Rękas: Smoleńsk – 10 lat później

Co jako Polak pamiętam ze smutnych wydarzeń przed 10 laty, gdy polski samolot rządowy rozbił się pod Smoleńskiem? M.in. szczere współczucie, ciepło i solidarność, okazywane mojemu narodowi przez wszystkich w Rosji – od prezydenta Władymira Putina, przez pracujące bez wytchnienia służby ratownicze, aż po zwykłych Rosjan zostawiających kwiaty i świeczki pod polską ambasadą w Moskwie. Czuliśmy się tak razem, jak tylko Słowianie mogą to zrozumieć. I wszystko to zniszczono, dla płytkiej, cynicznej grę o władzę w Polsce…

Katastrofa – temat technicznie zamknięty

W pierwszych tygodniach po katastrofie 10. kwietnia 2010 r. nikt w Polsce nie snuł teorii spiskowych, nie pisał bzdur o „bombach”, „promieniach śmierci”, „chmurze magnetycznej”, słowem o tych wszystkich straszliwych idiotyzmach, od których w następnych latach zaroiło się w niektórych gazetach, książkach, a także wystąpieniach polskich polityków. Jeszcze przed oficjalnymi wynikami śledztwa przyczyny wypadku wydawały się oczywiste i zrozumiałe (błąd pilota, prawdopodobne naciski ze strony prominentnych pasażerów feralnego lotu, zła organizacja całej wizyty w ramach głupiej, prestiżowej rywalizacji po stronie polskiej między ośrodkami prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a premiera Donalda Tuska). Co najwyżej spodziewano się dodania detali – i te faktycznie się pojawiły, choćby wraz z nagraniami z czarnych skrzynek potwierdzającymi, że zawiniła brawura przełożonych pilotów, w tym ich lęk przez ewentualnym gniewem prezydenta Kaczyńskiego, znanego z wybuchowości, okazanej choćby podczas idiotycznego lotu do Gruzji w 2008 r., wykonanego dla poparcia gruzińskiej napaści na Osetię Południową. Po upływie 10 lat nic i nikt nie zmienił naszego stanu wiedzy i w historii katastrofy nie ma już nic do dodania od strony prawnej czy technicznej. W całości jest to już jednak kwestia polityczna i propagandowa, wciąż wykorzystywana przez władze polskie do absurdalnych napaści PR-owych na Rosję.

Paradoks to tym większy, że w 2010 r. prezydent Kaczyński leciał, by podczas uroczystości na Memoriale Katyńskim wygłosić przemówienie utrzymane w tonie pojednawczym wobec Moskwy i mającym otworzyć nowy etap we wzajemnych relacjach, przywracając stan pozytywnego resetu z początku lat 2000. Niestety, prezydent nie zdążył m.in. oddać swojej czci „Milionom żołnierzy Armii Czerwonej – Rosjanom, Ukraińcom, Białorusinom, Gruzinom, Ormianom i Azerom, mieszkańcom Azji Środkowej, którzy oddali życie w walce z Niemcami Hitlera”, walcząc raz z Polakami. A szkoda, że słowa te nie padły i to właśnie z ust jednego z braci Kaczyńskich – z których drugi kieruje partią niszczącą w Polsce ostatnie pomniki ku czci tych właśnie, szeregowych żołnierze Armii Czerwonej – pogromców Hitlera i wyzwolicieli Polski…

Trauma Jarosława K.

Dla Jarosława Kaczyńskiego śmierć brata bliźniaka stała się z pewnością traumą, ale kto wie, czy jeszcze większą nie okazała się porażka w przyspieszonych wyborach prezydenckich w czerwcu 2010 r. Okazało się w nich, że samo współczucie Polaków nie wystarczy, by zdobyć nad nimi władzę. Kaczyński zdecydował się więc sięgnąć po mechanizmy jeszcze prostsze – wywołać strach i nienawiść do Rosji, wcześniej zupełnie nieobecne w polskiej polityce, a po katastrofie dodatkowo jeszcze blokowane wdzięcznością za rosyjską pomoc przy tamtej tragedii. Długie lata musiało więc zająć Jarosławowi Kaczyńskiemu hodowanie do wystarczającego poziomu wrogości Polaków do Rosjan, straszenie naszego narodu rzekomo grożącą rosyjską agresją, budowanie atmosfery lęku, obrażanie Rosji i jej prezydenta, rozlewanie czarnego PR-u już nie tylko na Polskę, ale wszędzie wokół niej – wśród europejskich partnerów, na forum organizacji międzynarodowych. Obłęd ten miał jeden cel – wskazać Kaczyńskiego jako jedynego, który może ocalić Polaków przez złowrogim W. Putinem oraz zapewnić partii Kaczyńskiego poparcie wpływowych amerykańskich jastrzębi wojennych. I oba te cele udało się wreszcie przed 4 laty uzyskać.

Jak zapomnieć o Smoleńsku?

Prawo i Sprawiedliwość, partia Kaczyńskich zdobyła władzę w Polsce m.in. zapowiadając „ostateczne wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej” – po czym… niemal od razu o tym taktycznie zapomniała. Nie od razu, ale w ramach wewnętrznych rozgrywek w obrębie obozu władzy w odstawkę poszedł główny napastnik histerii smoleńskiej, Antoni Macierewicz, zakończono huczne dotąd comiesięczne obchody upamiętniające ofiary, a cały temat został wyciszony w propagandzie rządów PiS-u. Wyborcom podsunięto nowe tematy i choć rusofobia pozostała znakiem rozpoznawczym tej ekipy, determinując np. bezwarunkowe wsparcie dla junty w Kijowie czy dalsze napaści propagandowe na Rosję na forum międzynarodowym – to jednak temat smoleński przestał być wiodącą nutą tej akcji.

Tym większe zainteresowanie analityków budziło, jak Kaczyński wybrnie z kwestii 10 rocznicy wypadku – przed którą wciąż nie pojawiły się obiecywane przez lata „nowe fakty” i „dowody”. Oczywiście, ich brak próbowano tradycyjnie zwalić na stronę rosyjską, rozpaczliwie trzymając się ostatniego punktu czarnego PR-u, czyli kwestii wraku (który już dawno mógłby być w Polsce, gdyby nie a) przedłużanie się śledztw i kolejnych postępowań po polskiej stronie, b) wylewy teorii spiskowych na jego temat). Jednak wśród polskiej opinii publicznej coraz wyraźniej dawało o sobie znać raczej zniecierpliwienie: ile razy będzie trzeba słuchać tych samych bajek, że „prawda jest gdzieś tam”? No i jak długo wypadnie płacić obwoźnemu cyrkowi pseudo-ekspertów Macierewicza?

Znowu wszystko przez Rosjan

W istocie więc spowodowana pandemią koronawirusa blokada granic wydawała się stronie polskiej… spadać z nieba, dając wygodny pretekst dla dalszego wyciszania sprawy i nienadawania 10 rocznicy katastrofy zbyt głośnej oprawy. Niestety jednak – Rosjanie znowu wszystko popsuli! Mimo kryzysowej sytuacji epidemicznej, przygotowali planowaną wizytę polskiej delegacji, nie tylko nie czynili żadnych przeszkód, ale i zapewnili całą potrzebną opiekę, no i udział odpowiednich rangą przedstawicieli władz Federacji. Tego już dla Warszawy było zbyt wiele! Z jednej strony półgębkiem rząd polski wymówił się z wyjazdu, z drugiej zaś zdążył jeszcze na niskim szczeblu (szefa kancelarii premiera) chlupnąć pomyjami w stronę Moskwy, że niby „utrudnia i uniemożliwia”.

Odlot Kaczyńskiego

Czy była to kolejna prowokacja? Oczywiście, w efekcie tak. Co to istoty jednak warto dostrzec szerszą perspektywę. Oto bowiem wszystkie polityczne decyzje w Polsce skupiają się dziś w jednym ręku – starzejącego się, schorowanego Jarosława Kaczyńskiego, który coraz słabiej kontroluje już nie tylko sytuację w kraju, ale nawet swoje bezpośrednie zaplecze polityczne, nieudolne, skłócone, zajęte intrygami i nieradzące sobie nie tylko z kryzysem koronawirusowym, ale i z codziennym zarządzaniem państwem. Mówiąc krócej na pytanie kto panuje w Polsce – odpowiedź brzmi: w Polsce panuje bałagan! Władza wysuwa się ze słabnących rąk Kaczyńskiego i stąd nie ma kto podejmować decyzji, nawet tak prostych jak wylot lub nie do Smoleńska i Katynia.

Problem to zresztą dla Polaków tym większy, że Jarosław Kaczyński wyraźnie traci kontakt z rzeczywistością i popełnia coraz poważniejsze błędy PR-owe, na które jeszcze parę czy paręnaście miesięcy temu by sobie nie pozwolił. Fakt, że ostatecznie zorganizowano dla niego obchody smoleńskie w Warszawie, w trakcie katolickich świąt wielkanocnych, kiedy wszystkim pozostałym Polakom zaostrzono ograniczenia dotyczące wychodzenia z domów i kontaktu z rodziną – przelał czarę oburzenia, wywołując negatywne komentarze nawet wielu dotychczasowych zwolenników polityki rządu i PiS.

A przecież to było do wygrania: samotny, lekko powłóczący nogą Jarosław K. idący przez plac pod pomnik brata… Zadumany Jarosław K. zostawia ochronę pod cmentarzem i pod oddaloną, dyskretną obserwacją rusza na grób matki. Zdjęcia rwą serca, współczucie powraca. Tyle milionów partyjnej dotacji dla PiS – i nikt nie wpadł na coś tak oczywistego?!

 

Powrót Pancernej Brzozy zamiast 500+?

Ano, jakoś nie wpadł… Co więcej, wydaje się, że Kaczyński naprawdę coraz mniej kojarzy co się dzieje w Polsce. Powiedział zapewne „Chcę pod Pomnik!” – a nie ma w swoim otoczeniu nikogo, kto by się odważył wytłumaczyć, że w obecnej sytuacji to kiepski pomysł i może trzeba by przynajmniej pomyśleć nad odpowiednim aranżem. Zamiast tego okazało się zatem, że dyktator nie jest nieomylny, a nikt nie śmie mu się przeciwstawić. Tymczasem negatywne nastawienie wśród Polaków narasta, tymczasem kraj stoi w obliczu najpoważniejszego kryzysu społeczno-ekonomicznego od lat 30. Tymczasem w ciągu ostatniego pięciolecia rządy PiS-u czuły, że mogą porzucić temat smoleński także wprowadzając korekty do polityki ekonomicznej poprzedników i wprowadzając (niewielkie, ale zauważalne) transfery socjalne dla najuboższych. Teraz pieniędzy m.in. na to zabraknie – można się więc spodziewać próby ponownego zaostrzenia retoryki politycznej i odwrócenia uwagi narodu agresją polityczną. Jej naturalnym kierunkiem stale pozostaje zaś Rosja. Pozostaje jednak pytanie czy Polacy, którzy chętnie zapomnieli o Smoleńsku w zamian za 500+ – teraz zgodzą się oddać pieniądze, żeby znów słuchać o katastrofie sprzed lat 10 i złych Rosjanach?

A jeśli ten (ostatni już pewnie w karierze) manewr Jarosławowi Kaczyńskiemu się nie uda – nie można też wykluczyć, że władze w Polsce znajdzie się wkrótce po prostu na ulicy.

Konrad Rękas

Oryginał artykułu dla rosyjskojęzycznych czytelników ukazał się na portalu Pravda.ru

Click to rate this post!
[Total: 23 Average: 4.1]
Facebook

13 thoughts on “Rękas: Smoleńsk – 10 lat później”

  1. (…)W pierwszych tygodniach po katastrofie 10. kwietnia 2010 r. nikt w Polsce nie snuł teorii spiskowych, nie pisał bzdur o „bombach”, „promieniach śmierci”, „chmurze magnetycznej”, słowem o tych wszystkich straszliwych idiotyzmach, od których w następnych latach zaroiło się w niektórych gazetach, książkach, a także wystąpieniach polskich polityków. (…)
    W tamtych czasach siedziałem w akademiku WSKSiM i było zupełnie inaczej… Na własne oczy widziałem siał gadkę o sztucznej mgle.

  2. (…)W pierwszych tygodniach po katastrofie 10. kwietnia 2010 r. nikt w Polsce nie snuł teorii spiskowych, nie pisał bzdur o „bombach”, „promieniach śmierci”, „chmurze magnetycznej”, słowem o tych wszystkich straszliwych idiotyzmach, od których w następnych latach zaroiło się w niektórych gazetach, książkach, a także wystąpieniach polskich polityków. (…)
    W tamtych czasach siedziałem w akademiku WSKSiM i było zupełnie inaczej… Na własne oczy widziałem jak Macierewicz siał gadkę o sztucznej mgle.

    1. wszystkie sluzby sledcze prowadzace jakiekolwiek sledztwa ZAWSZE BIORA POD UWAGE NAJBARDZIEJ ABSTRAKCYJNE WARIANTY ZDARZEN i jakos nikt sie z tego nigdy nie kpi, nie ironizuje, nie obraza auitorow najbardziej abstrakcyjnej tezy, a co najwyzej skrupulatnie zbiera dowody za i przeciw mogace swiadczyc o prawdziwosci danej tezy….gdyz zycie i historia pokazyla po tysiackroc, ze bardzo czesto wlasnie te najbardziej niewiarygodne tezy sie po prostu sprawdzaly ….,
      ….. to, z jakim obledem w oczach kpia sobie w tej sprawie przeciwnicy obecnego rzadu swiadczy o niedojrzalosci emocjonalenej i zupelnego pozbawienia umiejetnosci trzezwego myslernia…..nie wspominajac o zwyklym braku nawet inteligencji… …
      …niestety, czy byla sztuczna mgla, czy jej nie bylo, …byc moze nie da sie na dzien dzisiejszy tego jednoznacznie stwierdzic, a to z prostej przyczyny, gdyz wszelkie informacje dotyczace calego wydarzenia w smolensku skrzetnie ZAGRABILY POSTSOWIECKIE WLADZE W ROSJI, do ktorych nigdy nie miala polska strona …. ….
      czy byl w smolensko zamach, czy nie bylo?…trudno to ocenic….
      co jest natomiast rzeczy BEZDYSKUSJYNA? …ze caly raport zarowno anodiny, jak i komisji millera jest zbudowany na permanentnym zaklamaniu i zmanipulowaniu faktow….
      ….od najprostszych informacji dotyczacych samej brzozy, po rzekoma wole pilotow do desperackiego ladowania….
      zakladajac, ze mam racje i cala narracja smolenska ze strony rosji i opozycji w polsce klamliwa….
      co to by dowodzilo?
      ..ze byl zamach?
      …oczywiscie, ze to jest wariant najbardziej prawdopodobny….
      ale nie jedyny….
      generalnie kazdy, kto klamie w jakiejkolwiek sprawie ma ZAWSZE COS DO UKRACIA i zawsze nieuczciwy zamysl ….
      wiec skoro rosyjskie sluzby specjalne klamia w sprawie smolenska, to chca cos ukryc przed polskim spoleczenstwem…
      co?
      poki nie zmieni sie wladza w rosji na bardziej demokratyczna, …poki do wladzy nie dosjdzie Jakis kolejny Jelzin-bis, nigdy sie tego nie dowiemy ….
      jedynymi dowodami w sprawie bedzie wlasnie wszelkiej masci analizy jakich sie podjela tzw. „komisja macierewicza”, choc w tej sprawie akurat macierewicz ma najmniej do powiedzenia….a ci, ktorzy sie bezposrednio zajmuja badaniami …
      macierewicz jest tu zaledwie prezentujacym wyniki naukowych badan….
      …sugestia opozycyjnych mediow, jakoby to macierewicz sam cokolwiek badal i wyciagal swoje prywatne wnioski jest wlasnie tym kolejnym dowodem na to, jak wam te opozycyjne media robia wode z mozgu …
      …juz w tak prostej i oczywistej sprawie …

      1. (…)wszystkie sluzby sledcze prowadzace jakiekolwiek sledztwa ZAWSZE BIORA POD UWAGE NAJBARDZIEJ ABSTRAKCYJNE WARIANTY ZDARZEN i jakos nikt sie z tego nigdy nie kpi, nie ironizuje, nie obraza auitorow najbardziej abstrakcyjnej tezy, a co najwyzej skrupulatnie zbiera dowody za i przeciw mogace swiadczyc o prawdziwosci danej tezy….gdyz zycie i historia pokazyla po tysiackroc, ze bardzo czesto wlasnie te najbardziej niewiarygodne tezy sie po prostu sprawdzaly ….(…)
        Poważne służby śledcze najpierw zbierają dowody, a dopiero póżniej rzucają oskarżenia!!!

        1. TO MASZ POWAZNY PROBLEM OBRONCO POSTSOWIECKIEJ NARACJI, gdyz od samego poczatku wszyscy od rosjan poczawszy po srodowisko dzisiejszej opozycji twierdzilo upierdliwie, ze wina za zdarzenie obciaza szalonych, niewykwalifikowanych pilotow, niezrownowazonego prezydenta-pieniacza, ktory wdarl sie do kabiny i nakazywal pilotom ladowanie, …. …Problem jednak jest w tym, ze dopiero po przejeciu wladzy przez PIS swiatlo dzienne ujrzal film pokazujacy, jak miller NAKAZUJE SWOIM LUDZIOM ze swojej komisji smolenskiej, ze raport jaki mieli zamiar napisac nie moze sie roznic od tego, jaki zaprezentowal MAK, INACZEJ OCZEKIWAC MUSZA POWAZNYCH PROBLEMOW!!!….to jak i kiedy oni cokolwiek badali?…. swoiste spektakularne wrecz podejscie do „badan” nad wrakiem …. do tego nie dosc, ze w trakcie swoich „badan” chlopcy od millera nie potrafili okrerslic nawet wysokosci tej nieszczesnej brzozy, podajac w roznych wersjach od 5,1 metra do nawet dziewieciu ….malo tego cyrkowcy millera jak twierdzili, brali czynny udzial w przesluchiwaniu czarnych skrzynek(?)…ale jak sie po wywiadzie z pulkownikiem Rzepa, czlonkiem zespolu badawczego prokuratury okazalo….podczas przesluchiwania czarnych skrzynek rosjanie uzywali sluchawek, a ta ciura stala gdzies w korytyrzu i nie miala zupelnie mozliwosci uslyszec czegokolwiek ….twierdzac, ze „co Jakis czas jakies szczatki rozmow z tasmy dochodzily do niego….,

          …do tego twierdzil, ze zupelnmie nie mial kontroli nad wlasciwym zabezpieczneiem czarnych skrzynek, nad ktorymi PELNA NICZYM NIE OGRANICZONY NADZOR MIELI ROSJANIE ….a zabezpieczenie czarnych skrzynek polagac mialo na naklejeniu na skrzynki zwyklego paska papieru …..co za szokujaca perfekcja….z polskiej strony….
          wspomniec tez by nalezalo, ze nigdzie w oficjalnym zapisie z czarnych skrzynek, ktory upublicznila komisja millera nie ma nawet pol zdania sugerujacego JAKIKOLWIEK ZAMIAR LADOWANIA PRZEZ PILOTOW!! ….
          znamienne jest rowniez i to, ze przez te kilka lat chlopcy pozwalali sobie przyjmowac od rosjan w sumie okolo 7 kopi zapisow z czarnych skrzynek, …do tego KAZDY ZAPIS ROZNIL SIE OD SIEBIE DLUGOSCIA ZAPISU, nie pamietam juz, ale to byly roznice do poltora minuty….
          ……ale przez 10 lat palujecie sie wy „intelektualisci” slowami: „zobaczycie jak laduja debesciaki”, czy bredniami typu: -„jak nie wyladuje, to mnie zabije” ….

          ….TO O JAKIEJ POWADZE SLUZB NA KTORE SIE POWOLUJESZ JEST MOWA???
          ….caly raport millera od A do Z jest jedna wielka sciema, …jest kopia klamliwych wypocin MAK-u…. …a do dnia dzisiejszego WSZELKIE DOWODY W SPRAWIE, ktoreby mogly rzucic rzeczywiste swiatlo na to zdarzenie, znajduje sie w rosji…..DZIESIEC LAT!!! i rosja nie kwapi sie by polska wlasnosc przekazac polakom ….to gdzie jest wiec ta Prawda, skoro rosjanie sie tak boja oddac te dowody? ….jakim trzeba byc naiwniakiem by twierdzic, ze ten belkot zawarty w raporcie MAK i millera sa prawdziwe, jak sugeruje Autor powyzszego artykulu? …czy to zarowno tego autora jak i was, ktorzy tak bezrefleksyjnie kupujecie ta narracje nie kompromituje?

  3. Tupolew, tupolewem, mnie bardziej interesuje, dlaczego rząd wynajął sowieckiego, stalinowsko-leninowskego antonova, żeby sprowadzić komunistyczne maseczki z maoistycznych Chin. Brakuje tu jeszcze lekarzy z Kuby i ryżu z KRLD.

    1. od 35 lat kupujesz wiekszosc swoich produktow z chin…i udajesz glupiego? ….moze ci francuzi sprzedadza maseczki…..?

  4. „W pierwszych tygodniach po katastrofie 10. kwietnia 2010 r. nikt w Polsce nie snuł teorii spiskowych.” To nieprawda. Przykro to mówić na tym portalu, ale pierwszym politykiem, który zaczął oskarżać Rosję był poseł Artur Górski (1970–2016, założyciel PFRL i KZ-M) w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” już 12 kwietnia 2010.
    Dopiero po „Naszym Dzienniku” temat zamachu przejęli „Sakiewicze i Macierewicze”.

    1. W tamtych czasach siedziałem w akademiku WSKSiM i było zupełnie inaczej… Na własne oczy widziałem siał gadkę o sztucznej mgle.

    2. W tamtych czasach siedziałem w akademiku WSKSiM i było zupełnie inaczej… Na własne oczy widziałem jak Macierewicz siał gadkę o sztucznej mgle.

      1. Ja (…)wymyśliłem(…) swoją I wersję po tym jak się zorientowałem, że Smoleńsk jest w Rosji… przyszła mi na myśl taka jedna scena z (…)Liberatora II(…). Tylko, że to więcej mówi o mojej wiedzy na temat środowisk ówczesnych środowisk stających tam, gdzie stał PIS, niż o faktycznych przyczynach katastrofy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *