Rękas: Suspensa, czyli spałowanie?

Bezprawność ataku policji na ks. Michała Woźnickiego – jest naprawdę znacznie bardziej oczywista niż starają się to zaciemnić komentatorzy czy to pro-rządowi, czy antyklerykalni.

Istotne jest bowiem WYŁĄCZNIE to, że podstawa prawna czynności wykonywanej przez policję – była bardziej niż wątpliwa, a jej przebieg absolutnie nieprzepisowy.

Bo co to w ogóle miało być? Eksmisja? Tak się nie powinna odbywać. Interwencja w związku z podejrzeniem wykroczenia? Jakiego? Bo jeśli zajmowany przez duchownego lokal to tylko mieszkanie – to tym samym nie obiekt kultu i rozporządzenie COVIDowe (już pomińmy jego legalność) nie ma do odbywanych w nim spotkań odniesienia. A jeśli jednak kaplica – to policja nie mogła działać w taki sposób. Doszło również do całkowicie nieuzasadnionego i nadmiernego użycia środków przymusu bezpośredniego – które, co należy podkreślać za każdym razem, NIE SĄ KARĄ i nie mogą być używane ot tak, bo panu policjantowi nie chce się poczekać na dowód osobisty legitymowanego. I nie ma żadnego znaczenia czy dawni bracia ks. Woźnickiego znajdują się z nim w sporze dyscyplinarnym – bo od załatwiania takich spraw nie jest pan stójkowy, nawet przychodzący z kolegą! I to są w tym przypadku kwestie kluczowe, a nie np. czy ksiądz jest suspendowany. Tak bowiem, jak nie ma co z interweniującymi policjantami rozmawiać o konstytucji – tak dla stosowania procedur policyjnych nie ma tu znaczenia prawo kanoniczne.

Nadużycia policji groźniejsze od COVIDa

Powtórzę – zagadnienie jest o tyle tylko religijne, że dochodzi kwestia PR-u policji, przeszkolenia funkcjonariuszy także w zakresie pewnej wrażliwości religijnej itp. Cała reszta – to naprawdę kwestia procedur, a poniekąd praworządności w ogóle. Przede wszystkim bowiem ni licha nie wiadomo CO TO W OGÓLE BYŁO. Jaka to miała być czynność, ani czym było to, co im wyszło. Jednym z najgorszych skutków polityki lockdownu – jest rozwydrzenie policji, zmieniające nadużywanie uprawnień przez funkcjonariuszy w stan naturalny III RP. A to choroba znacznie gorsza i trudniej wyleczalna od COVIDa…

Właściwie każdy już dzień przynosi informacje o coraz brutalniejszych, agresywnych – i kompletnie bezprawnych i nieuzasadnionych działaniach patroli policyjnych. Jasne, mundurowi zawsze mają mnóstwo usprawiedliwień – a to ktoś za wolno pokazywał im dokumenty, a to „nie stosował się do poleceń”, czyli przeważnie rezonował, a do tego tak jakoś krzywo patrzył, że pan policjant był pewien, że to przygotowanie do ataku. I co najmniej zrzucenia czapeczki służbowej orzełkiem do dołu (dla niepamiętających realiów: tak za PRL-u Milicja Obywatelska lubiła uzasadniać pałowanie zatrzymywanych – bo „obrażali mundur i godło narodowe na nim!”). Otóż powtarzajmy do znudzenia: mimo wszystkich opowieści jak to amerykańska policja strzela, a nasza tylko gazem spryska i po gruncie przeciągnie, a przecież mogła zabić – nie ma w polskim prawie przestępstwa i kary zarazem „ktokolwiek na policjanta krzywo popatrzy podlega przez policjanta tego skopaniu”. Po prostu nie ma takiego paragrafu, cokolwiek by się funkcjonariuszom nie wydawało. A skoro nie cieszą się ani autorytetem, ani posłuchem, ani szacunkiem, nie mówiąc o sympatii – to najwyższa pora zastanowić się dlaczego, zamiast kłaść niewdzięczne społeczeństwo na glebę już w ilościach półhurtowych.

Oczywiście, od drugiej strony zasada jest równie prosta. Niezależnie od przyczyny interwencji – z prowadzącym ją policjantem nie dyskutuje się o konstytucji. Podaje się swoje dane, bierze dane prowadzącego czynność, nie przyjmuje mandatu i tyle. W miarę możliwości czynność należy nagrywać, przynajmniej dźwięk. I tyle. Reszta jest tylko konstatacją, że chore państwo, jakim jest III RP – nie może mieć przecież zdrowej policji. Skoro jednak nie chcemy, bądź nie umiemy naszego kraju uleczyć – to będziemy czołgani dalej.

Czy biskupi porzucili wiernych?

I jak widać – nie pomoże nam w tym nie tylko zachwycona swym tak patologicznie okazywanym zdecydowaniem władza państwowa, ani ostatecznie kompromitująca się w czasach lockdownu hierarchia duchowna. Sprawa ks. Woźnickiego jest tylko jednym z wielu przykładów zagubienia Kościoła w obecnej sytuacji. Nawet bowiem jeśli weźmiemy tę nieszczęsną suspensę, o której mniej lub bardziej bezmyślnie tyle się naraz pisze – to czy używający tego trudnego słowa uważają, że to taki sakrament odebrania kapłaństwa, wykonywany przez zgromadzenia zakonne za pomocą dwóch policjantów? Koniecznie w furażerkach… Realnie sytuację mamy bowiem taką: podczas lockdownu państwo pomiata Kościołem i depcze konkordat, a w zamian może sobie jeszcze poponiewierać (suspendowanego) zakonnika. Można powiedzieć, że hierarchia kościelna robi na swych układach z III RP interes nad interesy…!

Kościół chyba nie zdaje sobie sprawy nie tylko jakie straty wizerunkowe ponosi od kilku miesięcy, jak bardzo ryzykuje zaufaniem wiernych, ale także jak potencjalnie niebezpieczne jest już tak detaliczne poleganie na interwencji świeckiej. I to nawet nie państwa jako takiego, tylko jego pałującej ręki u niezbyt mądrej (jak widzieliśmy) głowy. Bo kiedy w końcu zalęknieni biskupi z wdzięcznością przyjmą pewnie od COVIDrządu łaskawą zgodę na otwarcie kościołów – niech się nie zdziwią, gdy będą bardziej puste niż przed ich bezprawnym zamknięciem, opróżnieniem i re-regulacją dotykającą nawet sakramentów. Bo gdy wokół byli chorzy – opuściliście ich. Gdy łaknęli modlitwy i pocieszenia – daliście im zamknąć drzwi przed twarzami, gdy pragnęli komunii – daliście ją na sprofanowanie. A przeciw protestującym sami wezwaliście policję.

Zaprawdę, o ile policja wyjdzie z koronahisterii znienawidzona, a państwo dodatkowo jeszcze zepsute – to Kościół instytucjonalny i jego postawa będą tylko (?) wielkim, naprawdę wielkim smutkiem i rozczarowaniem. I to powinien być przedmiot refleksji Episkopatu. Niestety jednak, tak jak nie możemy się spodziewać po władzy państwowej, że wyciągnie jakieś konstruktywne wnioski z nadużyć policji – tak i nic zapewne nie zmąci samozadowolenia księży biskupów. Z całym tym szaleństwem zostaliśmy więc zupełnie sami.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 45 Average: 4.6]
Facebook

4 thoughts on “Rękas: Suspensa, czyli spałowanie?”

  1. Skoro najprzyjmowaliśmy do policji socjalną patologię, która z racji braku ozusowania nie ma życia poza mundurem, to teraz płacimy wysoką cenę za własną głupotę. Dopóki policja będzie służyła utylizacji zbędnych na rynku jednostek nieporadnych życiowo, dopóty ignorancja i przemoc będą jej znakiem rozpoznawczym. Od dawna wiadomo, że najgorsi oprawcy pochodzą z niskiej warstwy społeczeństwa, która raptem zyskała nieco władzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *