Sanocki: Rosjo wyciągamy rękę!

W latach PRL mieliśmy poczucie zniewolenia przez ZSRR – czyli w potocznym rozumieniu – przez Rosję. Rosja komunistyczna jawiła nam się jako kontynuacja carskiego imperium. W tej perspektywie patrzyliśmy zatem na wydarzenia związane z II Wojną Światową. Owszem – myślał przeciętny Polak – Armia Czerwona wkroczyła do Polski „wyzwalając” ją od Wehrmachtu, ale zaraz ustanowiła tu swoje panowanie, które trwa do dziś.

W tym też duchu patrzyliśmy na ówczesną propagandę, a także obyczajowość polityczną tamtej epoki. Np. „bratnie wizyty Breżniewa”, sowieckie pomniki rozsiane po Polsce, a nawet język rosyjski, którego nauczano nas w szkołach przy absolutnie wrogiej postawie polskich dzieci. Sam więcej nauczyłem się potem z piosenek Okudżawy, Wysockiego czy Biczewskiej niż z zainfekowanych ideologią szkolnych podręczników.

W polskich umysłach zagnieździł się na dobre stereotyp: „Rosja = komunizm = zniewolenie”. Tymczasem w latach 60-70 w samej Rosji zaczął się ruch obywatelskiego protestu przeciwko totalitarnemu państwu. W 1970 r. nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, za całokształt twórczości otrzymał rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn. Sołżenicyn był żołnierzem Armii Czerwonej – takim samym jak te 600 tys., które poległo walcząc z Wehrmachtem w Polsce. Doszedł ze swoją jednostką aż do Prus, gdzie NKWD aresztowało go za krytykowanie Stalina. Spędził 8 lat w łagrach. Już po otrzymaniu Nobla wydał swoje wielkie dzieło „Archipelag Gułag” opisujące potworne życie w sowieckich łagrach.

W swej publicystyce Sołżenicyn odwoływał się do prostego etycznego nakazu: „Nie kłamać!” Żadnych powstań, żadnej konspiracji – po prostu nie kłamać! Podobne przesłanie w swojej genialnej książce „I powraca wiatr” zawarł inny sowiecki dysydent – Włodzimierz Bukowski.

Działalność rosyjskich dysydentów i ich książki, które docierały do nas w połowie lat 70. miały wpływ na stan polskich umysłów. Powoli zaczynała kiełkować świadomość, że metoda walki nie może polegać na zbrojnym powstaniu, a na postawie etycznej. I że należy rozróżnić miedzy Rosją, a komunizmem. Zaczynaliśmy odczuwać wspólnotę naszych losów – Polaków i Rosjan – dwu narodów zniewolonych przez system. Ta świadomość stała za słynnym Przesłaniem I Zjazdu Solidarności do narodów ZSRR i wg mojej obserwacji jako uczestnika tamtych wydarzeń – zaczynała dominować w naszej ocenie sytuacji w jakiej Polska była w latach 80. Wzmocniło ją przesłanie wybitnego polskiego pisarza Józefa Mackiewicza, który zdecydowanie przeciwstawiał się utożsamianiu ZSRR z Rosją.

I oto przyszedł koniec ZSRR, który rozwiązał się samoczynnie również pod naciskiem samych Rosjan. Trzeba to jasno powiedzieć, że gdyby Rosjanie en masse byli zainteresowani w podtrzymaniu komunizmu, do dziś żylibyśmy w jakiejś jego formie. To rosyjskie elity intelektualne i polityczne – oczywiście, że komunistycznego chowu bo jaki miał być w państwie totalitarnym – postanowiły zerwać z komunizmem i zlikwidować ZSRR.

Pozostała jednak historia. Dla Rosjan wstrząsającym doświadczeniem była „Wielka Wojna Ojczyźniana”, w której z ich strony zginęło 20 mln ludzi. Owszem politycznie tę wojnę prowadził ZSRR i Stalin, ale krwawili zwykli ludzie. Każda rosyjska rodzina kogoś na tej wojnie straciła i pamięć ta jest ciągle żywa.
Tymczasem dziś w Polsce pojawiają się ludzie, którzy z niszczenia rosyjskich pomników postawionym ku pamięci żołnierzy zrobili sobie polityczny znak firmowy, a polskie władze w przekazie do społeczeństwa posługują się notorycznie stereotypem „Rosja=bolszewizm”, „Rosja=imperializm”.

Fałszywa świadomość nie może stanowić podstawy zdrowej polityki. Rosja nie zniknie z mapy świata. Rozumny polski polityk powinien budować dobre relacje między naszymi narodami. A te muszą opierać się na wzajemnym szacunku. Jeśli czcimy naszych poległych, musimy uznać prawo Rosjan do ich wrażliwości i pamięci. I doprawdy przestać leczyć własne kompleksy politycznym chuligaństwem dokonywanym pod osłoną naszych nowych sojuszników z NATO.

pos. Janusz Sanocki

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *