Rozmowy małżeńskie Wielomskich 35: O obywatelu

Magdalena Ziętek-Wielomska: Krytyka demokracji jest coraz modniejsza na prawicy. Niestety, prawicowi antydemokraci nie rozumieją, że ustrój jako taki nie jest źródłem zła politycznego, lecz etos – a raczej jego brak – i kwestie związane ze strukturą własnościową społeczeństwa. Zasadniczo przez historię polityczną świata przewijają się dwa podstawowe modele organizacji społeczno-politycznej. Jeden z nich oparty jest na dużej własności: ziemskiej lub „kapitalistycznej”, w którym polityka staje się narzędziem „klasy panującej” dla zabetonowania majątkowego status quo. Podstawową metodą organizacji społeczeństwa jest klientelizm, który przejawia się w każdej dziedzinie życia. We współczesnej demokracji klientelizm reprezentuje instytucja „polityków najemnych”, finansowanych przez duży kapitał, i „najemników dziennikarskich i pijarowskich”, utrzymywanych przez ten sam duży kapitał. Cała polityka jest tak skonstruowana by tym, co mają przybywało, a ci, którzy mają niewiele, mieli jeszcze mniej. Widać to poprzez obniżanie jakości telewizji publicznej, jak również szkolnictwa państwowego – przeciętny Kowalski ma mieć tyle w głowie, by był w stanie pracować „na pańskim”. Co jakiś czas trzeba mu rzucić ochłapy z budżetu, żeby wierzył w „demokrację”. Alternatywny model to społeczeństwo oparte na „średniakach”, by posłużyć się sformułowaniem używanym przez Janusza Ekesa w pracy „Złota demokracja”. Trzon społeczeństwa stanowi klasa średnia, która ogranicza wpływy i „wielkich” i „maluczkich”. Podstawą tego modelu jest idea odpowiedzialności za siebie i swoją własność. A ponieważ własność jest ograniczona ilościowo, posiada to przełożenie na sposób jej używania. Jest ona wpisana w lokalną czy też regionalną strukturę społeczną i polityczną, w przeciwieństwie do nomadycznego wielkiego kapitału i „proletariatu” najemnego.

Adam Wielomski: Jakkolwiek sam zaliczam się do „antydemokratycznej prawicy”, to oczywiście przyznaję Ci rację. Mankamentem myślenia prawicowego jest błędne uznanie za naturalny stanu, w którym część ludzi żyje w dependencji od posiadaczy. Przykładem są dawni bezrolni chłopi (fornale) w Polsce i ludność indiańsko-murzyńska w krajach latynoamerykańskich. Ludzie ci byli pozbawieni własności rolnej, która w społeczeństwach rolniczych jest jedyną liczącą się formą własności. W efekcie zostają sprowadzeni do pozycji robotników rolnych, całe życie pracujących na „pańskim”, bez szansy na uniezależnienie się. Są pogardzani i na każdym kroku daje się im odczuć ich „podły” status. Pobudowane dla nich lepianki, obok dworu, pogardliwie nazywane są czworakami. W okresie powojennym z ex-fornali rekrutowali się zwolennicy i aktywiści PPR/PZPR, którzy brali odwet na byłych panach. W Ameryce Łacińskiej to także naturalna baza społeczna dla radykalizmu. Ponieważ jest to grupa rewolucyjna, to prawica próbuje ich najpierw uciszyć za pomocą narracji, że Bóg kazał szanować cudzą własność, a gdy ten język zawodzi, pojawia się myśl o dyktaturze, która siłą zmusi ich do milczenia. To projekt popierającego sanację ziemiaństwa czy Plinio Corrêi de Oliveiry w Brazylii. Oczywiście, jako człowiek prawicy nie wykluczam konieczności rządów dyktatorskich w sytuacjach kryzysowych, ale w tym przypadku dyktatura jest lekarstwem na chorobę wywołaną przez ziemian i latyfundystów: najpierw nie pozwolili fornalom stać się „ludźmi”, czyli klasą średnią opartą o drobną własność, obywatelami republiki, a gdy ci upomnieli się o swój status i poczęli się radykalizować, to wysłali przeciwko nim wojsko i ustanowili dyktaturę. Tak rozumujący konserwatyści sami są odpowiedzialni za rewolucję, przed którą drżeli. Gdyby w 1922 czy 1924 roku przeprowadzono reformę rolną, to w 1944 i 1945 PPR i UB nie miałyby z kogo rekrutować kadr, poza elementem narodowo wyobcowanym.

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 4.4]
Facebook

47 thoughts on “Rozmowy małżeńskie Wielomskich 35: O obywatelu”

  1. Dobrze, że jest portal konserwatyzm.pl, bo np. Myśl Polska coraz bardziej kompromituje się za sprawą jej redaktora naczelnego, który jest członkiem PSL. Piszący na łamach Myśli Polskiej poseł Piotr Zgorzelski brawami fetował ordynarnie antykatolickie wystąpienie Leszka Jeżdżewskiego, a na łamach tygodnika ani słówka na ten temat. No tak, jeśli naczelny MP ma ciepłą posadkę na Cytadeli z nadania PSL-owskiego, to nie ma na łamach MP krytyki zachowania liderów PSL. Nawet jeśli brawami fetują ordynarnie antykatolickie wystąpienia (Witos zapewne w grobie się przewraca). Szkoda, że redaktor naczelny MP w imię swoich prywatnych interesików pozwolił Myśl Polską przytroczyć do kulbaki PSL, który jest w tęczowej Koalicji Europejskiej. Dlatego dobrze, że są takie portale jak konserwatyzm.pl. Wyrazy szacunku dla redakcji konserwatyzm.pl.

  2. „Niestety, prawicowi antydemokraci nie rozumieją, że ustrój jako taki nie jest źródłem zła politycznego, lecz etos – a raczej jego brak” – wydaje mi się, że w tym zdaniu jest straszny bałagan. Może było to uproszczenie, którego moim zdaniem być nie powinno, może nie, ale sądzę, że należy nieco doprecyzować i sprostować tę myśl.

    Po pierwsze, prawicowi antydemokraci wcale nie proponują tak bezsensownego wyjaśnienia źródeł zjawiska, bo to w ogóle nie jest źródło (przyczyna) tylko skutek. Jeśli jednak takowi się znajdują to nadal nie jest to wyjaśnienie przyczyny.

    Po drugie, również brak etosu nie może być źródłem (przyczyną), bo jest skutkiem.

    Ustrój może być skutkiem, ewentualnie potocznie możemy to nazwać podłożem czy wzmocnieniem zjawiska, nigdy zaś przyczyną zła politycznego. Ustrój czy etos to skutki działalności człowieka wynikające z jego natury. Platon, Arystoteles, stoicy czy scholastycy zwracali uwagę na to, że pewne ustroje sprzyjają gorszej kondycji państwa oraz gorszej kondycji moralnej człowieka przez wzgląd na naturę człowieka – są z nim zwyczajnie sprzeczne. Na przykładzie demokracji wygląda to tak, że: a) skoro rozumność człowieka jest wpisana w jego naturę; b) nie każdy z rozumności korzysta w równym stopniu; c) co za tym idzie – również i wolność wpisana w ludzką naturę może być zaburzona przez błędne rozpoznanie dobra; to: podstawowe założenie demokracji, czyli możliwość realizacji politycznego wyboru przez każdego człowieka musi w konsekwencji prowadzić do negatywnych skutków wynikających z punktów a, b i c. To jest rdzeń krytyki demokracji już od czasów Platona. Przecież ustrój jako taki nie realizuje się sam w sobie i nie powstał sam z siebie tylko przez działanie człowieka, dlatego nie można ustroju rozpatrywać w oderwaniu od ludzkiej natury i ludzkiego działania. Tym bardziej nie można szukać przyczyn zła politycznego w samym ustroju. Chodzi więc nie o to czy ustrój sam w sobie ma założenia, które wydają nam się dobre (choć warto pamiętać, że od strony metodologicznej ustrój musi być koherentny), tylko czy jest spójny z ludzką naturą. Oczywiście jeśli ustrój jako idea jest sprzeczny z naturą to może niektórych kusi żeby powiedzieć, że w takim razie jest przyczyną, ale trzeba pamiętać, że nadal ta idea jest efektem ludzkiej działalności a sprzeczność idei (ustroju) z ludzką naturą jest skutkiem ludzkiej omylności w procesie poszukiwania właściwego ustroju.

    Podejście do krytyki ustroju od konkretu jest sensowne w debatach w TV żeby przekonać widzów, którzy muszą zrozumieć nonsens konkretnych skutków ustroju, ale rozważając faktyczne przyczyny należy wychodzić od zasad. Znajomość podstaw ontologii (przyczyna sprawcza, celowa, formalna i materialna) pozwala uniknąć takich pomyłek.

    1. Każdy ustrój i tak prowadzić będzie do plutokracji. Garść bogaczy będzie dysponowywać wolą rzekomego decydenta. Każdy ustrój może oczekiwać degrengolady. Dlatego też im ustroje później narodzone tym bardziej wrażliwe na degrengoladę. Jeżeli w obecnym świecie stosunek własności jest taki, że (jak podaje m.in. Newsweek) 1% najbogatszych posiada ponad 50% światowego bogactwa, to o czym mamy mówić? W takich warunkach to niezależnie co się zrobi – każdy ustrój i tak się zepsuje. Jeżeli ludzie potrafią obracać kwotami większymi niż państwa zamożne, to nie jest ważne kto i jak tam będzie rządzić. Bo i tak i tak będzie na niego odpowiedni hak, koperta czy inny cosiek.

          1. Akurat pytałem Cogito.

            Niemniej Pana komentarza i zarzutu też nie rozumiem. Może zamiast silić się na komentarz aby tylko napisać jakiś ogólnik to warto byłoby odnosić się nieco bardziej merytorycznie?

            1. A proszę wybaczyć – nie zauważyłem pańskiego zapytania do mej odpowiedzi 🙂

              Pisał Pan o ustrojach. W tym o związkach ustroju z naturą. Ja zaś napisałem, że i tak i tak ustroje prowadzić będą do plutokracji tj. rządów najbogatszych. Owi przecież w każdym ustroju, metodami legalnymi czy nielegalnymi, potrafili przepychać swoje sprawy i realnie oddziaływać na aparat państwa (niezależnie czy to państwo-miasto czy współczesny lewiatan). Zatem związek między moim komentarzem a pańskim istnieje 🙂

              Można dodatkowo zadać sobie pytanie np. czy to bogactwo zniekształca ludzką naturą przez co oni mają takie parcie na władzę. Zostawiając komentarz otwarty liczyłem, że ludzie jakoś to pochwycą. Tymczasem oni woleli pójść w stronę, bardziej jakiś teorii spiskowych czy nowoczesnych-punków.

              1. Pisałem o przyczynach, bo te wyjaśniają stan rzeczy. Pan, podobnie jak Pani Ziętek-Wielomska, opisuje skutki przedstawiając je jako przyczyny. Nie mówię, że nie zgadzam się z tym, co Pan napisał (choć akurat w kwestii degeneracji każdego rządu w stronę plutokracji się nie zgadzam – nie ma ani związku konieczności logicznej ani przykłady z historii tego nie potwierdzają a wystarczy przecież tylko jeden by sfalsyfikować taki pogląd), ale należy po prostu odróżniać przyczynę i skutek.

  3. O antydemokratyzmie prawicy piszą nawet w Encyklopedii Guinessa. Co więcej, jest tam stwierdzenie, że prawica – częściej od lewicy – popiera rozwiązania siłowe. Lewica wprost przeciwnie – twierdzi, że większość kwestii spornych można rozwiązać na drodze dialogu i konsultacji.

    1. Encyklopedia Guinessa nie jest encyklopedią ani też źródłem historycznym….

      Lewica twierdzi, że większość kwestii spornych można rozwiązać dialogiem i konsultacjami? Doskonale pokazał to Maksymilian Robespierre, albo Napoleon Bonaparte, Szymon Boliwar, Menotti Garibaldi, Papa Doc, Włodzimierz Lenin, Feliks Dzierżyński itd. większość dyktatorów afrykańskich, bądź quasi-demokratycznych reżimów z tego kontynentu, też można przypisać do lewackich (nawet jak oficjalnie zwalczali komunistów, to prowadzili politykę socjalizmu ekonomicznego, uświadamiania mas, walki klasowej, transformacji do społeczeństwa obywateli itd.). Sama Wojna Secesyjna była przecież sporem pomiędzy jednymi a drugimi liberałami, czyli i stronnictwami lewicowymi.
      Jakobini, Patrioci, Jedwabny Szlak, Freikorps, Frakcja Armii Czerwonej, Sztyletnicy, Narodowolcy, AIZ, Devrimci Yol, Peykar, Zapatystowskie bojówki, Iraultza itd. itd. Wymieniać bojowników i terrorystów lewicowych mogę ciągiem.

      Wystarczy zresztą spojrzeć na historię. Kiedy prawica obaliła lewacki świat na początku XIX wieku to do I Wojny Światowej udawało utrzymywać względny pokój. Zaś kiedy lewica utworzyła „nowy wspaniały porządek” po I Wojnie Światowej, to ten nowy ład nie przetrwał za wiele. Lewicowe układy po II Wojnie przetrwały tylko dlatego, że wszyscy bali się zniszczenia cywilizacji.

      Wraz z upadkiem Rosji Carskiej upadł świat prawicowy. A jak jakieś barany głosić będą np. prawicowość reżimu np. Breżniewa czy Mohammeda Pahlaviego, to ich należy wyśmiać i przepędzić kijami.

      1. A na prawicy mamy Hitlera, Al-Kaide, ISIS, IRA, Pinocheta, UPA, Zamach Majowy, terrorystów wysadzający kliniki aborcyjne w USA, Breivika, ETA, Inkwizycję, Hamas, Hezbollach, Ku Klux Klan… też można długo wymieniać.

        1. Austriackiego malarza-akwarelistę, znaczną część IRA, Sanację, i Breivika do prawicy ciężko zaliczyć. Ku-Klux Klan jako organizację południowych liberałów wg. XIX wiecznych standardów też do lewicy pasowałoby zaliczyć. Faktem jest że ruchy lewicowe częściej sięgały(i sięgają) do przemocy jako narzędzia walki politycznej, nie tyle z racji ideologii jako takiej a z racji rodowodu – organizacje nielegalne zwalczane przemocą państwa siłą rzeczy same się przemocy chwytają

          1. I może dlatego nie ma się co przejmować ateistycznymi socjalistami miłującymi pokój, że dają sobie wchodzić muzułmanom na głowę. Gdy miarka się przybierze, urządza rzeź na wzór bolszewików. Wyprowadzą czołgi na ulice, wyprują Arabom flaki, zgotują holokaust.

          2. IRA – katolicka grupa narodowyzwoleńcza to lewactwo.
            Ku Klux Klan był tak liberalny, że stał na czele ruchu abolicyjnego.
            Breivik zrobił to co po cichu marzą narodowcy… może czekają na Milosevica 2.0?
            Sanacja z kolei przeprowadziła reformę rolna.

            1. to że IRA była katolicka nie wynikało z „prawicowej” ideologii, a z postulatów narodowowyzwoleńczych: wiara była wyznacznikiem irlandzkości lub angielskości. To że nie byli lewakami to nie oznacza że nie byli lewicą, bo byli. Ku-Klux Klan walczący zachowanie niewolnictwa czynił to w imię postulatów przedwojennych liberałów z Partii Demokratycznej(uważających że wolność stanów jest ważniejsza od wolności człowieka), a abolicjonizm zwykle wypływał z pobudek tradycjonalistyczno-religijnych: Murzyni też są Dziećmi Bożymi, więc nie można ich niewolić, tak jak każdego jednego człowieka. Czyny pana Breivika były otwarcie motywowane postulatami takimi a nie innymi, więc jego z prawicą też ciężko kojarzyć(no chyba że w propagandzie mainstreamowych mediów, dla których lewacki nacjonalizm i rasizm to ultraprawica). Za to reforma rolna Sanatorów wyglądała tak, że do chłopów strzelano z karabinów maszynowych, gdy jaśniepaństwo bawiło się w swoich dworach(zresztą w czasie przewrotu i po nim ziemiaństwo poparło Piłsudskiego właśnie dlatego, że gnębił Witosa i jego PSL, którzy rzeczywiście reformę by przeprowadzili, co zmusiłoby szlachetnie urodzonych do wzięcia się za umiejętne gospodarowanie na tym co im by zostało). Reformę rolną to mamy dopiero po wojnie, gdzie Komuniści przeprowadzili ją przy całkowitym poparciu chłopów, którzy znowuż kilka lat później twardo się przeciwstawili próbom kolektywizacji na wzór radziecki. Jeszcze co do wspomnianego pana Milosevica, zarówno ciężko go zaliczać do polityków prawicowych jako komunistę, jak i nie ma sensu powtarzać zmyślonych przez muzłumanów bośniackich i albańskich, popartych później przez zachód bredni o jego domniemanych zbrodniach- za Republikę Serbską nie odpowiadał, a Kosowo to mistyfikacja terrorystów z UCK

              1. (…)to że IRA była katolicka nie wynikało z “prawicowej” ideologii, a z postulatów narodowowyzwoleńczych: wiara była wyznacznikiem irlandzkości lub angielskości.(…)
                Regularnie socjalistów nazywa się bezbożnikami.

                uważających że wolność stanów jest ważniejsza od wolności człowieka – to nie liberalizm tylko faszyzm.

                Czyny pana Breivika były otwarcie motywowane postulatami takimi a nie innymi, więc jego z prawicą też ciężko kojarzyć(no chyba że w propagandzie mainstreamowych mediów, dla których lewacki nacjonalizm i rasizm to ultraprawica). – a na Utoia było czyste prawactwo.

                Jeszcze co do wspomnianego pana Milosevica, zarówno ciężko go zaliczać do polityków prawicowych jako komunistę, jak i nie ma sensu powtarzać zmyślonych przez muzłumanów bośniackich i albańskich, popartych później przez zachód bredni o jego domniemanych zbrodniach- za Republikę Serbską nie odpowiadał, a Kosowo to mistyfikacja terrorystów z UCK – do UCK zabiera się MTK, co nie oznacza że Serbowie grali czysto… patrz Srebrenica, tam z kolei masakrę zwalali na Bośniaków.

                1. Tyle że w Srebrenicy zapomina się, że wcześniej stacjonowała sobie tam banda pana Nasera Orica(formalnie należąca do bośniackiej armii). Banda ta, wraz z mieszkańcami tego muzłumańskiego miasteczka dokonywała wypadów na okoliczne serbskie wioski, celem mordowania kobiet i dzieci(mordując ich ok. 1500). Dlatego, po zdobyciu Srebrenicy Serbowie po prostu uznali wszystkich muzłumańskich mężczyzn zdolnych do służby wojskowej za winnych tych zbrodni i zemścili się. Generała Mladica wsadzono do więzienia, a pan Oric najpierw też dostał wyrok, później w kolejnych apelacjach okazało się że on jednak niewinny… MTK to instytucja państw zachodnich do gnębienia Serbów, bo inaczej powsadzałby też wierchuszkę muzłumańską i chorwacką, gdyż w tej wojnie wszyscy mordowali po równo. W Kosowie reakcja państwa jugosłowiańskiego była jak najbardziej adekwatna wobec działań bojówkarzy albańskich, jakby to samo robił rząd popierany przez Zachód to nikt by nie powiedział ani słowa

                  1. (…)Dlatego, po zdobyciu Srebrenicy Serbowie po prostu uznali wszystkich muzłumańskich mężczyzn zdolnych do służby wojskowej za winnych tych zbrodni i zemścili się.(…)
                    A co im zrobili im Chris Burnett i Jeremy Stackhouse, że zasłużyli na podobny los?

        2. Czytaj przed pisaniem… Co Hans podał? Że lewica ma tendencje do rozmów a prawica do siły. Co ja piszę? Że wszyscy mają tak samo…

          Prawicowy ekstremizm skończył się wraz z kresem Czarnych Sotni. KKK, SA itd. to organizacje lewicowe. Al-Kaida i tego typu nie podlegają pod dychotomię lewica-prawica bo to inny świat polityczny (to tak, jakby Sullę lub Konfucjusza próbować wkładać w ten spór). Ale to trzeba być ograniczonym by uznawać, że świat to tylko prawica-lewica a spór o idee Wlk.Rew.Burżuazyjnej we Francji może pasować do każdej grupy, zawsze i wszędzie… Indian Pueblo próbowano przedstawić jako lewaków, bo tradycyjnie mają formę komuny/wspólnoty rolnej. Ale to nijak nie miało wspólnego z tym co poszło z Wlk.Rew.Burżuazyjnej we Francji!! A bez związku z nią nie ma osi prawica-lewica…

          Inkwizycja jako coś złego? Tymbardziej jako dowód iż tylko prawica ma tendecje do rozwiązań siłowych? Litości… To od razu cały system prawny należałoby uznać za coś złego! A koncepcję praworządności za złą doktrynę prawicy… Rozłożyć to w czasie kilkuset lat i przestrzeni Europa i Ameryki a statystyka pokaże obraz, że krwiożerczości nie było jak się przypisuje. Poczytać raporty i sprawozdania sądowe, a zobaczycie jak to realnie szło. Ale po co? Lepiej wierzyć propagandzie antykatolickiej…

          Suma sumarum? Nie wie Pan czym jest oś lewica-prawica, powtarza rozpowszechnione fałszywe informacje i nie czyta tego co zostało napisane. Ale pewność siebie taka, jakby Pan wygrał dopiero co pod Austerlitz… Naprawdę ale wpierw proszę uzupełnić wiedzę i odrzucić powielane błędy gadane przez ignorantów… Bo zaraz wyjdzie, że w Wlk.Rew.Burżuazyjna we Francji to też prawicowy ekstremizm (bo gadki o narodzie, likwidacji monopolów, cechów, deregulacji, równości prawa itd. itp.)…

          1. No tak, ale przejdźmy teraz do wyobrażeń typowego szaraka A.D. 2019. Dla nich lewica to humanistyczna łagodność – „Peace, Love, Rock and Roll”. Prawica to ponuractwo, wymachiwanie szabelką, dzielenie społeczeństwa, wojenki, a kolor czarny mówi sam za siebie.

            1. Prawda jest niezależna od wyobrażeń mas. Jeżeli na świecie bezwzględną popularność zyska tzw. „teoria płaskiej Ziemi” to nagle ta się spłaszczy? No chyba nie…

          2. (…)To od razu cały system prawny należałoby uznać za coś złego! A koncepcję praworządności za złą doktrynę prawicy…(…)
            Pewna teoria prawna mówi, że monopol na aparat przemocy ma państwo… czy to żle oceń sobie sam.

            (…)Nie wie Pan czym jest oś lewica-prawica, powtarza rozpowszechnione fałszywe informacje i nie czyta tego co zostało napisane.(…)
            No to czym? Miejscem siedzenia w francuskim Parlamencie w początku rewolucji?

            1. ” Pewna teoria prawna mówi, że monopol na aparat przemocy ma państwo… czy to żle oceń sobie sam.”
              Nie kojarzę, byśmy pili bruderszafta, aby Pan zwracał się do mnie na „ty”… Ja do Pana zwracam się „per Pan” ponieważ jestem człowiekiem kultury, nie uważam Pana za kumpla lub jakiegoś kmiotka spod budki z piwem co nie ma zdolności honorowej. Prosiłbym o refleksję na punkcie właśnie kultury i dobrego zachowania…
              Co do samych słów. Teoria nie mówi, że monopol ma państwo, lecz że państwo winno mieć monopol. To są dwie różne rzeczy. Zaś co do teorii – teoria jak teoria. Teoria płaskiej Ziemi też jest teorią i cóż z tego?

              ” No to czym? Miejscem siedzenia w francuskim Parlamencie w początku rewolucji?”
              Jako człowiek nauki wiem, że w nauce ważne są definicje, zbiory cech, określenia itd.
              I powiedzmy mamy zdefiniowaną stal i żeliwo. Mamy definicję, mamy zbiór cech, mamy dopuszczalne odchylenia od normy.
              1) I nie jest ważne, czy dany stop żelaza zostanie wykonany w Kongu w roku 2015 czy też w Egipcie roku 13 – jeżeli owa próbka posiada takie to a takie parametry to będzie np. żeliwem.
              2) I teraz znajdujemy inny stop żelaza. Zbiór cech oraz własności nie pasuje ani do stali ani do żeliwa. Człowiek nauki uzna, że jest to coś innego, ale w tej samej grupie, przez co stworzy nową grupę w ramach kategorii stopów żelaza.
              3) I mamy kolejny przypadek. Znajdujemy zupełnie coś innego. Jakiś stop, który ma np. 50% cech stali, ale pozostałych 50% nie ma. Ba! Nie ma nawet w sobie ni grama żelaza czy węgla. Człowiek nauki uzna, że jest to zupełnie coś innego, zatem poszuka innej kategorii (w ramach której mogłoby to pasować) lub powoła kolejną. Nie będzie zaś upierać się, że stop, w którym jest miedź i cyna, jest stalą lub żeliwem.

              I teraz te trzy przypadki odnieśmy do tego, co jest aktualnie proponowane.
              1) Jest jakaś forma kategoryzacji prawicy i lewicy, która co parę dekad się kompletnie zmienia. Nacjonalistyczni jakobini nagle ze skrajnego lewactwa stają się skrajnymi prawakami, ponieważ zmienił się numer w kalendarzu. Ewentualnie ludzie, głoszący te same hasła i walczący pod tym samym jednym sztandarem, na jednej wysokości geograficznej są lewicą a na innej są prawicą (np. pannacjonaliści w Italii i w Germanii).
              2) Grupa, która średnio pasuje do klucza prawica-lewica, lecz funkcjonująca w świecie zachodnim, wciskana jest gdzieś na siłę. Posiada w swoim kodzie elementy myślowe lewicy lub prawicy z Wlk. Rew. Burżuazyjnej, ale nie klasyfikuje się ani tutaj ani tutaj. Bo suma wartości nie pasuje ni tu ni tam. (np. „Czy 'Familia’ z Polski stanisławowskiej była lewakami czy prawakami?”)
              3) Grupa, które funkcjonuje w świecie idei obcym dla świata zachodniego, także wciskana jest w ten system. Podobieństwo części poglądów traktowane jest jako cecha wystarczająca, chociaż kompletność jest średniawa (np. Konfucjaniści jako prawacy a Legiści jako lewacy).

              I teraz zastanówmy się. Czy jeżeli dostaniesz garnek żeliwny i pojedziesz z nim do Chin, to nagle przestaje być żeliwnym garnkiem? Czy garnek żeliwny stanie się garnkiem mosiężnym, ponieważ ktoś nie potrafi wyobrazić sobie garnków gdzie nie użyto miedzi? Czy garnek żeliwny stanie się garnkiem alnicowym, ponieważ dla kogoś stop żelaza z węglem możliwy nie jest, ale żelaza z aluminium, niklem i kobaltem już tak? Oczywiście, że nie 🙂 Tymczasem to, co jest oferowane przez współczesną myśl, tak przedstawia. Że koń jest koniem tylko do 1950 roku, po czym nagle w magiczny sposób zmienia się w stonogę. Albo, że koń jest wczesnym hominidem. Albo, że koń jest planetoidą. TO nie jest dobra metodologia. Nauka nie może opierać się na tym. Jest definicja i elementy składowe muszą pasować pod definicję, by obiekt czy zjawisko czy coś innego mogło zostać określane tym, co definiuje definicja. Jeżeli nie pasuje – trzeba stworzyć nową.

        3. Zaliczanie islamskich organizacji do prawicy, podczas gdy sam podział na lewicę i prawicę istnieje tylko dla cywilizacji zachodniej to „lekka” kpina. Hitler jako socjalista też świetnie pasuje do prawicy. Ale to pod względem tzw. „światopoglądowym” nazizm jest duzo bardziej lewacki. Piłsudski to lewicowiec, członek PPS, prawicą to on się brzydził. ETA to wśród sztandarów ma takie czerwone z sierpami i młotami. IRA jest ruchem narodowo-wyzwoleńczym, ale jeśli w ogóle rozważają coś poza zabijaniem Anglików to są narodowo-socjalni. Hezbollach to nawet w rozumieniu arabskim jest partią lewicową. Syjonizm jest ruchem momentami skrajnie lewicowym, zrywającym z judaizmem, a którego prawowierni żydzi nienawidzą i nawet modlą się żeby Iran zniszczył Izrael jako bluźniercze państwo. Ale nawet gdyby prawicę rozumieć bardzo szeroko to i tak ofiary „prawicowców” nie będą stanowić nawet promila ofiar Pol Pota, Stalina, Lenina, Mao, rewolucji francuskiej, masonów południowo amerykańskich, komunistycznych terrorystów i obecnych lewaków i aborcjonistów i innych im podobnych.

          1. (…)Zaliczanie islamskich organizacji do prawicy, podczas gdy sam podział na lewicę i prawicę istnieje tylko dla cywilizacji zachodniej to “lekka” kpina.(…)
            No to wywalamy z dyskusji islam, Pol Pota, teologię wyzwolenia, rewolucję wyzwolenia, amerykański liberalizm i republikanizm itp. A teraz znajadż mi organizację terrorystyczną, która w poprzednim stuleciu pobije ~3k zabitych przez katolicko narodowyzwoleńczą IRA.

            1. Ale to Pan przywoływał islamskich radykałów 🙂 Minus dla Pana
              PolPot był człowiekiem wykształconym we francuskich uniwersytetach, przez co znał zachodnie systemu wartości 🙂 Kolejny minus dla Pana
              Teologia wyzwolenia jest owocem świata zachodniego (kraje latynoamerykańskie) zatem funkcjonują w świecie gdzie odreagowała Wlk. Rew. Burżuazyjna we Francji 🙂 Kolejny minus
              Amerykański liberalizm i republikanizm miały swoje odpowiedzi na idee Wlk. Rew. Burżuazyjnej we Francji 🙂 Kolejny minus.
              Szukanie organizacji terrorystycznej, która w poprzednim stuleciu (zakładam, że chodzi o wiek XX) pobije 3 tys. zabitych? Wiesz, tutaj jest pewien problem metodologiczny, ponieważ IRA miała aktywność od 1919 do 1969. Później IRA rozpadła się, dalej funkcjonowała i znów się rozpadłą i działa do chwili obecnej. Czy jesteśmy wskazać jakąkolwiek grupę terrorystyczną, która ma tak długi czas istnienia (licząc z pogrobowcami)? Chyba jedynie KKK, bo wszyscy inni już po prostu wymarli zdążyli wymrzeć do tego czasu. Do tego dochodzi też problem, które ofiary należy liczyć. Np. czy liczyć zabitych w czasie bitwy (np. w czasie wojny wietnamskiej ataki dokonywane przez Vietcong, lub w czasie wojny afgańskiej dokonywane przez Mudżahedinów) czy tylko te w skrytobójczych atakach. Czy grupy, które były wspierane przez władzę centralną należałoby traktować jako terrorystyczne, bo przecież też funkcjonowały na zasadzie siania strachu (np. Czeka). To nie jest tak proste, by rzucić hasło i udawać potem wariata. Metodologia jest ważna a nie wartości bezwzględne. Dla porównania – pan X wygenerował bogactwo 10 tys. USD a pan Y tylko 3 tys. USD. Tyle, że pan X pracował przez 30 lat a pan Y przez 2 lata. Wedle metody, której chciałby Pan oceniać, pan X był lepszy niż pan Y, ponieważ ma przecież wygenerował 10 tys. a 10 tys. to więcej niż 2 tys.

              Podsumowując – minusów sporo, błąd metodologiczny istotny, ale jednak zachowuje się Pan tak, jakby był najwyższym sędzią, co przeczytał wszelkie akta i dokumenty 🙂 Polecam szlifowanie metodologii, zdobywanie wiedzy oraz głębsze refleksje nad rzeczywistością

              1. (…)Teologia wyzwolenia jest owocem świata zachodniego (kraje latynoamerykańskie) zatem funkcjonują w świecie gdzie odreagowała Wlk. Rew. Burżuazyjna we Francji ? Kolejny minus(…)
                No to wytworem Zachodu jest tez Baron Samedi… jeśli tak to wchodzimy w zakres terroryzmu magicznego.

                1. A wie Pan, że to co teraz Pan uczynił jest ekwiwokacją?Jest tutaj błąd logiczny, zatem jedyne co mogę Panu polecić to refleksję. Bo albo dokonuje Pan świadomie ekwiwokacji, byle tylko uprzeć się na swoim (sofistyka, trolling itp.) lub akcja ta była nieświadoma.

                  PS. Z tego co kojarzę w naukach dot. bezpieczeństwa i terroryzmu nie istnieje termin „terroryzm magiczny”. A przynajmniej nie w dostępnych dla mnie opracowaniach.

                    1. Po pierwsze – ponownie upominam Pana o kulturę. Nie jesteśmy w przedszkolu, by się tak zwracać… Jeżeli zaś nie potrafi Pan prowadzić merytorycznej dyskusji, tylko bawi się w dziecinadę, no to będę po prostu Pana ignorował.
                      Po drugie – napisałem prosto i jasno, że nie ma takiego terminu. Bo nie ma. Sprawdziłem kilka kwerend dla haseł „voodoo” i „terrorism” i są odniesienia do np. Pada Doca, który miał politykę terroru oraz promował voodoo. Nie zostało to jednak przez żadną grupę, zajmującą się badaniami terroryzmu, zaklasyfikowane pod jakiś „terroryzm magiczny”. Raz jeszcze proszę o podanie konkretnego źródła np. publikacji CIA czy FBI, gdzie pada termin „magicial terrorism” lub analogiczny, który można byłoby przetłumaczyć jako „terroryzm magiczny”. Bo na chwilę obecną dalej Pan się bawi w sofistykę, nie zaś poszukiwanie czy promowanie prawdy… A jeżeli zaś takiego terminu nigdzie nie było i stworzył Pan go sobie na obecną dyskusję, to niech Pan zastanowi się nad własnym życiem i własną edukacją…

                    2. ProszProszę Pana nie bawię się w żadne sofistyki… Symbole klątwy u wierzących wywołuje tak silny stres, że przyprawi o rychły zgon. Tylko, że (…)oficjalnym(…) czynnikiem zabijającym właśnie ta cała magia.

                    3. Proszę Pana. Nie każda akcja, mająca wywołać stres, zgon itd. itp. jest klasyfikowana jako terroryzm. A sofistykę Pan uprawia, ponieważ wykorzystuje wieloznaczności pojęć, mieszanie ich oraz parę innych technik, które nie są do przyjęcia przez ludzi nauki. Wszystko to tylko po to, by nie przyznać się iż przyjęta przez Pana klasyfikacja „lewica-prawica” jest błędna.

                    4. Szanowny Panie
                      W latach ’90 na Haiti doszło do wysypu tzw. zombie… co rzekomo jest symbolem kary za jakieś skandale za życia. A był to okres rozkładu społeczno-politycznego, zatem w niektórych przypadkach da się doszukiwać terroryzmu…

                    5. Proszę Pana. Albo poda Pan wiarygodne źródła, gdzie fachowiec napisał „terroryzm magiczny” z definicją lub jakąś klasyfikacją albo kończymy rozmowę…

                    6. Szanowny Panie
                      Sporo wróżek itp. za pomocą swoich praktyk popełnia lub podżega do popełnienia przestępstwa np. głośna sprawa z Panią Prezydent Korei Płudniowej… a jakoś nie ma pojęcią przestępczość magiczna. Koniec dyskusji.

  4. Adaś po wyjściu za żonę przeskoczył na emancypacyjne pozycje. Wcześniej to się nie zająknął o tym jak to kiedyś kobiety były wyzyskiwane. Szczególnie głupia jest ta awersja do wielkiej własności ziemii. Produkcja rolna ma sens tylko jeśli jest wielkopowierzchniowa. Rozdrobnienie ziemii tylko utrzymuje ludność w biedzie, a „reformy” rolne miały na celu zniszczenie ziemiaństwa. Jak już ziemiaństwo zostało zniszczone to co się stało? Ziemia na powrót została skonsolidowana w wielkie gospodarstwa. Bo tylko takie mają ekonomiczny sens. A pracują na nim współcześni fornale. Zresztą w wielkomiejskich korporacjach to kto pracuje? Właściciele? Nie ma czegoś takiego jak oddolne i spontaniczne ruchy radykalne i rewolucyjne. Klasy takie muszą być uświadomione. Teraz uciskanymi klasami są homoseksualiści kobiety i te dwie grupy są zrewoltowane chociaż w rzeczywistości mają przywileje.

    1. „Produkcja rolna ma sens tylko jeśli jest wielkopowierzchniowa”.

      Dlatego część polskich nazistów uważa, że lepiej było zostawić w spokoju te podkomuszałe, polskie PGR-y i ” blaszaki”. Wystarczyło – rzekomo – wprowadzić nowoczesne, kapitalistyczne metody zarządzania tymi molochami przy jednoczesnym utrzymywaniu państwowej formy własności (spółki skarbu państwa) przez jakieś 1-2 pokolenia po 1989. Nowoczesne, częściowo urynkowione PGR-y stanowiłyby polską odpowiedź na niemieckich bauerów i amerykańskich farmerów. „Blaszaki” mogłyby konkurować z Auchanami i Carrefourami.

      1. A zatem dla Pana sensowna byłoby rolnictwo małopowierzchniowe? Niczym na Galicji, gdzie na 1 chłopa nie przypadał nawet 1 hektar ziemi (minus zabudowania gospodarskie).

        Nie wszystkie PGRy były nierentowne czy niewydajne. Część dawała pozytywne efekty. Gdyby je urynkowiono na zasadach np. spółdzielni to grubo ponad połowa by prawdopodobnie upadła, zaś te parę przetrwałyby, tworząc bogactwo. Inne formy ewolucji gospodarstw państwowych miały miejsce w np. Czechach czy dawnym NRD, które jakieś pozytywne efekty dały. Zamiast tego potencjał został ucięty. I nie, to że błędne było podejście do tego „Co zrobić z PGRami” nie jest domeną tylko „nazistów”. Spora część ludzi dawnej „Samoobrony” z nazizmem za wiele wspólnego nie miała (chyba, że będziemy bawić się w „nowoczesne podejscie, gdzie każdy jest nazistą, nawet August Mocny czy Jerzy VI”)

        Kwestię „blaszaków” to Panu w innym miejscu wyjaśniłem. Jak widać znów Pan to zignorował. Ale w tej sferze wystarczyć spojrzeć jak to zostało zrobione na Zachodzie. Tam jakoś prywatne sklepiki dobrze przędzą tak w wielkich miastach jak i małych. Można byłoby je zaklasyfikować do pańskich „blaszaków”, ponieważ forma sprzedaży oraz ograniczenia są porównywalne. Skoro na Zachodzie „blaszaki” przetrwały, są rentowne i rozwijane w sieć sklepów – dlaczego w Polsce owe „blaszaki” nie miałyby tak ewoluować? W USA jest piekarnia, prowadzona przez włoską rodzinę. Kiedyś to był taki „blaszak” gdzie sprzedawano proste pieczywo i ciasta. Teraz jest to sieć piekarń, zaś prowadzący biznes jest jednym z najlepszych piekarzy ciast w stanach. Jakoś mu się udało wygrać rywalizację z wielkimi marketami w USA. Ale na to trzeba wizji, trzeba chcieć, trzeba mieć szanse. Zaś to, co Pan przedstawia, polega na tym, że wszystko i tak nie ma sensu – zostawmy wszystko wielkim korporacjom (np. podzielić Polskę między Auchanem, Carrefourem i Lidlem; każdy po parę województw a wielkie miasta wg dzielnic) bo i tak Polacy z nimi nie mają szans 🙂
        Mam nadzieję, że Pan to przemyśli…

        1. @Cogito – Pozwolę się wtrącić w wątek o „blaszakach”, bo w dość zabawny ale i zupełnie nieuprawniony sposób gładko przechodzi Pan od „blaszaka” do sieci sklepów i wychodzi na to, że sieci jak najbardziej mogą konkurować i to miałoby potwierdzać, że „blaszak” może dobrze prosperować. Lekkie pomieszanie z poplątaniem. Niemniej wcale nie wygląda to tak, że „blaszak” będzie stanowił konkurencję czy to dla sieci (nawet rodzinnych) czy tym bardziej dla marketów. Przyczyna jest trywialna – możliwość hurtowego zakupu i hurtowego magazynowania pozwala na tańszy zakup i zwykły Kowalski prowadzący osiedlowy spożywczak nigdy nie będzie w stanie mieć takich cen jak market czy sieć sklepów. Natomiast stworzenie sieci, która ewoluowałaby z „blaszaka” – mało komu się to udaje i tutaj również istnieje proste wyjaśnienie – taki przedsiębiorca jest maltretowany kosztami. Horrendalnie wysoki ZUS, podatki, często również koszt najmu lokalu, paliwa do transportu towarów etc. powodują, że prowadzenie takiego „blaszaka” jest po prostu niezbyt opłacalne a co dopiero mowa o odłożeniu kapitału na kolejny punkt oraz pracowników.

          1. Panie Sułkowski. Ja wiem i już o tym pisałem pod innym artykułem, gdzie wyjaśniałem „dlaczego obecnie te blaszaki nie dają sobie rady” wraz z tym, iż w obecnej sytuacji zwiększenie wolności gospodarczej będzie na korzyść tylko dużym firmom. W tym komentarzu, który był tutaj, chodziło mi iż była możliwość w czasach transformacji, by „blaszaki” dobrze oddziaływały oraz przeistoczyły się. Jednak do tego owe potrzebowały paru czynników. Chociażby niepromowania tych wielkich marketów przez władze miejskie lub państwowe (w mym mieście rodzinnym to jeden hipermarket angielskiego pochodzenia przez 5 lat był zwolniony z podatków i opłat dla miasta). Miały miejsce też inne elementy praktyk które można by uznać jako „nieuczciwa konkurencja”, ale administracja i prawo wolały przymykać na to oko. Osobną kwestią jest też czynnik ludzki. Chęć, wola, plany, wizje. W mieście w którym obecnie mieszkam, z kilku „blaszaków” które były zlikwidowany został jeden (chociaż są tutaj 3 dyskonty) i to z powodu tego, że córka wolała iść na europeistykę niż prowadzić sklep (no to były wczesne lata europeizacji, gdzie było sporo nadziei wśród ludu). Z innych to te albo nie zmieniły formy, albo się wyspecjalizowały (z ogólnego spożywczaka na sklep alkoholowy/owocowo-ważywny) lub przebranżowiły (ze sklepu „mam wszystko” na sklep typu „dla majsterkowicza i lekkie rzeczy remontowe”) albo dołączyły do istniejących sieci sklepów spożywczych (tak polskich jak i nie). Zatem działają i dają sobie jakoś radę z konkurencją. Ponieważ zadziałał czynnik ludzki – właściciele mieli chęć, wolę, czas oraz zgromadzony kapitał by móc przetrwać i dostosować się. Ale w wielu miejscach tak nie było, często z powodu działań władz.

            Jak to zrobiono gdzie indziej? Ot np. poprzez ograniczenia czy limity rozkładu i częstotliwości występowania marketów w ramach jednostki terytorialnej. Dzięki ograniczeniu konkurencji ci mali prywaciarze mogli przetrwać, dostosować się i ewoluować w jakimś kierunku. Do tego te miały jeszcze rodzinne tradycje, a nawet jak nie to odsprzedawane były dla kogoś kto będzie to dalej prowadził (bo właściciel nie chciał sprzedać lokalu komuś, kto tu będzie chciał postawić np. dom schadzek). I jakoś te „blaszaki” na Zachodzie trwają.

            1. @Cogito – Być może faktycznie gdzieś indziej pisał Pan o tym a ja nie pamiętam. W każdym razie zdanie: „w obecnej sytuacji zwiększenie wolności gospodarczej będzie na korzyść tylko dużym firmom.” jest nieprawdziwe – dla mnie i wielu wielką korzyścią byłoby uwolnienie rynku. Zresztą zapewne zdaje sobie Pan sprawę z tego, że użycie tak dużego kwantyfikatora przy takim zdaniu jest w większości przypadków zupełnie nieuprawnione. Niemniej tylko to zdanie budzi moje zastrzeżenia.
              Co do reszty argumentacji całkowicie się zgadzam. Dobrze jest też zwrócić uwagę, że w przypadku zachodu, głównie mogę się tutaj odnieść do sytuacji w USA, takie małe sklepiki trwają nadal w miejscach, w których mało kto się spodziewał, że będą trwały, czyli w terenach bardzo mocno zurbanizowanych. Dzieje się tak dlatego, że sklepikarz wynajmuje stosunkowo niewielkie pomieszczenie np. na parterze wielkiego apartamentowca a wielkie sklepy nie mają możliwości kupienia tam terenu, ponieważ już go nie ma. Dzięki takiemu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności te sklepiki prosperują lepiej niż kiedykolwiek, bo ciągle pędzący Amerykanin woli zjechać windą do sklepu i szybko kupić podstawowe produkty niż jechać autem kilkanaście minut i robić zakupy w markecie. U nas taka sytuacja bardzo rzadko ma miejsce, bo polskie miasta nie są tak „gęste” i mamy o wiele mniejsze zaludnienie. Dodatkowo mali przedsiębiorcy w USA nie są dobijani podatkowo tak, jak ma to miejsce w Polsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *