhołowie i to one właśnie zdominowały także nadwiślańską politykę w 2023 r.

Tusk w ślady Kamińskiego

Tym bardziej więc wśród niewiadomych roku 2024 r.  kluczowym jest pytanie jak nowa koalicja wybrnie z bardzo poważnego kryzysu granicznego, wynikającego z przeciwstawnych interesów Polski i Ukrainy m.in. w zakresie rolnictwa i transportu. Z jednej strony interes PSL, wciąż zagrożonego konkurencją PiS wśród elektoratu wiejskiego, skłania polityków tej partii do deklaracji poparcia dalszych zakazów wwozu ukraińskiej produkcji rolno-spożywczej do Polski. Jednocześnie jednak wszystkie partie tworzące nowy rząd, włącznie z PSL, są silnie zależne od politycznych ośrodków Unii Europejskiej, zdeterminowanej, by wszelkie ograniczenia w stosunku do Kijowa znieść. To systemowy konflikt interesów. Tym bardziej, że również pierwsze deklaracje premiera Donalda Tuska nie różnią się od wystąpień m.in. ex-ministra Mariusza Kamińskiego z PiS. Tusk zapowiada na przykład, że podczas rozmów w Kijowie poruszy sprawę konfliktu między polskimi i ukraińskimi przewoźnikami. Z góry jednak zapewnia, że to polscy przewoźnicy powinni ustąpić, bo nie blokuje się granic kraju ogarniętego wojną. Poprzedni rząd był tego samego zdania, nie należy się zatem spodziewać zmian prokijowskiej polityki Warszawy, zaś strona ukraińska nadal będzie uprzywilejowana kosztem polskiej gospodarki. Nie ukrywał tego zresztą również podczas własnej pielgrzymki do Kijowa minister Radek Applebaumowy, ps. „Sikorski”.

Odesłać Ukraińców? Tak, ale wszystkich!

Zabawnie w związku z tym przedstawia się powracająca kwestia odsyłania na Ukrainę Ukraińców w wieku poborowym, zalegających w co droższych polskich sklepach, knajpach i apartamentach. Teoretycznie Warszawa powinna przecież wesprzeć tak wojenny wysiłek sojuszników, którym wyraźnie brakuje już armatniego mięsa. Już z poprzednich odsłon tego widowiska wiadomo jednak, że Kijów wzywa tylko tych poborowych, którzy się nie wykupili albo stanowią elektorat partii konkurencyjnych dla obozu Zełeńskiego. Gigantyczna korupcja, chaos organizacyjny i rozkład ukraińskiego aparatu państwowego (w tym armii) nie wróżą dobrze podobnym inicjatywom. Zresztą czy tych ukraińskich poborowych naprawdę ktoś nad Dnieprem potrzebuje? Może bardziej przydadzą się niemieckiej czy brytyjskiej gospodarce, w charakterze tanich rąk do pracy? A może rezerwa wojskowa rzeczywiście powstanie, ale z przeznaczeniem do walki od razu w kolejnej fazie wojny z Rosją, już na terytorium i z udziałem Polski?

Oczywiście, w innych warunkach władze III RP przeprowadzają podobne akcje, np. wysyłając polskimi rządowymi samolotami izraelskich rezerwistów do mordowania Palestyńczyków. To był jednak wyraźny rozkaz wyższego rzędu, ewidentnie anglosaski, wydany na polecenie sprawnie, wręcz morderczo sprawnie działającego państwa syjonistycznego. W przypadku Kijowa nie mamy do czynienia z taką sytuacją, a ukraińska młodzież pojechałaby tylko po śmierć lub (przy odrobinie szczęścia) by ponownie zdezerterować i uciekać dalej, czy to na Wschód, czy na Zachód. Udział w takiej rotacji poborowych oznaczałby zatem dla Polski tylko dodatkowe koszty. Lepiej dołożyć starań, by do siebie wrócili wszyscy ukraińscy przesiedleńcy w Polsce, niezależnie od wieku i stosunku do służby wojskowej. Szerokiej drogi z Nowym Rokiem!

III RP jest mocarstwem?

Trudnym spadkiem po rządach PiS pozostaje też pseudo-mocarstwowa polityka zbrojeniowa, prowadzona na kredyt, kosztem rosnącego zadłużenia budżetu, przy obciążaniu polskich podatników wyjątkowo skomplikowanym i uciążliwym systemem podatkowym, za to m.in. bez niezbędnych reform systemu finansowania ochrony zdrowia. Zamiast zwiększać dostępność do lekarzy dla polskich pacjentów – wysyłaliśmy kupione za polskie pieniądze czołgi na Ukrainę. Taki cud gospodarczy nie może trwać wiecznie. Nowy rząd nie wypowiedział się jeszcze jednoznacznie w sprawie wydatków wojskowych, działa jednak w potrójnym klinczu: dalszych zakupów uzbrojenia oczekują anglosascy zwierzchnicy, na dalsze dostawy broni i sprzętu czeka Kijów, a jednocześnie możliwości finansowe Polski kurczą się. Przekonają się o tym najpierw młodzi podatnicy, pozbawieni ulg i zwolnień podatkowych czy przedsiębiorcy, którym obiecywano choćby dobrowolne ubezpieczenie społeczne. Również pozostałe obietnice liberalizacji ekonomii nie zostaną zapewne spełnione, politycy zaś nadal będą kłócić się o skalę podwyżek dla sfery budżetowej. Straszenie Polaków rychłym najazdem Władymira Putina nie będzie działać w nieskończoność, bo rosyjskie czołgi nadal są daleko, a drożyzna w sklepach blisko. W końcu więc chętniej może pomyślimy o pełnych lodówkach niż o pełnych arsenałach. Zwłaszcza, że przecież nikt nie chce iść ginąć na prawdziwej wojnie…

Liderzy lizusostwa

Na pocieszenie jednak znowu jakiś amerykański urzędnik wezwał nas do „zostania liderem Unii Europejskiej”, co zostało przyjęte zgodnym orgazmem tak bardziej euro-brukselskiej, jak mocniej euro-atlantyckiej część establishmentu III RP. Fakty są jednak takie, że to nie Stany Zjednoczone decydują o tym kto jest liderem Europy, tylko gospodarka. Oczywiście, Amerykanie mogą tworzyć sztuczną hierarchię swoich sojuszników, zwłaszcza na potrzeby propagandowe. Ostatecznie jednak zawsze i tak wybiorą po pierwsze okupacyjny twór syjonistyczny, a po drugie każdego z odpowiednio wysokim potencjałem ekonomicznym i militarnym, oczywiście pod kontrolą USA. Niemcy nadal najpełniej wypełniają te kryteria w Europie, było jednak zupełnie oczywiste, że Waszyngton pośrednio wyrazi swoje niezadowolenie z dalszej centralizacji Unii Europejskiej. Chwalenie Polski to więc tylko element PR-owego nacisku na Berlin i Brukselę, aby państwo europejskie nadal uznawało bezdyskusyjnie amerykańską hegemonię.

Oczywiście też pochwały Jima O’Briena mają charakter kontekstowy, wynikając z klęski Ukrainy. Załamanie kontrofensywy i coraz szersza wojna u szczytów kijowskiej władzy to także poważny cios dla polityki wschodniej Demokratów. Nowy rząd Polski budzi znacznie więcej sympatii nad Potomakiem niż poprzedni, przede wszystkim ze względu na używaną frazeologię: równie antyrosyjską, ale bardziej postępową. „Może i Zełeński przegrywa, ale przecież mamy w zanadrzu Tuska i Sikorskiego!” – brzmi anglosaski przekaz, bardzo niebezpieczny dla Polski. Zwłaszcza, że jest to również metoda dywersyfikacji kosztów: skoro republikański Senat odmawia przekazywania do Kijowa pieniędzy amerykańskich podatników – to niech zapłacą podatnicy polscy, rumuńscy, litewscy i w ogóle europejscy. Płacenie za kupowaną od Amerykanów broń dla Ukraińców to zresztą nie jest koszt jedyny. To już nowe władze polskie przeforsowały właśnie unijne embargo na rosyjski LPG, którego głównym odbiorcą w UE jest właśnie… Polska. Oczywiście w tę lukę rynkową wchodzą dostawcy amerykańscy i z kontrolowanych przez US państwa Zatoki. Nowy rząd hojnie opłaca pochwały z Waszyngtonu, starając się przebić płaszczenie się poprzednich polskich władz.  Pod tym względem rzeczywiście, wszystkie główne partie polityczne III RP są niekwestionowanymi mistrzami Europami, a może nawet świata.

Faktycznie więc, zarządzający obcym kondominium nad Polską to prawdziwi mocarze, wypełniający historyczny testament. Nadal są Silni (w gębach), Zwarci (przy korytach) i Gotowi (do ucieczki).

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 45 Average: 4.7]
Facebook

12 thoughts on “Rękas: Silni, Zwarci, Gotowi. Podsumowanie polityki wschodniej III RP w 2023 r.”

  1. Śmierć d***kratycznym imperialistom ze zgniłego zachodu – przeklętym wrogom narodowo-katolickiej, polskiej klasy chłopsko-robotniczej!

    Tylko Jego Carska Mość Włodzimierz Włodzimierzowic Putin jest w stanie wyzwolić Polaków spod d***kratycznego jarzma jankeskiego mira.

  2. Sadze , ze dojdzie do konfliktu niemiecko-amerykanskiego. Chyba gra polega na przejmowaniu Polski przez Niemcow i pozwoleniu na to USA . W zamian Amerykanie oczekuja pelnoskalowego zaangazowania Niemcow na Ukrainie i wrogosci wobec Rosji.To sie nie uda , poniewaz Niemcy i Amerykanie nie dotrzymuja umow. Obie strony to rozunmieja , wiec tak naprawde Amerykanie umowili sie Niemcami , zeby zdobyc czas. Niemcy do czasu wybuchu konfliktu z Amerykanami maja nadzieej na zniszczenie stronnictwa amerykanskiego. Amerykanie chetnie widzieliby Niemcow zaangazowanych w wojnie na Ukrainie nie w ramach NATO. Z drugiej strony Niemcy chcialyby wejscia Polski do tej wojny rowniez nie pod sztandarami NATO. Tutaj rowniez wszyscy rozumieja , o co chodzi, dlatego sa niewielkie szanse na wejscie Polski do wojny. Raczej bedziemy okradani , zeby jakas czesc ukradzionych srodkow posluzyla podtrzymaniu rezimu kijowskiego.To okradanie musi miec swoje granice , poniewaz Niemcy nie moga dopuscic do wybuchu spolecznego , ktory moglby na powrot dac wladze PISowi . Amerykanie rowniez nie moga dopuscic do gwaltownego zalamania sie Polski , poniewaz upadek dwoch krajow na granicy z Rosja , moglby cofnac o 30 lat marsz NATO na wschod w Europie.

    1. Jak na razie, w obecnym rozdaniu w Niemczech rządzą postępacy-liberaści, i w USA również. Biden z Scholzem się dogadują świetnie, bo obydwaj utożsamiają interes państwa z wyznawaną przez siebie tą samą ideologią. Dopóki w jednym bądź drugim państwie władza się nie zmieni, konfliktu nie będzie, o władze w Polsce również – przecież osadzenie niemieckiej PO u władzy odbyło się w dużej mierze wysiłkiem propagandowym amerykańskiego TVN…

      1. Amerykańscy demokraci dogadują się dobrze zarówno z SPD, jak i z CDU. Do najgorszych spięć dochodzi, gdy w Waszyngtonie zasiada prezydent republikanin, zaś w Berlinie kanclerz-socjaldemokrata.

  3. (…)Nowy rząd nie wypowiedział się jeszcze jednoznacznie w sprawie wydatków wojskowych, działa jednak w potrójnym klinczu(…)
    Pierwsze konkrety już padły… nie ma koreańskich kredytów.

  4. No cóż, czasy się zmieniają, zmienia się sytuacja polityczna w Europie i na świecie, ale zachodnia moralność i tępa rusofobia są stałe. Tylko głupcy i martwi nie zmieniają swojego zdania. I polska rządowo-parlamentarna eskadra antyrosyjskich kretynów, która po 89 roku nieprzerwanie z jankeskim penisem w pysku, jak ostatni oblech łasi się do tego zamorskiego padła, którego proces gnilny zaczyna przyspieszać. A z naszą dyplomacją w wydaniu oksfordczyka o twarzy jak obuch siekiery łącznie ze stylem, dystansujemy podobnych europejskich i nie tylko drutociągów. Podobno pod Samosierrą, wielki zbrodniarz Bonaparte powiedział „Zostawcie to Polakom. Dla nich nie ma nic niemożliwego.” Jeden z Carów Rosji stwierdził „Znam tylko dwa typy Polaków: tych, którzy się zbuntowali przeciwko mnie i tych którzy pozostali mi wierni – jednych nienawidzę, drugimi gardzę.” Niejaki Bismarck, „Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą.” Churchill „Polacy to chciwe hieny Europy” Hitler, ludobójca przemysłowy, przeklinał wściekle „polska świnia”. Wyszukanych komplementów słanych własnym rodakom przez samego marszałka Piłsudskiego, nie będę już cytował. Jednego, tylko nie rozumiem, dlaczego Adolf tak bardzo obrażał świnki? Życzę wszystkim lepszego pieprzonego 2024.

  5. Decyzja o ewentualnym wybuchu konfliktu polsko-rosyjskiego znajduje się całkowicie w gestii katechona Putina. Nie potrzebuje on do tego żadnych prowokacji, ani pretekstów. Jeżeli zaś będzie potrzebował, to sobie jakieś zorganizuje. Jednak nawet katechon Putin nie jest aż tak durny, żeby zaatakować Polskę, dopóki Ukraina nadal się broni. Dlatego w interesie Polski jest wzmacniania Ukrainy wszelkimi dostępnymi sposobami.

    dotychczasowa pomoc Polski dla Ukrainy, wbrew ujadaniu pisowskiej propagandy, także w powyższym artykule, była jednak raczej symboliczna. Niższa niż pomoc ze strony Hiszpanii, czy Włoch. W zamian PIS próbował szkodzić Ukrainie na różne sposoby, p wprowadzając embargo na ukraiński eksport, albo pozwalając rosyjskiej agenturze na blokadę granicy. Więcej, choćby chciał nie mógł ze względu na postawę polskiej opinii publicznej. Np blokadą pomocy ze strony UE zajął się Orban, który podobnych ograniczeń nie ma.

    1. A z której z tych dwóch partii czy środowisk, przypomnij mi Pilaster spotykali się z Putinem i ściskali mu dłoń?
      A kto był pierwszy na Majdanie albo najgłośniej krzyczał?
      A kto wysłał pierwszą delegację na Ukrainę 20 lat temu żeby wesprzeć pomarańczową rewolucję?
      Ty zbadaj się czy nie masz jakiś luk w pamięci

      1. Sprzyjanie katechonowi Putinowi nie polega na spotykaniu się z nim i ściskaniu mu dłoni, tylko na prowadzeniu takiej polityki, która jest dla katechona Putina korzystna. Spotykania i ściskania są całkowicie w tej kwestii obojętne. Można się spotykać i ściskać, można i nie.

        1. Ja jestem za silnikiem spalinowym a odrzucam elektryki. Czy zatem sprzyjam Putinowi, który produkuje węglowodory?

    2. Polska nie ma ŻADNEGO interesu we „wspieraniu” Ukrainy — i nigdy nie miała — z co najmniej dwóch powodów:

      1. Ukraina to państwo wobec Polski konkurencyjne, a nie sojusznicze — zaś sami Ukraińcy zawsze stawiali na Niemcy, do Polaków zaś zawsze odnosili się wrogo (takoż od wieków ich antenaci: Rusini i Kozacy).
      2. Ukraina nie ma szans na utrzymanie się wobec Rosji; skoro więc — konkludując — prędzej czy później i tak poniesie klęskę, to lepiej, aby Polska konfliktowała się z Rosją jako państwo we w miarę dobrym stanie, niż krańcowo wycieńczone „wspomaganiem Ukrainy”. Bo w tym drugim przypadku nie pozostanie już nic innego, niż od razu się poddać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *