Zastanawiam się od paru dni po co 15 sierpnia odbyła się w Warszawie defilada wojskowa. Nie nazwę jej wielką, ponieważ nawet defiladowe zdolności polskiej armii na żadną wielkość nie zasługują. Odpowiedzi typu, że było to dla uczczenia święta Wojska Polskiego albo upamiętnienia stulecia odzyskania niepodległości jakoś do mnie nie przemawiają. Z kolei tłumaczenia pisowskiemu ludowi przez komentatorów pisowskiej telewizji, że oglądają „drugą armię Europy” jest nawet nie głupie, ale wprost debilne. Choć może z drugiej strony to debilne wmawianie, że polska armia potęgą jest i basta, pokazuje po co to było. Pewnie chodziło o krzewienie, wzmacnianie i co tam jeszcze patriotyzmu w wersji sanacyjno – pisowskiej.
Nie lubię określania patriotyzm, ponieważ w polskiej historii i tradycji kojarzy mi się to z czymś płaczliwym, wiecznie przegranym, a poetycko z elegią zbitej dupy. Wolę określenie nacjonalizm, ale to z kolei jest w medialnym obiegu jednym z najbardziej zakłamanych pojęć. Poza tym, jeżeli tak samo jak ja, dziarscy młodzieńcy i dziewczęta z ONR-u uważają się za nacjonalistów, to ktoś tu nie wie kim jest. W tej sprawie niech rozstrzygnie Antoni de Mello, który stwierdził, że nie jesteś tym za kogo się uważasz. Jesteś tym za kogo uważają cię inni. Skoro zatem inni za nacjonalistów uważają młodzież z ONR-u, to ja nim najwidoczniej nie mogę być. Trudno, ale mam wrażenie, że mnie okradziono.
Wróćmy zatem do defilady. Przyjmijmy zatem, że patriotyzm coś sensownego znaczy i sądzę, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, iż patriotyzm jest autentyczny jeżeli nie jest zbudowany na kłamstwie, oszustwie i innych działaniach mających ukryć prawdę o faktycznym stanie państwa i narodu, którego patriotyczne uczucia dotyczą. W przeciwnym razie mamy do czynienia nie z patriotyzmem, ale z czymś, co Jan Stanisław Bystroń nazwał megalomanią narodową. O tej megalomanii wspominałem już kilka miesięcy temu. Otóż ta defilada była takim napuszonym gestem, charakterystycznym dla megalomanii narodowej, czyli nieprawdziwym, rozdętym i zazwyczaj o karykaturalnym wydźwięku przekonania o swoim znaczeniu albo wielkości. Nie trzeba być ekspertem od wojskowości, żeby wiedzieć, iż polska armia to coraz bardziej obraz nędzy i rozpaczy, a rząd PiS-u ma swój niepodważalny wkład zarówno w tę nędzę (marynarka wojenna), jak i rozpacz (strach myśleć co będzie, jak nas napadnie Białoruś). Oczywiście procesu rozwalania Wojska Polskiego nie zaczął PiS, ale ludzie pokroju Antoniego Macierewicza mają szansę go skończyć. Ta pisowska megalomania narodowa przypomina mi trochę króla Bawarii Ludwika. Był to wielki megaloman i chyba wariat. Efektem jego megalomanii było budowanie zamków, co rujnowało budżet Bawarii. Jednak lud kochał swojego króla megalomana – wariata, jak u nas lud kocha megalomanów z PiS-u nie tylko za 500+, ale i za takie defilady. Różnica jest taka, że dzisiaj zamki wybudowane przez króla Ludwika przynoszą świetny dochód z turystów, a megalomania PiS-u w przyszłości żadnych zysków nie da.
A Państwu podoba się megalomania narodowa PiS-u czy też uważacie, że to patriotyzm?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Prof. Piotr Jaroszyński masakruje rusofili: https://m.youtube.com/watch?v=EBPuwwMhMng
Czy i on jest pachołkiem Deep State?