Ale się porobiło! Mój ostatni tekst (z 6 listopada) narobił mnóstwo zamieszania. Z jednej strony, pisząc na tej stronie od kilku lat, żaden tekst nie spotkał się z takim poparciem. Z drugiej strony wywołał on wręcz wściekłość. Przykładem tej wściekłości była moja wczorajsza rozmowa z dziennikarką „Gazety Wyborczej”, która krzyczała na mnie niemal przez całą rozmowę. Nie byłem jej dłużny. Wściekły się również kręgi decyzyjne w Koalicji Obywatelskiej. Efekt tego taki, że radni z klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Sejmiku, którego byłem członkiem, postanowili mnie usunąć ze swego grona. Nie mam do nich pretensji. Rozumiem, że różnice polityczne stały się tak duże, iż dalsza współpraca nie jest już możliwa. Wspólną działalność z koleżanką radną i kolegami radnymi będę dobrze wspominał.
.
Kiedy kilka lat temu politycy Platformy Obywatelskiej zaproponowali mi kandydowanie do Sejmiku, powiedziałem im, że muszą się liczyć z tym, że niczego w swoich poglądach nie zmienię i nadal publicznie będę mówił, to co dotychczas. Wyrazili zgodę. Rozumiałem jednak, że członkostwo w klubie radnych już nie PO, a Koalicji Obywatelskiej, wymaga określonej lojalności i podporządkowania uzgodnionym decyzjom. Uważam, że byłem lojalny i rzetelnie współpracowałem, a koleżanka i koledzy ze zrozumieniem podchodzili do różnic, które nas dzieliły. Było to o tyle łatwiejsze, że w Sejmiku raczej rzadko rozpatruje się kwestie o wymiarze ideologicznym.
.
W poniedziałek złożę rezygnację z przewodniczenia Komisji Rewizyjnej. Praca w tej komisji była dla mnie wyzwaniem i ciekawym doświadczeniem. Przez kilka miesięcy PiS nie zgadzał się na mój wybór na tę funkcję i odrzucał moją kandydaturę wyraźnie bojąc się potencjalnych moich działań. Stawiali zarzut, że upolitycznię działania komisji. Stanowczo twierdzę, że prze lata przewodniczenia niczego takiego nie było. Mój ówczesny klub konsekwentnie obstawał przy mojej kandydaturze i w obliczu problemów z absolutorium dla pisowskiego zarządu, klub radnych PiS-u przestał przeszkadzać w moim wyborze. Dodam tylko, że wniosek o absolutorium przedstawia Komisja Rewizyjna, a bez przewodniczącego Komisja nie może pracować. Jako przewodniczący tej komisji cały czas byłem solą w oku PiS-u. A już prace nad aferą w jednym ze szpitali wojewódzkich, która jest opisana w „Raporcie Szlęzaka” był dla nich nieustannie krwawiącą raną. Dowiedziałem się, że jeszcze przed ubiegłotygodniową sesją Sejmiku próbowali po raz kolejny mnie odwołać, ale nie zebrali podpisów we własnym klubie, a przewodniczący klubu KO na pytanie kogo wystawią na przewodniczącego, jeśli PiS odwoła Szlęzaka, powiedział, że ponownie wystawią Szlęzaka. Zatem najtrudniejszą i najważniejszą pracę na tym stanowisku już wykonałem. To, co nazywane jest „Raportem Szlęzaka” ma już prawie ogólnopolski wydźwięk. Na to czy opisana w nim afera znajdzie finał w sądzie nie mam już wpływu. Wypada podziękować koleżance i kolegom z klubu, że mimo licznych nacisków z wewnątrz PO i z zewnątrz tak długo bronili i wspierali mnie i moje działania.
.
W pewnym sensie mam teraz rozwiązane ręce. Jednak czasu do końca kadencji nie zostało wiele. Moja działalność w Sejmiku nadal będzie polegać na tym, na czym się koncentrowałem dotychczas. O zasadniczej kwestii, której dotyczył mój poprzedni tekst napiszę za kilka dni. Mam nadzieję, że uda mi się odwiedzić dyrektora szkoły i porozmawiać. Znajoma osoba, z której zdaniem w różnych kwestiach bardzo się liczę powiedziała mi, że jaka w mojej ocenie by nie była wina dyrektora, to za określenie „sku…syn” powinienem przeprosić, bo to nie przystoi komuś takiemu jak ja. Jestem w rozterce, ale w takim razie przepraszam dyrektora szkoły za użycie wobec niego te określenia. Pewnie zrobię to też osobiście w trakcie spotkania, o ile do niego dojdzie. Z pozostałych deklaracji z poprzedniego tekstu się nie wycofuję.
A Państwo uważacie, że powinienem przeprosić?
.
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 4.4]
Facebook
Wstyd, że w ogóle byłeś w tym niemieckim klubie. Nigdy ci tego nie zaponimy, zdrajco
Rozterki z polskiego wschodniego pogranicza. Borderline. Cóż one znaczą. Spory tożsamosciowe. Ludzie. Ojczyzna ginie.
Borderline to zaburzenie psychiczne, które sprawiło, że nie jaka MałaEmi rozmieniła autorytet sędzi na tanie sztuczki czarnoPR’owe.
(…)Rozumiem, że różnice polityczne stały się tak duże, iż dalsza współpraca nie jest już możliwa.(…)
Serio… po transferach Sikorskiego do PO, Gowina do Zjednoczonej Prawicy, Leppera do SLD itp.* trudno uwierzyć, że faktycznie chodzi o różnice polityczne.
* Albo ten obchód po particha takich person jak choćby Czarnecki.
Skąd!?
Cha cha cha
Moje kondolencje…
jakoś nie jestem w stanie wzruszyć się 'problemami’ samorządowymi p. Szlęzaka – tym bardziej, że ….Koalicja Obywatelska.
Tak na marginesie> p. Szlęzak, słyszał pan o bycie politycznym pt. 'Unia metropolitalna’ w Ukropolin!!!
Toż to przecież pańska 'koalicja obywatelska’ i wiszą mi pańskie 'problemy’ i z całą pewnością wątpliwe jest aby pan kontynuował karierę samorządowca a 'raporty’ będziesz sobie pan pisać do woli.
Nie wiem, o którym ostatnim tekście mowa, gdyż z tego, co widzę w ostatnim artykule, jaki ukazał się na stronie, Pan radny nie wyzywa żadnego dyrektora od sku… Niestety, robi tam rzecz znacznie gorszą – dokonuje autodemaskacji chwaląc się jak to swego czasu jako prezydent miasta optował za zamianą cmentarzy w parki tudzież chciał obowiązkowo palić zwłoki. Jest tam też domieszka kabaretu, typowego dla p. Szlęzaka: w jednym z akapitów prezentuje się jako „wolnorynkowiec”, po chwili zaś denuncjuje siebie samego z wyraznym samozadowoleniem jak to sprzeniewierzał się idei wolnorynkowej dokonując z miejskiej kasy poręczenia na poczet pożyczki prywatnemu przedsiębiorcy…
„Zaplanowany na 12 listopada koncert rosyjskiego zespół Little Big został odwołany. Przeciwko koncertowi w Krakowie protestowali Ukraińcy w całej Polsce. Polscy fani zespołu są oburzeni taka decyzją i pytają jak można odwołać koncert grupy, która oficjalnie protestowała przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę? O odwołaniu koncertu zespołu Little Big poinformowało krakowski Klub Studio. [..]
Protestujący przeciwko koncertom Rosjan Ukraińcy podali kilka powodów, dla których wydarzenia powinny zostać odwołane, wśród których znalazła się obawa, że pieniądze zarobione podczas trasy trafią do Rosji, a tym samym do rosyjskiej armii. Protestujący zauważyli także, że jeden z byłych wokalistów zespołu, Anton Lissow popierał aneksję Krymu.
Nie wiadomo, czy to protest osób z Ukrainy przyniósł skutek ale decyzja o odwołaniu koncertu rozwścieczyła polskich fanów zespołu
„Do czego to doszło”, „Jestem zażenowana podejściem klubu”, „Z jakiej racji gość będzie ustawiał nam co możemy, a czego nie możemy w Polsce? To zaczyna być trochę chore”, „Jak się komuś nie podoba, niech zostanie w domu”, „Mam nadzieję że fani zapamiętają i wspólnie zbojkotujemy resztę waszych koncertów” – piszą w interncie oburzeni fani.
Inni dodają – „Rozumiem, że nie występują na Ukrainie, ale to miał być koncert w Polsce, w polskim klubie, polskimi fanami, biletami kupionymi za polskie złotówki i nagle się okazuje, że to ukraińskie przekonania decydują o tym czy koncert się odbędzie czy nie”
Innego zdania byli Ukraińcy z Krakowa oraz całej Polski. Pismo w sprawie koncertu wystosował do rektora Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica ( klub Studio znajduje się na trenie AGH) konsul generalny Ukrainy we Wrocławiu Wiaczesław Wojnaroskyj. [..]”
Tak więc nie tylko jakiś prowincjonalny dyrektor szkoły, ale i rektor jednej z największych polskich uczelni technicznych — również nie ma kręgosłupa.
„A Państwo uważacie, że powinienem przeprosić?”
1. Państwo uważaJĄ — do audytorium wypada zwracać się w 3-ej osobie, a nie tak poufale, w drugiej.
2. Nie, nie należy przepraszać, bo nazwanie ewidentnego sk…syna „sk…synem” to nie obelga, tylko diagnoza.
2) Skąd dowody, że ten dyrektor jest faktycznie synem prostytutki?
Mamy wystarczająco mocne poszlaki.