Szlęzak: Mała naiwna mrzonka

Miałem dzisiaj dokonać oceny wyborów parlamentarnych w rozmowie z kolegami z „Myśli Polskiej”, ale względy techniczne na to nie pozwoliły. Jednak jak się już na tę ocenę nastawiłem, to zrobię ją tutaj.
.
Wiadomo jakie są wyniki wyborów parlamentarnych. Zapewne PiS zostanie odsunięty od władzy i to jest najważniejsze osiągnięcie tych wyborów. Jednak odsunięcie PiS-u od władzy to dopiero początek. No właśnie – początek czego? Tu nie mam żadnej pewności.
.
Nie spodziewam się by te wybory były początkiem odzyskiwania przez Polskę niepodległości czy choćby podmiotowości w relacjach międzypaństwowych. Te wybory nie będą początkiem zmiany geopolitycznych relacji Polski na lepsze. Nic takiego się nie zdarzy. Niczego takiego nie oczekiwałem ani nie miałem na to nadziei. Te wybory niestety nie zapobiegną temu, by los Polski się dopełnił. Może forma tego dopełnienia będzie inna niż gdyby nadal rządził PiS, ale zwycięskie siły polityczne w tych wyborach chyba nawet nie maja świadomości, że należałoby zrobić cokolwiek, by powstrzymać procesy prowadzące do tego dopełnienia losu Polski. Zatem w sprawach rangi fundamentalnej te wybory nie przyniosą żadnych zmian.
.
Zmiany na które liczę mają bardziej prozaiczny wymiar. Chodzi mi o powrót jako takiej przyzwoitości w funkcjonowaniu instytucji państwowych, czyli że znajdą tam się ludzie znający się na tym, czym te instytucje mają się zajmować i będą to robić w miarę rzetelnie. Mam jednak obawę, że może zwyciężyć pokusa, żeby nie ruszać całego systemu, służącego obsadzaniu stanowisk w najgorszym partyjniackim, nepotycznym i kolesiowskim stylu i bezwstydnym wydzieraniu jak największych publicznych pieniędzy na zasadzie „bo nam się należy”. Czy ci, którzy będą tworzyć rząd i decydować o obsadzeniu tysięcy stanowisk, będą mieli wolę zniszczyć wszystko, co w tej mierze rządy PiS-u wprowadziły jako prawo, a co drastycznie kłóci się z przyzwoitością o określeniu służby publicznej nawet nie wspominając?
.
To wielka pokusa, by wykorzystać system stworzony przez PiS do realizacji własnej polityki. Mam duże obawy czy politycy Platformy Obywatelskiej albo Polskiego Stronnictwa Ludowego znajdą siłę i konsekwencję, by nie ulec takiej pokusie. Przecież w przeszłości podobnym pokusom ulegali, czego byłem nie raz naocznym świadkiem.
.
Nie mam nadziei, że zmiany w funkcjonowaniu państwa, które wprowadzi nowa władza uczynią Polskę bardziej niepodległą czy silniejszą. Mam nadzieję, że we własnym interesie spróbują usprawnić działanie różnych instytucji tak, by choć trochę łatwiej i sensowniej oraz finansowo lżej żyło się tym, którzy na to wszystko płacą podatki.
.
Pisałem również już o tym, że jednym z najważniejszych warunków wiarygodności nowej władzy będzie konsekwencja w rozliczeniu pisowskiej władzy ze wszystkich draństw legalnych i nielegalnych, których się dopuściła. Uważam, że do tego musi być szczególne poczucie sprawiedliwości. Na przykład wyobrażam sobie, że tym wszystkim niekompetentnym nominatom w radach nadzorczych spółek skarbu państwa wytoczy się postępowania sądowe, które wykażą ich ignorancję, a w efekcie wyrokiem sądowym zostaną zmuszeni do zwrotu faktycznie bezpodstawnie pobranych ogromnych wynagrodzeń. W kategoriach moralnych i profesjonalnych było to ni mniej, ni więcej tylko wyłudzenie. Jeśli nowa władza ma być wiarygodna i przywrócić zaufanie do państwa, to trzeba zdelegalizować cały system prawny stworzony przez PiS, umożliwiający grabienie publicznych pieniędzy. Mam świadomość, że to trudna operacja zwłaszcza od strony prawnej, ale jednak możliwa, a przede wszystkim konieczna. Powinien powstać system prawny, funkcjonujący przez ograniczony czas, mający doprowadzić do „depisizacji”, czyli likwidacji systemu prawnego wprowadzonego przez PiS, który umożliwia grabież państwa oraz bezkarność sprawców, jako jedną z naczelnych zasad.
.
Wiem, że po przeczytaniu tego tekstu wielu uśmiechnie się z politowaniem nad moją naiwnością. Uważam, że nie jestem naiwny. Jeśli ma się nam choć trochę lżej żyć w obecnej formie polskiej państwowości, to trzeba żądać od władzy, by choć w ograniczonym stopniu, to lżejsze życie umożliwiała. By nie trzeba było wypełniać tylu papierów, by nie trzeba było tak długo czekać w różnych kolejkach i żeby nie trzeba było bezradnie patrzeć na bezkarność różnych złodziei publicznego grosza. W dążeniu do tych niewygórowanych oczekiwań widziałem sens udziału w tych wyborach. Gdy byłem prezydentem Stalowej Woli chciałem to realizować i realizowałem, choć z różnym powodzeniem. W osiąganiu tych celów nadal widzę sens swojego zaangażowania politycznego.
.
A Państwo uważacie, że nowa władza zdelegalizuje system prawny wprowadzony przez PiS czy też zostawi go i wykorzysta go tak, jak PiS?
Andrzej Szlęzak
za : FB
Click to rate this post!
[Total: 23 Average: 3.9]
Facebook

5 thoughts on “Szlęzak: Mała naiwna mrzonka”

  1. Trafny tekst, teraz wszystko w rękach tych którzy przyjdą po PiSie. Albo nie ulegną pokusie albo umoszczą się wygodnie w fotelach uszykowanych przez „zapobiegliwe” małpy z brzytwą. Wtedy chroń nas Boże bo wpadamy w spiralę śmierci podobną argentyńskiemu zepsuciu. Już jesteśmy o krok od tego. Skala deprawacji pisowskiej dokonanej w ostatnich latach jest nieprawdopodobna, to już nie był „miliard tu i tam” tylko dziesięć miliardów tu, dziesięć tam.

    1. Tu nie ma żadnego „albo” — OCZYWIŚCIE że już przebierają nóżkami aby ulec wszelkim możliwym pokusom, po prostu nie mogą się tego doczekać. Nie mają żadnych oporów przeciw temu — wręcz uważaliby to za „frajerstwo”.

  2. Czytam od kilku dni powyborcze komentarze w prawicowym/antysystemowym internecie i dociera do mnie już jednoznacznie, że moje(?) środowisko uległo niestety zwyczajnej laicyzacji, która (o ironio) jest jednym z celów postępowców/systemu. Tak, można w sensie metapolitycznym uważać (i jest w tym wiele racji), iż te wybory nic nie zmieniły, czy że pseudopatrioci nie różnią się zasadniczo od postępowców w obecnym kształcie sceny politycznej i stanie społecznym, gdyż, w pewnym sensie, te dwa obozy będą się niejako z konieczności zmieniać co jakiś czas jako formalni rządzący. Tym niemniej w sensie ścisłym to „demokratyczna opozycja” jawnie zamierza , i pewnie jej się to powiedzie, deptać porządek moralny przez i Polaków przez aborcję na życzenie, postępową „edukację seksualną” zamiast religii w szkołach, homozwiązki partnerskie, penalizowanie „mowy nienawiści”, ułatwienie „zmiany płci” bądź refundację in vitro i antykoncepcji. Nie wspominając o popieraniu przez nią, w jawny sposób, „zielonej” transformacji (czytaj pauperyzacji, inwigilacji i zamordyzmu), federalizacji Unii Europejskiej czy covidyzmu (bardzo wątłą nadzieją na zahamowanie, chociaż częściowe, tych szaleństw pozostaje PSL).
    Zatem, w sensie formalnym, uznawanie „demokratycznej” opozycji za lepszą od PiS-u lub jednakowo szkodliwą jest grubym błędem. Być może coś jest na rzeczy, gdyby przyjąć tezę o PiS jako partii jawnej wojny z Rosją. „Demokratyczna” opozycja w takim przypadku jawi się jako tylko ciut mniejsze zagrożenie wybuchu wojny polsko-rosyjskiej. Tym niemniej, nawet gdyby uznać PiS, z powodu przekonania, że zaraz wywoła samobójczą wojnę z Rosją, za tak samo zły jak „demokratyczna opozycja” lub wręcz od niej gorszy, absolutną koniecznością jest stanowcze podkreślanie w publicznych wypowiedziach, jak niezwykle szkodliwe są , wymienione wyżej, poglądy „demokratów”. Właśnie tego dzisiaj brak, tak jakby fundamentalny porządek moralny czy nasza wolność nie były kwestiami, choćby i w sytuacji mniejszego lub większego zagrożenia szaleńczą wojną, fundamentalnymi, których nie można odłożyć do szuflady na „potem” – wojna na Ukrainie trwać może wiele lat, a my w tym samym czasie, w imię walki o pokój (czytaj: odsunięcia PiS-u od władzy) staniemy się „tęczowo-zielonym” obozem koncentracyjnym.

  3. „Wiem, że po przeczytaniu tego tekstu wielu uśmiechnie się z politowaniem nad moją naiwnością. Uważam, że nie jestem naiwny. Jeśli ma się nam choć trochę lżej żyć w obecnej formie polskiej państwowości, to trzeba żądać od władzy, by choć w ograniczonym stopniu, to lżejsze życie umożliwiała.”

    No pewnie, że nic nie pozostaje innego, niż uśmiechnąć się z politowaniem — facet widział już PO i PSL u władzy, zaledwie parę lat temu, a jednak usiłuje mieć nadzieję, że „tym razem będą inni”.
    A „żądać” to sobie, owszem, możemy; problem w tym, że nie mamy „narzędzi” do wyegzekwowania naszych jakże słusznych żądań.

  4. 🙂 Pamiętam jak za rządów PiS 2005-2007 platforma głosiła, że postawi Kaczyńskiego, Ziobrę i Macierewicza przed Trybunałem Stanu. Za rządów PoPsl z kolei PiS głosił, że Tusk z ekipą będą siedzieć za „zamach smoleński”, w obu przypadkach nic takiego nie miało miejsca, tak będzie i teraz. Ustawiony spektakl dla bezmyślnej masy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *