Sanicki: W jakim żyjemy świecie

 

Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Pytania o sens istnienia świata i o miejsce człowieka na ziemi stale zaprzątają umysł i świadomość ludzką. Zagadnienie sensu jest obecne w człowieku od najmłodszych lat. W wieku dziecięcym stawiamy pytania dlaczego, po co, w jakim celu. Zalążki myślenia filozoficznego kształtują człowieka od zawsze. Oczywiście w miarę upływu lat pytania o świata, wydarzenia, ludzki stają się głębsze i bardziej dociekliwe. Nawet pierwsi myśliciele stawiali pytania o świat i jego początek. Były to pytania proste ale stanowiły rezultat obserwacji świata. Tales mówił o tym, że świat spoczywa w wodzie, Anaksymander, że początkiem wszystkiego jest apeiron, dla Anaksymenesa pra tworzywem było powietrze. Zanurzenie człowieka w ciągu zdarzeń skłania do pytania czy ludzie się zmieniają czy to świat się zmienia. Wielokrotnie łamano sobie nad tym głowę i nie uzyskano jednoznacznej odpowiedzi. Warto pokusić się o stwierdzenie, że rzeczywistość stoi jak skała. Człowiek wysiłkiem swojego umysłu i ciała usilnie próbuje rzeczywistość przekształcać i podporządkować tak, aby bieg zdarzeń grał pod jego dyktando. Próby zniszczenia muru rzeczywistości sprawiają, że człowiek traci siły, upada ale chce się podnieść i iść dalej. Wszystkie nasze wysiłki i obserwacje muszą w końcu doprowadzić do pytania: Czym jest rzeczywistość? Jak jest naprawdę. Czy w sposób prosty o co w tym wszystkim chodzi.

Diagnoza dzisiejszych czasów nie stawia optymistycznej odpowiedzi. Stwierdzić trzeba, że żyjemy w świecie zidealizowanym. Zdrowy rozsądek i realizm upadły i wątpliwym jest czy znowu wrócą do łask. Nie jest to sytuacja nowa. Renesans i czasy oświecenia wbiły nóż w klasyczną, realistyczną filozofię i postrzeganie rzeczywistości. Epoka średniowiecza na wskroś teistyczna czyli mająca na względzie Boga i jego transcendencję wobec świata ustąpiła miejsca wpływom nowożytnym, a tym samym człowiekowi. Tradycja arystotelesowsko-tomistyczna stała się archaiczna. Ojciec filozofii średniowiecznej- Kartezjusz stwierdzeniem- myślę więc jestem skupił swoją uwagę na sobie- człowieku. Rzeczywiście mogę wątpić we wszystko ale nie sposób zwątpić we własne siły i własną świadomość. Stąd koncepcja demona Kartezjusza, który ciągle zwodzi i przeszkadza. Natomiast człowiek jest tą istotą, która wszystko przekracza i posiada siłę zdolną do przeciwstawienia się niewłaściwym okolicznościom. Tym samym otaczający świat, sfera rzeczy, bytów sprowadzona została do idei czyli tego, co znajduje się w umyśle człowieka. Dwa wielkie systemy idealistyczne filozofii nowożytnej kantyzm i heglizm ugruntowały myślenie ludzkości na kolejne dziesięciolecia, a może nawet setki lat.

Wszystko to dotyczy dziedziny ludzkiej. Myślenie idealistyczne wniknęło nawet do teologii. Kościół strażnik realizmu, depozytariusz filozofii tomistycznej i scholastyki, na których zbudowana jest teologia ugiął się pod aspiracjami idealizmu. Przewrót w teologii nazywany przewrotem kopernikańskim dokonany został przez jednego z najważniejszych teologów XX w. Karla Rahnera. W centrum teologii znalazł się człowiek z swoimi inicjatywami. Pamiętać jeszcze trzeba, że mistrzami Karla Rahnera byli Immanuel Kant oraz Martin Heidegger, a tego drugiego Rahner nazywał swoim jedynym mistrzem. Wpływ nowego nurtu w teologii widoczny był w obradach Soboru Watykańskiego II oraz w zerwaniu z mszą odprawianą w rycie trydenckim na rzecz liturgii w językach narodowych.

 Po krótkiej genezie sposobów myślenia na przestrzeni czasów widać wyraźnie, że historia świata to zderzenie dwóch typów ujęć rzeczywistości: realizmu i idealizmu. Teraz zadajmy sobie pytanie jak przedstawia się świat w optyce realistycznej i idealistycznej. Na pewno warto zadać sobie pytanie dokąd ten świat się toczy i jaka ma być przyszłość.

Strumień wydarzeń i kształt świata jest dziś zdominowany przez masowe media i technologie. Mimo postępu naukowego, który sprawił, że część dziedzin życia uległo poprawie to zagrożenie ze strony techniki jest realne. Na poziomie najbardziej podstawowym widać, że duża część młodego społeczeństwa zwłaszcza dzieci korzysta z najnowszych technologii w sposób niekontrolowany. Treści tam zawarte nie zawsze mogą wpłynąć pozytywnie na kształt ludzkiej świadomości. Istnieje duże ryzyko wywołania efektu odwrotnego do zamierzonego. Co więcej ingerencja technologii w życie ludzi sprawia, że stajemy się coraz bardziej samotni. Naszym najbliższym przyjacielem i kompanem staje się internet i telefon komórkowy. Postępuje proces atomizacji społeczeństwa. Zanikają sąsiedzkie relacje, rodzina przestaje być oparciem, ludzie stają się wyalienowani. Wolim bardziej bardziej uzyskać informację w internecie niż wymienić się kilkoma ciepłymi zdaniami z najbliższymi. Fala informacji doprowadza do stanu, że przestajemy też pytać o to jak jest, a stawiamy pytanie o to jak ma być. Treści ufundowane nam przez mass media w dużej mierze są wyidealizowane. Obraz taki z ekranów komputerów i telewizorów przenosimy na świat realny i chcemy, aby stał się on taki jak kształtowany jest w szklanym ekranie. Nieuchronnie musi dochodzić do konfliktu i wyolbrzymionych roszczeń, a także rozczarowań, że rzeczywistość ta dostępna człowiekowi na co dzień nie jest kompatybilna z treściami płynącymi z internetu. Można powiedzieć, że taką manipulację ktoś sprytnie przygotował i jest ona nastawiona na konkretny cel: uzależnić człowieka od techniki. Słowa brzmią brutalnie ale zdają się być prawdziwe.

 Innym ważnym zagadnieniem jest współczesna medycyna. W dobie sfingowanej pandemii koronawirusa usiłuje się nam wmówić, że receptą na Sars-Cov 2 będzie wszędobylska szczepionka. Nie możemy być pewni, że ta szczepionka okaże się skuteczna. Może być tak, że staniemy się królikami doświadczalnymi dla koncernów farmaceutycznych, które chcą zarobić ogromną kwotę pieniędzy. Tym samym wypiera się naturalne metody medyczne na rzecz wątpliwie skutecznej farmakologii. Poza tym „pandemia” koronawirusa to czysty zabieg manipulacyjny. Podaje się, że zachorowalność wynosi od 0,3 do 0,5 % ogólnej liczby ludzkości świata. Z kolei w zeszłym roku najczęstszą przyczyną zgonów była aborcja, w wyniku której śmierć poniosło 42 miliony jeszcze nienarodzonych. Nasza świadomość została w dużej mierze zainfekowana i cierpimy wskutek nagonki medialnej, a powoli wyniszcza nas stres i inne dolegliwości psychologiczno- psychiatryczne. Wirus sam w sobie nie stanowi dużego zagrożenia. Przekleństwem naszych czasów stał się strach, który doprowadza ludzi do zniewolenia i podporządkowania się każdej władzy    i utracie własnej wolności.

Lekcja dla ludzkości jest stosunkowo prosta: należy zbudować solidny fundament etyczny. Żyjemy w czasach braku właściwego oparcia dla ludzkich spraw i dążeń. Specyfika natury ludzkiej polega na tym, ze człowiek jest istotą „do”. Stale poszukujemy gruntu, na którym wzniesie się solidna budowla naszego życia. W dawnych czasach świadomość znikomości życia była powszechna i dobrze znana. Teraz oparciem są wartości świata naturalnego, które nie stanowią twardej podstawy. Nawrót do transcendencji, porządku nadnaturalnego jest warunkiem zachowania ludzkiej tożsamości. Świat się zmienia ale wieczność jest trwała.

Mateusz Sanicki

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 5]
Facebook

1 thoughts on “Sanicki: W jakim żyjemy świecie”

  1. Ma Pan całkowitą rację, że widzenie świata sprowadza się do dwóch typów: realistycznego i idealistycznego, ale niestety na tym zakończyłbym akceptację Pana poglądów.
    Największym twórcą idealizmu był Platon, który świat rzeczywisty widział jako idee, a świat rzeczywisty jako ich odbicie. Na ideologii platońskiej oparło się całe średniowiecze, z drobnymi wyjątkami: m.in. Ockhama i Becona. Św. Augustyn zbudował na idealizmie średniowieczne chrześcijaństwo, a feudalizm opierał się na idealnym państwie Platona, przenosząc dosłownie strukturę trójpodziału społeczeństwa: na tych co rządzą, co wojują i na tych co pracują. Rzeczywiście tomizm pod wpływem racjonalizmu, opartego na arystotelizmie, próbował zracjonalizować religię w swoich 5 dowodach na istnienie Boga, co Kant sprawnie podważył, ale tym działaniem przyczynil się do powstania lawiny racjonalizmu, którego zwycięski pochód odczuwamy do dziś.
    Pisanie więc, że to światopogląd prawicowy, tęskniący za czasami średniowiecza (choćby Dmowski), jest ostoją racjonalizmu jest typowym przejawem psychologicznego idealizowania własnej wizji świata. Powstaje psychologiczny kalambur: konserwatywny (ziemiański) twórca idealizmu kształtuje osobowości z idealistycznym, życzeniowym postrzeganiem świata. Nic już nie jest prawdziwą realnością. Wszystko co sobie wymyślimy, bez żadnego dowodu czy logiki rozumowania staje się rzeczywistością. Freud mówił o swoistej „nerwicy natręctw” a współcześni psycholodzy łączą taki stan emocjonalnych, a co za tym idzie irracjonalnych projekcji, z lękami spowodowanych autorytarnym, hierarchicznym i toksycznym wychowaniem.
    Pisze Pan o religii jako podstawie wartości, na jakich powinno się budować świat. Po pierwsze wiara w jakiekolwiek bóstwo jest psychologicznie całkowicie wyidealizowanym procesiem. Nie bardzo udaje się udowodnić na podstawie faktów samą postać Jezusa, a cóż dopiero mówić o jego nadnaturalnej funkcji. Religioznawstwo naukowe jest raczej w stanie udowodnić mitologiczny aspekt wszelkich kultów sił nadprzyrodzonych, a psychologia religii lękowe, a co za tym idzie wyobrażeniowe podłoże ich akceptacji. Po drugie religie często nie są w stanie utrwalić moralnie idealistycznych aspektów swojego przekazu ponieważ nie odwołują się do logiki czy wiedzy, tak jak chciał Kant, a są wyłącznie projekcjami własnych osobowości, ukształtowanych w procesach społecznych. Jak chce Karen Horney chrześcijaństwo, tak jak buddyzm i religia muzułmańska są tworem osobowości mieszczańskiej z jej altruizmem spowodowanym zerwaniem więzi rodowych. Agrarny feudalizm jest kontynuacją plemienności, z naciskiem na klaustrofobiczne więzi rodowe, jak chce Marc Bloch. Klasyczny chrześcijanin, ze swą agrarną prowienieńcją, jak mówi prof. Leder światopoglądem folwarcznym nie jest w stanie oderwać się od swych egoistycznych, zwierzęcych instynktów i nie jest w stanie „nadstawiać drugiego policzka” jak „chciał Jezus”, o czym choćby wyraźnie dowodzi kryminalna historia chrześcijaństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *