Starzyński: Heinrich von Treitschke albo polityka historyczna Niemiec

Jakis czas temu, znany Prezes rządzącej w Polsce partii  wywołał falę dyskusji, ale także oburzenia (zwłaszcza w mediach głównego nurtu) z powodu użycia w debacie politycznej zwrotu „IV Rzesza”. Zwrot ten wywołał także odzew i oburzenie w mediach niemieckich, które nie szczędziły słów krytycznych z powodu całego toku rozumowania, które skłoniło prezesa do posłużenia się takim zwrotem. Co ciekawe, tym razem temat ten nie stanowił pożywki dla mediów po obu stronach granicy przez zbyt długi czas, po kilku dniach dyskusja została niemal całkowicie wygaszona. Zwłaszcza niemieckie media jakby nie wykazały chęci kontynuacji tego  tematu, wyraźnie nie chcąc roztrząsać przyczyn i całego toku rozumowania stojącego za użyciem takiego zwrotu.

Mówienie o ’IV Rzeszy” zupełnie naturalnie nasuwa pytanie (nawet dla kogoś nie obeznanego z historią i polityką), o fakt istnienia „Rzesz” wcześniejszych  – I, II i III –  i o ich wzajemne powiązania historyczne, polityczne, kulturowe na przestrzeni wieków. Mówienie o „Rzeszy Czwartej” natychmiast przywołuje fakt istnienia „Rzeszy Trzeciej”, która nawet u kompletnych laików historycznych wywołuje złe skojarzenia i emocje i co za tym idzie rodzi przypuszczenie, że „IV Rzesza” mogłaby być kontynuatorką „tej najgorszej z Rzesz”.

Niemcy niewątpliwie przez ostatnich kilkadziesiąt lat – zwłaszcza od ostatniego zjednoczenia w 1990 roku – starają się bardzo uważnie kontrolować swoją politykę historyczną. W swojej narracji potępiają okres III Rzeszy, starają się zbudować jej obraz jako okres krótkotrwałego zdominowania politycznego przez radykalną mniejszość, która narzuciła swoje poglądy i  zasady nieświadomej niczego złego mniejszości  („Naziści” jako przeciwstawienie dla „Niemców„). Wszelkie próby nawet nie tyle podważania tej narracji, ale głębszej dyskusji, przypominania niewygodnych faktów i wydarzeń historycznych wywołują często zniecierpliwienie i niezadowolenie strony niemieckiej albo też są celowo marginalizowane.

Dla mnie sformułowanie o ’IV Rzeszy” użyte przez Jarosława Kaczyńskiego było bodźcem do cofnięcia się jeszcze dalej w historię niż tylko do czasów „III Rzeszy” –  skłoniło mnie do  przywołania w pamięci wydarzeń, poglądów i idei, które budowały „II Rzeszę Niemiecką„. Jeżeli bowiem ktoś chciałby snuć rozważania i  doszukiwać się kontynuacji historycznej pomiędzy  „III Rzeszą” i – na razie potencjalnym – powstaniem „IV Rzeszy”,  to, w moim przekonaniu, taka kontynuacja historyczna istnieje pomiędzy Rzeszą „Drugą” i „Trzecią”. To w okresie II Rzeszy Niemieckiej rodziły się idee i poglądy, które w sposób zasadniczy miały wpływ na ukształtowanie się Niemiec hitlerowskich w latach 30tych XX wieku.  O „I Rzeszy” nie będę tutaj wspominał, istniała ona jak wiadomo jako Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego w latach 962-1806 i stanowić może oddzielny temat rozważań na inną okazję.

Rzesza Druga, jako państwo federacyjne, powstała w roku 1871 w wyniku zjednoczenia Niemiec, jednego z najważniejszych wydarzeń historycznych wieku XIX. Było to wydarzenie tak istotne politycznie, że niektórzy historycy (i to nie niemieccy) nazywają Otto von  Bismarcka, czyli główny „mózg” całej operacji zjednoczenia, najwybitniejszym politykiem XIX wieku.

W następstwie wojen napoleońskich, gdy  Święte Cesarstwo Rzymskie (I Rzesza) dobiegło końca, liczba państw niemieckich została rozdrobniona do 39 i to luźne zgrupowanie państw zaczęło istnieć jako Związek Niemiecki w 1815 roku (po Kongresie Wiedeńskim).

W następnych latach dwa najpotężniejsze państwa, Prusy i Austria, rywalizowały o przywództwo w Związku Niemieckim. W 1834 roku Prusy uzyskały przewagę dzięki utworzeniu strefy wolnego handlu (Zollverein). W kolejnych latach Prusy, pod przewodnictwem Bismarcka od 1862 roku, działały z politycznym planem odizolowania Austrii od spraw niemieckich i doprowadzenia do zjednoczenia państw niemieckich pod pruskim przywództwem. Bismarck ostrzegał, że sukcesu nie osiągnie się  „przemówieniami i rezolucjami” –  ale „krwią i żelazem” (Blut und Eisen). Po wojnie z Francją 1870 roku i wojnach zjednoczeniowych z 1864, 1866 i 1870-1 roku Bismarck w końcu osiągnął swój cel i w styczniu 1871 roku Król Prus Wilhelm I został Cesarzem II Rzeszy.

 

Zjednoczenie Niemiec stało się impulsem do niebywałego rozwoju ekonomicznego, politycznego i kulturalnego całych Niemiec. Nie będę tutaj szczegółowo opisywał rzeczywiście błyskawicznego rozwoju ekonomicznego Zjednoczonych Niemiec w latach 1871 -1914. Warto przypomnieć jednak kilka liczb : w roku 1871 Niemcy wydobywali 37mln ton węgla kamiennego, a Wielka Brytania 120 mln ton – w roku 1910 Niemcy wydobywali już 223 mln ton, a Wlk. Brytania 268 mln ton. W roku 1871 Niemcy produkowali 0.14 mln ton stali a Wlk. Brytania – 0.41 mln ton. Ale już w 1910 roku Niemcy produkowali 13.1 mln ton, a Wlk. Brytania 6.48 mln ton stali. Dwie niemieckie firmy, AEG i Siemens, zdominowały światowy rynek produkcji artykułów elektrycznych do tego stopnia, że do roku 1913   prawie 50 procent światowych produktów elektrycznych pochodziło z Niemiec.

Niemcy stały się największym producentem soli potasowych i nawozów sztucznych. Stały się także światowym liderem w produkcji barwników, produktów farmaceutycznych i włókien sztucznych (dominacja firm Bayer i Hoechst). Do 1900 r. Niemcy produkowały 90 procent światowych ilości barwników syntetycznych.
Daimler i Benz, opracowali od podstaw pierwszy samochód i do 1900 r. samochody były już produkowane w znacznej liczbie, chociaż masowa produkcja rozwinęła się dopiero w latach 30tych XX wieku. Od podstaw nastąpił wzrost badań i rozwoju nowych technologii, takich jak np. w dziedzinie optyki i kamer (Zeiss) oraz w inżynierii mechanicznej (Bosch).

Bardziej interesuje mnie jednak pokazanie tego, co II Rzesza „wyprodukowała” pod względem myśli politycznej, historycznej i kulturalnej, bowiem, jak wspomniałem na początku, idee, które rodziły się wówczas na niemieckich uniwersytetach, były dyskutowane w kręgach politycznych oraz naukowych i publikowane  w książkach i niemieckich gazetach miały zasadniczy wpływ na ukształtowanie się po latach ideologii III Rzeszy. Jednocześnie dzisiaj współczesne Niemcy robią wszystko w swoim przekazie medialnym, politycznym, kulturalnym i propagandowym, aby idee wówczas zrodzone, podczas istnienia II Rzeszy, uległy zapomnieniu i wymazaniu z historii Niemiec i Europy.

Sprowokowany więc słowami znanego Prezesa znanej partii, sięgam po 2 grube tomy wykładów „Politik. Vorlesungen” Heinricha von Treitschkego, wydane jako reprint tłumaczenia angielskiego z 1916 roku, stojące w mojej bibliotece i nieco już zakurzone, bo dawno nie czytane.

Dlaczego warto przywołać właśnie tego historyka i przyjrzeć się jego poglądom? Ponieważ poglądy i twórczość Treitschkego mogą stanowić dobry przykład, jak rozwijała się myśl historyczna, społeczna i polityczna (geopolityczna) w Niemczech po roku 1871. Prace Treitschkego stanowią niejako symbol tamtego czasu w historii Niemiec, jego publikacje i poglądy świetnie obrazują politycznego ducha tamtych lat.

Jak pisał prof. Hładkiewicz:  „W końcu XIX wieku Niemcy stały się jedną z największych potęg przemysłowych Europy i świata. Polityczny i ekonomiczny status ówczesnej Rzeszy ożywił dążenie państwa do wejścia na drogę ekspansji imperialistycznej. Wyrosła wtedy nagle na wierzch utajona żądza panowania nad światem i pomnożyła się dziesięciokrotnie. Przed Niemcami otworzyły się nieograniczone perspektywy. Ujawniła się potrzeba mitu, który odpowiadałby tym ambicjom i który pokrywałby rozległe przestrzenie”.

Treitschke, obok wielu innych naukowców, profesorów, polityków był twórcą takiego „Mitu Narodu Niemieckiego”. Zjednoczenie Niemiec, zupełnie nowa rzeczywistość historyczna,  było idealnym momentem do budowania narracji o silnym narodzie i silnym Państwie. Już prace Johanna Gottfrieda Herdera pod koniec XVIII wieku przedstawiały koncepcję silnego narodu i państwa (Volk und Staat), ze szczególnym podkreśleniem narodowego charakteru państwa oraz roli języka, jako koniecznego warunku budowania narodu. Koncepcje Herdera, ze szczególnym rozwinięciem znaczenia geopolityki, problemów terytorialnych (antropogeografia) i szczególnej roli narodu niemieckiego stały się później podstawą dla koncepcji Volkizmu czyli koncepcji jedności narodu niemieckiego opartego o wspólne pochodzenie, kulturę i język (idee Herdera kontynuowali Karl Ritter, Ernst Kapp czy też Ernst Moritz Arndt). Po zjednoczeniu w roku 1871, wraz z rosnącą siłą ekonomiczną Niemiec, zaczęły powstawać prace na temat tzw. gospodarki wielkiego obszaru, z propozycjami ekspansji terytorialnej i gospodarki wolnorynkowej na dużym obszarze (prace Nebeniusa, Lista, Frantza).

Ogromna ilość prac historycznych, geograficznych, geopolitycznych miała znaczący wydźwięk propagandowy. Kreowane koncepcje miały zasadniczy wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną świeżo zjednoczonych Niemiec.

Treitschkego czyta się dzisiaj bardzo ciężko, szczególnie dla Polaka jest to lektura, która może wywołać wiele negatywnych emocji. Jego teksty formalnie sygnowane jako historyczne, przesycone tak naprawdę są geopolityką i propagowaniem idei wszechmocnego, silnego państwa niemieckiego.

Urodzony w roku 1834, w Dreźnie, stolicy królestwa Saksonii, dorastał w spokojnym środowisku arystokratyczno-konserwatywnym, które nie było zwolennikiem zasadniczych zmian politycznych i społecznych. Jeszcze we wczesnych latach szkolnych Treitschke doceniał raczej ustrój demokracji parlamentarnej, ale później coraz bardziej fascynował go pomysł zjednoczonych Niemiec. Już podczas swoich studiów  w Bonn, Lipsku, Tybindze i Heidelbergu stał się żarliwym zwolennikiem sprawy zjednoczenia narodowego – ku przerażeniu jego rodziny, której życie i kariera obracały się raczej w ramach istniejącego porządku społecznego.
Treitschke dostrzegał słabość rozdrobnionych państw niemieckich – szczególnie słabość i zależność  króla Saksonii od Prus podczas rewolucji 1848 przekonały go, że tylko Prusy mogą poprowadzić drogę do jedności narodowej. W miarę pogłębiania się różnic między nim a jego rodziną stawał się coraz bardziej przeciwnikiem państwowego partykularyzmu i arystokratycznej bierności.

To propagowanie polityki  pruskiej, jako mogącej być kołem zamachowym dla zjednoczenia Niemiec, uniemożliwiło mu karierę  uniwersytecką w rodzinnej  Saksonii.  W  roku 1863  został Treitschke profesorem  „nauki  o  państwie” we  Freiburgu,  a później  otrzymał  profesurę w katedrze historycznej w Kilonii.
Jego aktywność publicystyczna i uniwersytecka w latach zjednoczenia Niemiec spowodowała wybranie go w roku 1871 do Reichstagu (pozostawał w nim do roku 1884) i  powierzenie mu w roku 1874 kierowanie katedrą historii na Uniwersytecie w Berlinie (przejął katedrę  po Leopoldzie von Ranke, uznanym historyku niemieckim).

Co stanowi o sile Treitschkego w tamtym okresie? Można powiedzieć, że ze wszystkich niemieckich historyków XIX wieku żaden nie ustalił tak ścisłego związku miedzy historią i polityką. Był jednym z najlepszych mówców, jego wykłady były znane z politycznych diatryb, a ogólnokrajową sławę zyskał dzięki artykułom i bardzo zaangażowanym polemikom, które pisał dla miesięcznika „Preussische Jahrbiicher”.
Jego największym dziełem historycznym jest „Historia Niemiec XIX wieku„, pięciotomowa praca (I tom wydano w roku 1879).
Co wyróżnia prace historyczne Treitschkego? W przeciwieństwie do wielu historyków niemieckich Treitschke upierał się, że historyk nie może zadowalać się oderwanymi badaniami oraz jedynie analizą danych faktycznych. Tak naprawdę nienawidził zimnego, mało emocjonalnego podejścia Leopolda von Ranke do historii, chociaż w późniejszych latach wyznawał, że uznaje jego klasę, gdy udowadniał, że prace von Rankego  nie są tak całkowicie apolityczne, jakby się mogło wydawać.

Dla Treitschkego historia zawsze pozostawała narzędziem, wręcz bronią, do użycia w dążeniu do celów politycznych. Jego prace historyczne, pomimo charakteru naukowego, z ogromną ilością analiz i badań archiwalnych, jawnie odzwierciedlały polityczne upodobania i antypatie jej autora i wręcz bezwstydnie określały cele, dla których zostały napisane. Celem tych prac, wyraźnie politycznym, było zapewnienie młodemu Cesarstwu Niemieckiemu solidnych podstaw historycznych. Chciał to Treitschke osiągnąć poprzez przekazanie swoim czytelnikom poczucia dumy ze swojej przeszłości i uznania dla zjednoczenia Niemiec pod przewodnictwem pruskim.
Na swoich nauczycieli polityki wyznaczał Arystotelesa i Hegla, czerpał z pomysłów kilku dziewiętnastowiecznych prawników i politologów niemieckich, którzy kładli nacisk na historyczne aspekty rozwoju prawa (Dahlmann, Gneist). Znamienne jest, że historykiem, którego według świadectwa Treitschkego wywarł wpływ na jego pracę, był Georg Gottfried Gervinus, którego metoda pracy naukowej była określana jako historyczno-polityczna.

Historia miała być podporządkowana polityce. Od Hegla Treitschke również przyjął pogląd, że historia, tylko dlatego, że kierowała się wrodzonym racjonalizmem, podlegała ścisłym prawom historycznym. Prawa historyczne są nieubłagane – cytował często powiedzenie Schillera: „Historia świata jest werdyktem świata”. Zwrócenie uwagi na działanie praw historycznych było, według Treitschke, zadaniem historyka, co w przypadku złożonej historii Niemiec jest szczególnie ważne, ponieważ może udzielić jakichś wskazówek przywódcy politycznemu. Powoływał się na Arystotelesa, że państwo, aby spełniać swoją funkcję, musi być odpowiedniej wielkości. Maleńkie Niemcy  i księstwa były więc nieporozumieniem historycznym, bez szans do niezależnego istnienia.

Silne Państwo ponad wszystko – oto przewodnia myśl Treitschkego. Krytykował poglądy romantyków niemieckich oraz idee niewinnej i błogiej społeczności bezpaństwowej Rousseau – jak pisał; „musimy wziąć pod uwagę, że idea bezpaństwowej ludzkości nie tylko nie ma uzasadnienia historycznego, ale jest również sprzeczna z ogólnymi prawami rozumu.”

Państwo, według Treitschkego,  jest wspólnotą moralną, której zadaniem jest wychowywanie narodu poprzez pozytywne osiągnięcia. Jednym z celów tej wspólnoty jest rozwijanie języka i kultury, w której powinien rozwijać się naród. Osiągnięcie „stanu wspólnoty” jest najwyższym moralnym obowiązkiem zarówno narodu, jak i jednostki. Wszystkie prywatne kłótnie muszą zostać zapomniane, gdy stan państwa jest zagrożony.

W chwili, gdy Państwo woła, że stawką jest samo jego życie, muszą zniknąć społeczny egoizm i spory partyjne a jednostka musi zapomnieć o swoim egoizmie.
Najważniejszą własnością Państwa, jego ostatecznym celem, jest władza. Ten, kto nie jest w stanie spojrzeć tej prawdzie prosto w twarz, nie powinien mieszać się do polityki.

Treitschke był bardzo zaangażowany w idee zjednoczenia Niemiec, szczególną rolę w tym procesie powierzając Prusom. Gdy Bismarck został premierem rządu w Prusach w roku 1862, Treitschke krytykował go za zbyt miękkie i nieumiejętne propagowanie konieczności zjednoczenia pod egidą Prus.

Stosunek Treitschkego do Bismarcka zaczął się zmieniać podczas II wojny duńskiej   o Szlezwik i Holsztyn w 1864 roku. W esejach publikowanych wówczas w „Preussische Jahrbiicher „ zaczynał dostrzegać w  Bismarcku przywódcę, który zmusi drobne państwa niemieckie do budowy scentralizowanego państwa narodowego.

Publikacje Treitschkego wzbudziły także zainteresowanie samego Bismarcka, który poprzez pośredników poinformował Treitschkego, jak wysoko ocenia jego pracę. Kiedy jednak Bismarck poprosił, aby Treitschke służył jako publicysta rządowy podczas późniejszej  wojny prusko-austriackiej w roku 1866, Treitschke odmówił: nie chciał wstąpić na służbę do kogoś, kogo ostatecznych celów wciąż jeszcze nie potrafił w tym czasie ocenić.

Dopiero zwycięstwo Prus nad Austrią przekonało go ostatecznie do Bismarcka, którego politykę od tego czasu mocno wspierał. Jeśli wcześniej obawiał się, że polityka wewnętrzna Żelaznego Kanclerza pozbawi go  poparcia klasy średniej, to teraz obwiniał liberałów za ich krótkowzroczność i interesowność, gdy wzniecali konflikt konstytucyjny i blokowali budowę nowego państwa. Treitschke uważał później Bismarcka za wielkiego polityka, dlatego krytykował jego odsunięcie od władzy w roku 1890.

Proces zjednoczenia Niemiec był dla Treitschkego dopiero początkiem dla rozwoju, ale także możliwości ekspansji Niemiec. Obawiał się na początku, że ten cel jest zagrożony przez pobłażanie bogacącej się burżuazji i niezdolność Bismarcka do wzbudzenia, jak to nazywał, ” moralnej energii narodu”. Wezwał do aneksji Hanoweru, Saksonii i niektórych mniejszych państw i był rozczarowany, gdy tylko część tych ziem została przejęta przez Prusy.

Treitschke uważał, że ekspansja Niemiec w Europie powinna być planem na przyszłość. Pomimo,że często krytykował Anglię i naśmiewał się z Anglików, to tak naprawdę podziwiał politykę międzynarodową Anglii.
Już wtedy publikował prace na temat ekspansji Niemiec na wschód i tereny państw nadbałtyckich. Uważał, że powinny istnieć tylko naprawdę wielkie i potężne państwa (imperia). Małe państwa nie są w stanie ochronić swoich poddanych przed zewnętrznymi wrogami, nie są też w stanie wytworzyć prawdziwego patriotyzmu czy narodowej dumy. Jak pisał: ” Weimar wyprodukował Goethego i Schillera; jednak ci poeci byliby więksi, gdyby byli obywatelami niemieckiego państwa narodowego”.

Te idee ekspansjonistyczne Treitschkego miały wtedy dopiero charakter ogólny, zalążkowy. Treitschke zmarł w roku 1896 i dopiero po jego śmierci idee te miały się bardziej rozwinąć np. w pracach takich autorów jak Paul Rohrbach czy Ernst Hasse.

Według Treitschkego, wojna powinna być jak najbardziej usankcjonowanym sposobem rozwiązywania konfliktów. Idea wiecznego pokoju jest iluzją, którą popierają tylko osoby o słabym charakterze. Współczesne wojny mogą być prowadzone nie tylko z powodów ekonomicznych, ale także ze względu na pojęcie dobra i zasad moralnych. Stawką wojny  może być wzniosłe dobro moralne i honor narodowy, które mają w sobie coś z natury bezwarunkowej świętości i zmuszają jednostkę do poświęcenia się dla nich.

Można powiedzieć, że Treitschke uznawał naród za główną siłę napędową w dziejach.  Nie identyfikował się w tym czasie z poglądami i ideologiami rasistowskimi (antysemickimi), ale paradoksalnie historia, jak to często bywa, nadała Treitschkemu etykietę czołowego antysemity tamtego okresu.
Stało się tak, ponieważ tematy rasowe, w tym rola Żydów w społeczeństwie niemieckim pod koniec XIX wieku, zaczynały stanowić odrębny, silny nurt w dyskusjach i publikacjach w Niemczech. Również Treitschke publikował swoje poglądy na ten temat. To spod jego pióra wyszło zdanie, które pojawiło się w listopadowym numerze „Preußische Jahrbücher“ w roku 1879 roku , w którym Treitschke zamieścił kilkunastostronicowy przegląd wydarzeń i problemów dotyczących sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej pod tytułem „Unsere Aussichten”. To właśnie w tym przeglądzie analizował między innymi pozycję Żydów w społeczeństwie niemieckim. I tam pada słynne sformułowanie : „Żydzi są naszym nieszczęściem” („Die Juden  sind  unser  Unglück”),  które jak wiadomo po latach stało się mottem przewodnim, drukowanym na pierwszej stronie, nazistowskiego pisma „Der Stürmer”.

Tomasz Gabiś swego czasu opisał, że postanowił przeczytać cały wspomniany artykuł Treitschkego i sprawdzić, w jakim kontekście użył on wspomnianego sformułowania. Po lekturze tej Gabiś stwierdził, że zdanie to zostało wyrwane z tekstu Treitschkego i kontekstu jego artykułu – Gabiś cytuje pełne zdanie:
Aż po kręgi najwyżej wykształcone, pośród ludzi, którzy ze wstrętem odrzuciliby od siebie każdą ideę kościelnej nietolerancji i narodowej pychy, rozbrzmiewa jednogłośny okrzyk «Żydzi są naszym nieszczęściem»”.
Gabiś zauważa, że „Treitschke wcale nie orzeka kategorycznie , że „Żydzi są naszym nieszczęściem”, ale niejako przytacza pewną rozpowszechnioną opinię…… Opinię te rozbudowuje analizując rolę i pozycje Żydów w społeczności niemieckiej……..Zanim więc ktoś potępi berlińskiego historyka i publicystę powinien przeczytać cały jego tekst…..”

Jak napisałem wcześniej, Niemcy współczesne odcinają się od swojej historii II i III Rzeszy, nic zatem dziwnego, że starają się wymazac z pamięci historycznej dzieła Treitschkego. Jego prace po raz ostatni wydrukowane zostały 100 lat temu. Jego wykłady o polityce, które stoją w mojej bibliotece i które przeglądam to reprint wydania z roku 1916. Jest to historiografia dla nas Polaków bardzo ponura, bowiem tak naprawdę umieszcza nas w gronie narodów słabych i nieistotnych, które powinny stać się celem ekspansji niemieckiej.  Nazwisko Treitschkego zniknęło zupełnie z obiegu kulturowego i historycznego współczesnych Niemiec i wątpię, aby młodzi, przeciętnie kształceni w edukacji powszechnej Niemcy znali jego nazwisko (nie mówiąc już o publikacjach). Wykreślono Treitschkego i jego prace zarówno jeszcze w dawnym NRD, jak i w Republice Federalnej.
Jeszcze w  NRD zmieniono nazwy wszystkich ulic noszących jego imię. Zdemontowano i przetopiono w roku 1951 jego pomnik autorstwa Rudolfa Siemeringa. Pomnik ten, ufundowany ze składek wielbicieli, postawiono w roku 1909 roku na terenie berlińskiego uniwersytetu (obok pomnika Mommsena).
Grób Treitschkego, na berlińskim Alten St.-Matthäus-Kirchhof, posiadał status grobu honorowego kraju związkowego Berlina, ale został tego statusu pozbawiony w roku 2003. Usuwane jest nazwisko Treitschkego z ulic noszących jeszcze jego imię – tak stało się w Stuttgarcie, Norymberdze, Essen i Heidelbergu. Pomimo usilnych starań w parlamencie przetrwała jeszcze Treitschkestraße w berlińskiej dzielnicy Steglitz.

Przywołałem losy Heinricha von Treitschkego – jego postać, poglądy, działalność i twórczość – jako przykład tego, jak podchodzi się dzisiaj do historii we współczesnych Niemczech. Z tej historii zniknąć mają wszystkie te postaci, fakty, poglądy i wydarzenia, które opisywałyby wielowiekowe, militarystyczne i ekspansjonistyczne tendencje w polityce Niemiec. Niemcy prezentować się dzisiaj chcą wobec świata jako naród, który zerwał ze swoją przeszłością. Zostawiam otwartym odpowiedź, na ile można brać tę „prezentację” za dobra monetę, szczególnie w Polsce i zwłaszcza w świetle polityki Niemiec prowadzonej dzisiaj pod egidą Unii Europejskiej. Gdy widzę bowiem realizację tej współczesnej polityki niemieckiej – coraz silniejszą, dyktatorską pozycję w Unii, współpracę z Rosją – przypomina mi się treść graffiti, które pojawiały się na ścianach kamienic we Wrocławiu w roku 1990, po przywróceniu jedności Niemiec: „Zjednoczenie Niemiec – pierwsze ostrzeżenie”……

 

 

Sławomir Starzyński

Click to rate this post!
[Total: 18 Average: 4.8]
Facebook

3 thoughts on “Starzyński: Heinrich von Treitschke albo polityka historyczna Niemiec”

  1. Gdzie ta współpraca Niemiec z Rosją? Niemcy w dużo większej skali wspolpracują z USA, Chinami czy Francją. Polityka europejska Niemiec nie jest osadzona w geopolitycznej próżni.

    1. Wstrzymałbym konie ze Stanami… póki co ostro wkładają sobie gałąż w szprychy. Do 15 listopada Kongres musi coś uchwalić w budżetu federalnego, a oni… pozbyli się spikera.

    2. Nie zgadzam się z Pańską opinią. Współpracy Rosji z Niemcami poświęcono w tekście mniej niż pół zdania, bowiem nie tego dotyczy ten tekst. O współpracy tej można by napisać oddzielne, soczyste artykuły. Nie będę wymieniał tych banalnych, powtarzanych codziennie przykładów tej współpracy. Zasadniczym jej przykładem jest podział wpływów czyli to, co Carl Schmitt (posiłkując się przykładem doktryny Monroe) określał jako „Grossraum” (nie mylić z „Lebensraum”) – czyli określenie strefy wpływów, zarówno politycznych jak i gospodarczych. To jest podstawowy przykład takiej współpracy, z niego wypływają wszystkie inne. Temat ten wróci w rozmowach Rosji i Niemiec po wojnie na Ukrainie.
      Niemcy nie znoszą USA – oczywiście nie powiedzą tego oficjalnie. To wtrącenie się USA zarówno do I jak i II wojny światowej spowodowało to, że Niemcy obie te wojny przegrały. Budowanie swojej strefy wpływów w Europie przez USA także nie jest Niemcom w smak. Co do współpracy z Francją – łączy oba kraje dzisiaj wspólny plan dominacji w Europie (czyli znowu strefa wpływów) – jak się zakończy to zobaczymy. Warto w tym względzie wracać do tekstów Jacquesa Bainvilla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *